Zastanawiasz się, jakie gadżety erotyczne na walentynki wybrać? Specjalnie dla ciebie przygotowałam zestawienie akcesoriów w odcieniach soczystej czerwieni. Zaskocz bliską osobę zabawką w kolorze miłości!
Walentynki jak żadne inne święto kojarzą się z seksualnością i intymnością. Nic więc dziwnego, że w tygodniach poprzedzających dzień zakochanych sprzedaż gadżetów erotycznych wzrasta.
Planujesz sprawić komuś zmysłowy prezent i nie wiesz, co wybrać? A gdyby tak uczynić namiętny wieczór jeszcze bardziej walentynkowym, sięgając po gadżet w czerwonym kolorze? Z pewnością będzie wspaniałym uzupełnieniem walentynkowych figli!
Najlepsze gadżety erotyczne na walentynki

- Zalo Fanfan to wibrator dla par z kategorii wearable. Oznacza to, że można używać go w każdych okolicznościach – również podczas seksu penetracyjnego. Fanfan to bardzo dekoracyjny, wręcz biżuteryjny gadżet, który będzie ozdobą każdej kolekcji gadżetów erotycznych. Głębokie wibracje dwóch motorków, umiejscowionych w części wewnętrznej i łechtaczkowej gwarantują naprawdę intensywne doznania. Co ciekawe, zabawką można sterować zarówno przy pomocy pilota, jak i aplikacji Zalo Remote.
- Svakom Ella – wibrujące jajeczka to ulubione zabawki wielu par, w tym tych, które lubią niegrzeczne zabawy w miejsach publicznych czy przy stole podczas wspólnego posiłku. Ellę charakteryzują delikatne wibracje i dyskretny, opływowy design wzbogacony o subtelne żebrowania. Zabawką można sterować wyłącznie przy pomocy aplikacji SVAKOM lub z poziomu urządzenia, a w zestawie nie ma pilota. Ten gadżet nie sprawdzi się więc w przypadku tych osób, które nie chcą instalować dodatkowej aplikacji.
- We-Vibe Gala – wibrujące uszka Gali sprawiają, że zabawka jest niezwykle uniwersalna i pobudza erotyczną kreatywność. Wystarczy wyobrazić sobie rozkoszne pieszczoty łechtaczki, sutków, wędzidełka penisa lub jąder… Dodtakowo Galą można bawić się na odległość, korzystając z aplikacji We-Connect. Marka We-Vibe słynie z bardzo głębokich wibracji, więc osoby, które uwielbiają ten rodzaj stymulacji, z pewnością polubią ten gadżet. Zwłaszcza, że na stronie producenta jest obecnie tańszy o prawie 50%!

Satisfyer Power Flower to nietypowy wibrator (a przy okazji bardzo podobny do Volty od Fun Factory…) – na pierwszy rzut oka wygląda jak gadżet do stymulacji wewnętrznej, ale zapewniam, że dużo lepiej radzi sobie na zewnątrz. Jego rozszczepiona końcówka trzepocze, wprawiana w ruch mocnymi wibracjami. Płatki Power Flower doskonale sprawdzą się więc do stymulacji łechtaczki i sutków. Grubszy trzon bardzo dobrze stymuluje wejście pochwy. Osoby, których wewnętrzna struktura łechtaczki blisko okala ścianki pochwy, mogą spodziewać się naprawdę głębokich orgazmów. Osoby, które wolą intensywną stymulację obszaru G powinny jednak zdecydować się na inną zabawkę.
Zalo Hero opisywany jest jako symulator seksu oralnego. Rozumiem sentyment, ale tego doświadczenia naprawdę nie da się porównać do klasycznego cunnilingus – żaden człowiek nie macha językiem w tempie 75 liźnięć na sekundę. Końcówka Hero jest przy tym spiczasta, co oznacza bezpośrednie oddziaływanie na łechtaczkę. Powinny wziąć to pod uwagę osoby, które preferują delikatniejsze pieszczoty clitoris. Natomiast te, które uwielbiają intensywne doznania, mogą spodziewać się wielokrotnych orgazmów…
Lelo Mona 2 to idealny, klasyczny wibrator do punktu G. Jego wyraźnie zaznaczona końcówka sprawia, że gadżet wygodnie osadza się na tym obszarze, obdarzając go głębokimi, intensywnymi wibracjami. Jest to zabawka dla osób, które nie oczekują od wibratora maksymalnego wypełnienia pochwy i preferują gadżety średniej grubości. Monę 2 wyprofilowano tak, że z powodzeniem można używać jej jako dilda, nie włączając wibracji – będzie równie skuteczna.

CalExotics Red Hot Flickering Tongue – osoby, które pragną doświadczyć bezpośredniej, punktowej stymulacji łechtaczki, która nie jest obezwładniająco mocna, będą zachwycone tym delikatnym wibratorem o powierzchniowych wibracjach. Sztywna, spiczasta końcówka pozwoli wycelować w pożądane miejsce. To też zaskakująco cicha zabawka, której nie słychać przez ścianę. Podobnie, jak w przypadku stymulatora Hero marki Zalo, nie warto sugerować się obietnicą doznań zbliżonych do seksu oralnego, bo ludzie nie mają twardych, ostro zakończonych języków…
Doxy #3 Candy – jako posiadaczka dwóch masażerów Doxy, Die Cast i #3, polecam te różdżki całym sercem (i nie tylko). Są to gadżety o niebywałej mocy, które bez większych problemów docierają wibracjami do wewnętrznych struktur łechtaczki czy gruczołu prostaty. Ta głębia jest nie do podrobienia i świetnie sprawdza się w scenach z wymuszanymi orgazmami. Ogromną przyjemność sprawia mi też ciężar wandów Doxy – metalowe elementy swoje ważą. Dodatkowo muszę wspomnieć, że masażery Doxy są jedynymi gadżetami tego kalibru produkowanymi w Europie, co powinno ucieszyć osoby, które wolą zabawki wytwarzane nieco bliżej domu.
Rocks Off Scarlet Velvet – czasem w seksie nie ma to jak klasyczny bullet. Wibratory pociski to dla wielu osób pierwsze zabawki erotyczne, z którymi mają styczność. Nic dziwnego, bo pomimo niepozornych rozmiarów, okazują się bardzo uniwersalne. Matowego wibratora Scarlet Velvet można używać do stymulacji łechtaczki, sutków, penisa, jąder, a nawet delikatnej skóry szyi. Przeczytaj, jak używać wibratora–pocisku – w moim artykule znajdziesz sporo inspiracji! Wibracje tej zabawki mają średnią głębię, ale wystarczają zarówno do rozgrzania ciała, jak i szczytowania. Jego minusem jest jednak fakt, że jest to wibrator na baterie.

Zalo King – ten posuwisty wibrator to gadżet, który łączy stymulację tarciem oraz rozkoszne, głębokie wibracje. Przy okazji jest to bardzo luksusowa zabawka, inspirowana bogactwem i przepychem. I muszę przyznać, że przemawia do mnie ta estetyka. Co najlepsze, King umożliwia zarówno ostrą jazdę, jak i powolne budowanie podniecenia. Delikatnie zakrzywiona końcówka precyzyjnie pociera obszar G, podczas gdy żebrowania na trzonie intensyfikują doznania. Aplikacja Zalo Remote pozwala zaś na sterowanie zabawką i programowanie dodatkowych modułów wibracji.
Ovo B7, czyli wibrujący pierścień na penisa, może przysłużyć się zmysłowym igraszkom na wiele sposobów. Przede wszystkim pierścienie na penisa pomagają w uzyskaniu i utrzymaniu wzwodu, co pozwala wydłużyć czas penetracji. Element wibrujący zapewnia zaś wyjątkowe doznania drugiej osobie, stymulując łechtaczkę lub perineum, w zależności od ułożenia pierścienia. Wibrujący pierścień warto założyć też na dildo, co zapewni dodatkową stymulację. Warto jednak pamiętać, że wibracje pierścienia B7 są raczej delikatne i mogą nie zadowolić osób preferujących wibracje głębokie. Trzeba również wziąć pod uwagę fakt, że gadżet jest na baterie.
Magic Motion Magic Sundae to wibrujące jajeczko sterowane aplikacją, które zaskakuje potężnym motorkiem o głębokich wibracjach. Aplikacja Whats Sense pozwala nie tylko na kontrolowanie zabawki w czasie rzeczywistym, ale też sterowanie nią na odległość czy w rytm muzyki. Na pochwałę zasługuje też stabilność połączenia między gadżetem a aplikacją. Jest to więc gadżet idealny do zabaw w sypialni, jak i poza domem.

Satisfyer Curvy 1+ – czego ten gadżet nie robi? Curvy 1+ ssie, wibruje, a przy okazji można sterować nim przy pomocy aplikacji, co pozwala na całkowitą personalizację doświadczenia. Moją recenzję przeczytasz tutaj.
Womanizer Premium to jeden z najbardziej luksusowych produktów marki, która wprowadziła na rynek bezdotykową stymulację łechtaczki. Na dodatek bardzo skuteczny w dostarczaniu orgazmów nawet w kilka sekund. Co sądzę o tej zabawce? Dowiedz się z osobnej recenzji!
Mia Rose to bezdotykowy stymulator łechtaczki, który spokojnie można podarować zamiast kwiatka, bo gadżet przypomina uroczą różyczkę. Zabawka rozpieszcza clitoris 10 poziomami intensywności, wśród których znajdują się zarówno delikatne, jak i mocne tryby. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że dla osób ze „wstydliwymi” łechtaczkami, czyli takimi, które bardzo się chowają między ciasnymi wargami sromowymi, satysfakcjonujące przyłożenie gadżetu do ciała może okazać się pewnym wyzwaniem, właśnie ze względu na design Mii Rose.

Lelo F1s to masturbator o intrygującej wewnętrznej strukturze i głębokich wibracjach, który sprawia, że penis jest dopieszczony dosłownie ze wszystkich stron. Zabawce towarzyszy też aplikacja, która pozwala na sterowanie i monitorowanie statystyk urządzenia. Ciekawostką może być dostęp do SDK, które umożliwia zabawę z kodami, a co za tym idzie – personalizację gadżetu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że F1s nie sprawdzi się w przypadku pokaźnych, a więc grubych i dłuższych członków, bo długość części stymulującej to ok. 11 cm, a maksymalna szerokość to ok. 4,1 cm.
Fun Factory Bück Dich. Jedną stroną poklepać, drugą przelecieć – tak w skrócie opisałabym działanie tej silikonowej zabawki. Packa z jednej strony i rozkosznie żebrowane dildo z drugiej sprawiają, że ten gadżet idealnie wpisuje się w kinkowe ekspresje seksualne. Mięsista packa gwarantuje tępe, dudniące uderzenia, a zakrzywione dildo świetnie sprawdzi się do stymulacji obszaru G i gruczołu prostaty.
Rocks Off, Hand-Solo – wiem, że są osoby, które ponad nowinki technologiczne przekładają pieszczoty bardziej „analogowe”. Te może uprzyjemnić silikonowa wibrująca nakładka z wypustkami. Półotwarty design pozwala kontrolować siłę nacisku, zaś wibrator–pocisk odpowiada za nowy rodzaj doznań. Niewielka i niedroga zabawka może być świetnym punktem wyjścia do eksperymentowania z bardziej zaawansowanymi masturbatorami.
Podsumowanie
Uwielbiam czerwone gadżety erotyczne! Nadal zaskakuje mnie, że tak mało producentów decyduje się na ten kolor, wypuszczając na rynek nowe zabawki. Mam nadzieję, że wśród zebranych przeze mnie propozycji znajdziesz coś dla siebie. Celowo wybrałam akcesoria, które są obecnie dostępne oraz wykonane z bezpiecznych dla ciała materiałów.
Pamiętaj jednak, aby skupić się nie tylko na atrakcyjnym designie, ale też na wnętrzu – zabawki wibrujące różnią się mocą oraz głębią stymulacji. Nie chcesz przecież sięgnąć po gadżet zbyt przytłaczający lub zbyt subtelny. Warto więc przed zakupem poczytać recenzje i sprawdzić, które z już posiadanych zabawek zdały egzamin, a które kurzą się w kącie.
A co najważniejsze – gadżety erotyczne to tylko miły dodatek! Nie zapomnijcie przede wszystkim cieszyć się sobą, eksperymentować w seksie i obdarowywać się rozkoszą na różne sposoby…
Komentarze zamknięte.
Anastazja
9 maja 2021 at 14:07Hej, widziałam, że testowałaś Zalo Queen. Ja się co prawda zastanawiam nad Zalo Jeanne lub Zalo Baby Heart, ale myślę, że typ wibracji pewnie jest podobny, więc chciałam Cię zapytać czy określiłabyś te wibracje jako takie bardziej powolne i głębokie, czy szybkie, powierzchowne i bzyczące? Rozważam też Joue classic bullet i Hot Octopuss DiGit… Ogólnie ilość opcji do wyboru trochę mnie przytłacza, a nie ma u mnie w mieście sklepu, w którym mogłabym sobie przetestować tryby wibracji :(
Ciężko mi powiedzieć, jakiej mocy potrzebuję, ale chyba raczej niezbyt dużej, bo moja łechtaczka jest bardzo wrażliwa. W związku z tym wolę, jeśli nacisk rozkłada się na bardziej rozległy obszar niż skupia punktowo (ale lubię docisnąć :D). Jak na razie testowałam pingwinka i „Charming smile” od Satisfyera i niestety oba się nie sprawdziły :( Charming smile ma okropne wibracje, a pingwinka ciężko mi tak przyłożyć, żeby działał, ale nie powodował bólu. Dlatego właśnie myślę o czymś do bardziej zewnętrznej stymulacji (żebym w razie potrzeby mogła zniwelować bezpośredniość nacisku poprzez złączenie nóg np.)
Bardzo ładnie proszę: doradzisz coś? <3
Nx
9 maja 2021 at 16:23Zalo Jeanne i Baby Heart to inna, starsza kolekcja, ze słabszymi i bardziej powierzchownymi wibracjami, więc jeżeli rozważasz wypróbowanie głębokich i powolnych, to raczej nie ten trop. Zabawki Je Joue czy We-Vibe (np. Touch tej marki jest kształtem podobny do Zalo Jeanne) mogą okazać się bardziej satysfakcjonującym wyborem. Z tańszych produktów mogę też polecić akcesoria Pillow Talk, które mają naprawdę dobry motorek, a dwustronny model Sultry pozwala zarówno na pieszczoty większego obszaru lub stymulację punktową/wewnętrzną.
W przypadku wrażliwej łechtaczki warto też poeksperymentować ze sposobem stymulacji – nie atakować clitoris bezpośrednio, tylko krążyć wibratorem dookoła lub – jak piszesz – spróbować przez wargi sromowe, wzgórek łonowy lub przez bieliznę.
Anastazja
9 maja 2021 at 22:56O nie, jeszcze więcej opcji mi dodałaś! :D Dziękuję Ci bardzo za rady. Muszę przyznać, że Zalo skusiły mnie głównie zapewnieniami o cichości i swoją urodą – design opakowania jak i samych zabawek jest przecudny. A, no i ta aplikacja, która daje jakieś miliony możliwości indywidualizacji! Ale to co piszesz o typie wibracji chyba skutecznie mnie zniechęciło. Myślę, że wobec tego zdecyduję się na tego bulleta Je Joue! Bo z tego co widzę to Pillow Talk dostępny jest już tylko na jakichś aukcjach na allegro.
Nx
10 maja 2021 at 08:23Zgadzam się, że oprawa zabawek Zalo cieszy oko i jest to niewątpliwa przyjemność estetyczna, natomiast jeżeli chodzi o wcześniejsze kolekcje, to personalizować też trzeba mieć co ;)
A Pillow Talk są od ręki np. w Easy Toys.
Artur
9 lutego 2021 at 12:01Dzień dobry, jestem na etapie szukania prezentu dla żony – wibratora stricte do punktu G, przeczytałem U Ciebie recenzje Nomi Tang Getaway Plus oraz FF Patchy Paul G5. Czy mogłabyś polecić, który z tych (a może jakiś inny np FF Tiger G5) byłby najlepszym wyborem do masażu tej strefy? Chyba, że w Twojej opinii lepiej poczekać na Nomi Tang Getaway Plus 2 (na dziś tylko na ich stronie)? Niestety budżet nie pozwala na zabawki Lelo :)
Rozumiem, że każda kobieta ma inną budowę i reakcję na bodźce aczkolwiek każda wskazówka będzie bardzo cenna. Pozdrawiam
Nx
9 lutego 2021 at 12:59Obydwie w wymienionych przez Ciebie marek – Fun Factory i Nomi Tang – znane są z głębokich, dudniących wibracji. Jeżeli Twoja żona preferuje właśnie takie, to już idziesz w dobrym kierunku.
Co warto wziąć pod uwagę, to kwestia wypełnienia pochwy i dodatkowej stymulacji wewnętrznych struktur łechtaczki – tu będą przodowały żebrowane zabawki Fun Factory, czyli Patchy Paul czy Tiger. W moim odczuciu intensyfikuje to doznania podczas stymulacji obszaru G.
Jeżeli jednak partnerka woli skupić się głównie na tym punkcie i nie zależy jej na odczuwalnym wypełnieniu, to Nomi Tang może okazać się lepszym wyborem. Niestety, nie mam porównania oryginału Gateway Plus z „dwójką”, więc nie wiem, co dokładnie producent zdecydował się ulepszyć.
Artur
9 lutego 2021 at 13:36Z tego co widziałem na pierwszy rzut oka to przede wszystkim zmienili to że zabawka jest elastyczna (coś na wzór FF). Dziękuję za wskazówkę z wypełnieniem bo to może okazać się kluczowe w tej kwestii – delikatnie podpytam ;)
Gdzieś na anglojęzycznych recenzjach znalazłem info, że FF przez to że są giętkie to nie pozwalają na dokładny nacisk punktu G. Czy mogłabyś się do tego odnieść? Sądząc po Twoich recenzjach to myślę, że FF Tiger G5 będzie na tyle mocny że odczucia będą płynęły z każdej strony tzn. będzie sprzętem uniwersalniejszym a nie takim pozwalającym skupić sie tylko na punkcie G, jeżeli błednie to odczytałem to proszę o poprawienie ;)
Nx
9 lutego 2021 at 19:46Akurat Gateway Plus też ma giętki trzon, więc raczej to nie to jest ulepszeniem. Żadna z tych zabawek – ani marki Nomi Tang, ani Fun Factory – nie zapewni takiego docisku przeciwwagą jak sztywne dildo ze szkła czy metalu, natomiast w ich przypadku odpada funkcja wibracji.
To też nie tak, że te zabawki wyginają się na wszystkie strony, natomiast dociśnięcie w istocie będzie mniejsze niż w przypadku akcesoriów z plastikowym, pokrytym silikonem trzonem (takim gadżetem jest np. Lelo Gigi czy We-Vibe Rave). Natomiast samo dociśnięcie i pocieranie obszaru G też gwarantuje jego odpowiedniego pobudzenia, bo dla niektórych osób kombinacja różnych rodzajów stymulacji będzie czynnikiem aktywującym nowy typ rozkoszy – właśnie to wypełnienie czy wibracje/pulsacje.
Pingback:
Grzegorz
28 stycznia 2021 at 20:02Czy mógłbym prosić o informacje czym różni się CalExotics Red Hot Flickering Tongue od Zumio?
Nx
28 stycznia 2021 at 21:05Oczywiście – CalExotics RHFT to mechanizm oparty na klasycznych wibracjach. Motorek jest umieszczony w trzonku zabawki i wibracje przenoszą się na zaostrzoną końcówkę.
W przypadku Zumio mechanizmu wibrującego nie ma – końcówkę wprawia w ruch mechanizm oscylujący, a więc końcówka wiruje w bardzo szybkim tempie.
Karolina
28 stycznia 2021 at 15:39Nat, zniknęłaś z instagrama? :(
Nx
28 stycznia 2021 at 15:58Nie, jestem na Instagramie.