„Wolę masturbację od seksu partnerowanego. Czy to normalne?”

„Wolę masturbację od seksu partnerowanego. Czy to normalne?”

Tak. Już wyjaśniam!

Niektóre osoby doznają szoku, odkrywając, że wolą masturbację od seksu partnerowanego – zwłaszcza gdy tworzą seksualnie aktywne relacje.

Jest to coś, o czym nadal zbyt rzadko mówi się głośno, gdyż przyznanie się do własnych preferencji budzi wiele trudnych odczuć: poczucie nieadekwatności, wstydu – głównie ze względu na kulturę, w której gloryfikuje się seks partnerowany, ten solo często traktując jak smutny erzac. A gdy takie przekonanie stanowi normę, osoby, które pragną czuć się normalnie, mogą oceniać swoje preferencje przez pryzmat tego, co uznaje się za słuszne.

Nie musi tak być! Bo prawda jest taka, że dla wielu ludzi masturbacja jest zwyczajnie przyjemniejsza niż seks z kimś. Ale to nie jedyny powód, dla którego preferują seks solo…

Dlaczego wolę masturbację?

Seks solo nagradza

Kwestię nagradzającego aspektu aktywności seksualnej poruszałam już w moim podcaście w kontekście seksu partnerowanego. Nagradzanie to nic innego, jak poczucie, że dana forma ekspresji seksualnej była warta zachodu i włożonych w nią zasobów – czasu, energii, wysiłku. W przypadku masturbacji może być to orgazm, samopoznanie, wzmacnianie świadomości ciała, przełamywanie tabu lub igranie z nim, redukcja nagromadzonego napięcia. Jest to, rzecz jasna, kwestia niezwykle indywidualna.

Jedno jest przy tym pewne – pożądanie i rozkosz potrzebują odpowiedniego kontekstu, aby mogły zaistnieć. A gdy kontekst to skierowanie całej uwagi na siebie i swoją przyjemność, bywa on bardzo sprzyjający dla kreowania nagradzającego życia seksoerotycznego, które satysfakcjonuje za każdym razem – bez pudła.

Seks partnerowany ogranicza

Nie da się ukryć, że dla wielu osób masturbacja jest seksualnie bezpieczniejszą i bardziej komfortową przestrzenią niż realia seksu partnerowanego. Cieszenie się seksualnością w pojedynkę pozwala na eksperymentowanie z aktywnościami i rodzajami stymulacji bez obawy przed oceną, ale również naruszeniem czyichś granic. Daje więc całkowitą swobodę wyrażania siebie.

Zdarza się przy tym, że niektóre osoby wybierają masturbację od seksu partnerowanego, ponieważ ta druga forma ekspresji seksualnej je rozczarowuje – ich potrzeby nie są dostrzegane i zaspokajane, druga strona źle reaguje na informacje zwrotne czy propozycje modyfikacji, więc seksu, który się im proponuje, zwyczajnie przestaje im się chcieć. Zaczynają więc postrzegać seks partnerowany jako nieciekawy, monotonny lub nagradzający tylko dla jednej ze stron.

Autoseksualność

Mocne preferowanie masturbacji od seksu partnerowanego może również mieć swoje źródło w autoseksualności – orientacji seksualnej skierowanej ku sobie. Osoby autoseksualne odczuwają najsilniejsze podniecenie względem siebie, własnego ciała czy wyglądu, mogą też snuć fantazje seksualne na własny temat. Często nie są też zainteresowane inicjowaniem oraz utrzymywaniem kontaktów seksualnych z innymi osobami, a gdy takie zainteresowanie się pojawia, bywa znacznie mniej intensywne niż to doświadczane wobec siebie.

Seks nie jest lepszy od masturbacji…

…i vice versa! Już nie wspominając o tym, że masturbacja to też forma seksu. Wielu ludzi nie masturbuje się dlatego, że akurat nie mają pod ręką nikogo, z kim mogliby pójść do łóżka, a dlatego, że seks solo jest po prostu przyjemny. Z tego samego powodu nie rezygnują z masturbacji, gdy tworzą relację. Każda z tych form ekspresji seksualnej może też zaspokajać całkowicie inne potrzeby i pełnić inne funkcje, np. masturbacja – rozładowywać napięcie, a seks partnerowany – pogłębiać lub podtrzymywać więź.

Często zachęcam osoby, z którymi mam styczność, czy to w życiu prywatnym, czy w pracy pomocowej, do spojrzenia na style seksualnej ekspresji jak na różnorodny pejzaż. Wynika to z mojego odkrycia, że najczęstszym problemem, z którym się mierzą, jest patrzenie na seks jak na piramidę, prezentującą jedne aktywności seksualne jako lepsze, bardziej wartościowe od drugich.

Tym ludziom trudno dopuścić do siebie myśl, że te „gorsze” pieszczoty mogłyby być dokładnie tym, co jest dla nich najprzyjemniejsze. Dlatego podczas wspólnej pracy sporo czasu poświęcamy wypłaszczaniu piramidy tak, aby stała się mapą, na której jest miejsce dla różnych rodzajów przyjemności, które są tak samo ważne. Do eksplorowania aktywności seksualnych jako pejzażu, nie piramidy, zachęcam w moim zeszycie ćwiczeń do pracy z seksualnością Sex-care. Zadbaj o siebie seksualnie!, dostępnym w formie interaktywnego e-booka.

Wyjście ze schematu

Dopuszczenie do siebie myśli, że można woleć masturbację od seksu partnerowanego, w wielu przypadkach jest aktem wielkiej odwagi – zarówno wobec siebie, jak i kultury, która priorytetuje doświadczanie intymności w duecie.

Nie oznacza to bynajmniej, że osoby, które preferują seks solo, rezygnują z uprawiania go z kimś. Nie chodzi też o to, aby całkowicie wyeliminować możliwość stworzenia seksualnie aktywnej relacji na rzecz przyjemności solo. Najważniejsza jest tu uważność i otwartość na własne potrzeby i pragnienia tu i teraz oraz aktywne podążanie za nimi. Głównie po to, aby niepotrzebnie nie naprawiać tego, co nie jest zepsute, i wieść satysfakcjonujące życie (solo)seksualne przede wszystkim w zgodzie ze sobą – zwłaszcza wtedy, gdy preferencje stoją w kontrze do tego, jak otoczenie definiuje seks.