ROMP Flip | Nowa marka, którą pokochasz! | Recenzja

ROMP Flip | Nowa marka, którą pokochasz! | Recenzja

ROMP Flip to wibrator typu wand młodej, obiecującej marki, która udowadnia, że dobre i w 100% bezpieczne dla ciała ludzkiego gadżety wcale nie muszą być drogie.

Wspominałam już, że niewątpliwą zaletą funkcjonowania w branży erotycznej jest dostęp do nowych zabawek na długo przed oficjalną premierą. Tak było też z Romp Flip – masażerem, który przywiozłam z zeszłorocznych targów branżowych i pokochałam od pierwszego użycia. Dlaczego recenzuję go dopiero teraz? Bo trochę dziwnie pisać o akcesoriach i markach, które jeszcze nie są dostępne w sprzedaży.

Ale co się odwlecze…

Marka ROMP

ROMP oficjalnie wkroczył na rynek dosłownie kilka tygodni temu. I o ile zazwyczaj jestem ostrożna w przypadku nowych marek, w tym przypadku nie mam wątpliwości, że kroi się coś naprawdę fajnego. Bo ROMP należy do tej samej grupy, co We-Vibe i Womanizer. Oznacza to, że praktycznie z automatu możemy oczekiwać głębokich wibracji We-Vibe i skutecznej bezdotykowej stymulacji Womanizera.

Marka kieruje swoją ofertę do młodych kupujących, chcąc w bezpieczny sposób wprwadzić ich w świat akcesoriów erotycznych. Stąd jej żywa, kolorowa identyfikacja wizualna oraz dość niskie ceny zabawek, które wcale nie oznaczają kompromisu na jakości. ROMP nie ma ambicji, aby być marką premium. Zdecydowanie woli być cool.

ROMP Flip – moje doświadczenia

Unboxing

ROMP Flip zapakowany jest w proste, kartonowe pudełko z wizerunkiem zabawki, zaklejone jedynie plombami higienicznymi. Bardzo cieszy mnie to, że coraz więcej producentów rezygnuje ze szczelnego owijania pudełek w plastik na rzecz małych naklejek.

Wewnątrz znajduje się plastikowa tacka (no, niestety…), ładowarka USB, instrukcja obsługi (jedna ze stron to plakat–kolorowanka), arkusz z zabawbymi naklejkami oraz dwustronna broszurka z „Happy?” na jednej okładce i „Not happy?” na drugiej. Ta ostatnia zachęca do kontaktu z obsługą klienta w przypadku braku satysfakcji z używania zabawki lub podzielenia się opinią w mediach społecznościowych oraz napisaniem recenzji, jeśli gadżet nas zadowolił.

Chociaż nie ma tu atłasów i złota, pierwszy kontakt z Flipem jest naprawdę pozytywny. Od razu widać, że chodzi tu o zabawę i dobre samopoczucie. Przecież życie (solo)seksualne nie musi być zawsze takie super serio!

Mnie tam naklejki z cyckami, wulwami i penisami bardzo cieszą…

Pierwsze wrażenia

ROMP Flip, jak i pozostałe gadżety marki, jest bardzo przyjemny wizualnie. Jestem fanką żywych, kontrastowych zestawień kolorystycznych, dlatego bardzo odpowiada mi połączenie niebieskiego z żółtym.

Sama zabawka jest zaskakująco lekka. Myślę, że docenią to osoby, które mogą mieć problem z utrzymaniem cięższych zabawek. To gadżet średniej wielkości, który zdecydowanie nie onieśmiela rozmiarem.

Flip jest w całości pokryty gładkim silikonem, nazwanym przez producenta „Tender Touch”, czyli „delikatny dotyk”. Taką delikatność lubię. Materiał jest naprawdę przyjemny i zdaje się nie przyciągać kurzu tak, jak inne zabawki o nieco bardziej ziarnistej fakturze.

Panel kontrolny to dwa przyciski, z których jeden służy do włączania i wyłączania gadżetu, zaś drugi do przełączania trybów wibracji. Łatwo je zarówno wyczuć palcem, jak i zobaczyć, bo mają kontrastowe, żółte obwódki.

ROMP Flip w działaniu

Nie będę ukrywać – ROMP Flip zaczyna z grubej rury, a potem jest już tylko intensywniej. Nawet pierwszy poziom wibracji dostarcza bardzo głębokiej stymulacji. Przyznaję, że brak delikatnych, mruczących trybów wibracji sprawia, że nie jestem w stanie używać Flipa do stopniowego nabudowania podniecenia. Ta zabawka po prostu wymaga gotowości na mocną stymulację.

Przy 6 poziomach intensywności i 4 trybach pulsacji zdecydowanie znalazłoby się miejsce dla nieco subtelniejszych modułów stymulacji. I choć sama preferuję mocne zabawki, to już 6. stopień wibracji okazuje się dla mnie zwyczajnie zbyt intensywny. Na dodatek przeskok między 4. a 5. poziomem jest praktycznie niewyczuwalny, bo tempo i intensywność zwiększają się minimalnie.

Doceniam jednak giętkość łączenia między trzonem a główką gadżetu. Dzięki niej można dowolnie manewrować gadżetem i dociskać go do ciała pod odpowiednim kątem.

Delikatnie zwężający się ku górze kształt główki Flipa okazał się wprost stworzony do płytkiej penetracji. Właśnie wokół wejścia pochwy układają się wewnętrzne części łechtaczki, więc przy takiej stymulacji wibracje docierają do nich niezwykle skutecznie.

Trzonu zabawki można zaś używać jak dilda, co jest bardzo przyjemne, bo jego masywność zapewnia komfortowe wypełnienie. Port ładowania umieszczony jest po przeciwnej stronie panelu kontrolnego, więc nie ma obaw, że wydzieliny ciała lub lubrykant dostaną się do środka i uszkodzą mechanizm. Muszę jednak podkreślić, że wibracje nie przenoszą się na uchwyt, więc zabawy trzonem opierają się głównie na sile tarcia.

Więcej inspiracji, jak używać masażera typu wand, znajdziesz w osobnym artykule.

Wady

Idealne gadżety erotyczne nie istnieją, dlatego i ROMP Flip nie jest pozbawiony wad.

Przede wszystkim, ze względu na swoją intensywność, wydaje mi się zbyt mało uniwersalny. Są przecież osoby, które nie lubią mocnej stymulacji i które mogą poczuć się przytłoczone intensywnością Flipa. Domyślam się jednak, że marka, która pozycjonuje się jako wprowadzająca do świata zabawek erotycznych, nie chciała pójść w stronę ledwo wyczuwalnych wibracji, z którymi z jakiegoś powodu wciąż są kojarzone gadżety „dla początkujących” (o tym, dlaczego nie lubię tego określenia, opowiadałam niedawno w wywiadzie dla Gazety.pl).

Kolejna wada to sterowanie. Kiedy ma się do dyspozycji jedynie dwa przyciski, z których jeden służy do przełączania trybów, oznacza to, że aby wrócić do wcześniejszego modułu wibracji, trzeba przeklikać przez wszystkie pozostałe. Może to być szczególnie frustrujące, kiedy przełączyło się tryby przez przypadek.

Z kwestii kosmetycznych – w tłoczeniach na trzonie zabawki gromadzą się resztki lubrykantu i wydzielin ciała. Podczas czyszczenia trzeba więc zwrócić uwagę, aby oczyścić również te przestrzenie przy pomocy szczoteczki lub patyczka kosmetycznego.

Dla kogo jest ROMP Flip?

ROMP Flip to gadżet dla osób, które chcą doświadczyć intensywnej stymulacji, nie rozbijając przy tym banku. Zabawka kosztuje ok. 180 zł, co jak na tak porządną jakość jest naprawdę rozsądną ceną. Pozostałe zabawki ROMP też nie kosztują więcej niż ok. 230 zł. Klasyczne wibratory za ok. 115 zł powinny zmieścić się w „studenckim” budżecie.

Sam Flip nie sprawdzi się jednak w przypadku osób, które oczekują delikatnych i subtelnych bodźców. Dla nich ta intensywność może okazać się nie do przeskoczenia.

Flip nie należy też do najcichszych zabawek. Choć nie jest szczególnie głośny, to będzie go słychać przez cienkie ściany. Jego głośność wzrasta też z intensywnością trybów wibracji. Osoby, którym zależy na jak największej dyskrecji, powinny pomyśleć o innych zabawkach marki, np. przeznaczonych do stymulacji wewnętrznej (są cichsze, a samo ciało też tłumi dźwięki gadżetu).

Zabawka przez swoją lekkość jest natomiast mobilna – bez problemu mogę zabrać ją w podróż, bo jest nieduża i waży mniej niż 300 g. Wrzucona do walizki nie zajmuje dużo miejsca. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma blokady panelu kontrolnego, więc najlepiej przewozić ją w jakiejś osłonce lub rozładowaną.

Generalnie Flip to dość bezpieczna inwestycja we własną przyjemność. Cieszę się, że technologie wypracowane i sprawdzone przez inne marki grupy WOW znajdują swoje zastosowanie w tańszych produktach, dzięki czemu stają się bardziej dostępne. I choć ROMP nie wynajduje akcesoriów erotycznych na nowo, to z pewnością redefiniuje podejście do nich, zachęcając do dołączenia do zabawy.

Obecnie produkty ROMP sprzedawane są jedynie za pośrednictwem Amazona: Amazon DE | Amazon UK. Obawiam się, że tak już zostanie, bo nawet broszurka „Happy?/Not Happy?” sugeruje zostawienie recenzji właśnie w tym serwisie.