Womanizer Pro40 x Lovehoney | Recenzja

Womanizer Pro40 x Lovehoney | Recenzja

Jakiś czas temu Womanizer Pro40 został wycofany z produkcji, a w katalogu marki ten model zastąpił Womanizer Classic. Teraz Pro40 powraca w specjalnej edycji w kolorach czerni i różowego złota, przygotowanej w kolaboracji z Lovehoney.

Już wielokrotnie wspominałam, że marka Womanizer dla wielu osób zrewolucjonizowała stymulację łechtaczkową. Wprowadzenie na rynek gadżetu, który nie wygląda wyjątkowo seksownie, ale w działaniu okazuje się baaardzo skuteczny, było nie lada wyzwaniem – przede wszystkim marketingowym. Kiedy Womanizer udowodnił, że ta technologia ma sens, inne marki szybko zaczęły oferować swoje wersje akcesoriów do bezdotykowej stymulacji clitoris.

Womanizer Pro40

Womanizer Pro40 - różowe złoto

Pro40 powstał jako wodoodporna i tańsza wersja Womanizera. Dla wielu osób był też przyjemniejszy dla oka – to na etapie tego modelu marka porzuciła krzyształki Swarovskiego, panterki i inne cuda, przerzucając się na bardziej klasyczny design.

Przyznam, że zaskoczyła mnie informacja, że Pro40 powróci w specjalnej edycji wyprodukowanej dla Lovehoney. Wydało mi się to trochę… leniwym posunięciem – zamiast zaprojektować nowy model stymulatora, wypuśćmy stary, ale w limitowanej wersji kolorystycznej.

Żeby była jasność – połączenie czerni i elementów w kolorze różowego złota bardzo mi się podoba i wizualnie naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń. Ale poza kolorami można było chyba zaoferować coś ekstra? Po tym, jak marki We-Vibe i Womanizer połączyły się, naprawdę spodziewałam się, że zaczną wprowadzać więcej akcesoriów wyposażonych nie tylko w technologię Pleasure Air, ale też w wibracje. Do tej pory pojawiły się wyłącznie modele InsideOut i Duo. A przypomnę tylko, że w tym samym czasie konkurencja podejmowała mniej lub bardziej udane próby z łączonymi rodzajami stymulacji.

Opakowanie
Womanizer Pro40 do stymulacji łechtaczki

W kilku ostatnich recenzjach chwaliłam marki za zmniejszenie ilości plastiku użytego do produkcji opakowania. Tu, niestety, trochę się zawiodłam, bo Womanizer Pro40 zapakowany jest w kartonowe pudełko zabezpieczone plombami higenicznymi, w którym znajduje się plastikowa tacka. Gadżet dodatkowo przytrzymywany jest przez bezużyteczny kawałek plastiku, a karton owinięty jest folią. No, można to było zaprojektować lepiej.

W pudełku znajdują się dodatkowo instrukcja obsługi i ładowarka USB. Brak etui/woreczka do przechowywania. Nie ma też końcówki dla większych łechtaczek, która towarzyszy niektórym modelom Womanizera.

W działaniu

Ponieważ mam w swoim arsenale przyjemności już 6 Womanizerów, w kwestii stymulacji Pro40 niczym mnie nie zaskoczył. Jest wyposażony w 6 poziomów stymulacji, które świetnie wpasowują się w soloseksualny rytuał. Pierwsze trzy delikatne moduły pozwalają pobudzić łechtaczkę, podczas gdy kolejne – w zależności od preferencji – stymulują już do orgazmu.

Muszę jednak przyznać, że Womanizer Pro40 to dla mnie model z najlepszym panelem kontrolnym. Jest odpowiednio zaakcentowany na trzonie gadżetu, łatwo obsługuje się go kciukiem, a po orgazmie jedno naciśnięcie włącznika pozwala wrócić do najniższego poziomu stymulacji. Osoby, które mają problemy ze zbyt małymi lub skomplikowanymi w obsłudze panelami, powinny docenić centrum dowodzenia w Pro40.

Więcej radości

Używając jakiegokolwiek Womanizera, można uprzyjemnić to doświadczenie na kilka sposobów.

Po pierwsze: lubrykant. Dodatkowe nawilżenie działa cuda w połączeniu z delikatną stymulacją łechtaczki. Zastosowanie żelu poślizgowego pozwala też lepiej zassać gadżet wokół clitoris, dzięki czemu doznania są znacznie intensywniejsze.

Womanizer Pro40 x Lovehoney

Po drugie: eksperymentowanie z końcówkami. Womanizer oferuje 2 rodzaje dysz do swoich produktów – standardowe i XL. Choć te drugie przeznaczone są dla większych łechtaczek, również osoby z niewielkimi clitoris powinny spróbować stymulacji z alternatywną końcówką. Kiedy krawędź przylega dalej od łechtaczki, ssanie obejmuje nieco większą część wulwy, co dla mnie jest bardzo przyjemne. Niestety, Womanizer Pro40 x Lovehoney nie ma dodatkowej końcówki w zestawie.

Po trzecie: zabawy z udziałem wody. Powiem tak – dochodząc, prawie utopiłam się w wannie. Ostatnio po raz pierwszy używałam gadżetu z technologią Pleasure Air pod wodą. Zazwyczaj nie zabieram zabawek do łazienki (w domu mam tylko prysznic, a nie za bardzo lubię masturbację na stojąco), ale tym razem miałam do dyspozycji Womanizera i wannę, więc stwierdziłam, że co mi zależy. Lekkie unoszenie się w wodzie połączone z orgazmiczną falą było czymś naprawdę niesamowitym. Zachęcam przy tym do zachowania ostrożności!

Obietnica seksualnego zadowolenia

Marka Lovehoney naprawdę dba o osoby, które chcą zainwestować w swoją przyjemność, ale nie mają pewności, czy dany gadżet się u nich sprawdzi. Sex Toy Happiness Promise pozwala w ciągu 30 dni wymienić nieudany zakup na inną zabawkę. Podoba mi się ten koncept i Lovehoney dzięki temu ma u mnie kolejnego plusa. Pierwszego zarobiło dzięki programowi recyklingu akcesoriów erotycznych.

Dla kogo jest Womanizer Pro40?

W rodzinie Womanizerów Pro40 to nie must-have. Nie jest ani najtańszy (tu prym wciąż wiedzie Starlet), ani nie oferuje niczego, czego już nie mają/miały poprzednie modele. Jest za to przyjemny dla oka, a wybrane przez Lovehoney połączenie kolorystyczne bardzo mi odpowiada.

Gadżety marki Womanizer docenią przede wszystkim te osoby, którym zależy na punktowej stymulacji łechtaczki, ale nie w sposób bezpośredni, jak ma to miejsce np. w wibratorach-bulletach. Sześć poziomów intensywności całkowicie wystarcza, aby poznać możliwości zabawki i zaspokoić potrzeby tych osób, które preferują delikatną stymulację, jak i tych, które stawiają na intensywne zabawy.