Odnoszę wrażenie, że żyjemy w kulturze pozbawionej dotyku. Takiej, w której dotyk może występować jedynie w określonych kontekstach – seksualnym, pielęgnacyjno-opiekuńczym czy przy specjalnej okazji.
konkurs organizowany jest we współpracy z Secret Place
Dotyk to pierwszy język, który opanowujemy już jako niemowlęta. I choć ma tak ogromne znaczenie dla poznawania świata i funkcjonowania w nim, z czasem jego obecność w naszym życiu może zanikać. Z różnych powodów – na przykład tego, dla jakich sfer życia zarezerwowany jest dotyk w społeczności, w której dorastamy lub wzorca zachowań, jaki nam wpojono.
Zauważyłam jednak, że wiele osób – pomimo funkcjonowania w „niedotykalskiej” kulturze – łaknie nieseksualnego dotyku. Bo jak inaczej wytłumaczyć rosnącą popularność serwisów profesjonalnych przytulaczy, przytulankowych imprez czy inicjatyw w stylu „Free Hugs”?
W końcu brak dotyku może skutkować podwyższonym poziomem stresu, lęku, a nawet zwiększać ryzyko zachorowania na depresję, w związku z tym jego poszukiwanie w takiej czy innej formie może być działaniem podejmowanym instynktownie. Głód bycia dotykaną/dotykanym staje się całkiem realnym zjawiskiem, a z jego powodu osobom, które bardzo długo pozbawione były dotyku, tak platonicznego, jak i seksualnego, zdarza się na przykład płakać podczas masażu, a nawet badania lekarskiego.
Nieseksualny dotyk w związku
Bardzo często zdarza się, zwłaszcza w wieloletnich relacjach, że dotyk zaczyna reprezentować wyłącznie oczekiwania seksualne i staje się sygnałem inicjującym współżycie. Ot, para zwyczajnie zapomniała, by potrzymać się za ręce podczas spaceru, poprzytulać na kanapie (bo wygodniej na „swoich” końcach) czy nawzajem myć sobie plecy w wannie lub pod prysznicem.
Bywa i tak, że oczekiwania dwóch osób względem dotyku nie pokrywają się i podczas gdy jedna czuje się świetnie wyłącznie z jego seksualną funkcją, druga pragnie, aby występował on również w innym kontekście. Wówczas warto przypomnieć sobie formy pielęgnowania intymności nieseksualnym dotykiem, który może stymulować wytwarzanie oksytocyny, hormonu odpowiadającego za poczucie bliskości.
Jak pielęgnować nieseksualny dotyk w związku?
Oprócz czynności „zapomnianych”, które wymieniłam wcześniej, spróbujcie innych metod wprowadzania nieseksualnego dotyku do codziennego życia poprzez:
1. Nieerotyczne masaże. Być może masaż stał się w waszej relacji aktywnością, którą zawsze wieńczy „szczęśliwe zakończenie” w postaci seksu. I choć nie ma w tym nic złego, spróbujcie pielęgnacyjnego, budującego bliskość, nieerotycznego masażu. Możecie wykorzystać olejek do masażu, który już macie w domu!
2. Zapasy i play fighting. Kotłowanie się na podłodze, materacu czy łóżku może z pozoru wydawać się niedojrzałe, ale to naprawdę świetna zabawa, zapewniająca dużo kontaktu skóry ze skórą oraz aktywność pozwalająca złagodzić stres i napięcie. Możecie też spróbować zapasów z ciałami pokrytymi żelem do masażu nuru.
3. Sensate focus. To metoda pracy z intymnością zaproponowana przez duet Masters i Johnson polegająca na niespiesznych sesjach nieprowadzącego do stosunku, świadomego, wzajemnego doświadczania swoich nagich ciał przez osoby partnerskie przy pomocy wszystkich zmysłów, w tym dotyku, z pominięciem oczywistych stref erogennych, czyli genitaliów, sutków, pośladków i odbytu.
4. Łaskotanie. Jeżeli bycie łaskotaną nie jest dla żadnej ze stron przykrym doznaniem, oddajcie się wywołującej salwy śmiechu sesji łaskotek, która może mieć podobne rezultaty w likwidowaniu napięć, co zapasy na niby. Zabawę można uczynić bardziej interesującą, włączając do niej łaskotanie piórkiem.
5. Taniec. Przyjemność z tańca mogą czerpać zarówno pary, które regulanie opanowują parkiet na imprezach oraz takie, które tańczą, przestępując z nogi na nogę. Technika nie ma znaczenia – liczy się bliskość ciał. Wybierzcie więc odpowiedni podkład muzyczny i dajcie się ponieść melodii.
Chęć bycia dotykaną/dotykanym to naturalna, ludzka potrzeba, którą warto w miarę możliwości zaspokajać – tak z osobami partnerskimi, jak i tymi, z którymi pozostajemy w platonicznych relacjach. Bo dotyk nie tylko poprawia samopoczucie, ale też wzmacnia więź.
Wygraj wibrator We-Vibe Touch!
(konkurs zakończony!)
Temat dzisiejszego wpisu jest nieprzypadkowy, choć teraz zapraszam do sekcji z całkiem seksualnym dotykiem…
O nagrodzie
Wibrator We-Vibe Touch to niewielki gadżet łechtaczkowy, który wyróżniają przyjemna w dotyku miękkość powłoki oraz bardzo intensywne, głębokie wibracje. Spiczasta końcówka idealnie nadaje się do stymulacji clitoris.
Zadanie
Aby wziąć udział w konkursie, w którym nagrodą główną jest wibrator We-Vibe Touch, w komentarzu pod tym wpisem odpowiedz na pytanie konkursowe i w odpowiednim polu wpisz często sprawdzany adres email (nie zostanie on upubliczniony). Oprócz nagrody głównej przewidziane są wyróżnienia w postaci zniżek na zakupy w Secret Place.
Pytanie konkursowe: Jaki rodzaj dotyku lubisz najbardziej i dlaczego?
Zgłoszenia konkursowe przyjmuję do 7.03.2019, godz. 23:59. Nagroda zostanie przyznana 8.03.2019, czyli w Dzień Kobiet. Osoba nagrodzona oraz osoby wyróżnione zostaną poinformowane o wygranej wyłącznie drogą mailową. Nie ma możliwości wymiany nagrody na ekwiwalent pieniężny.
Przystępując do udziału w konkursie, wyrażasz zgodę na przetwarzanie twoich danych osobowych, dokładniej: adresu email, a w przypadku wygranej lub przyznania wyróżnienia również imienia i nazwiska, adresu email oraz adresu do wysyłki nagrody oraz na przekazanie tychże danych fundatorowi nagrody, czyli Secret Place. Twoje dane osobowe są przetwarzane wyłącznie do celów realizacji niniejszego konkursu i będą przechowywane do momentu otrzymania twojej prośby o usunięcie komentarza konkursowego. Prośbę o skasowanie komentarza oraz udostępnienie informacji dotyczących twoich danych osobowych udostępnionych blogowi proseksualna.pl możesz skierować na adres: [email protected].

Komentarze zamknięte.
Noraasha
7 marca 2019 at 18:14Moim ulubionym dotykiem jest smyranie opuszkami palców po plecach, lekkie gładzenie dłońmi bo bokach oraz mocny i pewnych chwyt za biodra. Nie w każdej sytuacji ale przeważnie uwielbiam również róznice temperatur i błądzenie po ciele ustami.
Marta
7 marca 2019 at 17:59Uwielbiam dotyk zawsze po sesji bdsm.. Uwielbiam najpierw ten wir emocji i bólu, który mnie oczyszcza i daje spokój.. Wtedy gdy mezczyzna juz po wszystkim koi moje rozedrgane cialo.. Gdy otula swoja ciepła dlonia dotyk jest tak przyjemny i wspaniały.. Wtedy wszystko przestaje istnieć i jest tylko on i ja. Zdecydowanie ten dotyk lubie najbardziej :)
Magda
7 marca 2019 at 16:35Jestem fanką dotyku w wielu postaciach i zawsze pod jednym warunkiem: osoba dotykana i dotykająca tego dotyku chcą. Mam spore łaskotki, więc preferuję mocniejszy 'docisk’, choć mizianie mniej wrażliwych miejsc też sprawia mi dużo frajdy. Na piedestale ulubionych dotyków stoją dwa: klasyczny spooning, który pozwala się poczuć bezpiecznie, otoczona najlepszym ludzkim rogalem. A drugi dotyk to detal: delikatne przesuwanie palcami, po spodnie części moich palców u stóp. Od środka stopy aż po koniuszek opuszki palca – mocno nieoczywisty obszar rozkoszy :)
Julia
6 marca 2019 at 21:15Moim ulubionym rodzajem dotyku jest ten przepełniony miłością. Przytulenie, kiedy nic nie idzie po mojej myśli czy otarcie łzy w najtrudniejszych momentach pomogły mi niezliczoną ilość razy, uspokoiły i przypomniały jakie niesamowite szczęście dostałam od losu. Nigdy też nie zapomnę muśnięć dłoni i pocałunków, kiedy zostaliśmy zaskoczeni przez deszcz czy długich, wydawałoby się ponurych dni spędzonych na kanapie przytulając się z Nim. Takie małe manifestacje miłości jak pocałunek w nos czy czoło sprawiają, że cały świat staje się bardziej barwny a dzień przepełniony pozytywnymi emocjami. Uwielbiam też mizianie po plecach, szczególnie po seksie. Chyba nic nie sprawia, że czuję się bardziej bezpieczna i kochana niż właśnie to. Jednak mimo mojego wielkiego sentymentu do nieseksualnego dotyku nie mogę tutaj nie wspomnieć o tym seksualnym. Nikt nie doprowadza mojego ciała i umysłu do takiego stanu jak mój chłopak, który jednym muśnięciem potrafi wywołać całą gamę reakcji.
J.
6 marca 2019 at 18:17Jeśli ma być dotyk nieerotyczny, to szorowanie pleców, czy ja szoruję, czy mnie szorują. Bo relaksujące i też trochę intymne. I ciągnięcie za warkocz. Bo… można. W przedszkolu nigdy tego nie robiłem i zazdrościłem tym, którzy robili. Jako stary pryk, bywa, pytam koleżankę, czy się zgodzi. Zgodzi się.
Jeśli erotyczny, to może smyranie sutkami żony. Działa w każdym miejscu na ciele.
Wprawdzie rozróżniam, ale dotyk nieerotyczny też zwykle jest odrobinkę erotyczny. O co w tym chodzi?
J
6 marca 2019 at 17:34Nieprzewidywalny. Taki dotyk lubię najbardziej. Kiedy nie wiem, czy dotknie mnie by mnie przytulić, lub po prostu trzymać za moje zimne bose stopy. Kiedy nie wiem czy w trakcie stosunku złapie mnie za talię tak mocno- dziwiąc się, że mnie nie boli, czy kiedy przytrzyma mnie za szyję i ściskając doda adrenaliny do naszego związku.
Bo kiedy on dotyka mnie w nieprzewidywalny sposób- ja jestem nieprzewidywalna. A przy nim- taką siebie lubię najbardziej.
Aleksandra
5 marca 2019 at 23:37Dotyk jest dla mnie najważniejszym zmysłem. Dotykanie osób czy przedmiotów pomaga mi poznawać świat i go doświadczać. Dotyk sprawia, że czuję, uziemia mnie, czuję się bezpiecznie, czuję połączenie z otaczającym światem, czuję, że żyję. Ulubiony rodzaj dotyku jest praktycznie każdym chcianym pobudzeniem tego zmysłu. Najwięcej w moim życiu i związku jest dotyku przemyślanego, który buduje bliskość między mną a drugą osobą. Z bliskimi dotykamy się praktycznie przy każdej okazji, siedząc obok siebie chcę czuć chociaż kawałek ciała drugiej osoby na swoim ciele. Dotykam przyjaciół rozmawiając z nimi, witając się z nimi, swoje emocje podczas rozmowy okazuję dotykiem. Dlatego też dotykanie przyjemnych powierzchni mnie relaksuje, dotykam pędzli, tkanin, powierzchni i skóry, to wszystko jest moją ulubioną formą dotyku, bo nie tylko jest stymulacją bodźcową, ale także psychiczną, która czyni mnie tym kim jestem i łączy moje ciało ze światem w jedność.
Polina
4 marca 2019 at 23:14Uwielbiam jak ktoś dotyka moją dłoń.
Mam nadwrażliwość sensoryczną i często dotyk mnie irytuje. Natomiast odkryłam niedawno, że dosłownie rozpływam się gdy ktoś delikatnie masuje mi dłoń i palce ruchami „badającymi” fakturę dłoni.
Myślę, że jest to pewna forma bliskości dla mnie , bo nie jestem typem człowieka, który daje swoje dłonie dotykać każdemu ;) (Jezu jak poważnie to zabrzmiało )
Z powodu lekkiego (w moim przypadku nieparanoicznego ) lęku przed zarazkami unikam kontaktu dłoń do dłoni i zostawiam te strefę bliskim osobom
Pani Agniesia
4 marca 2019 at 20:16Bardzo lubię głaskanie, gładzenie po włosach. Tych na głowie :D sprawia mi to przyjemność i daje ukojenie niezależnie od tego czy mam akurat krótkie czy długie włosy… I tak samo uwielbiam zatopić palce w czyjejś czuprynie.
Poza tym lubię zwykłe przytulenie. Po prostu się przytulić i tak trwać :) mogę wręcz zapaść się w cieple tej drugiej osoby, wtedy reszta świata traci na moment znaczenie…
Niedawno miałam nieprzyjemne doświadczenie. Spotkałam się z facetem, który dotykał mnie, jakby głaskał kota i nie lubił kotów :p klepał po ramieniu jakby wycierał rękę z czegoś paskudnego! Nie każdy musi być nie wiadomo jak przytulny, ale dotykowi drewnianemu niczym Keanu Reeves mówię stanowcze: „nie”!
Iwona
4 marca 2019 at 15:40Jest wśród moich miejsc jedno szczególnie magiczne.
Poletko nad łączącymi się ze sobą pośladkami – pas startowy dla pleców.
Dotykanie i głaskanie tego miejsca jest dla mnie kwintesencją czułości i jednocześnie zapalnikiem pożądania, relaksuje i podpala lont do palemkowej petardy, wywołując natychmiastowe iskrzenie i delikatne skapywanie moich papajowych soków.
Ale najlepiej to lubię … nagie przytulanie i delikatne głaskanie przed snem mojego ciała przez mojego mężczyznę. Dobranoc :)
Aleksa
3 marca 2019 at 20:55Uwielbiam jak mój partner gładzi mnie delikatnie po karku i przesuwa palce w kierunku włosów. Czuję wtedy od niego bijącą troskę i miłość. Gdy mnie dotyka i masuje barki po ciężkim dniu, moją skórę wtedy przechodzą delikatne dreszcze. Czuję się kochana i szanowana. Gdy delikatnie łaskocze mnie i przeradza się to w walkę na poduszki, potem opadnięci z sił kładziemy się na łóżku, a on delikatnie przesuwa opuszkami palców po moich policzkach. Ten dotyk to miłość, którą czuję całą moją skórą. To zdecydowanie moje ulubione uczucie.
A
2 marca 2019 at 22:07Moim ulubionym rodzajem dotyku jest delikatny pocałunek mojego partnera w czoło bądź we włosy całkowicie niespodziewanie, kiedy leżymy oglądając film czy też przytulamy się czekając na autobus. Jest to uczucie wywołujące poczucie bezpieczeństwa i bliskości, powoduje, że czuję się na miejscu, tam gdzie być powinnam i z kimś kto docenia to, że jestem. Takie samo odczucie mam kiedy całuje mnie w kark czy ramię kiedy przytulamy się na łyżeczkę zwłaszcza po dobrym seksie. Czuję się wtedy zadbana, kochana i ładuje moje baterie do walki ze światem. Po prostu uwielbiam.
Lis
2 marca 2019 at 21:13A ja bardzo lubię dotyk cudzych rzęs na policzkach. To jak głaszczą moją skórę. Jest to uczucie delikatnie łaskoczące, ale nie na tyle, by stawało się to nieprzyjemne. Ponadto dotykający musi być blisko dotykanego, więc jednocześnie rodzi się poczucie bliskości. A dodatkowo – jest to dotyk dość nieoczywisty :>
F_L
2 marca 2019 at 20:59Tym dotykiem, który uwielbiam, jest dotyk intymny. A więc ten, który dotyczy intymnych obszarów, ale też ten, który właściwy jest tylko intymnym relacjom. To dotyk języka. Dosłownie i w przenośni – dotykać można słowami: do rozkoszy, do bólu, z wzajemnością lub bez, z uczuciem lub bez, romantycznie albo fizjologicznie. Pamiętając jednak o tym, że intymność w dotykaniu pozostaje kwestią wyboru, negocjowania zakresów, napięcia – tego odczuwalnego na skórze i tego w głowie.
Ekscentryczna
2 marca 2019 at 20:52Uwielbiam swój dotyk. To nie przyszło od razu. Wymagało prób i błędów, pokory i bezczelności, w końcu wiedzy i fantazji: na mokro, na sucho, w dzień i w nocy, w ubraniu i bez. Dotyk naskórka na nabłonku, skóry na skórze, bawełny, koronek, wody powietrza… Później uwielbiam jego dotyk. Tego się musiałam nauczyć. Odsłonić, otworzyć, oddać – by mógł mnie dotykać wzorkiem, dłońmi, ustami, ciężarem swojego ciała. W końcu uwielbiam wyobrażenie dotyku – jego przede wszystkim, bo jest już nieobecny, ale też tych wszystkich dotyków, które jeszcze przede mną. Lubię tę przyjemność, którą mi daje myślenie o byciu dotykaną. Jestem organoleptyczna – przyznaję bez bicia i bez poczucia winy.
Sans-souci
2 marca 2019 at 20:28Porady internetowe zawsze głoszą: „Dotykajcie się podczas codziennych zadań”, „Muśnij jego ramię, dotknij szyi, daj przelotnego buziaka”, „Gra wstępna może trwać cały dzień, dotyk to klucz, doprowadzisz go do szaleństwa”. Więc kiedy byłam młodą, dojrzewająca dziewczyną, cały czas myślałam o tym, by mojemu pierwszemu w życiu i ostatniemu w ówczesnej świadomości chłopakowi nieustannie było dobrze, by czuł się kochany i pożądany, a wszystkie małe czułości traktowałam jako środek do budowania napięcia, każdy dotyk miał dla mnie cel – łóżkowy ending. Szybko sprowadziło mnie to do pojmowania seksu jako najwyższej formy czułości i miłości. Czułam, że dobra dziewczyna, którą warto kochać, to dziewczyna, która zawsze jest chętna dotykać i być dotykana. Która zawsze dotykana jest dobrze, bo każdy dotyk był formą miłości. W przyjętej przeze mnie koncepcji dotyku doprowadziłam się do perfekcji: nie potrafiłam dotykać bez myśli o tym, do czego ma to prowadzić. Nawet, jeśli nie miałam ochoty. Nie potrafiłam też powiedzieć, że dany dotyk nie jest takim, jakiego oczekuję. Zepsułam czułość i słodkie bycie ze sobą. Zostało tylko bzykanie. Pierwszego potrzebowałam wtedy bardziej niż drugiego, gdyż nie byłam nawet pełnoletnia, a perfekcji w sobie nie widziałam nigdzie. Byłam niepewna tego, jaka jestem – seksowna czy nieatrakcyjna? Smaczna czy ohydna? Taka, którą chce się dotykać i podziwiać, czy tylko akceptować, bo „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”? Moja pierwsza miłość nie była zbyt doświadczona, a jej potrzeby cielesne były o wiele mniejsze, niż moje. Nie zauważyła, że wszystko, co robiłam, miało na celu zaspokoić ją. Nie zauważyła, że byłam nieszczera, że grałam. A może nie chciała zauważyć? Moja pierwsza słodka miłość zamieniła się w dążenie do stosunku, a po nim nie było już dotyku, bo przecież był środkiem do tego, co już się stało. Ja dotykałam dużo, on mało. Ja czułam się w obowiązku dotykać, on nie robił tego, czego nie chciał. Ja poddawałam się jego potrzebom, on nawet nie wiedział, że robi mi krzywdę.
W następnym związku byłam tak obrażona na dotyk, że bardzo go dawkowałam. Nie był zaś dawkowany mi i kiedy mój partner wycałował całe moje ciało bez oczekiwań na więcej, zupełnie nieseksualnie, a z podziwem i platoniczną miłością do faktury skóry, do zapachu i jej bladości, miałam swój pierwszy w życiu orgazm. Paradoksalnie aseksualność była u mnie kluczem do poznania swojej seksualności. Zaczęłam nosić legginsy, a nie uwierające kabaretki i czułam się w nich seksowniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Dotyk platoniczny jest dla mnie ważniejszy od seksualnego, bo daje coś więcej: miłość, która nie oczekuje odwzajemnienia; pełną akceptację i wolność. Z nowym partnerem potrafiliśmy całe noce spędzić na dotykaniu się, na łaskotaniu i głaskaniu, na całowaniu i lizaniu, i było to dla mnie bardziej intymne niż penetracja czy stymulacja. Najbardziej lubię dotyk, który daje się dlatego, że się chce i przyjmuje się dlatego, że nie jest interesowny. Kiedyś myślałam, że związek to wymiana różnych dotyków, teraz wiem, że to okropne spłaszczenie tego, co może się wydarzyć w cielesnej sferze dwójki (bądź więcej) ludzi. Być może to romantyczne i idealistyczne podejście, ale jak powiedziała kiedyś Anais Nin – widzimy świat takim, jakimi jesteśmy. Warto się dotykać, by czuć się i być lepszymi. W ten sposób naprawdę można odmienić swoją rzeczywistość.
Martyna
2 marca 2019 at 20:27Uwielbiam każdy dotyk mojego partnera, jednak ostatnio najbardziej mizianie mnie po karku oraz po włosach. Nic mnie tak nie odpręża po ciężkim dniu jak smyranie mnie jak typowego kota, którym chyba mentalnie jestem. Czuję się wtedy bardzo bezpiecznie, dodatkowo są to bardzo wrażliwe części mojego ciała, które przy złej stymulacji od razu mnie łaskoczą lub bolą, jednak mój partner robi to idealnie.
Julia
2 marca 2019 at 15:57Dotyk jest formą bliskości niewerbalnej i potrafi być czymś niesamowitym w znaczeniu seksualnym i nieseksualnym, jednak moją ulubioną formą dotyku jest ta, która nie wymaga bezpośredniego kontaktu fizycznego a mianowicie… Ten moment, kiedy on na mnie patrzy, w jego oczach widzę dokładnie, czego pragnie. Jego wzrok przenika całe moje ciało i mogę go poczuć w każdym, nawet najmniejszym elemencie mojego „Ja”. Dotyk spojrzenia jest tym, który czuję wyraźniej, niż jakikolwiek inny i tym samym pierwszym pośród wszystkich, którego pożądam.
Laura M.
2 marca 2019 at 12:54Moim ulubionym dotykiem jest dotyk nieseksualny, a przede wszystkim przytulanie. Ta czułość, ktora jest pomiędzy mną i drugą osobą jest niesamowita. Daje mi poczucie bezpieczeństwa, mogę poczuć czyjeś bicie serca. Mogę się poczuć jak mała dziewczynka. Mogę sie zatracić w czyiś ramionach, zapomnieć o wszystkim co złe wokół.
Agata Grześków
2 marca 2019 at 12:41Moim głównym językiem miłości jest dotyk, więc jest to dla mnie ważna forma okazywania uczuć :) Mój ulubiony to ten czasami niemal niezauważalny w gąszczu codziennych prac, jak poglaskanie po plecach, czy pocałunek w czoło od ukochanego kiedy pracuje, czy jestem zajęta, objęcie na chwilkę w talii gdy gotuję nam obiad, przytulanie przy oglądaniu serialu, krótki pocałunek gdy sie witamy czy żegnamy, ale też ten, który mnie budzi co rano nim jeszcze otworzę oczy lub głaskanie po włosach przed zaśnięciem, to wszystko sprawia, że czuję się przez Niego kochana i bezpieczna w tej relacji ❤
Agata Grześków
7 marca 2019 at 18:03Strasznie mnie to pobudzilo do myślenia, niemal rozmarzenia się, więc chciałabym jeszcze dodać, że szalenie uwielbiam dotyk w tańcu i tym przy jakieś ważnej okazji i tym gdy tańczymy czasami w kuchni w piżamach, albo ten gdy mnie komuś przedstawia nie przestając gładzic mojej dłoni, albo pocałunek w policzek, kiedy się z czegoś cieszy, lub robimy razem coś fajnego, czy głaskanie po twarzy z wycieraniem łez kiedy sie wzruszam, cieszę sie, że moglam sie nad tym zastanowić i zdać sobie sprawę ile przyjemności mi to sprawia, dzięki! 💖
Asia
2 marca 2019 at 11:41Mój absolutnie ulubiony dotyk, niekoniecznie seksualny, to kiedy ciepłe ciało dotyka zimnego.
Kiedy zmarznie mi tyłek i ktoś położy na nim ciepłą dłoń. Albo kiedy zmarznie ramię nieprzykryte kołdrą, a ktoś mnie obejmie zakrywajac dokładnie całą chłodna powierzchnię.
Jest w tym coś kojącego, coś sensualnego, coś co zawsze bardzo intensywnie i z przyjemnością odczuwam. Dobrze, że to działa nawet kiedy sama przyłożę np. ciepłą dłoń do chłodnego uda, mogę sobie tak robić miło do woli! :)
Agnieszka
1 marca 2019 at 18:17Jeszcze dwa lata temu bym tego nie napisała. Pierwsze miejsce w nieseksualnym dotyku odgrywa dotyk dziecka. Najpierw kruchego noworodka, a potem coraz większego swojego nowego człowieka. Któremu w dodatku ten dotyk jest niezbędny do prawidłowego rozwoju na równi z mlekiem. Jest to dotyk bezgraniczny, zlewający się z mną -mamą i pełen czystej czułości. Ma magię tworzenia najsilniejszej więzi, jaką znam. A zaraz po tym jest wszelki inny dotyk, bo ja z tych mocno dotykalskich ;)
Demise
1 marca 2019 at 09:18Moim ulubionym dotykiem jest ten który towarzyszy mi i mojemu partnerowi przy seksie oralnym w pozycji 69 na boku.Uwielbiam za równo początek kiedy mój partner zaczyna delikatnie obchodzić się ze mną i jak stopniowo przyśpiesza.Jego język i ręce są dla mnie 8 cudem świata.Dotyk lubię też dawać i uszczęśliwiać innych tak zazwyczaj jest podczas masturbacji partnera.Zarówno może mnie też uszczęśliwić zwykły uścisk ręki,trzymanie za nie.Doświadczyłam tego uczucia zwłaszcza na początku mojej znajomości z partnerem.Kiedy to po raz pierwszy spytał mnie czy możemy iść razem za rękę <3
Malwina .S
1 marca 2019 at 08:58Uwielbiam głaskanie po głowie. Uspokaja mnie to, a jednocześnie jest miłe i przyjemne. Czuje się wtedy jak taki wielki kociak co ma ochotę mruczeń z powodu tak niewinnego dotyku. Lubię też bardzo głaskanie po plecach i przytulanie to sprawia, że czuje się bezpiecznie gdy jest obok mnie ta druga osoba.
Piotrek
1 marca 2019 at 08:56Pytanie konkursowe uświadomiło mi, że potrafię opowiedzieć o wielu sposobach dotykania, pieszczenia mojej partnerki ale nie potrafię opowiedzieć nic nieerotycznego o własnych potrzebach. W momencie kiedy przychodzi mi coś do głowy wydaje mi się to błahe. Lubię gdy głaszcze mnie niczym kota po głowie a nawet drapie jak psa! Lecz nie ma w tym nic intymnego jak u Niej!
Ona za to ma tego mnóstwo, np. uwielbia jak zaczynam dotykać Jej szyję, obejmować całą dłonią (nie kojarzyć z podduszaniem) a następnie delikatnie przesuwać palce po linii włosów dookoła ucha, po płatku usznym i znów w górę po całej głowie tak aby włosy przechodziły luźno przez lekko rozsunięte palce bodźcujące wszystkie receptory. W taki sposób dotykam Ją gdy oglądamy film a ona trzyma głowę na moich kolanach, gdy nie może zasnąć albo w każdym innym możliwym momencie kiedy mogę sprawić Jej przyjemność. Po dłuższym „smyraniu” czuję, że odpada mi ręka, wtedy ona domaga się o więcej niczym kotka ocierając się o moją dłoń…