Kobieca ejakulacja, praktyka nikomu niepotrzebna, bo – w przeciwieństwie do męskiej – nie służy robieniu dzieci, a niektórym kojarzy się z pissingiem, jakiś czas temu trafiła na listę czynności zakazanych w brytyjskiej pornografii. Całe szczęście, my, kobiety, w zaciszu własnych albo cudzych domów nadal możemy tryskać do woli i nie myśleć o Anglii. Bo czy nie jest tak, że im bardziej się czegoś zabrania, tym bardziej to kusi i nęci? Pure Wand od njoy zdecydowanie ułatwia ejakulacyjny bunt.
Pure Wand dla seksblogerek to taki sam must-have, co chanelka dla blogerek modowych. Ja swoją (różdżkę, nie chanelkę) dostałam w prezencie od queer sex shopu Kinky Winky.
Niestety, njoy to marka niezbyt popularna w Polsce, choć na rynku pojawiłą się w 2005 roku i od niemal 10 lat dostarcza konsumentom te same, flagowe (a dla wielu i – kultowe) produkty, na których zna się najlepiej. Tym, co je charakteryzuje jest materiał – stal nierdzewna, elegancki design i to, że ich jedyną siłą napędową jest… użytkowni(cz)k/a.
Rozmawiając ze znajomymi, coraz częściej odnoszę wrażenie, że wciąż pokutuje wśród nich przekonanie, iż zabawka erotyczna powinna coś robić – wibrować, pulsować, kopać prądem. A najlepiej serwować orgazmy bez użycia rąk. Niespecjalnie dziwię się tym oczekiwaniom: w końcu nie tylko mnogość modeli, ale w dużej mierze metka z ceną sprawiają, że zabawki dla dorosłych to nie coś, po co sięgamy jak po chleb, a przemyślana inwestycja.
Dlatego, jeżeli chcesz, aby twój gadżet kosztował mniej niż 100 zł, dało się go zsynchronizować z iPodem, aby wibrował i tańczył Macarenę, zapomnij o Pure Wand.
Jeżeli nie interesuje cię kobieca ejakulacja, posiadasz waginę, a nie masz specjalnie ochoty, aby doświadczyć tryskających orgazmów, zapomnij o Pure Wand.
Jeżeli przeraża cię wizja utraty kontroli nad własnym ciałem, zapomnij o Pure Wand.
Jeżeli nie wierzysz w istnienie punktu G i Teorię Ewolucji, zapomnij o Pure Wand.
Tylko na odchodne zobacz, jaka jest piękna (tak, w mojej świadomości Pure Wand to ona):
Pure Wand – wykrywacz punktu G dla idiotów opornych
Ciekawostka: Pure Wand została zaprojektowana jako stymulator prostaty. Jej szerszy koniec miał służyć za uchwyt, zaś węższy – za część aktywną. Nic dziwnego: długość zabawki, rozmiar mniejszej końcówki oraz kąt wygięcia sprawiają, że mężczyzna bez pomocy partnerki lub partnera jest w stanie przeprowadzić na sobie masaż prostaty. Dodatkowo materiał, ze względu na swą nieporowatą strukturę, sprawia, że nawet przy niewielkiej ilości lubrykantu (jakiegokolwiek, nawet na bazie tłuszczu!) wprowadzanie zabawki do odbytu jest niezwykle łatwe. W końcu, jak mawiali starożytni Majowie, nic nie wchodzi w tyłek gładziej niż stal nierdzewna. Dlatego całkiem poważnie myślę o zainwestowaniu w korek analny z tego samego tworzywa.
Te same cechy: wygięcie, rozmiar i design sprawiły, że kobiety równie szybko odkryły potencjał tej zabawki jako idealnej do strefy G i Pure Wand bardzo szybko z gadżetu „męskiego” przekształcił się w gadżet głównie dla kobiet, łaskawie określany jako produkt odpowiedni również do stymulacji „punktu P”, czyli prostaty.
Dzięki kulkom wieńczącym Pure Wand nie sposób nie znaleźć punktu G, nawet jeżeli za poszukiwania wziął/wzięła się partner/ka i to on/a manewruje zabawką. Sekretem skutecznej stymulacji jest tutaj rezygnacja z ruchów góra-dół na rzecz rozkołysania gadżetu wewnątrz pochwy, czyli operowania różdżką na zasadzie przód-tył. Użytkowanie radzę jednak rozpocząć w pojedynkę lub z partnerką/partnerem, która/który zna twoje ciało i jego reakcje na tyle, by nie przesadzić. To nie tajemnica, że Pure Wand ze swoją wagą (ponad pół kilograma, więc całkiem poważnie myślę, że to zabawa i broń w jednym…) i twardością szybko może zamienić wielkie „ou” w jeszcze większe „au”. Bycie uderzoną w ujście szyjki macicy „z główki” może zaboleć. Dlatego szczerze namawiam do początkowego użytkowania solo, ale lojalnie uprzedzam: tym gadżetem już od pierwszego użycia nie sposób się nasycić, bo gwarantuje bodźce bardzo różne od tych znanych i oswojonych.
Okrągła, bardzo gładka powierzchnia z łatwością obejmuje całą strefę G. Co do gładkości, muszę przyznać, że w njoy odlewają zabawki najlepiej na świecie – gadżet nie ma żadnych zadziorów czy widocznych miejsc łączenia.Kształt pozwala, na zasadzie dźwigni, skutecznie kontrolować siłę nacisku wywieranego na punkt G. Moja rada? Używanie jej z łechtaczkowym „bzyczkiem” pogłębia przyjemność. W kwestii wyglądu, Pure Wand to po prostu przenośne dzieło sztuki (gdyby nie eleganckie pudełko, nie miałabym oporów z eksponowaniem gadżetu i przechowywaniem go luzem na półce z książkami).
Sama w Pure Wand uwielbiam to, że daje możliwość zabaw temperaturą. Stal nierdzewna jest z natury zimna (co nie oznacza, że „bezduszna”), ale błyskawicznie rozgrzewa się pod wpływem temperatury ciała. Bardzo polecam schłodzenie zabawki w lodówce, gdy w pokoju zabaw jest ciepło lub podgrzanie jej w ciepłej wodzie, gdy na zewnątrz panuje chłód. W tym momencie muszę wspomnieć, że wagina pod wpływem chłodu się ścieśnia, a temperatura jej wnętrza – znacznie obniża, co – chcącym urozmaicić seks parom hetero – powinno się podczas penetracji spodobać.
Doceniam również to, jak łatwo jest utrzymać Pure Wand w czystości. Stal nierdzewną można wygotowywać, myć wodą z mydłem antybakteryjnym czy cleanerem przeznaczonym do zabawek. Nieporowata struktura sprawia, że żaden lubrykant (wodny, silikonowy, oleisty, mieszany) nie zniszczy powłoki zabawki, a więc nazwanie jej długowieczną nie jest w najmniejszym stopniu przesadą.
Co z tą ejakulacją?
Pure Wand to gadżet wprost stworzony do rozpoczęcia przygody z kobiecą ejakulacją. Kobiecy wytrysk nie jest wymysłem przemysłu porno, bo wzmianki o tym zjawisku można znaleźć w m. in. literaturze taoistycznej z IV w. n. e. (a istnieją i wcześniejsze przekazy!):
Kto kiedykolwiek miał z kobiecym ejakulatem do czynienia, wie, że po pierwsze: jego objętość może być różna (od kilku kropli po dwie szklanki) oraz po drugie: nie jest to uryna, bo nie pochodzi z pęcherza moczowego oraz ma inny skład chemiczny. Źródłem ejakulatu są gruczoły Skenego, czasem nazywane „kobiecą prostatą”, choć nie będące jej dokładnym odpowiednikiem. Do ejakulacji dochodzi – to nie niespodzianka – dzięki stymulacji tychże gruczołów, które leżą na tyle blisko strefy G, by dało się załatwić i szczytowanie, i wytrysk za jednym zamachem, jeżeli tylko ma się odpowiednie narzędzie – łapę drwala lub… odpowiedni gadżet. Uczucie poprzedzające wytrysk zbliżone jest do parcia na pęcherz i choć wiele kobiet kojarzy orgazm ze zjawiskiem parcia na pęcherz, najczęściej nie potrafi zaobserwować wytrysku, bo dość powszechna obawa przed „zmoczeniem” pościeli sprawia, że występuje u nich wytrysk wsteczny, czyli ejakulat zamiast „w stronę światła” wędruje do pęcherza moczowego. Dlatego czasem po orgazmie my, kobiety, latamy do toalety.
Drażnienie strefy G niemalże automatycznie powoduje pojawienie się czegoś zbliżonego do „chce mi się siku”, co przy pierwszym zetknięciu może być nieprzyjemne. Dlatego proponuję przejście do pieszczot punktu G, kiedy jesteś już odpowiednio rozgrzana i podniecona, a najlepiej już po jednym orgazmie. W szczególności, jeżeli chcesz doświadczyć wytrysku, bo tym, które spieszą się na szczyt zazwyczaj brakuje cierpliwości…
Sięgnij po pewnik i od njoy!
Pure Wand jest gadżetem ejakulacyjnym z kilku powodów. Po pierwsze, o czym pisałam wyżej, bezbłędnie wynajduje punkt G, ale dzięki kulistości podczas użytkowania stymuluje również gruczoły przycewkowe. Po drugie, strefa G oraz gruczoły Skenego po prostu potrzebują bardziej „brutalnej” stymulacji, więc twardy gadżet, dzięki któremu można na tym punkcie oprzeć nacisk całego korpusu, jest wprost idealny. Po trzecie: nie sposób spudłować tu z rozmiarem, bo posiadaczki węższych pochew docenią węższą końcówkę, a te, które „lubią duże” z powodzeniem będą mogły użyć tej szerszej.
Orgazm osiągany dzięki stymulacji ejakulacyjnej nie jest „lepszy”, ale też nie przypomina tego osiąganego dzięki stymulacji clitoris. To po prostu „inna rozkosz”, dająca poczucie utraty kontroli nad własnymi reakcjami oraz ciałem. Ba, można tryskać też „technicznie” bez specjalnej rozkoszy (tak samo, jak „wydoić prostatę”).
Dlatego, chcąc doświadczyć wytrysku z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli orgazmem (nie dlatego, że partner nalega, a z własnej ciekawości!), najlepiej zadbać o to, by atmosfera sprzyjała poszukiwaniom – żadnych niepożądanych gości za ścianą, których mogłyby zaniepokoić westchnienia i jęki lub obecność których blokowałaby twoje reakcje, ręcznik pod pupą (lub specjalne winylowe prześcieradło), aby zapobiec przesiąknięciu materaca oraz… żadnych widzów. Dobre samopoczucie i głowa wolna od stresów to absolutne minimum. Kieliszek ulubionego wina lub szklaneczka czegoś mocniejszego przed też nie zaszkodzą.
Mam Pure Wand i nie tryskam – co teraz?
Cóż, prawda jest taka, że nie wszystkie kobiety są w stanie ejakulować i nawet edukatorki, z Deborah Sundahl na czele, w swojej działalności używają asekuracyjnego słowa „większość”, gdy piszą o sprawdzalności swoich metod. Wielkość gruczołów Skenego i zdolność do gromadzenia w nich takiej ilości płynu, by wyrzut był zauważalny (myśląc o ejakulacji, większość pragnie czegoś więcej niż kilku kropelek), to sprawa indywidualna. Ale bądź dobrej myśli. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że możesz doświadczyć wytrysku, ale… brak ci cierpliwości. Albo czujesz na sobie zbyt dużą presję, by wreszcie to przeżyć. Być może, czując, że szczyt jest blisko, idziesz za impulsem i wybierasz stary, dobry, a przede wszystkim – znany orgazm. Wówczas obecność partnera lub partnerki może okazać się pomocna. Zwłaszcza, gdy sięgnęłaś po tak ciężki gadżet, jak Pure Wand i zaczynają ci więdnąć ręce… Istnieją spore szanse, że druga osoba, która zna reakcje twojego ciała, nie wycofa się tak szybko jak ty sama i zafascynowana tym, co ci robi i co się z tobą dzieje, doprowadzi ejakulacyjne przedsięwzięcie do końca.
Na marginesie: niektóre kobiety „zyskują” zdolność do tryskania oraz szczytowania dzięki stymulacji punktu G po porodzie naturalnym. Nie zmuszam, nie namawiam – tak tylko informuję.
Pure Wand – dildo dla dwojga
Pure Wand, podkreślam raz jeszcze, to gadżet odpowiedni zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Stymulację prostaty – działanie prozdrowotne – uprzyjemni uprzednie ogrzanie różdżki. Początkującym polecam masowanie wyłącznie mniejszą kulką. Bardziej zwariowane pary mogą spróbować używania Pure Wand we dwoje – jednocześnie do stymulacji prostaty oraz strefy G, jednak tutaj radzę szczególnie uważać, aby się nie zapomnieć i wykonywać delikatne ruchy. Nie zapominajmy, że obcujemy z bardzo twardą stalą i bardzo miękkimi tkankami.
Jeżeli istnieje jakakolwiek zabawka, dla której warto uruchomić fundusz gadżetowy i która nigdy nie wyjdzie z mody, to z pewnością jest to Pure Wand. Pure Wand is the new black.
Wady
Wady tego gadżetu? Jest jedna. Upuściłam go i zrobił mi dziurę w stole.
Pure Wand kupisz w Kinky Winky: https://www.kinkywinky.pl/akcesoria-erotyczne/metalowe-dildo-pure-wand.html
Komentarze zamknięte.
Pingback:
M
4 lutego 2021 at 22:01Cześć, czy na początek polecasz bardziej pure wand czy np. jakieś szklane dildo o strukturze s-ki?
Nx
5 lutego 2021 at 08:48Usunęłam zamieszczony przez Ciebie link, ponieważ mam wątpliwości, co do pochodzenia i bezpieczeństwa linkowanego dilda (odsyłam do artykułu, w którym wyjaśniam, jak ocenić szklane akcesoria przed zakupem: https://proseksualna.pl/gadzety/szklane-dildo-bezpieczenstwo/ oraz kontekstowo do artykułu o kryształowych gadżetach erotycznych: https://proseksualna.pl/gadzety/krysztalowe-dildo-czy-jest-bezpieczne/).
Co do samego kształtu na początek – na czym najbardziej Ci zależy? Co już o sobie wiesz w kwestii preferowanej stymulacji? Do intensywnej i precyzyjnej stymulacji obszaru G kształt Pure Wand jest według mnie najlepszą opcją ze względu na mocne wygięcie, które umożliwia nie tylko pocieranie, ale też oddziaływanie przeciwwagą na przednią ścianę pochwy. Jeżeli zaś wolisz eksplorować, bawić się teksturą, szklane dildo, które jest nieco grubsze i bardziej wypełnia pochwę, co może dodatkowo stymulować wewnętrzną strukturę łechtaczki przy wejściu pochwy, może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Weź też pod uwagę własne preferencje estetyczne – jeśli stal wydaje Ci się zbyt zimna, „chirurgiczna”, możesz sięgnąć po szklane dildo o podobnym do Pure Wand kształcie, np. Double Bull marki Gläs, które można kupić nawet za mniej niż 100 zł, a jest całkowicie bezpieczne. A jeśli wolisz dildo w kształcie litery S wykonane ze stali, marka nJoy też ma taki gadżet – Fun Wand.
Pingback:
kalina malina
13 maja 2015 at 21:26Świetny tekst, lekko i dowcipnie napisany, aż chce się czytać więcej. Zabawka nie dla mnie, ale bardzo się ubawiłam.
Pingback:
adi
25 lutego 2015 at 00:24bardzo ciekawy gadżet, nie słyszałem wcześniej. Taki masażer punktu G wywołujący ejakulację? hmmm…, ten artykuł wprost krzyczy o wypróbowanie!
Kinky Winky
9 stycznia 2015 at 13:47Droga Publiczna Pralnio. Czytając pierwsze słowa Twojego komentarza serce nam na moment stanęło, ale druga część zdania nas uspokoiła i nie musimy brać proszków :)
Nie wszystko w Kinky Winky jest drogie. Staramy się wprowadzać akcesoria z różnych półek cenowych (oczywiście z dbałością o jakość gadżetów). Większość cen staramy się utrzymywać na poziomie cen sugerowanych przez producentów. Dodatkowo mamy liczne rabaty i darmową wysyłkę paczkomatem.
Całusy 102,
Math
8 stycznia 2015 at 20:56wpisałem sobie na listę „zdobyć jak najszybciej”
Publiczna Pralnia
8 stycznia 2015 at 12:32Nienawidzę kinky winky, zawsze znajdę tam coś ciekawego, co kosztuje fortunę, a tak bardzo korci ;]
Fajna recenzja, zdecydowanie zachęcająca do zakupu :) Co do dziury w stole – cóż, różdżkę zdecydowanie zawsze mieć przy sobie, nie tylko w łóżku, ale i w ciemnej alejce, żeby nią komuś przypierniczyć w razie potrzeby ;]
mika
7 stycznia 2015 at 00:45Smuteczek, bo koszt takiej zabaweczki to połowa mojej wypłaty… Ale przynajmniej jak będziemy z partnerem codziennie odkładać po złotówce, to na Gwiazdkę sprawimy sobie świetny prezent ;D
PS. Punkt „Na marginesie” też pewnie pomoże nam rozwiązać pewien „problem” ;D