Czyli: Otwieram kalendarz adwentowy dla par we wrześniu, bo kto mi zabroni?
Recenzja oraz strona producenta zawierają spoilery dotyczące zawartości kalendarza. Wpis opublikowany we współpracy z Lovehoney.
Kalendarz adwentowy we wrześniu – czy świat oszalał?
Hm, tylko odrobinę?
Osoby, które mnie znają, wiedzą, że zdarza mi się przygotowywać prezenty świąteczne z dużym wyprzedzeniem. Nic dziwnego – w końcu podarunki to jeden z moich języków wyrażania miłości! Jednak w moim przypadku wcześniejsze kupowanie prezentów związane jest nie tylko z faktem, że sprawia mi to przyjemność. W ten sposób zdejmuję z siebie presję przedświątecznej bieganiny, a także wydaję mniej, bo często korzystam z sezonowych wyprzedaży. Jestem też znacznie mniej przytłoczona poradnikami prezentowymi, którymi na przełomie listopada i grudnia stoją blogi, vlogi i portale. Lubię ten spokój, który towarzyszy poczuciu, że kolejny rok gwiazdka mnie nie zaskoczy.
Wracając jednak do kalendarzy adwentowych… W branży erotycznej, ale pewnie nie tylko, rozmowy o propozycjach na dany rok zaczynają się już w sierpniu. Tak – za oknem upał, pod ręką duża szklanka wody z cytryną i lodem, a ja przeglądam prezentacje kalendarzy, które są oczywiście top secret.
Można więc śmiać się, że „typiara otwiera kalendarz adwentowy we wrześniu”, ale być może w tym szaleństwie jest metoda?
Trudno mi określić, kiedy jest najlepszy moment, aby zacząć interesować się kalendarzami adwentowymi. Rozumiem poczucie dziwności, gdy dzieci ledwo wrócą do szkoły po wakacjach, a w sklepach pojawiają się pierwsze ozdoby świąteczne. Ale rozumiem też branżę i chęć pokazania się w mediach jak najwcześniej – w końcu w październiku zaczyna się sezon targowy, a targi to okazja, aby przekonać butiki erotyczne, że warto wprowadzić dane akcesoria do swojej oferty. Dlatego nie dziwię się, że marka Lovehoney już teraz promuje i sprzedaje świąteczne kalendarze.
Otwieranie kalendarza adwentowego – 3 sposoby
Według mnie są trzy sposoby otwierania kalendarza adwentowego:
- Codziennie – sposób tradycyjny, dla cierpliwych, podsycający oczekiwanie. Mocną stroną tej metody jest możliwość przeżywania nowej erotycznej przygody każdego dnia.
- Tydzień po tygodniu – sposób umiarkowany, niekonwencjonalny. W sam raz dla osób, które lubią zaplanować sobie przyjemność i zarezerwować na nią czas. 7 zabawek to całkiem niezły zbiór, który pozwala poeksperymentować z różnymi rodzajami doznań podczas wspólnego wieczoru.
- Wszystko naraz – sposób zachłanny, nieokiełznany, dla bardzo niecierpliwych. Pozwala obejrzeć zawartość kalendarza za jednym zamachem i ocenić, które zabawki zostają w domu, a które wylądują pod choinką u znajomych.
Czwarty to ten, w którym kalendarz kupuje się w styczniu, bo jest przeceniony, a ma się chrapkę na jego zawartość, i tam już żadne zasady nie obowiązują. Chyba nie tylko ja tak robię?!
Kalendarz adwentowy dla par Lovehoney × Womanizer – moje doświadczenia
Z roku na rok erotycznych kalendarzy adwentowych jest coraz więcej i są coraz ciekawsze i bardziej przemyślane. Odnoszę wrażenie, że bezpowrotnie minęły czasy, w których za okienkami znajdowało się saszetkę smakowego lubrykantu czy inne próbki. I bardzo mnie to cieszy! Kupujący oczekują w kalendarzach jakościowych, pełnowartościowych produktów, a producenci odpowiadają na tę potrzebę. Jak zatem wypada kalendarz adwentowy dla par Lovehoney × Womanizer?
Pierwsze wrażenia
Kalendarz utrzymany jest w tonacji fioletowo-złoto-czarnej z miłym dla oka motywem gwieździstego nieba, który powtarza się też na pacce do klapsów, opasce na oczy i odwrocie kart z pozycjami seksualnymi. Obudowa ma solidną konstrukcję, choć drzwiczki trzeba otwierać delikatnie, aby przypadkiem nie odsłonić kolejnej niespodzianki. Same akcesoria pasują do siebie wizualnie i tworzą harmonijną całość.
Mocne strony
Mocną stroną kalendarza Lovehoney × Womanizer jest zdecydowanie jego finałowa „czekoladka”, czyli stymulator powietrzny Liberty. Temu modelowi Womanizera poświęciłam już osobną minirecenzję.
Cieszy mnie, że marka Lovehoney – choć mogło to być kuszące – komponując kalendarz adwentowy dla dwojga, nie zdecydowała się umieścić w nim klasycznego wibratora dla par, którego używa się podczas penetracji. Jest za to wiele akcesoriów, które stymulują erotyczną kreatywność: wibrator na palec, wibrująca zatyczka analna czy mały masażer typu wand, ale też seksualia umożliwiające pobudzanie zmysłów na różne sposoby: świeczka zapachowa, packa do klapsów, puszek do drażnienia ciała.
Sam dobór akcesoriów w kalendarzu zachęca więc nie tylko do cieszenia się tym, co wspólne, ale też eksplorowania odrębnych obszarów seksualności. Według mnie to bardzo ważny przekaz. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby solo korzystać z masturbatorów czy jakiegokolwiek innego produktu wspierającego soloseksualność.
Co mogłoby być lepiej?
Moją osobistą preferencją w przypadku kalendarzy adwentowych jest jak najmniej wypełniaczy, które co roku okazują się takie same. Mam na myśli erotyczne kości do gry, karty z pozycjami i plastikowe ustrojstwo do masażu ciała. Dziękuję, postoję. Ale cieszy mnie, że na dobrą sprawę było ich 3, a za żadnym okienkiem nie kryły się sztuczne płatki róż. Na 24 produkty to całkiem niezły wynik.
W przypadku tego kalendarza trzeba samodzielnie zaopatrzyć się w jedną baterię AA – niby mała rzecz, a jednak byłoby miło, gdyby już była w zestawie, aby nie trzeba było szukać akumulatorków w domu lub wyjmować ich z pilota do telewizora.
Przydałby się też wodny lubrykant analny – w kalendarzu znajdują się wibrujące koraliki analne i stalowy korek. Podczas aplikacji tego typu akcesoriów poślizg jest kluczowy. Nie każda osoba ma taki żel w swojej szafce nocnej, więc dołączenie go do danego produktu, nawet w formie jednorazowej saszetki, byłoby sympatycznym gestem.
Czy kalendarz adwentowy Lovehoney sprawił nam frajdę?
Jak najbardziej! Siłą rzeczy kolekcja seksualiów w naszym domu jest pokaźna, natomiast sam proces zgadywania, co jest za kolejnym okienkiem, a następnie wymyślanie, jak wykorzystać dany produkt, było przyjemnym, ale też momentami zabawnym procesem. Bo najwidoczniej można pomylić puszek do łaskotania ciała z pierścieniem na penisa i frustrować się, że nie pasuje…
Otwieranie kalendarza adwentowego na kilka miesięcy przed gwiazdką nie było osobliwym doświadczeniem. Nie miałam poczucia, że odebrało to nam z przyszłości odrobinę przedświątecznej magii. Choć ani ja, ani mój partner nie jesteśmy szczególnie przywiązani do bożonarodzeniowych tradycji, zdaję sobie sprawę, że wiele osób woli zarezerwować adwentowe zabawy na grudzień. Z pewnością znajdą się takie, którym przedświąteczna bieganina utrudnia skupienie się na intymności, więc będą wolały zacząć przygodę z kalendarzem wcześniej lub później. I to jest całkowicie okej!
Pozostałe kalendarze adwentowe Lovehoney
Zazwyczaj co roku utyskiwałam na kalendarze adwentowe skomponowane głównie z myślą o cispłciowych, heteroseksualnych parach. Obecnie mogę stwierdzić, że małymi krokami się to zmienia, czego dowodem jest wprowadzenie przez Lovehoney dwóch 12-dniowych kalendarzy z gadżetami erotycznymi: For Her – z akcesoriami do stymulacji wulwy i anusa oraz For Him – z zabawkami zaprojektowanymi z myślą o penisie i gruczole prostaty. Wariant „dla niej” kusi wibratorem powietrznym Womanizer Starlet 3, zaś w wersji „dla niego” główną atrakcją wibrujący masturbator Blowmotion.
W kolekcji znalazł się też kalendarz z bielizną erotyczną z motywem gwiazdek – chyba najładniejszą spośród bieliźnianych propozycji adwentowych Lovehoney w porównaniu do lat poprzednich.
Kalendarz adwentowy dla par Lovehoney × Womanizer – czy warto?
Ten kalendarz adwentowy zdecydowanie sprawdzi się w przypadku par, które mają już skromną kolekcję akcesoriów erotycznych lub dopiero odkrywają tę formę urozmaicania bliskości. Zawiera on akcesoria, które nie zawsze są pierwszym wyborem podczas wizyty w sex shopie, takich jak packi czy pasy do krępowania ciała, a które mogą pokazać, jak wiele form ekspresji seksualnej jest jeszcze do odkrycia.
W przypadku lepiej wyposażonych pod względem zabawek par, dużo zależy od nastawienia – jeśli kalendarz adwentowy ma służyć zdobywaniu nowości, może rozczarować. Jeśli zaś ma być elementem grudniowej (albo wrześniowej czy innej) przygody, podczas której para wykorzystuje wyłącznie to, co znajdzie w kalendarzu, czeka ją naprawdę zmysłowe doświadczenie.
Komentarze zamknięte.
Pingback:
Pingback: