Świętuj ze mną 8. urodziny bloga i weź udział w konkursie z baaardzo atrakcyjnymi nagrodami!
Równo 8 lat temu opublikowałam na Proseksualnej pierwszy artykuł. Nawet nie pamiętam, czego dotyczył – wiem jednak, że rozpoczął długą, niezwykle interesującą podróż po świecie seksualności, którą odbywam tu z Wami (z niektórymi od samego początku!).
Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale tygodnie poprzedzające proseksualne urodziny to dla mnie czas planowania, rozmów, pozyskiwania sponsorów, dobierania nagród. Przyświeca mi jeden cel: chęć podziękowania Wam za spędzany tu wspólnie czas. Za Waszą obecność, komentarze, wiadomości i polecanie Proseksualnej znajomym.
Ten rok dla wielu osób, w tym dla mnie, był trudny. Wiele rzeczy, na które się cieszyłam, zostało odwołanych, niektórzy klienci, niepewni własnej przyszłości, musieli zrezygnować z moich usług, po raz kolejny publicznie zaatakowała mnie jedna z konserwatywnych organizacji.
To wszystko, paradoksalnie, pozwoliło mi poznać siłę społeczności i przekonać się, że warto dzielić się nie tylko tym, co się udaje, ale też tym, co uwiera i boli. Cieszę się, że mam wokół siebie grono osób, którym to, co robię, nie jest obojętne i które udzieliły mi wsparcia wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Ta impreza jest dla Was!
Na 8. urodziny bloga przygotowałam dla Was 8 fantastycznych nagród od fantastycznych osób i marek. Mam nadzieję, że wśród nich znajdziecie coś dla siebie – nagrody są tak różnorodne, jak Wy i Wasze ekspresje seksualne. Zadbałam też o osoby, które na co dzień czytają Proseksualną poza krajem – część nagród może zostać dostarczona na terenie całej Europy, a dwie (w tym jeden produkt elektroniczny) na terenie całego świata.
Nie przedłużając więc – zobaczcie, jakie nagrody możecie zgarnąć w urodzinowym konkursie:
Duże, zmieniające kolor dildo Bakłażan od SelfDelve
To dildo to gwarancja maksymalnego wypełnienia pochwy… Nie tylko dla osób na diecie roślinnej! Jeżeli już cieknie Ci ślinka, zajrzyj do mojej relacji z manufaktury SelfDelve, poznaj historię marki i zobacz inne owocowo-warzywne cudowności z Drezna.
Aubergine/Eggplant (lub po prostu Bakłażan) od SelfDelve to artystyczne, ręcznie robione dildo z kolekcji Garden of Eden. Wykonane z mięciutkiego, zmieniającego kolor silikonu, z pewnością zadowoli osobę, która lubi duże zabawki i naprawdę mocne wrażenia płynące z ich użytkowania. Na dodatek jest to dildo niezwykle dyskretne – z łatwością wtapia się w otoczenie, udając warzywo.
Wysyłka: Europa.
Delikatny wibrator do punktu G Dame Arc od Kinky Winky
Ice, ice, baby! Jeżeli po lekturze mojej recenzji wibratora do obszaru G Arc przemknęło Ci przez myśl, że to zabawka stworzona dla Ciebie, być może Twoje marzenia o jego delikatnym dotyku już wkrótce się spełnią…
Wibrator do punktu G Arc od Dame, ufundowany przez Kinky Winky, to gadżet i-de-al-nie wyprofilowany do stymulacji tego niezwykłego obszaru. Jego zakrzywiony kształt i sprężysta końcówka pozwalają precyzyjnie namierzyć punkt G, obdarzając go głębokimi, stukającymi wibracjami. Zabawka może z powodzeniem być wykorzystywana również do stymulacji łechtaczki i innych rozkosznych zakamarków ciała. Design akcesoriów Dame z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią minimalistyczny, elegancki styl.
Nagrodą jest wibrator w kolorze jasnego błękitu. Wysyłka: Polska.
Rotujący wibrator-króliczek FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink
Rotuje, wibruje, czaruje… Ten półrealistyczny wibrator-króliczek za sprawą bardzo mocnego mechanizmu dostarcza prawdziwie nieziemskich doznań.
Booster Rabbit marki FemmeFunn ufundowany przez butik Lula Pink to klasyka w nowoczesnym wydaniu. Wibratory-króliczki nie bez powodu cieszą się niesłabnącą popularnością – dobrze wyprofilowane mogą być sprawcami silnych, wielokrotnych orgazmów. Booster Rabbit został dodatkowo wyposażonych w mechanizm rotujący (jego działanie zobaczysz w tym filmie), który stymuluje obszar G lub gruczoł prostaty intensywnym wirowaniem. Dodatkowo technologia Turbo Boost stwarza możliwość znacznego podkręcenia mocy, gdy szczyt jest już bliski.
Wysyłka: Polska.
Zestaw do analnych eksploracji Bumper Booty Bundle od Lovehoney
Czy są tu ciekawskie, żądne przygód pupki? Mam nadzieję, że tak, bo ta nagroda dopieści anus jak żadna inna!
Bumper Booty Bundle to zestaw akcesoriów do analnych eksploracji, w skład którego wchodzą: gruszka do lewatywy, wibrator typu pocisk, korek, wibrująca zatyczka analna, wibrujące koraliki i masażer prostaty (choć nie trzeba posiadać tego gruczołu, aby zabawa była satysfakcjonująca i przyniosła dużo radości). Zabawki mają różne rozmiary, a więc mogą korzystać z nich osoby o różnych stopniach analnego wtajemniczenia lub te, które powoli chcą przygotować tylne drzwi do przyjęcia czegoś większego…
Wysyłka: Europa.
Posuwisty wibrator King od Zalo
Jakiś czas temu recenzowałam na blogu wielofunkcyjny i bardzo skuteczny wibrator Queen. Jeżeli Królowa pojawiła się w Twojej kolekcji, być może nadszedł czas, aby dołączył do niej Król…
King to najnowszy gadżet w kolekcji Zalo, łączący funkcję wibrowania i stymulację tarciem – brzmi jak obietnica prawdziwie królewskich rozkoszy… Technologia PowerThrust sprawia, że jego końcówka wysuwa się na 1,5 cm do przodu (z intensywnością do 40 razy na sekundę!), precyzyjnie trafiając w obszar G. Jej działanie najlepiej obrazuje ten film. To bardzo elegancka zabawka, która będzie ozdobą każdej kolekcji – element w kolorze złota o strukturze łusek kobry i piór orła inspirowany jest nakryciem głowy egipskich królów. Blasku dodaje mu zaś kryształ Swarovskiego. Idealna nagroda dla osób, które uwielbiają luksusowe seksualia!
Zalo King może być sterowany i programowany również przy pomocy aplikacji Zalo Remote. Nagrodą jest wibrator w kolorze głębokiej czerni. Wysyłka: cały świat.
Narzędzie edukacyjne OMGyes, Sezon 1 i 2
Odkryj radość z posiadania cipki lub… uzyskaj narzędzia przydatne w pracy pomocowej w zakresie seksualności. Przeczytaj moje wrażenia z korzystania z Sezonu 1 i Sezonu 2.
OMGyes to wyjątkowy projekt badawczy, którego celem jest wyłuskanie i uporządkowanie różnych technik sprawiania sobie przyjemności. Do tej pory powstały dwa sezony: pierwszy skoncentrowany na zewnętrznej stymulacji łechtaczki (zdobytą wiedzę można sprawdzić na interaktywnych ekranach!) i drugi, który zabierze Cię w ekscytującą podróż do wnętrza cipki. Jeżeli masz ochotę lepiej poznać swoje ciało, dowiedzieć się, jak masturbować się ciekawiej lub jak dać rozkosz osobie z cipką, OMGyes jest dla Ciebie. Świetnie sprawdza się też w seksuologicznej pracy z ciałem i innych dziedzinach pomocowych związanych z seksualnością człowieka.
Nagrodą jest dożywotni, nieograniczony dostęp do obydwu sezonów OMGyes. Wysyłka: cały świat (produkt elektroniczny).
Uroczy wibrator-żarówka Gbulb od Gvibe
Wibrator uniseks, który jest jak światło rozjaśniające seksualny mrok. W sam raz dla kogoś, kto lubi, kiedy ukochana zabawka wygląda jak coś zupełnie innego…
Gbulb to flagowy i chyba najbardziej rozpoznawalny gadżet marki Gvibe. Ten wibrator, wyposażony w motor o mocy, której nie powstydziłby się masażer typu wand, doskonale nadaje się do stymulacji wulwy, penisa, piersi, perineum, a także do głębokiego masażu całego ciała. Jego nietypowy, wesoły design i słodki kolor waty cukrowej z pewnością wywoła uśmiech na niejednej twarzy, ale też pozwoli na dyskretne przechowywanie, bo zabawka świetnie wtapia się w otoczenie jako popowa dekoracja.
Wysyłka: Europa.
Wibrator ze skrzydełkami Manta od Fun Factory
Marzysz o wibratorze z prawdziwego zdarzenia, przeznaczonym do stymulacji penisa? Z tą zabawką dosłownie odpłyniesz…
Manta od Fun Factory to wielofunkcyjny wibrator, zaprojektowany z myślą o stymulacji penisa. Podczas zabawy jego skrzydełka delikatnie oplatają członek, a głębokie wibracje dostarczają niesamowitych wrażeń. Rozmiar? Całkowicie uniwersalny, bo ciasność kontrolujesz siłą nacisku dłoni. Mantę można z powodzeniem wykorzystywać podczas zabaw solo, jak i w większym gronie – sprawdzi się nie tylko jako masturbator, ale też urozmaici fellatio, a podczas seksu penetracyjnego przyłożona do nasady penisa wprawi go w wibracje, stymulując zarówno osobę penetrującą, jak i penetrowaną.
Nagrodą jest wibrator Manta z serii Black Line w kolorze czarnym. Wysyłka: Polska (paczkomat).
Jak wziąć udział w konkursie?
W komentarzu pod tym artykułem napisz, jaka była najważniejsza rzecz, którą zaprosiłxś do swojej seksualności – w ostatnim czasie lub kiedykolwiek. Nagrodzę najciekawsze wypowiedzi!
Dodaj, którą nagrodę (lub które nagrody) masz na oku – chcę, aby osoby nagrodzone otrzymały to, o czym marzą i co harmonijnie wpisze się w ich seksualną ekspresję. Jeśli pominiesz ten krok, a postanowię nagrodzić właśnie Ciebie, nagroda zostanie wytypowana przeze mnie.
W polu do tego przeznaczonym wpisz często sprawdzany adres email (nie będzie on upubliczniony). Tylko w ten sposób będę mogła skontaktować się z Tobą w sprawie wygranej.
Pro tip: najbardziej lubię nagradzać osoby, które mnie lubią i są aktywne na blogu lub na moich kanałach w mediach społecznościowych. Każdego roku urodzinowe rozdanie linkowane jest na forach konkursowych i choć nie widzę nic złego w chęci próbowania swoich sił w konkursach z nagrodami, konkurs urodzinowy organizuję przede wszystkim dla zgromadzonej tu sekspozytywnej społeczności.
Konkurs trwa od 28.07.2020 do 9.08.2020, godz. 23:59 CEST. Zgłoszenia przesłane po tym terminie nie będą rozpatrywane. Osoby nagrodzone zostaną wytypowane najpóźniej 14.08.2020. Udział w konkursie oznacza akceptację regulaminu znajdującego się pod tym linkiem.
Zwycięskie komentarze zostały wytypowane – sprawdźcie maile!
Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie – Wasze opowieści, wiele z nich bardzo poruszających, wywołały u mnie masę emocji. Były i uśmiechy, i łzy wzruszenia. To nie była łatwa decyzja – nigdy nie jest. Jak zwykle w takich sytuacjach chciałabym nagrodzić duuużo więcej osób niż mam nagród, ale niestety, nie mam takiej możliwości. Ale nie zniechęcajcie się! To nie ostatnia taka impreza…
zdjęcia nagród pochodzą ze stron producentów/sponsorów
Komentarze zamknięte.
Mila
28 lipca 2020 at 13:19Ja, złamana do szpiku, odarta z wszelkich pokładów pewności siebie i własnej wartości 22 latka, tuż po zakończeniu 2letniego toksycznego związku z moim pierwszym facetem. Kolejny rok dochodzenia do siebie, prób odzyskania tego, co mi odebrał. Rok załamań nerwowych, myśli samobójczych. Rok bez seksu, bez jakiegokolwiek intymnego kontaktu z drugim człowiekiem. To był proces. Dzisiaj mam 25 lat. Nie jestem w żadnym stałym związku. Pół roku temu zrobiłam coming out jako osoba biseksualna. Jestem szczęśliwa. Najważniejszą rzeczą, jaką zaprosiłam do swojej seksualności była moja głowa. Moje myśli i mentalny przytulas i ciepło, którym zaczęłam siebie otaczać. Siebie obdarzać miłością. Czytałam Twojego bloga już wtedy będąc w związku „z nim”. Głównie, by znaleźć rozwiązanie naszych problemów, lub by znaleźć sposób, by wprowadzić go w moje kinky. Wyobraź sobie małego biednego kotka, który podsuwa swojemu Panu małe rzeczy w nadziei, że zrozumie i zacznie się z nim bawić. To byłam wtedy ja. Dzisiaj wchodzę na Twojego bloga, żeby znaleźć recenzję zabawek DLA MNIE, żeby posłuchać podcastów, które pomogą rozwijać MNIE. I cholera, dobrze mi. To był proces. Długi, bolesny proces, odzyskiwania siebie na nowo po przemocy seksualnej i psychicznej. But here I am. I nigdy już nie wywalę z sypialni siebie, miłości do mojego ciała i pewności siebie, która dodaje mi skrzydeł.
Mila
28 lipca 2020 at 13:22Mam nadzieję, że tutaj się będzie „liczyć” bo zapomniałam dopisać. Interesuje mnie King albo Królik albo G Dame Arc.
N
28 lipca 2020 at 12:56Hmmm, najseksowniejszą rzeczą, którą wprowadziłam do mojego życia erotycznego jest komunikacja. Wiem, banał. Ale nie chodzi mi tylko o komunikowanie tego, co i jak chcę by mój partner zrobił. Chodzi o tak cudownie bezpieczną relację, że możemy żartować z tego, które to już podejście do fellatio po tych nastu latach razem, że wiemy, że oglądamy zupełnie inne porno i się do tego nie zaprosimy, że pogadamy o naszej wspólnej, ale i soloseksualności. Że możemy spojrzeć z boku na naszą galopadę i zaśmiać się z króliczków duracela, a czasem odwrotnie, puścić winka jacy to my tantryczni.
Chyba po prostu chodzi mi o to, że do tej naszej i do tej mojej z nim seksualności zaprosiłam nas, takich jakimi jesteśmy w innych sferach bycia razem, dzięki czemu mam poczucie integralności i spójności.
No i jeszcze ważne było pojęcie soloseksualności, którego staram się propagować, bo uważam, że wielu osobom pomoże poradzić sobie z własną seksualnością. U Ciebie je poznałam i lubię się zaopiekowywać tak sobą.
No dobra, ważny był jeszcze kubeczek menstruacyjny <3 a jakbym go poznała w ogóle przed moimi wielkimi podróżniczymi wyprawami, to w ogóle byłby najważniejszy ever. Ale i tak jest ważny.
No i dużo ważnych rzeczy jeszcze przede mną, więc zostaję z Tobą na kolejne lata i nie daj się KatoOrdzie :*
Ps. Może Manta mi pomoże w seksie oralnym? A jeśli nie to stawiam na Damę albo Króla, jak szaleć to luksusowo
Juiz
28 lipca 2020 at 12:43To będzie może trywialne co napiszę, ale ostatnio mam sporo czasu na różne przemyślenia.
Nie ma takiej jednej najważniejszej rzeczy. A przynajmniej dla mnie. Ostatnie miesiące to dla mnie ciągłe uświadamianie sobie że tyle nie wiem, że błądzę, że czasem jestem jak dziecko we mgle. Co bardzo, ale to bardzo mnie frustrowało i frustruje nadal. Dlatego kiedy tylko mogłam (koronowy przymus siedzenia w domu na dupie i ogarnianie młodej wszelkich aplikacji i sprzętu do nauki zdalnej – tego mieliśmy kilkanaście) zamawiałam i czytałam książki tematyczne by móc pojąć.
Na ostatni czas tą najważniejszą rzeczą stała się świadomość – szeroko pojęta – dotykająca nie tylko seksualności jako takiej, choć w głównej mierze.
Myślę, że jeszcze spora droga przede mną.
Co do nagród to nie mogę się zdecydować – FemmeFunn Booster Rabbit (bo nigdy króliczka nie miałam) albo King od Zalo (bardzo mnie intryguje)
Aleksandra P
28 lipca 2020 at 13:12Co było najważniejszą rzeczą, jaką wprowadziłam do swojej seksualności? Internet i wszystkie związane z nim możliwości. Głównie strony, dzięki którym dowiedziałam się chyba wszystkiego z zakresu edukacji seksualnej. Domyślam się, jaką jestem szczęściarą posiadając możliwość dowiadywania się wszystkiego przez internet. Rodzice tak naprawdę ze mną nie rozmawiali na te tematy. Ciężko byłoby bez internetu, nie byłoby takiej cudownej strony jak http://www.proseksualna.pl…. Nie byłoby podcastów na Spotify… Nie byłoby jak kupować przez internet gadżetów erotycznych… Naprawdę wszyscy młodzi mają teraz szczęście, że mają takie możliwości, szczególnie, że edukacji seksualnej w szkołach tak naprawdę… Nie ma. I nie wiadomo czy już kiedykolwiek będzie. Na szczęście mamy na internecie możliwości. ((Mam nadzieję, że rząd nic nie zmieni, no to
byłaby katastrofa)) W tym miejscu chciałabym Ci podziękować w imieniu młodych osób za to, co robisz. Wiedz, że wiele młodych osób to docenia. Z jednej strony jest łatwo, ale z drugiej strony jest ciężko.
Wśród gadżetów erotycznych do wygrania najbardziej przekonał mnie ,,Posuwisty wibrator King od Zalo” i bardzo chciałabym mieć go w swojej małej kolekcji : ) Pozdrawiam serdecznie <3
Zosia
28 lipca 2020 at 12:35Najważniejszą rzeczą jaką zaprosiłam do swojej seksualności była szczerość i porzucenie wstydu w drodze do własnego orgazmu. Kiedyś uważałam za normalne że się trochę udaje, że powinnam to robić, żeby nie sprawić przykrości partnerowi. To między innymi dzięki lekturze Twojego bloga wiem, że udawanie orgazmu to ślepa uliczka. Odkąd zaczęła się moja sekspozytywna droga z Twoim blogiem ponad rok temu zdjęłam tabu ze słowa orgazm i odważnie dążę do niego zarówno z partnerem, jak i sama. Już nie udaję i nie wstydzę się wypróbowywać kolejne rodzaje stymulacji. Nie boję się nazywać swoich części ciała po imieniu. Dlatego moim wymarzonym prezentem jest subskrypcja OMGyes, z której pomocą będę mogła zabrać swoją cipkę na wycieczkę po krainie samomiłości (i nie tylko). Lub też ten piękny błękitny wibrator punktu G… Jeju, jak bardzo się cieszę że mogę mówić takie rzeczy ze śmiałością i nie wstydząc się swojej własnej cipki! Buziaki przesyłam i dziękuję Ci za tyle lat zajebistej pracy, dzięki której tyle osób może cieszyć się swoim ulepszonym życiem seksualnym!
Viper
28 lipca 2020 at 11:43Marzyłby mi się ten król od Zalo…
Czytam Twojego bloga od dość dawna, choć od kilku lat nie miałam żadnych partnerów seksualnych (emigracja, izolacja, niska inteligencja emocjonalna robią swoje). Zarówno przedtem, jak i dzięki Twoim wpisom wprowadziłam wiele ciekawych elementów do seksu, jak np. zabawki czy próby analnych zabaw. O dziwo jednak, najbardziej interesującym elementem jak do tej pory wydaje się… Asceza. Seks zaistniał dla mnie najpierw jako coś, czego w ogóle być nie powinno i jestem złą osobą, że to robię; potem jako coś, czego ma być możliwie dużo i możliwie szybko, zanim gość się rozmyśli albo zanim ja zdążę się zastanowić, co właściwie robię; w ostatnim dłuższym związku ewoluowało w coś, co miało ów związek utrzymać, potwierdzić, że nie jestem totalną szkaradą i że facetowi w ogóle na mnie zależy. Krótko mówiąc, ani nie było to zdrowe, ani tym bardziej sekspozytywne. Długa przerwa od życia seksualnego spowodowała, że zaczęłam naprawdę eksplorować, co sprawia mi przyjemność i dlaczego, zaczęłam bawić się myślą o tym, co można robić ze sobą i z innymi, bez oceniania czy patrzenia przez pryzmat „bo tak trzeba”. Doprowadziła mnie do sytuacji, w której wiem, czego chcę, a na co nie mam ochoty marnować ani czasu, ani energii. Nauczyła mnie celebrować własną seksualność jako coś autonomicznego, wartego mojej uwagi, a nie traktować ją jak jakiś wstydliwy produkt uboczny. Biorąc pod uwagę moje problemy z komunikacją ze światem oraz samooceną, może trochę potrwać, zanim znów wsiądę na tego konia, ale teraz mogę być już pewna, że jeśli do tego dojdzie, będzie tak, bo tego chcę – nie dlatego, że „sytuacja tego wymaga”, „gość zainwestował” albo „bo się obrazi”.
Król mógłby ten czas o tyle umilić, że z eksploracją punktu G jak do tej pory mi za bardzo nie wychodziło. To może być… Interesujące.
Tak przy okazji: bardzo dziękuję za czas i uwagę, jakie poświęcasz temu blogowi! Bardzo wiele się dzięki niemu nauczyłam (nawet jeżeli głównie teoretycznie).
Jacek
28 lipca 2020 at 12:39Kiedyś kupiony masażer analny, okazał się porażką. Ale za to, ten jego wkład wibrujący, potrafi mnie błyskawicznie wysłać w kosmos. Mantę poproszę, jakby co 😀
Hanna
28 lipca 2020 at 11:36Wybieram śmiesznego bakłażana, dlatego, że najważniejszą nowinką w moim życiu seksualnym jest humorek. Z czasem uczymy się z partnerem wrzucać na luz i nie podchodzić do naszej seksualności i wszystkiego, co z nią związane całkiem na poważnie, a w konsekwencji – dużo łatwiej nam podejmować eksperymenty i traktować seks po prostu jak dobrą zabawę, którą przecież powinien być. Dzięki temu jesteśmy w stanie trochę mniej się przejmować, a nawet budować bliskość na śmiesznych i dziwnych rzeczach, które przytrafiają nam się czasem w łóżku i bez obaw wprowadzać do niego bardziej kinkowe zachowania.
PS dzięki za cudowną robotę, którą robisz tym blogiem! Mam nadzieję, że sposób w jaki mówisz i piszesz o seksualności, bez tabu i stygmatyzacji, stanie się kiedyś normą.
Marta
28 lipca 2020 at 11:31Cześć :D
Najważniejszą rzeczą którą zaprosiłam do swojej seksualności była wiedza na temat seksualności człowieka którą jako młoda nastolatka chłonęłam jak gąbka. Oczywiście tej wiedzy musiałam szukać sama (w szkole nie było takich zajęć :( )..
Efektem tej nauki jest podążanie za nurtem sekspozytywności, docenianie, szanowanie i celebrowanie przyjemności i ciała, które nam daje te wszystkie wspaniałości, a także umiejętność swobodnej rozmowy na te fascynujące tematy wśrod znajomych oraz z partnerem.
Osobiście uważam że wiedza, świadomość swojego ciała i jego potencjału to klucz do czerpania satysfakcji seksualnej, a także jej pogłębiania i doświadczania jej różnych form :).
Jeśli chodzi o gadżety które proponujesz to wybieram Wibrator ze skrzydełkami Manta ponieważ pieszczenie mojego chłopaka za pomocą gadżetu jest moją silną fantazją erotyczną, której niestety nie udało mi się jeszcze zrealizować ;)
Pozdrawiam, Marta
KarolinaSz
28 lipca 2020 at 11:22Zainteresował mnie króliczek. Myślę że jako pierwsza zabawka, sprawi się super! Tydzień temu zaprosiłam do swojej seksualności.. Seks. Od dłuższego czasu bałam się pierwszego razu i w ogóle seksu z jedynego powodu. Że mogę zajsc w ciążę, mimo antykoncepcji. Ale znalazłam osobę, której ufam i która o mnie dba. Dlatego zdecydowałam się na pierwszy raz tydzień temu. Był on cudowny. Od tej pory uprawiamy seks i uwielbiam to robić z nim. Otworzyłam się na seks, mimo lęku. Jednak z Nim czuję się bezpiecznie, niczego się przed Nim nei wstydzę. Myślę że nasze dalsze życie seksualnie rozwinie się jak piękny kwiat.
PaniGórecka
28 lipca 2020 at 11:51Tym, co pomogło mi w rozkwicie własnej seksualności, było rozpoczęcie otwartego rozmawiania o niej i wyrażania swoich potrzeb, a także pytania o potrzeby partnera. Wyrzucenie z głowy głupiego hasła, że o tym się nie mówi, tylko się robi. Warto rozmawiać, bo dzięki temu może okazać się, że to co lubił nasz poprzedni partner, dla obecnego jest np. nieprzyjemne. I dobrze jest powiedzieć obecnemu, że np. palec w drugiej dziurce jest spoko, bo pomaga w dojściu. Już nie ma opcji „a może się domyśli”. Chcesz lub nie chcesz czegoś? Jasno to wyraź. Same korzyści. A propos przyjemności okołoanalnych 2w1 to ten króliczek jest moim marzeniem. Piękny! I jaki funkcjonalny!
Żaba
28 lipca 2020 at 17:27Dla mnie najważniejsze było zaproszenie do swojej seksualności, całkiem niedawno, pewności siebie. Przestałam się wstydzić przed samą sobą swoich kosmatych myśli i pozwoliłam się poznać z tymi wytworami wyobraźni. Zaproszenie pewności siebie nie wyprosiło całkiem nieśmiałości, ale dzielnie z tym walczę. Challenguję się w wymyślaniu coraz dziewniejszych fantazji, które mnie podniecają, aby poznać swoje granice :)
Najbardziej interesuje mnie faraon King od Zalo i szalony królik.
Ola
9 sierpnia 2020 at 12:23Edukację seksualną zdecydowanie. Wychowywałam się w bardzo konserwatywnym środowisku, gdzie temat seksualności był największym z tabu. Dopiero jako młoda kobieta, rozczarowana własną seksualnością dałam sobie przyzwolenie na szukanie rzetelnej wiedzy. Następstwa były wspaniałe i zalały mnie falą pozytywnych rzeczy. Normalizacją i akceptacją dla swojego ciała, otwartością wobec własnych pragnień i dużą dawką dystansu do siebie w łóżku. A przede wszystkim edukacja seksualna pozwoliła mi pozbyć się poczucia winy z powodu własnych potrzeb. Dzisiaj już traktuje swoją seksualność jako nieodłączną część swojej osoby. Chciałabym upowszechniać wiedzę o seksualności w swojej pracy zawodowej, stąd też narzędzie OMGYES byłoby dla mnie idealne
Monika K
28 lipca 2020 at 11:22Właściwie to bardzo trudne pytanie. Wiele rzeczy mialo wplyw na moja seksualność. To oczywiste:) Ale głównym motorem mojej seksualnej świadomości był pewien mężczyzna. Tak, tak:) Zjawił się jak mialam 21 lat,wiec bylam totalnym początkującym na planszy seksualnych rozrywek. Nie bylismy nigdy parą. On się zjawial raz na jakis czas i wprowadzal mnie powoli, bardzo powoli we wszystkie meandy sekualnosci. Byl prawdziwym entuzjasta kobiecego ciala i sprawil,ze mi sie rowniez udzielilo to entuzjastyczne podejscie do KAZDEGO aspektu mojej cielesności. To trwło ponad 6 lat. Rozkwitłam przy nim, rozwinełam świadomość swojego ciala. Ciałopozytywnosc:) dzieki niemu rowniez znalazlam Ciebie Natalia:) Wspanialy facet, a gdy nadszedl czas wypuścił mnie w świat. Gotową, wiedzaca czego oczekiwac od facetów. O co można prosic, a co sie po prostu należy:D Dziękuję Bartek ❤Króliczek, żarówka, król:)
Dolly
28 lipca 2020 at 11:22Moje serduszko skradł bakłażanek i G Dame Arc. Myślę, że najważniejsze, co udało mi się wprowadzić do mojego życia seksualnego to ciałopozytywność i samoakceptacja. Nauczyłam się kochać swoje ciało ze wszystkimi jego niedoskonałościami i akceptować to, czego nie mogę zmienić. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo nie dość, że pozwala mi codziennie funkcjonować, to jeszcze potrafi mi dać mnóstwo przyjemności :) Uważam, że każde ciało jest na swój sposób piękne i zasługuje na to, by być docenione. Takie myślenie bardzo ułatwiło mi wiele rzeczy w seksie i sprawiło też, że stał się dużo przyjemniejszy, niż wtedy, gdy przejmowałam się każdym rozstępem czy fałdką. Doceniajmy wszyscy swoje ciała, należy im się to za te wszystkie przyjemności :)
Saint Avenger
28 lipca 2020 at 11:16Nie będzie to zbytnim wyolbrzymieniem, jeśli powiem, że cotygodniowa szkółka niedzielna Proseksualnej pomogła mi spojrzeć o wiele szerzej, jeśli chodzi o różne sfery seksualności. Dobrze było oswoić się z myślą, że męska masturbacja to nie temat tabu ani powód do obscenicznych żartów. Nie muszę już zatem ukrywać swoich preferencji przed żoną, tym bardziej że nasze życie seksualne trwa już ponad 10 lat i po urodzeniu dziecka życie te mocno się zmodyfikowało. Masturbacja analna stała się częścią naszego życia erotycznego, a otwartość w rozmowach o seksie pozwala Nam snuć wielorakie fantazje :)
Jako wymarzony prezent mógłbym śmiało obstawić koreczki analne, ale obecnie jesteśmy w fazie pracy nad własnym libido i mięśniami Kegla – tak więc Króliczek mógłby okazać się przydatny 😉
Olciak
28 lipca 2020 at 17:14Interesujące są King i Kinky Winky, ale Kinky wydaje się „prostszy” (i ma cudowny minimalistyczny wygląd❤) jak na pierwszy raz z tego typu urządzeniem.
Według mnie najważniejsza rzeczą jaką włączyłam do swojego życia seksualnego jest wiedza! Wiedza pewnej dziewczyny, która bardzo polecała Twoje wartościowe dla mnie treści. Dzięki temu zyskałam ogrom informacji niezbędnych w życiu seksualnym, które strasznie mnie ciekawiło i ciekawi, zaspokoiłam samą siebie a strach został zniwelowany. Namiętnie myślenie o seksie i jego obrębie sprawia, że chce się wiedzieć więcej i więcej! Zdałam sobie sprawę jak bardzo omijano ten temat i nie wiedziałam praktycznie nic. Teraz wiem jak żyć w tych kwestiach bezpiecznie i bez obaw, że stanie się coś niedobrego i nie będę tego świadoma. Nauczyłam się (a raczej uczę cały czas) też samoświadomosci ciała, że nie ma nic złego w kochaniu się z samą sobą, nie ma nic zlego w dążeniu do przyjemności, że nie ma się kompletnie czego wstydzić bo to jest NORMALNE i kocham siebie oraz moje ciało bo jest MOJE a innym guziczek do tego :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Kati
28 lipca 2020 at 11:13Ostatni rok obfitował w to, co nowe w moim intymnym życiu. Po pierwsze to otwartość w naszej ponad dwudziestoletniej relacji. I mimo, że mamy zdeklarowaną otwartość już od jakiegoś czasu, to dopiero całkiem niedawno pozwoliłam sobie na poczucie wolności w temacie nie tylko partnerów, jakich wybieram, ale szczególnie tej wolności osobistej, wolności od konwenansów, wolności od wstydu. Bezwstyd jest tym, co zaprosiłam i zapraszam do mojego życia. Za tym idzie całe bogactwo wglądów jak bardzo byłam ściśnięta i nie pozwalałam sobie na ekspresję, wyrażanie potrzeb, stawianie granic, jak wstyd zabierał mi przez wiele lat radość z doświadczania nie tylko sfery seksualności, ale w ogóle życia. Otwartość i bezwstyd (jako wolność od wstydu) – dwie najważniejsze rzeczy za które dziękuję sobie i Tobie (bo masz w tym swój udział :-))
Czytam Ciebie i grupę, ale nie jestem zbyt aktywna, chcę jednak, żebyś wiedziała, że to, co robisz ma sens i zmienia ciasne postrzeganie rzeczywistości.
Gdyby coś, to pan King, Bumper Booty Bundle lub króliczek są tym, co sprawą, że się zaróżowię, bynajmniej nie ze wstydu ;-)
Dor
28 lipca 2020 at 11:11Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. To długa droga dla mnie i dla mojego partnera (zwłaszcza, że on jest bardziej skryty i rozmowa przychodzi mu mniej naturalnie niż mnie, ze względu na inne wychowanie) i fantastycznie jest spojrzeć, jak daleko doszliśmy. Jego wdzięczność za to, że zainicjowałam i wciąż inicjuję wymianę informacji, feedback po seksie czy dzielę się potrzebami, jest bardzo nagradzająca. Wielokrotnie słyszałam od niego, że czuje się dzięki temu ze mną dużo bardziej swobodnie i bezpiecznie niż na początku, kiedy takie rozmowy go krępowały. A jednocześnie ja tez czuję większe wsparcie i bezpieczeństwo, kiedy on dopytuje czego potrzebuję i zapewnia mnie, że akceptuje te potrzeby. Ale to długa droga i nadal zmagamy się z używaniem nazw konkretnych części ciała, zastanawianie się jak najlepiej ubrać w słowa to co chcemy przekazać, wciąż jeszcze bywa krępujące i utrudnia te rozmowy.
Staram się dużo czytać, słuchać i dowiadywać się o seksualności, szukać sposobów, żeby być zadowolona, a jednocześnie budować jak najlepszą relację z partnerem. (Przy okazji polecam wszystkim „Come as you are” Emily Nagoski – można posłuchać audiobooka na Storytelu).
Wszystkie nagrody wyglądają super, ale od dawna chciałam się zapoznać z OmgYes i jakoś jeszcze się nie udało.
Poza tym podobają mi się wibratory stymulujące punkt G.
Cat
28 lipca 2020 at 11:11Najbardziej interesuje mnie Manta lub żarówka ;)
Najważniejszym co wprowadziłam do swojej seksualności było zrozumienie seksualności mojego partnera, jej akceptacja. Dużo się mówi o tym, że faceci swobodnie biorą w seksie co chcą, a kobiety nie wiedzą, że im też należy się przyjemność i nie umieją o nią walczyć, nie wiedzą jak się obchodzić z własnym ciałem. Ja jakoś tak od zawsze wiedziałam czego chcę i się o to upominałam, ale nie ogarniałam, że u facetów to wcale nie jest takie proste jak się powszechnie uważa. Myślałam, że faceci są tacy nieskomplikowani – wzwód, ograzm, wytrysk… rach ciach ciach. Robiłam wyrzuty na przemian sobie i jemu, że coś jest nie tak ze mną lub z nim jak nie miał ochoty na seks ze mną, jak nie miał wzwodu, wytrysku… aż trafiłam do tej lepszej części internetu, gdzie znalazłam między innymi Proseksualną, poczytałam i zrozumiałam co robię nie tak, że wywieram presję, że oczekuję czegoś co wydaje mi się, że być powinno chociaż żadne z nas tak naprawdę tego nie potrzebuje. Podeszłam do tego inaczej, zaczęłam akceptować i wspierać zamiast wymagać, to pomogło, bo partner się otworzył i zaczął mi mówić jak to wygląda z jego strony i razem zaczęliśmy pracować nad tym, żeby się nawzajem zrozumieć i „zgrać się”. Teraz jest o niebo lepiej fizycznie i emocjonalnie. Wymuszony seks raz na 3 miesiące i ciągłą frustrację zamieniliśmy, na codzienny flirt i cudowny seks kilka razy w tygodniu i poczucie miłości, bliskości i spełnienia. Trzeba było tylko zrozumieć, zaakceptować i zmienić podejście na właściwe.
NatydePolonia
28 lipca 2020 at 10:47Królik lub Skrzydełka
Najważniejszą rzeczą którą zaprosiłam był szacunek do samej siebie i odkrycie, że często idę do łóżka, bo tak naprawdę pragnę być kochana i miałam nadzieję, że jak dobrze zajmę się facetem w łóżku, to może mnie pokocha.
Druga rzecz, to wyprowadzka do kraju, gdzie mężczyźni traktują mnie inaczej niż w Polsce, nie odczuwam tutaj pogardy dla swojego ciała, tego jak wyglądam, doświadczam więcej czułości i szacunku – nawet jeśli „to tylko seks”
Patrycja
28 lipca 2020 at 10:37Rzeczą, bez której teraz nie wyobrażam sobie seksu, jest świadoma zgoda i posiadanie safeword. Rozpoczynam stosunek z moją partnerką dopiero, kiedy obie powiemy na głos, pełne entuzjazmu, że chcemy się kochać. Jeśli robimy to mocniej, dbamy o siebie przed, po i w trakcie aktu, tak, byśmy obie czuły się bezpiecznie. Żałuję, że pojęcie świadomej zgody poznałam w pełni dopiero, gdy ktoś uprawiał ze mną seks, mimo że tej zgody nie uzyskał. Ale teraz na nowo poznaję swoją seksualność, tym razem bezpieczną. Pomaga mi w tym praca terapeutyczna u psycholożki i seksuolożki, wsparcie ukochanej i świadomość, że jestem kimś dobrym, kto zasługuje na czułość.
Myślę, że uroczy wibrator-żarówka Gbulb od Gvibe pomoże mi osiągnąć pełne, seksualne szczęście i satysfakcję!
Olga
28 lipca 2020 at 10:11W ostatnim czasie tak na prawdę po raz pierwszy otworzyłam się na swoją soloseksualność. Wcześniej było to dla mnie coś, co robię tak, żeby najlepiej nikt się o tym nie dowiedział. Całkiem niedawno poleciłam Twój blog mojej siostrze i zaczęłyśmy razem rozmawiać o samomiłości. Rozmowy te bardzo pomogły mi się otworzyć w tej kwestii, ale także doprowadziły mnie do kupna pierwszego wibratora (z Twojego polecenia oczywiście). Teraz już wiem, że to była absolutnie świetna decyzja i rozbudziła we mnie chęć do poznawania swojego ciała jeszcze lepiej. Myślę więc, że śmiało mogę powiedzieć, że zaprosiłam do swojej seksualności nowe doznania i dobre słowa, a to wszystko między innymi dzięki Tobie, dziękuję!
A z tychże gadżetów najbardziej intryguje mnie Zelo King i rotujący króliczek 😍
Aśka
28 lipca 2020 at 10:07W zyciu przeszłam przez dołek szamba, a najważniejszą rzecza jaka zaprosiłam do swojej seksualnosci jest to ze to nie moja wina. Pozwolilo mi to z pełną satysfakcja cieszyć sie sobą, swoimi doznaniami, emocjami. Pozwolilo mi to rozmawiać o sobie i swoich potrzebach seksualnych bez wstydu czy skrępowania. Było to 7 lat temu wiec prawie tylko co Twoj blog, ktory tez jakoś wtedy odkryłam i nie raz czerpalam z niego.
Super też ze powstala grupa sexpozytywnych ludzi na fb;)
Dzieki!
Interesuje mnie kroliczek lub żarówka.
Meraro
28 lipca 2020 at 09:38Nie jestem zbyt aktywna w mediach społecznościowych, ale polubienie Proseksualnej bardzo dużo zmieniło w moim życiu. Odkryłam, że soloseks nie jest niczym wstydliwym. Zaprosiłam do swojego życia erotycznego miłość do samej siebie i uwierzyłam w prawo do sprawiania sobie przyjemności. Pozbyłam się wdrukowanych przez wychowanie wyrzutów sumienia i wstydu, odważniej też mówię o swoich potrzebach partnerom. Nigdy nie byłam zbyt aktywna seksualnie, nie jestem też w stałym związku ze względu na zaburzenia osobowości, ale zawsze byłam seksualną i sensualną osobą – tłumiłam jednak te impulsy, bo wydawały mi się czymś nieodpowiednim, niepasującym, wstydliwym właśnie. Dzięki Proseksualnej bardziej się otworzyłam i pogodziłam z samą sobą i swoimi potrzebami. Obecnie chodzę na terapię i coraz łatwiej mi przychodzi znajdowanie swojej własnej przyjemności. Dziękuję <3
Gdybym miała sobie wybrać nagrodę, to myślę że coś delikatnego i wibrującego dałoby mi w tej chwili największą satysfakcję. Być może G Dame Arc od Kinky Winky.
Paula
28 lipca 2020 at 09:32Najbardziej zaciekawiła mnie żaróweczka!
Najlepszą rzeczą, którą zaprosiłam do swojej seksualności, to pewność siebie i swojego ciała ☺️ Trochę przyczynił się do tego chłopak, który ciągle zachwala mnie i moje kształty. Od zawsze nie lubiłam swoich piersi, były za duże, zbyt widoczne, koleżanki zawsze wytykały mnie palcami. Dopiero teraz, mając 22 lata zaczynam je akceptować i używać ich jako atut. Przez to, że mam większą pewność siebie i swojego ciała, nasze zbliżenia z chłopakiem to teraz petarda! 😍
Agata
28 lipca 2020 at 09:28uwielbiam króliczek i boomper body!
najważniejsze, co zaprosiłam do swojego życia seksualnego, to słowa. przez długi czas miałam wrażenie że co tu mówić, chyba jasne że oboje jesteśmy podnieceni, szczególnie widać to po moich jękach; a cokolwiek facet robi mi jest całkiem spoko i ważne, że robi co mu się też podoba. do czasu, aż trafiłam na partnera, który był bardzo w swojej „zone” i ciężko było mi poczuć z nim jakiś kontakt, zrozumiałam wtedy jak ważna jest jakaś forma komunikacji z obu stron i jaką frajdę sprawia to, żeby wiedzieć czego chce od nas druga strona ;)
Paula
28 lipca 2020 at 09:26Delikatny wibrator do punktu G to właśnie rzecz dla mnie! Jestem osobą niezwykle wrażliwą i tak jak mocniej przeżywam radości, smutki i zachwyty, tak równie mocno przeżywam orgazmy. Najważniejsza rzecz, jaką udało mi się osiągnąć ( a nawet bardziej otrzymać w prezencie) w sferze seksualnej jest pełne zaufanie wobec mojego partnera. Rozmawiamy bardzo dużo o seksie i o tym co lubimy, wspólnie słuchamy podcastów o tej tematyce i uważam, że dzięki temu ta przestrzeń naszego życia wciąż ewoluuje i staje się lepsza. Dodatkowo partner daje mi pełną świadomość atrakcyjności, co również jest dla mnie bardzo ważne, gdyż jako osoba plus size zawsze miałam z tym problem. Mój przepis na dobry seks to przede wszystkim rozmowa.
PS Robisz świetną robotę, a za określenie „seksualny debiut”, który nie stygmatyzuje pierwszego razu mam chęć Cię ozłocić
Pozdrowienia!
Marta
28 lipca 2020 at 09:25Interesuje mnie Bumper Booty Bundle od Lovehoney lub G Dame Arc od Kinky Winky.
To, co zaprosiłam do swojej seksualności, a zmieniło najwięcej, to uważność wobec swojego ciała. Odkąd zaczęłam praktykować mindfulness nauczyłam się skupiać na swojej przyjemności, udało mi się odłożyć na bok myśli, które wcześniej pojawiały się w czasie seksu, natomiast uważna masturbacja pozwala mi lepiej odkryć to, co lubię, a na co nie mam ochoty.
Ala
28 lipca 2020 at 09:14Najbardziej interesuje mnie króliczek i king 😍
Najważniejsze co wprowadziłam do życia seksualnego to akceptacja i otwartość. Porzuciłam wstyd i zahamowania i dopiero wtedy poznałam czym jest seks. Nauczyłam się, ze nie jestem tylko do zadowolenia mężczyzny, ale ze ja również powinnam osiągać spełnienie. Do życia erotycznego z moim narzeczonym chciałabym wprowadzić również takie gadżety :)
Desperacja
28 lipca 2020 at 09:06Najbardziej spodobał mi się Króliczek!
Najważniejszy element, który wprowadziłam do swojego łóżka z partnerką to przede wszystkim pełne zaufanie i rozmowa, dzięki którym poznałyśmy swoje preferencje. Okazało się, że Ona jest zdecydowanie dominująca, a ja – uległa. Dzięki rozmowom odkryłyśmy, że nasze fantazje dotyczące delikatnej przemocy, podduszania, zrywania ubrań czy ostrzejszego seksu nie muszą pozostawać zamknięte w szafie. Odkryłyśmy, że doskonale się uzupełniamy – czego odkrycie zajęło nam prawie 10 lat związku. Po tak długim czasie przestalysmy się krępować i chętnie mówimy o swoich potrzebach, ciągle wymyślamy coś nowego, a seks znacznie zyskał na jakości i intensywności!
ff
28 lipca 2020 at 11:35Najważniejsze rzeczy, jakie wprowadziłam do swojej seksualności, to zdecydowanie ciekawość granicząca z ciekawstwem („aaa chcę wiedzieć jak/dlaczego to się robi!”) oraz otwartość na rozmowę. Te dwa elementy, idące teraz w nierozłącznej parze, przyniosły mi więcej satysfakcji niż jakakolwiek zabawka – nie ma nic lepszego niż znalezienie wspólnego gruntu z partnerem o pozornie różnym temperamencie, wspólnie odnajdować swoje granice i razem je przesuwać, przekraczać, ale też szanować. Poza super seksem dało mi to ogromne poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do siebie i partnera. A jeśli chodzi o wspólnie omawiane i wypróbowywane teoretyczne podstawy, w tym miejscu Proseksualnej należy się ogromny uścisk i podziękowania (:
Jestem zainteresowana Kingiem oraz G Dame Arc.