Gyr8tor | Wirator, czyli wirujący wibrator | Recenzja

Gyr8tor | Wirator, czyli wirujący wibrator | Recenzja

Gyr8tor (czyt. dżajrejtor) to gadżet łączący technikę wirowania z wibracjami. Czy mogę zatem uznać, że jest to… wirator?

recenzja opublikowana we współpracy z Lovehoney

Gyr8tor to projekt, który wygrał organizowany przez Lovehoney konkurs Design a Sex Toy. Celem konkursu jest wyłonienie najciekawszych pomysłów na nowe gadżety erotyczne i… wcielenie ich w życie. W ten sposób powstał np. symulator seksu oralnego Sqweel, bioniczne dildo Uprize czy wibrator na palce GLUVR.

Jeżeli więc masz w sobie smykałkę do wymyślania zabawek erotycznych, zgłoszenia do tegorocznej edycji Design a Sex Toy przyjmowane są do 22 maja 2020.

Wirujący seks

Rozumiem koncept Gyr8tora. W końcu wiele osób (w tym ja) podczas seksu penetracyjnego lub zabaw solo, np. z dildem, kręci biodrami, aby dopieścić wszystkie zakamarki ciała. Niemniej jednak przełożenie tego ruchu na mechanizm, który stymulowałby równie skutecznie, ale też na tyle subtelnie, aby przy okazji nie zrobić z waginy czy anusa marmolady, to nie lada wyzwanie. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Kiedy więc Lovehoney odezwało się do mnie z pytaniem, czy chciałabym przetestować ten nowy-super-hiper-wow-wow wynalazek, byłam nieco sceptyczna. Ciekawość wzięła jednak górę i zgodziłam się wypróbować trzepaczkę do cipki, bo właśnie takie skojarzenia nasuwał mi Gyr8tor.

Gyr8tor – moje doświadczenia

Pierwsze wrażenia

Gyr8tor zapakowany jest w sztywne kartonowe pudełko z wizerunkiem zabawki i podstawowymi informacjami na jej temat nadrukowanymi na ściankach. Mój egzemplarz przyszedł bez jakiegokolwiek plastiku (nawet bez plomb higienicznych), ale może to mieć związek z faktem, że otrzymałam gadżet przedpremierowo.

Podejrzewam, że ostatecznie pudełko będzie owinięte folią lub zabezpieczone naklejkami. Wewnątrz zabawka jest przytrzymywana przez tekturowe skrzydełka, nie ma więc żadnych tacek z tworzywa. Oprócz gadżetu w pudełku znajduje się też ładowarka USB i instrukcja obsługi. Nie ma dodatkowego etui do przechowywania.

Na pierwszy rzut oka Gyr8tor wygląda jak dość klasyczny wibrator do obszaru G z delikatnie zakrzywioną końcówką, z tą tylko różnicą, że dolna część jest masywna i kulista. Pokrywa go aksamitny w dotyku silikon. Sam gadżet wydaje się dość ciężki, gdy waży się go w dłoni, sprawia więc wrażenie solidnego.

Mechanizm

Od pierwszego włączenia mechanizm wirujący przyniósł mi sporo radości, bo tworzy wpadające w ucho beaty:

Jak już wspomniałam, Gyr8tor łączy wirowanie i wibracje. Modułów wibracji jest 5 – 2 tryby stałe i 3 pulsacje. Wirowanie ma 2 tryby i 5 prędkości. Są one dość różnorodne, co obiecuje możliwość eksperymentowania z kilkoma rodzajami doznań.

Czy Gyr8tor działa?

Kiedy trzyma się wirator w dłoni, mechanizm… nie imponuje. Ruchy są wyczuwalne, natomiast raczej subtelne. Wszystko zmienia się jednak po włożeniu gadżetu do pochwy. Przyznaję, że czegoś takiego się nie spodziewałam.

Wirowanie okazuje się więcej niż wystarczające – powiedziałabym, że doskonale replikuje ruchy kogoś wprawionego w stymulacji prowadzącej do wytrysku waginalnego. Na dodatek z gwarancją zachowania odpowiedniego rytmu i tego, że w kluczowym momencie się nie zmęczy.

Mój obszar G był maksymalnie dopieszczony przy pomocy samego tylko wirowania. Kiedy dołączyłam do miksu wibracje, doznania zrobiły się naprawdę intensywne. Żałowałam jedynie, że nie podłożyłam pod pośladki ręcznika, co zapobiegłoby zmoczeniu niemałżeńskiego łoża…

Aby odkryć pełną moc możliwości Gyr8tora, najlepiej używać go z rozchylonymi udami. Wówczas trzon ma miejsce na pełne spektrum ruchu, a krążąc wokół wejścia pochwy, dociera też do okalających to miejsce wewnętrznych partii łechtaczki. Wspominam o tym dlatego, że zdaję sobie sprawę, iż część osób woli masturbować się ze złączonymi udami, co w przypadku wiratora daje słaby efekt. Trzeba też pamiętać, aby umieścić gadżet w pochwie tak, aby zakrzywiona końcówka zahaczała o kość łonową – w moim przypadku, kiedy zwrócona jest w drugą stronę, jest to odrobinę niekomfortowe.

Wibracje

Wibracje Gyr8tora są, niestety, takie sobie – powierzchniowe i bzyczące, nie mają burcząco-mruczącej głębi, której oczekuję od gadżetów do obszaru G. Same w sobie, kiedy nie towarzyszą funkcji wirowania, nie robią na mnie wrażenia, są po prostu zbyt delikatne. Nie odmawiam im jednak prędkości, bo tą odrobinę nadrabiają brak intensywności. Ale dla mnie to wciąż zdecydowanie za mało.

Ich jedyny plus to umiejscowienie. Motorek znajduje się w zakrzywionej części końcówki, więc przynajmniej oddziałują precyzyjnie tam, gdzie powinny.

Wady Gyr8tora

Jak nietrudno się domyślić – wibracje. Gdyby były na tyle głębokie, abym mogła używać ich niezależnie od wirowania, Gyr8tor byłby gadżetem idealnym. Bo wiruje bardzo dobrze. Wibruje średnio.

Nie zachwyca mnie też panel kontrolny – jest nieintuicyjny, a przyciski zbyt małe i położone zbyt blisko siebie. Kilka razy zdarzyło się, że chcąc przełączyć tryb wibracji, przełączałam wirowanie i na odwrót.

Nieco przeszkadzała mi też głośność mechanizmu. Choć dźwięki „na sucho” bawią, to podczas soloseksualnych akcji mogą wybijać z rytmu, a także być słyszalne przez ścianę czy drzwi.

Dla kogo jest Gyr8tor?

Gyr8tor poleciłabym przede wszystkim osobom, które uwielbiają intensywną stymulację obszaru G, bo tę wirator uskutecznia wyśmienicie, i wiedzą, że będą korzystać głównie z funkcji wirowania. Według mnie nie warto kupować tej zabawki dla samych tylko wibracji – te są przeciętne i można znaleźć je w innych, tańszych akcesoriach.

To też zabawka dla osób, którym nie zależy na ultradyskrecji, bo mechanizm jest słyszalny przez ścianę. Co prawda można go pomylić z muzyką elektroniczną lub go nią zamaskować, ale to już kwestia indywidualna, czy kogoś ten dźwięk wprawia w erotyczny nastrój.

Podsumowanie

Jedno jest pewne – w przypadku Gyr8tora nie mamy do czynienia z innowacją, która ostatecznie okazuje się jedynie chwytem marketingowym. Kiedy używam wiratora, widzę, jak wielką włożono pracę w to, aby mechanizm działał idealnie. Bo wirowanie naprawdę działa i nie wydaje mi się, aby na tę chwilę istniał jakikolwiek inny gadżet na rynku, który oferowałby choćby zbliżony rodzaj stymulacji (i mam tu na myśli produkty komercyjne, nie dilda nakładane na miksery w warsztatach seksualnych MacGyverów).

Trudno mi jednak ocenić, czy jest wart swojej ceny. To dlatego, że zdaję sobie sprawę, że moje oczekiwania względem wibracji nie muszą pokrywać się z oczekiwaniami każdego. Sama wielokrotnie podkreślałam, że lubię mocne, docierające do głębi ciała. Tych Gyr8tor mi nie daje, co nie oznacza, że dla innych osób nie będą więcej niż wystarczające.

Mam też nadzieję, że Lovehoney pójdzie w rozwijanie tej technologii i zastosuje ją np. w gadżecie z głębokimi wibracjami o krótszym i grubszym trzonie?

Ach, rozmarzyłam się…

Gyr8tor kupisz w Lovehoney UK i Lovehoney EU. Skorzystaj z mojego kodu: PROSEKS, aby otrzymać 15% zniżki na produkty nieprzecenione.