Przyjemnostki | Lipiec 2022

Przyjemnostki | Lipiec 2022

Co sprawiło mi przyjemność w lipcu 2022?

Przyjemnostki to cykl, w którym doceniam małe rzeczy, które w danym miesiącu sprawiły mi przyjemność – niekoniecznie w obszarze seksu czy erotyki.

10. urodziny bloga

28 lipca 2012 roku opublikowałam na Proseksualnej pierwszy tekst. Czy oznacza to, że prowadzę najstarszy i nadal aktywny blog o seksie w Polsce? Być może… Czy uważam się za jedną z prekursorek sekspozytywności w Polsce? Jak najbardziej.

Sto lat dla tej przestrzeni!

Lunch z bliskimi kobietami

Na początku lipca z koleżankami, z którymi tworzę trzyosobowy kolektyw edukacyjny, zakończyłyśmy wielotygodniowy projekt dla dużego klienta. Mamy taką tradycję, że po otrzymaniu zapłaty spotykamy się na wspólny posiłek, podczas którego świętujemy, popijając koktajle i rozmawiając o wszystkim, tylko nie o pracy. Tym razem spotkałyśmy się na lunch w knajpce z włoskim street foodem. Co ciekawe, dwie z nas nie znały się osobiście przed wejściem we współpracę, natomiast wspólne wartości i sposób patrzenia na świat bardzo nas do siebie zbliżyły. Dzięki temu podczas wspólnych wyjść celebrujemy nie tylko kolejny zawodowy sukces, ale też wyjątkową przyjaźń, która udowadnia, że „swoich ludzi” można spotkać w różnych okolicznościach i na różnych etapach życia.

Z psem na trawie

Najważniejszą rzeczą, którą wzmacnia we mnie opieka nad psem, to bycie tu i teraz. Choć codziennie odbywamy bardzo długie spacery, te letnie mają wyjątkowy element zatrzymywania się, aby posiedzieć na trawie i po prostu odpocząć. W lipcu doświadczyłam więcej takich momentów, w których przystawałam na propozycje psa, aby zalegnąć w danym miejscu, bo mniej rzeczy goniło mnie z powrotem do biura i wymagało mojej natychmiastowej uwagi. Siedzieliśmy więc sobie na świeżym powietrzu, pies przysypiał, opierając kufę na moim udzie, dzięki czemu nie miałam innego wyjścia, jak po prostu być i obserwować otaczający mnie świat.

Dwie książki *o jedzeniu*

W tym miesiącu wśród przeczytanych przeze mnie książek znalazły się dwie naprawdę wyjątkowe pozycje, które łączy temat jedzenia, będący też pretekstem do poruszenia innych kwestii.

Pierwszą z nich była powieść Milk Fed Melissy Broder (w Polsce ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Czarne jako Mleko i głód). To saficki romans dwóch Żydówek o różnych sposobach przeżywania wiary, w którym istotną rolę odgrywają relacje z jedzeniem, a co za tym idzie – z ciałem i seksualnością. Narratorką pierwszoosobową jest zmagająca się z zaburzeniami odżywiania Rachel, która pewnego dnia spotyka na swojej drodze Miriam – grubą kobietę, dla której jedzenie ani używki nie wiążą się z żadnymi restrykcjami. Zafascynowane sobą nawzajem kobiety zbliżają się do siebie, a efektem tego zbliżania jest oswajanie jedzenia przez Rachel oraz otwieranie się na możliwość seksualnej bliskości z kobietą przez Miriam. Uprzedzam jednak, że powieść może być triggerująca dla osób, które mają trudną relację z jedzeniem, w tym liczeniem kalorii oraz objadaniem się.

Drugą książką był zbiór esejów My First Popsicle pod redakcją Zosi Mamet, który miałam okazję przeczytać przedpremierowo w ramach członkostwa w NetGalley. Swoją drogą, polecam ten program osobom czytającym w językach obcych, które chcą mieć dostęp do publikacji z różnych dziedzin w zamian za podzielenie się opinią. W My First Popsicle różne osoby dzielą się bardzo osobistymi opowieściami o potrawach, które były dla nich istotne w jakimś momencie życia, a następnie podają na nie przepis. Jedne historie są przezabawne, niektóre wzruszające, inne bardzo gorzkie. Zbiór ten pokazuje, że jedzenie to nie tylko pożywienie, a np. przygotowanie konkretnego sosu do sałatki może być symbolem nowego etapu życia, zaś zjedzenie miski makaronu z puszki, jakby był wykwintnym daniem, sposobem na dodanie sobie otuchy w trudnej chwili.

Majtki menstruacyjne Flo × Sex Education

Podczas wizyty w Tk Maxx wpadły mi w oko majtki menstruacyjne Flo z kolekcji Sex Education. Czy potrzebowałam kolejnych majtek okresowych? Nie. Czy zapragnęłam majtek z nadrukiem środkowego palca na pośladku i brandingiem popularnego serialu Netfliksa? Jak najbardziej.

Za kwotę niższą niż cena jednej pary (która kosztuje ok. 140 zł) kupiłam zarówno wariant różowy, jak i czarny w rozmiarze L. I mogę stwierdzić, że to jedne z najlepszych majtek menstruacyjnych w mojej kolekcji. Ich chłonność przeznaczona jest do obfitych krwawień i naprawdę spisały się bez zarzutu – bez przeciekania i innych przykrych niespodzianek. To pierwsze modele w mojej kolekcji, które mają perforowany wkład. Być może to za jego zasługą po raz pierwszy nie widziałam na majtkach gromadzących się skrzepów. Słowem: bardzo wygodna bielizna menstruacyjna „z golfem”, na której można polegać.

Dekoracje do domu

Przyznaję, że jeśli chodzi o dekorowanie domu, jestem rozdarta. Z jednej strony lubię otaczać się pięknymi przedmiotami, z drugiej zdaję sobie sprawę, że szybkie akcesoria do domu (z ang. fast homeware) są równie obciążające dla środowiska naturalnego, co szybka moda. Nie da się jednak ukryć, że dla mnie, jak dla wielu osób wynajmujących mieszkania, dekorowanie jest jedynym dostępnym sposobem personalizacji przestrzeni. Balans odnalazłam w sięganiu głównie po dekoracje z drugiej ręki oraz przywożeniu pamiątek z podróży w postaci lokalnego designu i sztuki.

W lipcu sprawiłam sobie przyjemność, kupując do mojego gabinetu celozję grzebieniastą w kolorze głębokiej czerwieni, a do użytku domowego – serwetnik w kształcie karbowanej, przegrzebkowej muszli. Żadnej z tych rzeczy nie potrzebowałam, natomiast bez wątpienia przynoszą mi radość.

Nowa pościel

W obszarze personalizowania przestrzeni jest jednak rzecz, po którą nie sięgam z drugiej ręki, mianowicie – pościel. A tę kupuję najczęściej w jednej ze świątyń szybkich dekoracji do domu, czyli w Urban Outfitters. Dlaczego? Po pierwsze: podobają mi się ich wzory, a gdy fotografuję coś na łóżku, za każdym razem dostaję pytania, skąd mam taką pościel. Po drugie: większość zestawów jest uszyta ze 100% bawełny, która wytrzymuje wielokrotne pranie i suszenie w suszarce. Po trzecie: na wyprzedaży jestem w stanie kupić dwuosobowy komplet za ok. 50-60 zł.

W lipcu, gdy musiałam wymienić dwa zestawy poszewek, skorzystałam z letniej wyprzedaży i kupiłam komplet we wzór w liście i cycate sylwetki. Dzięki obniżce i dodatkowej akcji rabatowej za każdy z nich zapłaciłam ok. 60 zł. I tak, zakup nowej pościeli był koniecznością, zaś wybór wzoru – wyłącznie przyjemnostką. Teraz, w gorące letnie dni, mogę cieszyć się chłodną w dotyku pościelą o satynowym wykończeniu.