Nawet jeżeli nie masz w swoim życiu kogoś, z kim łączy się romantyczna więź, pamiętaj, że święto zakochanych możesz spędzić równie przyjemnie, co te osoby, które aktualnie z kimś się spotykają.
Zanim 15 lutego – podobnie jak ja – ruszysz po przecenione słodycze z motywem serca, zrób dla siebie coś dobrego w te walentynki. Bo kiedy, jak nie 14 lutego, zająć się osobą, która powinna być dla ciebie najwazniejsza na świecie? Spędzanie czasu tylko ze sobą i znajdowanie w tym komfortu to bardzo przydatna umiejętność, zwłaszcza w te dni, w które wypada mieć kogoś u boku. Jak więc celebrować walentynki, grając solo?
1. Zadedykuj ten dzień miłości własnej. Skoro walentynki to święto zakochanych, dlaczego nie okazać odrobiny miłości osobie, którą codziennie widzisz w lustrze? Tylko ty wiesz, jak najskuteczniej zadowolić siebie i jakie strategie self-care sprawdzają się u ciebie najlepiej. Pomyśl więc, jak możesz się sobą zaopiekować, wykorzystując wygospodarowany czas do maksimum. Masturbacja? Naładuj dzień wcześniej ulubione gadżety, wskocz pod kołdrę i do dzieła! Domowe SPA? Wypełnij wannę bąbelkami! Aromatyczna kawa? Wybierz się do kawiarni, która serwuje najlepsze espresso w mieście i pozwól sobie na pysznie wyglądające ciasto. Odrobina spokoju? Wyłącz media społecznościowe na kilka godzin.
2. Zastanów się, czego chcesz od związków, miłości, seksu? Dla mojego self-care ogromne znaczenie ma prowadzenie zapisków – czasem w sposób wolny (włączając w to sesje free writingu), a czasami z pomocą różnych „zeszytów ćwiczeń”, np. Moje Q&A lub książek z serii 342 Things… które regularnie uzupełniam, rozciągając pisarskie mięśnie. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi pisać „bez celu”, dlatego proponuję ćwiczenie w sam raz na walentynki: chwilę refleksji nad własną sytuacją uczuciowo-seksualną i sporządzenie listy z rzeczami, których oczekujesz w związku, jakiego seksu pragniesz, jak chcesz być kochana/kochany. Efekt? Masz swoją miłosno-związkowo-seksualną instrukcję obsługi!
3. Tajemnicza walentynka ze znajomymi. Podejrzewam, że w gronie przyjaciół nie jesteś jedyną osobą, która spędza walentynki solo, a gwiazdkowa zabawa w tajemniczego Mikołaja jest ci dobrze znana. Dlaczego więc nie zmodyfikować tej świątecznej tradycji i nadać jej miłosnego, a nawet erotycznego charakteru? Ustalcie budżet i temat przewodni podarunków – mogą to być najbardziej kiczowate walentynkowe prezenty, gadżety erotyczne, książki dotyczące seksualności lub powieści erotyczne. Wszystko zależy od tego, jak otwarcie rozmawiacie na co dzień o sprawach uczuciowych i seksualnych. Wręczanie prezentów może odbyć się przy winie i grze, która podładuje wasze erotyczne baterie.
4. Kup sobie gadżet erotyczny albo seksowną bieliznę. Jeśli teraz nie, to kiedy? Wiele sklepów i producentów akcesoriów dla dorosłych w okresie walentynek oferuje zniżki na intymne produkty, głównie te w kolorze czerwonym i przeznaczone „dla par”. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby tych akcesoriów używać solo albo nosić piękną bieliznę na co dzień, dla siebie. Większość promocji trwa do samego święta zakochanych, więc 14 lutego możesz zasiąść z herbatą przed komputerem i sprawić sobie prezent.
5. Przeprowadź tinderowy eksperyment. Jeżeli używasz jakiejkolwiek aplikacji randkowej lub towarzyskiej, zapytaj osoby, z którymi połączysz się 14 lutego, jak spędzają walentynki. Być może konwersacja zainspiruje cię do spróbowania czegoś nowego, skłoni cię do refleksji na temat tego dnia, a nawet przerodzi się w spontaniczne wyjście na drinka lub pizzę? Spotkanie z kimś interesującym, bez konieczności zaimponowania tej osobie i bez odczuwania presji, aby randka 14 lutego była wyjątkowym przeżyciem, może okazać się naprawdę interesującym doświadczeniem.
6. Zaplanuj podróż w pojedynkę. Lubisz zwiedzać i poznawać nowe miejsca? Nie zwlekaj z poszerzaniem swoich podróżniczych horyzontów aż trafi się ktoś, kto będzie chciał ruszyć z tobą w drogę. Podóżując solo, masz szansę nie tylko zwiedzać to, co chcesz, jeść tam, gdzie chcesz, ale też pobuszować po lokalnych butikach dla dorosłych, zapoznać się z lokalną sztuką erotyczną oraz lepiej poznać siebie. Sprawdź, co dzieje się w mieście, które chcesz odwiedzić i jego okolicach, dodaj wydarzenia do zakładek, znajdź klimatyczny hotel lub hostel, kup bilety, nawiąż kontakt z interesującymi osobami, które są na miejscu. Nie możesz aktualnie pozwolić sobie na podróż solo? Rozważ inne możliwości, np. opiekowanie się czyimś domem lub wymianę mieszkań z kimś z interesującego cię zakątka świata. Możesz też stworzyć plan wyjazdu, który wcielisz w życie przy bardziej sprzyjających okolicznościach albo poszukać inspiracji w książkach o samotnym podróżowaniu, np. Go Your Own Way lub Kicking Ass on the Road.
7. Zrób dla siebie to, co zrobił(a)byś dla drugiej osoby. Romantyczne gesty i dobra zabawa 14 lutego nie są zarezerwowane wyłącznie dla par. Zastanów się, co zrobił(a)byś 14 lutego dla swojej walentynki, chcąc jej zaimponować, i włóż tyle samo wysiłku w zaplanowanie randki ze sobą – ugotuj popisowe danie, kup szampana, polej truskawki czekoladą, wysmaruj cycki bitą śmietaną, ubierz się ładnie i napisz list miłosny lub kartkę dla samej/samego siebie. Możesz też zaplanować wieczór z myślą o tym, jak chciał(a)byś aby ktoś zajął się tobą w święto zakochanych. Po prostu postaraj się dla siebie. Po fakcie tylko ty będziesz w stanie stwierdzić, czy było warto.
Komentarze zamknięte.
Pingback:
Pingback:
Katkat
14 lutego 2018 at 23:34Nat, uwielbiam Twoje self-care’owe wpisy, zwłaszcza, że trafiają w moje aktualne miejsce w relacji samej ze sobą. Dotarłam już do etapu szalonego romansu mnie ze mną, który rozwija się ponad wszelkie moje oczekiwania i wcale się nie nudzi. Rozpieszczam się, mam dla siebie czas, sprawiam sobie prezenty. Po raz pierwszy sama zostałam swoją walentynką, bo – fakty są brutalne – miałam okrutną ochotę na nową zabawkę i szukałam argumentu, żeby ją kupić. Tym sposobem do moich rąk trafił dziś piękny, winogronowy Stronic G od Fun Factory. Przypuszczenie, że będę nim zachwycona, graniczyło z pewnością, ale przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Mam już od 3 miesięcy Stronica Eins i uwielbiam go za to, że dzięki niemu poczułam, że moja cipka jest w stanie przyjąć także większą zabawkę, że mój punkt G tylko czeka na dotyk i że powtarzalne ruchy przód-tył nawet (zwłaszcza!) o niewielkiej ampliudzie dają mi głębokie, ogarniające całe ciało orgazmy. Jedyne, co przeszkadzało mi w Eins to jego kształt – węższy czubek/szerszy trzon – taka konstrukcja w połączeniu z ruchami posuwistymi sprawiała, że używanie go hands-free i masturbacja na lenia była niemożliwa, bo natychmiast wysuwał się z cipki. Teraz muszę przyznać, że już po pierwszej dłuuuuugiej randce widzę, że warto było zainwestować w upgrade. Uformowany pod kątem g-spottingu czubek ma tę zaletę, że jest znacznie szerszy niż trzon zabawki i sam siedzi w cipce (prawie) tam, gdzie został włożony. Poza tym – pamiętam Twoje pochwały ziarnistego silikonu FF – ale dla mnie był on zbyt tępy i momentami dawał wrażenie niemiłego ciągnięcia, które likwidowała dopiero solidna porcja lubrykantu. Nowy Stronic G ma matową i jedwabistą powierzchnię i dla mnie jest o wiele milszy w dotyku i na zewnątrz i wewnątrz ciała. Jestem totalnie, kompletnie zachwycona i w życiu jeszcze nie miałam takich fajnych, szalonych i upojnych walentynek. Randki ze sobą są najlepsze!
Nx
15 lutego 2018 at 08:16Nawet nie wiesz, jak miło z rana przeczytać taki komentarz z taką historią upojnej randki z samą sobą. Cieszę się z Tobą i mam nadzieję, że nowy gadżet będzie służył długo i satysfakcjonująco!