Co sprawiło mi przyjemność kwietniu 2022?
Przyjemnostki to cykl, w którym doceniam małe rzeczy, które w danym miesiącu sprawiły mi przyjemność – niekoniecznie w obszarze seksu czy erotyki.
Lunch w De Vlees Lobby
De Vegetarische Slager (z niderlandzkiego: „Wegetariański Rzeźnik”) specjalizuje się w produkcji zamienników mięsa – roślinnych kiełbas, burgerów, nuggetsów etc. Z okazji Narodowego Tygodnia Bez Mięsa marka otworzyła tymczasową restaurację w Rotterdamie, w której można było skosztować zweganizowanych i zwegetarianizowanych klasyków typu burrito, bułeczki bao czy sałatki cezar.
Z moim partnerem wybraliśmy się do pop-upu De Vlees Lobby („Mięsne Lobby”) na lunch. Zdecydowaliśmy się na degustację, obejmującą większość dań z menu, co było świetnym wyborem. Potrawy były nie tylko smaczne, ale też łatwe do ewentualnego samodzielnego odtworzenia w domu z wykorzystaniem produktów De Vegetarische Slager. Myślę, że otwarcie popularnego pop-upu, w którym stoliki rozchodziły się w tempie ekspresowym, a rezerwowanie ich wymagało niemałej elastyczności, miało na celu pokazanie, że można jeść ciekawie i w sposób urozmaicony, sięgając po roślinne zamienniki.
Sama nie jem mięsa od tak dawna, że pamiętam czasy, w których granulat sojowy był jedyną wege opcją w supermarketach, już nie wspominając o bardzo ograniczonym wyborze dań bezmięsnych w restauracjach. Dlatego wyjście do miejsca, gdzie każda potrawa jest „bezpieczna”, a zamawianie jej nie wiąże się z koniecznością tłumaczenia co i jak, to dla mnie zawsze ogromna przyjemność.
Powieść Counterfeit Kirstin Chen
W kwietniu miałam okazję przedpremierowo zapoznać się z powieścią Counterfeit autorstwa Kirstin Chen. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Co wzbudziło mój podziw, to fakt, że gdyby przeprowadzić na tej historii test Bechdel, to zdałaby go z wyróżnieniem. Chen udowadnia, że można napisać angażującą powieść o kobietach, całkowicie pozbawioną wątków romansowych.
Akcja Counterfeit skojarzyła mi się z netfliksowym serialem Good Girls, bo w obydwu tych dziełach mamy do czynienia z niepozornymi kobietami, które decydują się wkroczyć do świata kryminalnego i to niekoniecznie z pobudek czysto finansowych. W Counterfeit jest to świat markowych torebek i tzw. „superfakes”, czyli bardzo umiejętnych podróbek wyrobów luksusowych, które trudno odróżnić od oryginału. W powieści Kirstin Chen Ava, była prawniczka, żona i matka dwulatka, nawiązuje współpracę z Winnie – byłą współlokatorką z akademika, która zbiła majątek na importowaniu superfakes z Chin do USA, aby w ekskluzywnych domach towarowych zwracać je w miejsce wcześniej zakupionych oryginałów.
Obydwie kobiety to Amerykanki azjatyckiego pochodzenia – powieść zaś ukazuje, jak łatwo uśpić czujność wszystkich dookoła, z jednej strony wykorzystując wizerunek rodem z Crazy Rich Asians, a z drugiej mit ambitnego i osiągającego ponadprzeciętne wyniki imigranta. Ava i Winnie zdają sobie sprawę z wielu intersekcji i wykorzystują je dla zwiększenia profitów. Ta historia pozwoliła mi odzyskać wiarę, że powieści z kategorii „przez kobiety, o kobietach, dla kobiet” mogą być lekkie, a jednocześnie ambitne, pokazując, że szczęście to niekoniecznie małżeństwo, berbeć i domek z ogródkiem.
Serial „Why Are You Like This”
Z jakiegoś powodu algorytm Netfliksa stwierdził, że spodoba mi się australijski serial komediowy Why Are You Like This (z ang. „Dlaczego takx jesteś”) i… miał rację. Produkcja śledzi losy trójki znajomych – Mii, Penny i Austina – dwudziestokilkulatków, których opisałabym jako uzbrojonych w oświecenie. W serialu świadomość społeczna przejawiana przez bohaterów jest performatywna, przejaskrawiona, pozbawiona refleksji i zdaje się służyć niczemu więcej, niż piętnowaniu innych ludzi. „Weaponised wokeness”, w szczególności w wydaniu Penny oraz Mii, najczęściej prowadzi do przekraczania granicy między aktywizmem a działaniem na szkodę otoczenia, całkowicie wbrew sprawie. Przyznanie się do błędu, przeproszenie i wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny nie mieści się w głowie bohaterkom.
Uwaga: mini spojlery! Celem serialu nie jest bynajmniej krytyka czy ośmieszanie społecznej świadomości i zaangażowania w ważne sprawy. Krytyce poddana jest performatywność wybiórczego oświecenia. Gdy w serialu pojawia się wątek cancel culture, tym, co ostatecznie zniechęca publiczność do jednej z postaci, nie jest szycie merchu w sweatshopie wbrew promowanym wartościom, nie są to też rasistowskie uwagi – za to wszystko da się przeprosić. Tym, co ostatecznie pogrąża tę postać w oczach społeczności, jest fakt, że zaniedbuje kota, który załatwia się do brudnej kuwety.
Why Are You Like This to dla mnie przykład przyjemnego krindżu – trudno było mi sympatyzować z działaniami bohaterów czy też nimi samymi, natomiast w festiwalu absurdu, który funduje ta produkcja, można wyłapać sporo interesujących komentarzy wokół współczesnych bolączek.
Gra Horror w Arkham
Horror w Arkham wypatrzyłam w lokalnym sklepie z planszówkami już jakiś czas temu, ale uświadomiona przez sprzedawcę, że pierwsze rozgrywki mogą trwać po kilka godzin, zwlekałam z zakupem. Przerwy świąteczne i dni wolne sprzyjają jednak graniu w dłuższe gry, więc w kwietniu do naszej kolekcji nareszcie dołączyła ta kooperacyjna karcianka.
Seria inspirowana jest twórczością H.P. Lovecrafta, postaci dość skomplikowanej, natomiast znajomość dzieł pisarza nie jest konieczna, aby zrozumieć Horror w Arkham. Gra istotnie jest długa. Jest też wymagająca – niezależnie czy gra się w pojedynkę, w dwójkę czy więcej osób. Rozgrywka polega na zbieraniu wskazówek, pokonywaniu demonów – tak zewnętrznych, jak i własnych (a raczej: postaci, którymi się gra), aby odkryć, co jest przyczyną paranormalnych i przerażających zjawisk w mieście Arkham.
Po wielu godzinach grania udało nam się przejść jedynie dwa z czterech scenariuszy, wiele razy przegrywając z siłami mroku. Pomimo frustracji, naprawdę doceniam gry, które wymagają umiejętności, nie są doświadczeniem na jeden wieczór, a w zależności od tego, kto dołącza do rozgrywki, oferują całkowicie nowy przebieg misji.
Dodatek do gry Hitman Seven Deadly Sins
Seven Deadly Sins – dodatek do serii Hitman – kupiłam na noworocznej wyprzedaży, pomimo kiepskich recenzji i utyskiwań ze strony osób grających. Dodatek obejmuje 7 misji w lokacjach znanych z Hitman 3, inspirowanych siedmioma grzechami głównymi. I tak, dopiero w kwietniu miałam chwilę, aby odpalić grę i nacieszyć się nowym nabytkiem…
Tym, co odróżnia misje z dodatku od regularnych zadań Agenta 47, jest rezygnacja z moralnego uzasadniania zabójstw (swoją drogą bardzo ciekawy zabieg, który zapewne ma służyć uspokojeniu sumienia, bo celami do tej pory były osoby postępujące niegodziwie i wymykające się prawu) na rzecz onirycznej atmosfery i konieczności eliminowania NPC-ów, o których nie wie się nic poza tym, że trzeba ich zabić.
Niektóre misje były atrakcyjniejsze niż pozostałe, np. Lust (z ang. „nieczystość”) czy Pride (z ang. „duma”), bo obejmowały rozwiązywanie dodatkowych zagadek, aby zlokalizować target, lub inne zadanie w zależności od wybranego narzędzia zbrodni. Natomiast nie ukrywam, że po przejściu całego Hitmana 3 i zrealizowaniu większości celów, dość łatwo i przyjemnie grało mi się w Seven Deadly Sins ze względu na duże rozeznanie w poszczególnych lokacjach.
A co tobie sprawiło przyjemność w kwietniu? Daj znać w komentarzu!
Komentarze zamknięte.