Odnoszę wrażenie, że żyjemy w kulturze pozbawionej dotyku. Takiej, w której dotyk może występować jedynie w określonych kontekstach – seksualnym, pielęgnacyjno-opiekuńczym czy przy specjalnej okazji.
konkurs organizowany jest we współpracy z Secret Place
Dotyk to pierwszy język, który opanowujemy już jako niemowlęta. I choć ma tak ogromne znaczenie dla poznawania świata i funkcjonowania w nim, z czasem jego obecność w naszym życiu może zanikać. Z różnych powodów – na przykład tego, dla jakich sfer życia zarezerwowany jest dotyk w społeczności, w której dorastamy lub wzorca zachowań, jaki nam wpojono.
Zauważyłam jednak, że wiele osób – pomimo funkcjonowania w „niedotykalskiej” kulturze – łaknie nieseksualnego dotyku. Bo jak inaczej wytłumaczyć rosnącą popularność serwisów profesjonalnych przytulaczy, przytulankowych imprez czy inicjatyw w stylu „Free Hugs”?
W końcu brak dotyku może skutkować podwyższonym poziomem stresu, lęku, a nawet zwiększać ryzyko zachorowania na depresję, w związku z tym jego poszukiwanie w takiej czy innej formie może być działaniem podejmowanym instynktownie. Głód bycia dotykaną/dotykanym staje się całkiem realnym zjawiskiem, a z jego powodu osobom, które bardzo długo pozbawione były dotyku, tak platonicznego, jak i seksualnego, zdarza się na przykład płakać podczas masażu, a nawet badania lekarskiego.
Nieseksualny dotyk w związku
Bardzo często zdarza się, zwłaszcza w wieloletnich relacjach, że dotyk zaczyna reprezentować wyłącznie oczekiwania seksualne i staje się sygnałem inicjującym współżycie. Ot, para zwyczajnie zapomniała, by potrzymać się za ręce podczas spaceru, poprzytulać na kanapie (bo wygodniej na „swoich” końcach) czy nawzajem myć sobie plecy w wannie lub pod prysznicem.
Bywa i tak, że oczekiwania dwóch osób względem dotyku nie pokrywają się i podczas gdy jedna czuje się świetnie wyłącznie z jego seksualną funkcją, druga pragnie, aby występował on również w innym kontekście. Wówczas warto przypomnieć sobie formy pielęgnowania intymności nieseksualnym dotykiem, który może stymulować wytwarzanie oksytocyny, hormonu odpowiadającego za poczucie bliskości.
Jak pielęgnować nieseksualny dotyk w związku?
Oprócz czynności „zapomnianych”, które wymieniłam wcześniej, spróbujcie innych metod wprowadzania nieseksualnego dotyku do codziennego życia poprzez:
1. Nieerotyczne masaże. Być może masaż stał się w waszej relacji aktywnością, którą zawsze wieńczy „szczęśliwe zakończenie” w postaci seksu. I choć nie ma w tym nic złego, spróbujcie pielęgnacyjnego, budującego bliskość, nieerotycznego masażu. Możecie wykorzystać olejek do masażu, który już macie w domu!
2. Zapasy i play fighting. Kotłowanie się na podłodze, materacu czy łóżku może z pozoru wydawać się niedojrzałe, ale to naprawdę świetna zabawa, zapewniająca dużo kontaktu skóry ze skórą oraz aktywność pozwalająca złagodzić stres i napięcie. Możecie też spróbować zapasów z ciałami pokrytymi żelem do masażu nuru.
3. Sensate focus. To metoda pracy z intymnością zaproponowana przez duet Masters i Johnson polegająca na niespiesznych sesjach nieprowadzącego do stosunku, świadomego, wzajemnego doświadczania swoich nagich ciał przez osoby partnerskie przy pomocy wszystkich zmysłów, w tym dotyku, z pominięciem oczywistych stref erogennych, czyli genitaliów, sutków, pośladków i odbytu.
4. Łaskotanie. Jeżeli bycie łaskotaną nie jest dla żadnej ze stron przykrym doznaniem, oddajcie się wywołującej salwy śmiechu sesji łaskotek, która może mieć podobne rezultaty w likwidowaniu napięć, co zapasy na niby. Zabawę można uczynić bardziej interesującą, włączając do niej łaskotanie piórkiem.
5. Taniec. Przyjemność z tańca mogą czerpać zarówno pary, które regulanie opanowują parkiet na imprezach oraz takie, które tańczą, przestępując z nogi na nogę. Technika nie ma znaczenia – liczy się bliskość ciał. Wybierzcie więc odpowiedni podkład muzyczny i dajcie się ponieść melodii.
Chęć bycia dotykaną/dotykanym to naturalna, ludzka potrzeba, którą warto w miarę możliwości zaspokajać – tak z osobami partnerskimi, jak i tymi, z którymi pozostajemy w platonicznych relacjach. Bo dotyk nie tylko poprawia samopoczucie, ale też wzmacnia więź.
Wygraj wibrator We-Vibe Touch!
(konkurs zakończony!)
Temat dzisiejszego wpisu jest nieprzypadkowy, choć teraz zapraszam do sekcji z całkiem seksualnym dotykiem…
O nagrodzie
Wibrator We-Vibe Touch to niewielki gadżet łechtaczkowy, który wyróżniają przyjemna w dotyku miękkość powłoki oraz bardzo intensywne, głębokie wibracje. Spiczasta końcówka idealnie nadaje się do stymulacji clitoris.
Zadanie
Aby wziąć udział w konkursie, w którym nagrodą główną jest wibrator We-Vibe Touch, w komentarzu pod tym wpisem odpowiedz na pytanie konkursowe i w odpowiednim polu wpisz często sprawdzany adres email (nie zostanie on upubliczniony). Oprócz nagrody głównej przewidziane są wyróżnienia w postaci zniżek na zakupy w Secret Place.
Pytanie konkursowe: Jaki rodzaj dotyku lubisz najbardziej i dlaczego?
Zgłoszenia konkursowe przyjmuję do 7.03.2019, godz. 23:59. Nagroda zostanie przyznana 8.03.2019, czyli w Dzień Kobiet. Osoba nagrodzona oraz osoby wyróżnione zostaną poinformowane o wygranej wyłącznie drogą mailową. Nie ma możliwości wymiany nagrody na ekwiwalent pieniężny.
Przystępując do udziału w konkursie, wyrażasz zgodę na przetwarzanie twoich danych osobowych, dokładniej: adresu email, a w przypadku wygranej lub przyznania wyróżnienia również imienia i nazwiska, adresu email oraz adresu do wysyłki nagrody oraz na przekazanie tychże danych fundatorowi nagrody, czyli Secret Place. Twoje dane osobowe są przetwarzane wyłącznie do celów realizacji niniejszego konkursu i będą przechowywane do momentu otrzymania twojej prośby o usunięcie komentarza konkursowego. Prośbę o skasowanie komentarza oraz udostępnienie informacji dotyczących twoich danych osobowych udostępnionych blogowi proseksualna.pl możesz skierować na adres: [email protected].

Komentarze zamknięte.
kesski
1 marca 2019 at 00:31Moim ulubionym rodzajem dotyku jest ten spokojny, kompletnie nieseksualny, pełen zaufania i wsparcia, który mogę dostać od mojej drugiej połówki. Nie potrafię zliczyć ile razy delikatnie pogłaskanie na policzku czy choćby chwilowe przytulenie wraz z pogłaskaniem po plecach podniosły mnie na duchu i uspokoiły w najcięższych chwilach mojego życia bardziej niż jakiekolwiek słowa. To dla mnie również niesamowite wparcie po choćby zwykłym dniu, które dostrzegam dopiero wtedy, kiedy je dostanę i czuje jak całe napięcie powoli ze mnie schodzi. Jako, że nie mieszkamy razem, a o spotkania trudno, tym bardziej doceniam każdy tak drobny i mogłoby się wydawać, że niepozorny dotyk.
Hes
28 lutego 2019 at 01:51Niebanalny
Jeleń
27 lutego 2019 at 22:41Uwielbiam. Przytulanie. Przytulanie w każdym wydaniu. Seksualnym, platonicznym, szybkie hugi na przywitanie, długie tulenie w leniwe popołudnia. Przytulanie to taki instant poprawiacz humoru, ułatwia zasypianie, uspokaja i w ogóle lek na wszystko, nie wiem jak można żyć bez przytulania. I uwielbiam moich znajomych właśnie za to, że też doceniaja przytulanie. Uczelnia jest o wiele bardziej znośna, kiedy w przerwie można się do kogoś na korytarzu przytulić. Nawet położenie komuś nog na kolanach to trochę takie przytulanie i od razu jakoś tak przyjemniej się czyta/pracuje/rozmawia/cokolwiek akurat robisz. Albo kiedy ktoś zaśnie leżąc ci na łonie i przytulając się do twoich nóg i od razu jest jakoś tak spokojniej, bo to tak jakby się miało śpiącego kota na kolanach i nie możesz się ruszyć, ale jest ci dobrze. A i powszechnie wiadomo i udowodniono naukowo, że przy odpowiednio długim przytulaniu wydzielają się hormony szczęścia i ma ono na nas bardzo pozytywne i zdrowotne działanie 😊 Głoszę więc wszem i wobec: PRZYTULAJMY SIĘ.
Bells
27 lutego 2019 at 21:19Ten, który zwiastuje coś groźnego, ale jeszcze jest delikatny, pełen siły, zaufania i oddania. Mojego jemu i jego mnie. Mojego – bo kiedy ma ciężką rękę na mojej krtani, wiem, że nie stanie mi się krzywda, której nie moge znieść, że zrobi to po to, by nam obojgu było dobrze, chcę mu sie poddac, tej sile, tej wladczosci. Jego – bo wie, że to zrobię, że jeśli coś naprawdę będzie nie tak, to mu powiem, bo czuje satysfakcję z mojej podległości, z mojego odsloniecia „samego miękkiego”. To jest groźny dotyk – za chwilę stanie się coś nieprzyjemnego (a przecież – przyjemnego!), gwałtownego, dzikiego. Ale dotyk wspaniały, na ułamki sekund zamykający nas w zawieszeniu, oczekiwaniu dwoch cial, w wewnętrznej wibracji, w odczuwaniu każdym nerwem, każdym zmysłem. Dotyk, z którym idzie w parze jego głębokie spojrzenie, jego zadowolenie, satysfakcja, z tego, co właśnie otrzymał i co za chwilę dopiero mi zrobi. Kontrastowy dotyk – za chwilę będzie kompletnie inny, ale w tej chwili po prostu Trwamy. Dotyk, o którym myślę w tej chwili, przywodzi mi na myśl wspomnienie jego ciemnych, groźnych oczu, tego spojrzenia, ktore powoduje kompletne poddanie się jego dłoniom.
Ania M.
27 lutego 2019 at 20:22Niestety mam ogromny problem z dotykaniem. Gdy jestem sama dziczeję w ekspresowym tempie. Gdy zaczynam związek przyzwyczajanie się do dotykania i odbierania dotyku to długotrwały proces.
Są jednak trzy rodzaje dotyku niezwiązanego że sferą seksualną, które kocham. Nie są one może standardowe, ale dla mnie ogromnie relaksujące. Po pierwsze dotykanie skóry głowy podczas zabiegów fryzjerskich, ale też przy zwyczajnym głaskaniu. Po drugie odpływam podczas frezowania paznokci. Po trzecie uwielbiam kiedy mój kot mnie myje. Ot, jestem jakaś dziwna 😉
Paulina
27 lutego 2019 at 19:32Najbardziej lubię jak dotykają mnie Jego ręce. Uwielbiam to ciepło, które płynie z Jego dłoni, niezależnie od tego czy jest to przybycie piątki, masaż czy błądzenie dłońmi po moim nagim ciele. Te dłonie grzeją moje, gdy idziemy zimową porą na spacer, dodają otuchy, gdy boję się podjąć decyzji, ścierają łzy z mojej twarzy, gdy coś idzie nie po mojej mysli. To właśnie Jego dotyk pozwolił mi się oswoić z moim ciałem i jego niedoskonałościami, te dłonie pomogły mi się przełamać i czerpać przyjemność z dotyku. Uwielbiam każdy moment, w którym Jego skóra dotyka mojej, pamiętam, gdy nasze ręce splątały się po raz pierwszy, gdy po raz pierwszy przysięgaliśmy sobie „na paluszek”, że będziemy mimo wszystko. Jestem Mu bardzo wdzięczna, że nauczył mnie dotyku dającego radość.
Maugo
27 lutego 2019 at 18:19Na codzień jestem samodzielną babką, ale w łóżku staję się kobietą bluszczem. Przyleganie i owijanie się każdą kończyną wokół ciała partnera to mój ulubiony rodzaj dotyku. Może być on zupełnie nie sexualny, po prostu leżymy wtuleni, czujemy swoje ciepło i oddychamy razem. A że czasem energia naszych ciał rozpala nas erotycznie- to drugi ulubiony rodzaj doznań dotykowych😊
Dorola
27 lutego 2019 at 17:49Oh, każdy! Wizyta u fryzjera, masaż, giglanie, przytulanie, leżenie na kanapie z psem, kotem, uścisk z dzieckiem, głaski po twarzy i włosach…
Prawie codziennym rutuałem (oraz wygraną w zakładach z mężem ;)) jest mizianie mnie po plecach wieczorem. Zazwyczaj aż mu się nie znudzi, a jak wygram jakiś zakład, to i z godzinę!
Mam plan, że jak będę bardzo bogata, to zatrudnię profesjonalną osobę miziającą, bo raz, że wiadomo, mizianie, dwa – chciałabym sprawdzić, czy nastąpi moment, w którym będę miała dosyć. Mąż uważa, że prędzej zasnę ;)
Owca
27 lutego 2019 at 16:16Ja bardzo lubię dotyk nieseksualny w postaci drapania po plecach i zabawy włosami, kojarzy mi się to z dzieciństwem i zabawami z rysowaniem po plecach czy czesaniem przez koleżanki,zawsze dawało to taki śmieszny efekt mrówek na głowie i odprężenia które właśnie w niej było czuć, takie real-life ASMR :) bardzo lubię się też przytulać, czuć ciepło i zapach drugiej lub kilku osób, to poczucie bezpieczenstwa i ukrycia przed światem.
EHP
27 lutego 2019 at 16:12Lubię założyć pluszową piżamkę, a mój partner mnie przytula. Jest mi miękko, ciepło i czuję się bezpieczna.
Agata
27 lutego 2019 at 15:56Ogólnie jestem dość niedotykalska, chyba że chodzi o mojego partnera. Od samego początku zakomunikowałam mu, że jestem przytulna itd. jakby miał mi wynagrodzić cały brak dotyku z innych, niepożądanych stron. Nie wyobrażam sobie np. spać pod osobnymi kołdrami (i zawsze ,mocno to przeżywam jeśli tak się zdarzy na wyjazdach).
Jest jednak jeden szczególny dotyk, którym partner mnie obdarowuje. Mianowicie jego stopy zawsze szukają moich. Czy wyciągamy się na kanapie przed telewizorem czy śpimy wspólnie w upalne lato. Może znajdować się jak nadlej ode mnie ale jego stopy muszą dotykać moich. Oczywiście często robi to specjalnie, gdyż moje stopy mają (chyba typowy) zwyczaj przedstawiać się jako kostki lodu. Jednakże robi to także często podświadomie, np. przez sen (mimo, że jednocześnie buduje kołdrowy mur mający zatrzymać ciepło, które wytwarzam ;). Tak jakby w ten sposób akcentował całe przywiązanie, które do mnie odczuwa. Jest to dotyk typowy dla niego i nie wyobrażam już sobie jego braku. Zatrwożyłabym się na myśl nocnej pobudki bez dodatkowej pary stóp „złączonej” z moją :)
Ania
27 lutego 2019 at 15:49Dotyk przekłada się dla mnie na fizyczne i psychiczne bezpieczeństwo. Kiedy byłam mała, najbardziej lubiłam, kiedy kupił mnie tata – bo był duży, miał ciepłe ręce i wszystkie dziecięce koszmary od razu przy nim znikały.
Dorosłam, koszmary się nieco zmieniły, teraz uspokajam się, kiedy przytula mnie mój partner. Znów dlatego, że jest większy, silniejszy. Jego uścisk daje wiele obietnic – przysięga, że zawsze będę mogła poczuć się bezpiecznie bo przed wszystkim mnie obroni, że przytrzymaj mnie, kiedy zabraknie mi siły. Obiecuję też, że jeśli tylko będę chciała na samym tuleniu się nie skończy. Tańczymy razem, w niektórych figurach również pojawia się uścisk i jest dla nas wtedy formą ekspresji w tańcu. Bardzo polecam!
W przytulaniu drugiego człowieka jest coś niesamowicie, ostatecznie wręcz intymnego, ponieważ pobudza prawie wszystkie zmysły, czujemy dotyk na skórze, zapach, słyszymy bicie serca, widzimy z takiej perspektywy, na którą normalnie nie pozwala międzyludzka strefa komfortu. Tuląc rodziców, przyjaciół, partnera dopuszczam ich do siebie bardzo blisko, dając dowód zaufania. I to jest absolutnie przepiękne!
Przytulaniem przekazujemy wsparcie i sympatię, w ten sposób też je otrzymujemy. Czy mój wpis wygra czy nie, nie ma to znaczenia -pamietajcie, żeby się przytulać, będzie się żyło łagodniej i ciepłej!
Magda
27 lutego 2019 at 15:16Jestem dotykowcem, więc łatwiej było by mi odpowiedzieć na pytanie, jakiego rodzaju dotyku nie lubię :) Ale jako że jest o co walczyć, spróbuję odpowiedzieć: lubię dotyk ciepłych kropel wody na skórze gdy biorę prysznic, uwielbiam czuć świeżą pościel – dlatego często śpię nago i przede wszystkim, kocham wpasowywać się w ciało ukochanej osoby, gdy się tulimy, skóra przy skórze. Czuję się wtedy jakbym była we właściwym miejscu na ziemi.
Dzix
27 lutego 2019 at 14:55Każdy nieseksualny dotyk w związku jest ważny i przyjemny ale moim numerem jeden zdecydowanie jest masaż stóp (zarówno jako osoba aktywna jak i bierna). Nie ma nic przyjemniejszego i bardziej odprężającego po ciężkim dniu niż dobrze i niespiesznie wykonany masaż tej części ciała. Niestety pomimo niewątpliwych zalet zdrowotnych nie mogę powiedzieć, że jest on dla mnie w 100% nieerotycznym przeżyciem… Gdy masuję stopy mojej partnerce z reguły pod koniec masażu zasypia dlatego zaliczam tą formę dotyku do bardziej relaksująco – odprężających.
Agnieszka H
27 lutego 2019 at 13:28Bardzo lubie jak dotyka sie moja głowę i szyje. Masaż glowy, czy lekkie przeczesywanie palcami włosów, czy ciągnięcie za nie -wywołujące lekki ból, lub mimowolne dotknięcie mnie w każdej czesci szyi – to mikrozachwyt i ciarki, które można porównać do orgazmu mózgu. Czuje sie wtedy odprężona i o niczym nie myślę.
Kaja
27 lutego 2019 at 13:16Jestem trochę jak pies. Lubię jak się mnie głaszcze 😂 Bardzo dużą przyjemność sprawia mi tak zwane „mizianie”. DElikatne muskanie w różnych miejscach: plecach, rękach, szyi, głowie. Oczywiście przez osoby znane mi i lubiane :). Mogę się wtedy odprężyć i wyluzować. Mizianie najlepiej stosować w pozycji leżącej, wtedy relaks jest maksymalny.
Adrienne
27 lutego 2019 at 12:52Najbardziej lubię rodzaj świadomego dotyku :D na codzień zapominam o tym jak ważnym dla mnie i niezwykle kojącym jest dla mnie skupienie się na zmysle dotyku – a kiedy ten focus mi się ukatywni, czuję że wszystko dookoła ma niesamowita fakturę, temperaturę. Mój umysl zaczyna wtedy działać na innych sferach, wydaje mi się że doświadczam wtedy życia głębiej i bardziej hmm namacnie?
Oczywiście z takim focusem najbardziej lubię dotykać drugiej osoby i kiedy ta osoba dotyka mnie. Skóra drugiego człowieka oddycha, jest żywa. I kiedy jeżdżę palcami wokół pępka nagiego brzucha mojego partnera, czuję jakbym poniekąd zaglebiala się w jakies jego istnienie, w jego barierę jaka jest skóra, pełna receptorów dotyku <3
I tak samo w drugą stronę. Dotykając się, pozwalam komuś na wejście w moją przestrzeń. A kiedy osoba dotykająca ma intencje by było mi przyjemnie, zmieniam się w takiego mrruuczacego kotka. Lubię dotyk. Lubię doświadczać ludzi dotykiem. I siebie też lubię doświadczać. Szczególnie po masturbacji albo nagiej jodze, albo nagim tańcu, kiedy jestem po prostu bez ubrań, wtedy napełnia siebie sama miłością do siebie, staram się ukochac siebie, tak jak umiem ukochiwac druga osobę. I wtedy jeżdżę palcami po swoim własnym brzuchu. Hmm, to jest chyba mój najbardziej ulubiony dotyk – ten mój własny do mnie samej, uzdrawiający mnie, moje kompleksy, ukochiwujący mnie.
Ugh a się rozpisałam :D
Kitura
27 lutego 2019 at 12:26Nie jestem wielką fanką dotyku. Cenie sobie swoją strefę osobistą, jestem trochę jak kot – możesz mnie pogłaskać, ale nie gwarantuję, że instynkt nie każe mi cię nagle ugryźć ;)
Najbardziej lubię play fighting – nawet nie wiedziałam, że ma to swoją nazwę. Uwielbiam walczyć z moim partnerem poza „łóżkiem”. Nie raz skończyliśmy już z siniakami, śladami ugryzień, czy zadrapaniami, kilka razy przywaliłam głową w ścianę, ale mimo to daje mi to ogromną radość. Dla mnie to jest swego rodzaju time out od bycia uległą, kiedy mogę „odgryźć” się po sesji, a takie zapasy zawsze kończą się uśmiechami od ucha do ucha obu stron.
Lubię też bardzo być łapana za kark i miziana po głowie, w ramach wyciszenia, a czasami zupełnie odwrotnie, w ramach zwrócenia mojej uwagi na coś, kiedy opłynę do własnego świata.
Kasia
27 lutego 2019 at 12:14Uwielbiam się przytulać. Ten moment, gdy nasze ciała się otwierają zapraszająco, gdy mogę przylgnąć brzuchem do jego brzucha i wcisnąć głowę w to miejsce między obojczykiem a szyją i wdychać jego zapach czując jednocześnie szorstkość jego żuchwy. I te ręce obejmujące, zamykające mnie w bezpiecznej przestrzeni ramion i serca. Brzuch do brzucha, serce do serca i na ten krótki moment stajemy się jednym.
Jesteśmy razem 23 lata. I jest to czynność, która pomagała nam przetrwać burze, pogłębiać otwarcie na siebie, być w miłości.
Magda
27 lutego 2019 at 11:54Najbardziej lubię dotyk nagiego ciała mojego partnera moim nagim ciałem. Ale jest to dotyk całkowicie nieseksualny. Najczęściej go praktykujemy po seksie – wtedy już jesteśmy rozebrani i przytulamy się do siebie całym ciałem. Czuję się wtedy zaopiekowana, kochana i bezpieczna. To właśnie takie chwile najbardziej budują bliskość w mojej relacji, bardziej niż seks. To już trochę poza temat, ale lubię też dotykać różnych przedmiotów o ciekawych strukturach – materiałów, ścian, rzeczy gładkich i szorstkich. I skóry, która też ma wyjątkową strukturę.
Anna
27 lutego 2019 at 11:43Najbardziej lubię delikatne muskanie nadgarstka. Czy to podczas oglądania serialu, czy w towarzystwie, przy dyskusji, kiedy On e ten sposób podtrzymuje mnie na duchu i dodaje pewności siebie. Ale tez przy grze wstępnej, gdzie różnicuje dotyk i pobudza moje ciało.. niewinny i zmysłowy, odpowiedni w danej sytuacji.
Marta
27 lutego 2019 at 11:41Uwielbiam być przytulana przez przyjazne mi osoby, a największą frajdę sprawia mi, gdy ktoś dotyka i lekko drapie mnie po plecach. Taki dotyk bardzo mnie relaksuje i budzi pozytywne wspomnienia z mojego dzieciństwa, pozwana zapomnieć o troskach I daje poczucie bezpieczeństwa.
Hania Rucińska
27 lutego 2019 at 11:30Dotyk ukochanej osoby, bo niesie ze sobą miłość. A także dotyk mający uzdrawiać, kiedy tego potrzebuję. Pozdrawiam :)
Wanieliczka
27 lutego 2019 at 10:28Tańczę pewien taniec od paru ładnych lat. Tańczy się go w bliskim objęciu, niejednokrotnie zamykam w nim oczy i przytulam się czołem lub policzkiem do mojego partnera. Na chwilę nie ma dla mnie pracy, kredytu, zakupów, maili i telefonów; na chwilę jest tylko ruch i dotyk, przez który wyrażamy tęsknotę i potrzebę bliskości. To magiczne ile jesteśmy w stanie wyrazić w ten sposób, choć do dyspozycji mamy tylko swoje objęcie, splecione dłonie i rękę na ramieniu partnera. Czasem po zakończeniu utworu stoimy jeszcze w objęciu kilka sekund, czerpiąc z tej chwili ile się da. Dotyk nie musi być erotyczny, by budował niesamowite emocje.
Pozdrawiam Was wszystkich ciepło!
Huma
27 lutego 2019 at 10:18Mam nadzieję, że jako mężczyzna też mogę w konkursie wziąć udział, będzie prezent dla żony przy okazji. :) A biorę udział, bo opisywany przez Ciebie dotyk jest dla mnie bardzo ważny w związku. Pomijając ten erotyczny oczywiście, uwielbiam wszelkie przytulasy, a w szczególności i najbardziej smyranie po głowie. Nie ma nic cudowniejszego po męczącym dniu jak ułożyć głowę na kolanach żony i pozwolić, aby jej palce zagłębiły się we włosy i delikatnie drapały skórę głowy. Odlot gwarantowany, a samo uczucie jest nieporównywalne z niczym. Czasami mam wrażenie, że wszystkie nerwy z całego ciała mają swoje końcówki także na mojej głowie. Najlepsze efekty uzyskuje się, gdy żona pochłonięta jest wartką akcją jakiejś książki lub serialu, co przekłada się na intensywność pieszczoty, i ma tylko jeden minus. Zasadniczo, w zależności od stopnia zmęczenia, zasypiam po kilku-kilkunastu minutach i tracę całą przyjemność dalszego miziania, które czasami trwa nawet godzinę.