Gvibe Gpop2 | Wibrator do punktu G | Recenzja

Gvibe Gpop2 | Wibrator do punktu G | Recenzja

Przyznaję, że mam słabość do niebieskich gadżetów erotycznych – błękitne, kobaltowe, granatowe… z pewnością przyciągną mój wzrok. Nie dziwi więc, że Gpop2 uwodził mnie głęboką barwą indygo połączoną ze złotem już od pierwszego wejrzenia.

recenzowany gadżet otrzymałam od Gvibe nieodpłatnie w ramach przygotowań do warsztatów współorganizowanych z marką

Przez długi czas markę Gvibe kojarzyłam głównie z jej flagowym gadżetem – wibratorem w kształcie żarówki, Gbulb i bardzo rozpoznawalnym brandingiem. Opakowania-tuby przypominające torebki i ściana z dziełami sztuki erotycznej zawsze wpadały mi w oko na targach branżowych. Choć zazwyczaj przystawałam, aby zamienić kilka słów z przedstawicielami i zapytać, co nowego, jakoś nigdy nie wracałam do domu z nową zabawką.

Do niedawna produkty Gvibe nie były zbyt obecne w mediach, w tym na blogach recenzenckich. Na szczęście powoli się to zmienia, a marka daje się poznać z jak najlepszej strony.

Gpop2 – pierwsze wrażenia

Gpop2 - recenzja

Wspomniałam już, że do zabawek w kolorze indygo nie trzeba mnie zbyt długo namawiać, więc w obszarze estetyki już byłam kupiona. Oprawa graficzna i opakowania też podobały mi się od dawna, więc tak naprawdę największym testem dla Gpop2 było to, jak sprawdzi się w działaniu.

Aby jednak tradycji stała się zadość, muszę wspomnieć, że gadżet zapakowany jest w kartonową tubę z wizerunkiem zabawki. Marka Gvibe jest też niezwykle dumna ze swojej brytyjskości, bo wieczko zwieńczone jest flagą Wielkiej Brytanii. Zabezpieczenie higieniczne stanowi prosta plomba.

Wewnątrz gadżet siedzi między dwoma okrągłymi plastrami gąbki, a oprócz niego w pudełku znajduje się satynowy woreczek do przechowywania i magnetyczna ładowarka USB zamknięte w plastikowej strunowej torebce. Można więc wybrać, czy chce się przechowywać gadżet w ortginalnym opakowaniu, czy w znacznie mniejszym etui. Jeżeli chodzi o kwestie less waste, nie jest najgorzej, jeżeli postawimy na ponowne wykorzystanie plastikowej torebeczki lub twardego opakowania.

Sprytnym rozwiązaniem wydało mi się przyklejenie okrągłej, rozkładanej instrukcji obsługi pod wieczkiem, która dodatkowo zawiera rysunki z sugestiami, jak Gpop2 może być używany.

Zaskakująca giętkość i nietypowa wielkość

Tym, co zaskoczyło mnie, kiedy trzymałam aksamitnie silikonowy gadżet w dłoni, była jego giętkość. Spodziewałam się, że zabawka będzie sztywna, natomiast łączenie między elementem wewnętrznym a uchwytem jest obiecująco miękkie.

Motorek ukryty jest pod warstwą plastiku, a więc to nie tak, że cała zabawka jest miękka. Sztywny jest też uchwyt, na którym znajduje się port ładowania i panel kontrolny.

Zaskakiwać może też rozmiar. Branża gadżetów erotycznych przyzwyczaiła nas do średnich i dużych zabawek, które wypełniają ciało – przy nich Gpop2 to maleństwo, które mierzy raptem 12,5 cm długości i ma 2,8 cm średnicy w najszerszym punkcie. Czy jego wielkość będzie wystarczająca? Cóż, to akurat zależy od indywidualnych preferencji. Czy końcówka dosięga obszaru G? Jak najbardziej – nie zapominajmy, że jest on położony bardzo płytko, przeważnie na około pół palca od wejścia pochwy.

Gpop2 w akcji

Gpop2 to zabawka wielozadaniowa, która może być używana zarówno waginalnie, jak i analnie. Fantazyjnie zakrzywiony uchwyt to bezpieczny stoper, a więc nie trzeba obawiać się niepożądanej podróży całego gadżetu do wnętrza odbytu.

Wibracje Gpop2

Gadżet wyposażono w 6 trybów wibracji – 3 stałe o wzrastającej intensywności i 3 rytmiczne pulsacje. Nie mogłam uwierzyć, że jest ich tylko tyle, zwłaszcza, że nie ma osobnych przycisków do zwiększania lub zmniejszania mocy stymulacji. Gorączkowo sprawdzałam instrukcję obsługi i stronę producenta, żeby sprawdzić, czy aby dobrze policzyłam podczas przełączania i czy przypadkiem czegoś „źle nie kliknęłam”. Cóż, okazało się, że 6 to w tym przypadku ostateczna oferta.

Oczywiście, nie można odmówić im głębi i nieprzeciętnej mocy. Już pierwszy moduł wibracji jest bardzo intensywny i zapowiada wibracje z rodzaju tych, które przenikają głęboko do wnętrza ciała. Często zdarza się tak, że kiedy akcesoria mają ograniczoną liczbę modułów wibracji, są one z tych ostrożnie delikatnych, które mają nie przytłoczyć (a potem przykleja się zabawce łatkę „wibratora dla początkujących” i liczy na profit…).

Gvibe jednak się nie certoli.

Wulwa i wagina

Końcówka Gpop2 wyprofilowana jest tak, aby jej wybrzuszona część drażniła punkt G. Jest to często wykorzystywana i rozpoznawalna forma, na dodatek skuteczna. Ze względu na niewielki rozmiar zabawka sprawdza się również do drażnienia wulwy i żołędzi łechtaczki, nie jest to jednak stymulacja punktowa, a obejmująca większy obszar ciała.

Kiedy sięgam po Gpop2 w stanie podniecenia i gotowości na zbliżający się orgazm, wibracje wspaniale odpowiadają na moją potrzebę głębi połączonej z intensywnością. Zazwyczaj potrzeba mi minuty lub nawet mniej z drugim lub trzecim trybem, aby doświadczyć intensywnego orgazmu – czy to stymulując łechtaczkę z zewnątrz, od wewnątrz, czy skupiając się na obszarze G.

Tak, jak podejrzewałam, wibracje stymulują wewnętrzną strukturę clitoris, co u mnie wiąże się z doświadczeniem pogłębionego orgazmu. Brakuje mi jednak mocniejszego wypełnienia ciała – zauważyłam, że podczas używania zabawki znacznie częściej zaciskam uda i przybieram takie pozycje, aby wszystkie ścianki pochwy mocniej przylegały do gadżetu.

Zabawy analne

Lubię stymulację analną – zarówno jako główną atrakcję w postaci assturbacji, jak i uzupełnienie (solo)seksu. Często sięgam po małe wibratory analne, aby bardziej wypełnić ciało podczas zabaw waginalnych.

Niestety, wprowadzenie Gpopa2 do odbytu to pewne wyzwanie. Wielkość nie stanowi tu problemu. Spokojnie można umieścić Gpop2 bez wcześniejszego rozciągania anusa – wystarczy jedynie wodny lub olejkowy lubrykant analny. Problemem jest giętki łącznik, który sprawia, że gadżet zamiast wślizgnąć się do anusa (który przecież nie jest zbyt „otwarty”), jeździ między pośladkami. Aby go wprowadzić, muszę trzymać nie za uchwyt, tylko złapać nieco poniżej części wibrującej i tak delikatnie wepchnąć go do wnętrza ciała (własnego lub czyjegoś).

Natomiast po zmierzeniu się z tą drobną niewygodą, cała reszta to marzenie. Rzadko zdarza mi się tak rozkoszna stymulacja łechtaczki przez odbyt. A kiedy na stymulację wewnętrznej struktury clitoris „pracują” dwa gadżety, robi się z tego prawdziwa uczta z wielokrotnymi orgazmami.

Podłużny uchwyt wygodnie układa się między pośladkami, dzięki czemu można korzystać z wyłączonego (lub rozładowanego) Gpopa2 jak z korka analnego, który chce się nosić dłużej, również pod ubraniem.

Muszę dodać, że kiedy gadżet znajduje się w ciele, zmienianie pozycji jest bardzo komfortowe i bezbolesne. Tutaj akurat miękkie łączenie zdaje egzamin.

Sterowanie

Muszę pochwalić doskonały wręcz design panelu kontrolnego. Niezależnie od tego, czy Gpop2 używany jest waginalnie, czy analnie, na sobie, czy na drugiej osobie, przycisk zmiany trybów wibracji zawsze znajduje się pod kciukiem, co bardzo ułatwia zabawę. Włącznik jest też dobrze wyczuwalny i nie wymaga mocowania się podczas wciskania, nawet, gdy ręce pokryte są lubrykantem i/lub wydzielinami ciała, więc działa jak marzenie.

Gpop2 – co mogłoby być lepsze

Choć w ramach „dania głównego” moc Gpop2 jest zadowalająca, zdecydowanie brakuje mi możliwości kontrolowania intensywności trybów wibracji. Kiedy mam ochotę na powolne budowanie podniecenia, pieszcząc żołądź łechtaczki, muszę uciekać się do sztuczek typu stymulacja przez bieliznę lub zaciśnięte wargi sromowe. Dla niektórych osób, które preferują delikatniejsze zabawki, wibracje Gpopa2 mogą okazać się ogólnie zbyt mocne.

Giętki trzonek, który świetnie sprawdza się podczas zmieniania pozycji, mimo wszystko utrudnia wprowadzenie gadżetu do anusa czy mocniejsze dociskanie go do obszaru G, kiedy chce się połączyć wibracje lub bawić samym tarciem. Być może regulowany, ale wciąż sztywny łącznik byłby tu lepszym rozwiązaniem.

W przypadku stymulacji waginalnej większą satysfakcję sprawiłby mi nieco bardziej pękaty gadżet – nie tyle dłuższy, co bardziej wypełniający.

Dla kogo jest Gpop2?

Gpop2 zdecydowanie sprawdzi się u osób, które mają bardzo responsywny obszar G i/lub wrażliwą przednią ścianę pochwy, a także tych, które uwielbiają lub chcą spróbować stymulacji analnej i nie potrzebują dużego, rozpychającego gadżetu. Z Gpop2 skorzystają też osoby, dla których klasyczne wibratory do punktu G okazują się zazwyczaj zbyt duże.

Zdecydowanie nie jest to zabawka dla osób, które uwielbiają maksymalne wypełnienie wnętrza ciała i efekt rozciągania pochwy lub anusa. Dyskretna obecność – tak opisałabym wrażenie z użytkowania Gpop2. Sama też znacznie częściej wybieram go do zabaw analnych.

Osoby preferujące większą różnorodność trybów stymulacji, subtelne wibracje lub powierzchniowe wibracje typu buzzy też powinny rozejrzeć się za innymi akcesoriami (do głowy przychodzi mi np. sterowany aplikacją Svakom Phoenix Neo, ale jest on znacznie droższy od Gpop2).

Podsumowując: Gpop2 marki Gvibe to solidny i cieszący oko gadżet, który dopieści głębokimi wibracjami osoby, które potrzebują intensywnego i konkretnego gadżetu, prostego w obsłudze i bez miliona trybów i kombinacji wibracji.

Gpop2 kupisz bezpośrednio na stronie producenta (użyj kodu PROSEKS10, aby otrzymać 10% zniżki), w Kinky Winky, Lula Pink lub na Amazonie.