Czy w dobie innowacyjnych gadżetów mały, niepozorny wibrator na palec jest w stanie ostro namieszać w czyimś życiu seksualnym? Cóż, okazuje się, że tak…

Kilka miesięcy temu Hot Octopuss poszerzył kolekcję oferowanych przez siebie zabawek o DiGiT – wibrator zakładany na palec. Ta brytyjska marka zasłynęła już guybratorami, a od początku działalności wyróżnia ją inkluzywność i otwartość na różne potrzeby seksualne. „Ośmiorniczki” nie stronią też od niebanalnych akcji marketingowych. Teraz na przykład każda osoba, która do końca września kupi dowolny produkt z ich strony weźmie udział w losowaniu pobytu w sekspozytywnym resorcie na Jamajce…
Wibrator na palec – ale po co to komu?
Odnoszę wrażenie, że wibratory na palec to bardzo niedoceniane gadżety erotyczne. Na rynku jest ich stosunkowo mało, a takich z prawdziwego zdarzenia – dosłownie garstka.
A te akcesoria to świetna alternatywa dla klasycznego, łechtaczkowego wibratora-pocisku! Osoby, które kiedykolwiek używały bulletów wiedzą, że sprawa z nimi może być śliska… dosłownie. Kiedy gadżet i dłonie wejdą w kontakt z lubrykantem czy wydzielinami ciała, pocisk wyślizguje się z dłoni, utrudnione jest też przełączanie trybów wibracji. Wibratory zakładane na palec całkowicie eliminują ten problem.
Już nie wspomnę, że wibratory na palec to bardzo uniwersalne akcesoria – mogą być używane do pieszczot całego ciała, podczas prac ręcznych, seksu penetracyjnego, a nawet do precyzyjnej stymulacji punktu G.
Wibrator na palec od Hot Octopuss – pierwsze wrażenia
Opakowanie

DiGiT zapakowany jest w małe, kartonowe pudełko z wizerunkiem gadżetu. Nie jest owinięte plastikiem, a zabezpieczenie to blomba higieniczna. Wewnątrz znajduje się kartonowa tacka, w której umieszczono gadżet. Oprócz zabawki w zestawie są jeszcze: instrukcja obsługi, ładowarka USB i satynowy woreczek do przechowywania.
Czyli: bardzo mało zbędnych śmieci czy plastiku i zero przesady z wielkością opakowania. Według mnie super!
Gadżet
Wibratory zakładane na palec muszą być wygodne i jak najbardziej uniwersalne, aby mogły używać ich osoby zarówno o drobnych, jak i masywnych dłoniach. Hot Octopuss rozwiązał to znakomicie – DiGiT montowany jest na dwóch półotwartych pierścieniach z giętkiego plastiku. Z łatwością dopasowuje się więc do grubości palców i nie lata na wszystkie strony.
DiGiT może być komfortowo zakładany na obydwie dłonie, a kwestia dominującej ręki nie ma tu znaczenia. Dzięki przemyślanemu układowi obrączek umieszcza się go pod palcem wskazującym lub środkowym – w zależności od tego, co jest dla danej osoby wygodniejsze.
Wibrator ma rozszerzający się ku górze kształt, a w części, która ma znajdować się pod palcem, jest delikatne żłobienie. Włącznik i port ładowania znajdują się na jednej krawędzi zabawki, zaś przyciski służącę do przełączania poziomów intensywności – po drugiej. Już na pierwszy rzut oka sterowanie wydaje się intuicyjne. DiGiT wykonany jest z bezpiecznego dla ciała silikonu i plastiku – obydwa materiały umożliwiają całkowitą sanityzację zabawki.
DiGiT w działaniu
Wibracje

Przyznaję – takich wibracji to ja się nie spodziewałam. Wiem, że gadżety Hot Octopuss nie rozczarowują mocą, ale w DiGiT marka przeszła samą siebie. Wibracje są wspaniałe – głębokie, inensywne, porównywalne do mocy niektórych masażerów typu wand.
Gadżet wyposażony jest w 5 modułów wibracji i 5 poziomów intensywności. Pomimo znacznej mocy, wibracje są wyjątkowo ciche i oscylują w granicach 30-40 decybeli. Są praktycznie nie do wyłapania przez drzwi. Osoby, które cenią sobie dyskrecję, powinny być zadowolone!
Kiedy używałam DiGiT wewnętrznie, wibracje docierały do wewnętrznych części łechtaczki. Sięgając po ten niepozorny wibrator, za każdym razem doświadczałam naprawdę intensywnych orgazmów. Niezależnie, czy używałam go zewnętrznie czy wewnętrznie.
Jak używam DigiT?
Kształt DiGiT jest wprost stworzony do stymulacji łechtaczki i docenią go zarówno osoby, które lubią stymulację punktową, jak i te, które cenią sobie rozwiązania obejmujące większy obszar wulwy. Wystarczy odpowiednio ułożyć końcówkę wibratora.
W moim przypadku najbardziej satysfakcjonujące okazało się przesuwanie DiGiT między wargami sromowymi, stymulacja obszaru G oraz stymulacja clitoris przez wzgórek łonowy.
DiGit dobrze wpisał się też w zabawy w duecie. Prace ręczne z użyciem wibratora na palec są warte wypróbowania. Wibracjami można stymulować jądra, podstawę penisa oraz wędzidełko, wulwę, punkt G a także odbyt. Chyba nie ma strefy erogennej na moim ciele, ani na ciele mojego partnera, do której nie zostałby przyłożony lub włożony DiGiT. Co ciekawe, kiedy używałam zabawki do stymulacji clitoris podczas seksu penetracyjnego, wibracje odczuł również mój partner. Tak oto stałam się posiadaczką wibrującej cipki.
Czy DiGiT ma jakieś wady?

DiGiT od Hot Octopuss nie jest gadżetem idealnym, ale czy zabawki uniwersalnie idealne, które każdą osobę zadowolą w takim samym stopniu, w ogóle istnieją?
Główną wadą DiGiT jest panel kontrolny – przyciski są małe, wklęsłe i ciężko chodzą. Przez to trudniej jest przełączać tryby i poziomy intensywności wibracji, gdy ręce ma się uwalane lubrykantem czy wydzielinami ciała. Choć sama nie mam potrzeby ciągłego przeskakiwania między różnymi modułami, wiem, że dla niektórych osób sterowanie DiGiT może być frustrujące.
Mnie najbardziej frustrują żłobienia w silikonowym trzonie zabawki (logo Hot Octopuss, oznaczenie CE i symbol informujący, żeby nie wyrzucać gadżetu do kontenera na odpady zmieszane, tylko do elektrośmieci). Niestety, w tych rowkach gromadzą się zanieczyszczenia, więc gadżet trzeba szorować w tych miejscach szczoteczką, w przeciwnym razie zbiera się w nich charakterystyczny osad.
Ostateczny werdykt
Pomimo drobnych niedogodności, DiGiT to naprawdę dobry, wielofunkcyjny wibrator. Jego moc docenią osoby, które preferują głębokie wibracje – mam tu na myśli poziom masażerów typu wand, We-Vibe Tango czy gadżetów od L’Amourose.
DiGiT urozmaici sesje solo, jak i seks w większym gronie, a można używać go na ciele własnym lub drugiej osoby. Ergonomiczny kształt sprawia, że stymulacja zewnętrzna i wewnętrzna są równie satysfakcjonujące, jednak nie powinny sięgać po ten wibrator osoby, które oczekują maksymalnego wypełnienia lub zabaw bez użycia rąk.
No i nie zapominajmy, że kupując DiGiT bezpośrednio od Hot Octopuss przy okazji można wygrać seksowne wakacje!
Komentarze zamknięte.
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Miu
25 września 2019 at 23:51Hej, Nat, ja przybywam trochę nie w temacie wpisu. Mam prośbę o polecajkę książkową. Czy znasz jakąś dobrą pozycję na temat seksualności mężczyzn? Coś koncepcyjnie jak „Sztuka obsługi penisa”, ale tym razem dobrze zrealizowane. Ostatnio czytając jakiś artykuł natknęłam się na pobieżne wspomnienie, jakim przemianom podlega męska fizjologia wraz z wiekiem w obszarze seksu. Pojawiło się tam sporo określeń zjawisk, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. To mi uświadomiło, że o ile mam sporą wiedzę o tym, jak działa moje ciało, tak o mężczyznach w tym temacie wiem już mniej, niżbym chciała. Nie upieram się, że to musi być książka, po prostu jakieś dobre, rzetelne źródło, bez durnych stereotypów i niekompetencji – tak, żeby było do przełknięcia przez feministkę. Z góry dzięki :)
Joanna
27 września 2019 at 14:05„Jego orgazm później”? ;)
Nx
28 września 2019 at 21:17W moim przypadku to był zlepek literatury, wykładów i kontaktu z ludźmi, którzy dzielili się obserwacjami związanymi ze swoim ciałem. Jak mi się coś dobrego przypomni, to wrzucę do tworzonego właśnie spisu wartych uwagi książek o seksualności.
Co do „Jego orgazmu…” to obydwie publikacje Kernera straciły z biegiem lat i dzisiaj trudniej byłoby mi je polecić niż jeszcze kilka lat temu. Tutaj raczej powiedziałabym, że są przebłyski sekspozytywności, np., że seks penetracyjny to nie jedyna opcja, a nie okazjonalne ciarki.
Miu
28 września 2019 at 23:15Jeżeli te wykłady są zapisane i gdzieś dostępne, to może chciałabyś podzielić się odnośnikami? Niemniej chyba faktycznie pozostaje mi przejrzeć sobie Kernera i poczekać (niecierpliwie!) na spis. Ale dzięki Wam obu za odpowiedzi :)