Co sprawiło mi przyjemność we wrześniu 2022?
Przyjemnostki to cykl, w którym doceniam małe rzeczy, które w danym miesiącu sprawiły mi przyjemność – niekoniecznie w obszarze seksu czy erotyki.
Ostrzeżenie dotyczące treści: w dziełach, które opisuję w ramach wrześniowych Przyjemnostek, pojawiają się tematy gwaltu, samobójstwa i morderstwa. Jeśli jesteś w kryzysie, skontaktuj się z całodobową linią wsparcia lub lokalną placówką ochrony zdrowia.
Powieść We Meant Well Erum Shazii Hasan
Dawno nie czytałam powieści, która poruszyła mnie tak głęboko jak We Meant Well Erum Shazii Hasan, którą przeczytałam przedpremierowo w aplikacji NetGalley. Powieść rozpoczyna się w momencie, w którym główna bohaterka i narratorka pierwszoosobowa, Maya, wyjeżdża do Likanni – wyobrażonej miejscowości jednego z rozwijających się krajów Afryki. Powodem jej wyjazdu jest zajęcie się poważnym kryzysem – jeden ze stacjonujących tam wysoko postawionych pracowników organizacji charytatywnej, w której koordynatorką jest Maya, został oskarżony o zgwałcenie pracownicy biura, wywodzącej się z lokalnej społeczności.
Mierzenie się oczami Mayi z realistycznie przedstawioną sytuacją wokół tego, komu wierzyć, ale też z napięciami, które sytuacja wywołała między mieszkańcami Likanni a organizacją charytatywną, było bardzo trudne. Podobnie, jak obserwowanie rozterek bohaterki, która ma świadomość, że jej decyzje mogą w znaczny sposób wpłynąć na pozyskiwanie dalszych funduszy, grantów oraz imidż organizacji. Autorka, która sama ma doświadczenia pracy w krajach rozwijających się, bardzo realistycznie i krytycznie przedstawia przemysł pomagania, z brutalną szczerością portretuje osoby, które decydują się na tego rodzaju zajęcie, oraz przedstawia emocjonalne konsekwencje stykania się z biedą i trudnymi sytuacjami, na które te osoby nie są przygotowane.
Od pierwszych stron aż do bardzo mocnego zakończenia byłam całkowicie zanurzona w świecie skonstruowanym przez Hasan. Powieść nie ma ani grama wątków moralizatorskich, a mimo to zostawiła mnie z całą masą pytań i refleksji. W efekcie każdej osobie, która chce słuchać, opowiadam o We Meant Well i mam ogromną nadzieję, że dzieło doczeka się polskiego przekładu.
Poradnik Platonic Marisy G. Franco
W finałowym odcinku podcastu Dziewczyny bez kagańca, poświęconemu przyjaźni, utyskiwałyśmy z Martą, że trochę brakuje nam wzorców przyjaźnienia się. Zrządzeniem losu, niedługo po nagraniu i opublikowaniu tego odcinka, również w ramach NetGalley, zaczęłam czytać Platonic Marisy G. Franco.
W poradniku autorka eksploruje intersekcję stylów przywiązania i przyjaźni. Na życiowych przykładach prezentuje, jak utrwalone wzorce więzi mogą objawiać się w platonicznych relacjach i co można zrobić, aby przyjaźnić się emocjonalnie bezpieczniej i po prostu lepiej. Czytając tę książkę, momentami czułam się wręcz obnażona, natomiast lektura pozwoliła mi znacznie lepiej zrozumieć mój styl przyjaźnienia się i z czego może wynikać. Było to dla mnie bardzo cenne doświadczenie, które wskazało nie do końca zaopiekowane obszary, z których istnienia nie do końca zdwałam sobie sprawę.
Dodam, że nie jestem zwolenniczką traktowania teorii przywiązania jako jedynego wytłumaczenia czyjejś osobowości czy postępowania. Style traktuję raczej jako element większego zbioru doświadczeń, przeżyć i przekonań, a ich rozpoznanie jako jeden z punktów wyjścia, aby rozpocząć proces zmiany.
Gra Visage
Visage to moje kolejne giereczkowe odkrycie w ramach subskrypcji Game Pass. To pierwszoosobowa gra w klimacie horroru psychologicznego, w której wcielamy się w rolę mordercy-samobójcy. Akcja zaczyna się od tego, że jak przez mgłę uczestniczymy w okrutnej zbrodni, zakończonej odebraniem sobie życia, aby następnie obudzić się w pustym, mrocznym domu, w którym przez wiele pokoleń działy się okropne rzeczy.
Celem gry jest poruszanie się po lokacji, aby odkrywać elementy związane z 4 rozdziałami historii mrocznego domu. W Visage nie ma jednak klasycznych jump-scare’ów, wprost przeciwnie. Twórcy postawili na powolne tempo, niespodziewane zjawiska paranormalne, których lepiej unikać, gdyż każde zetknięcie z nimi powoduje zmniejszenie trzeźwości umysłu, co w efekcie prowadzi do ataków ze strony duchów lub demonów, które są naprawdę przerażające.
To zdecydowanie gra dla osób, które lubią się bać, ale też rozwiązywać łamigłówki, związane z interakcją z otoczeniem. Sama byłam pod wrażeniem, jak bardzo dopracowana jest sceneria oraz historie, w których to, co paranormalne przenika się z bardzo ludzkimi trudnościami i zaburzeniami.
Otwieranie kalendarza adwentowego Lovehoney
Wrzesień stał u mnie pod znakiem współpracy z Lovehoney, w ramach której recenzowałam tegoroczny kalendarz adwentowy dla par. Zamiast zanurzyć się w poczuciu dziwności, że dlaczego tak wcześnie, postanowiłam wycisnąć jak najwięcej z przedwczesnej zabawy adwentowej.
Wspólnie z moim partnerem mieliśmy sporo frajdy, otwierając kolejne okienka i odkrywając znajdujące się pod nimi seksualia. Podeszliśmy do całego procesu z humorem i zaciekawieniem, ciesząc się gadżetowym „powrotem do korzeni”. Pod koniec tego procesu doszłam do wniosku, że nic nie straciłam, otwierając kalendarz trzy miesiące wcześniej. Wprost przeciwnie – znalazłam w tym komfort i ogromną przyjemność, o którą pewnie byłoby mi trudno w przedświątecznej bieganinie. Swoje doświadczenia opisałam tutaj
Komentarze zamknięte.