Świętuj ze mną 8. urodziny bloga i weź udział w konkursie z baaardzo atrakcyjnymi nagrodami!
Równo 8 lat temu opublikowałam na Proseksualnej pierwszy artykuł. Nawet nie pamiętam, czego dotyczył – wiem jednak, że rozpoczął długą, niezwykle interesującą podróż po świecie seksualności, którą odbywam tu z Wami (z niektórymi od samego początku!).
Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale tygodnie poprzedzające proseksualne urodziny to dla mnie czas planowania, rozmów, pozyskiwania sponsorów, dobierania nagród. Przyświeca mi jeden cel: chęć podziękowania Wam za spędzany tu wspólnie czas. Za Waszą obecność, komentarze, wiadomości i polecanie Proseksualnej znajomym.
Ten rok dla wielu osób, w tym dla mnie, był trudny. Wiele rzeczy, na które się cieszyłam, zostało odwołanych, niektórzy klienci, niepewni własnej przyszłości, musieli zrezygnować z moich usług, po raz kolejny publicznie zaatakowała mnie jedna z konserwatywnych organizacji.
To wszystko, paradoksalnie, pozwoliło mi poznać siłę społeczności i przekonać się, że warto dzielić się nie tylko tym, co się udaje, ale też tym, co uwiera i boli. Cieszę się, że mam wokół siebie grono osób, którym to, co robię, nie jest obojętne i które udzieliły mi wsparcia wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Ta impreza jest dla Was!
Na 8. urodziny bloga przygotowałam dla Was 8 fantastycznych nagród od fantastycznych osób i marek. Mam nadzieję, że wśród nich znajdziecie coś dla siebie – nagrody są tak różnorodne, jak Wy i Wasze ekspresje seksualne. Zadbałam też o osoby, które na co dzień czytają Proseksualną poza krajem – część nagród może zostać dostarczona na terenie całej Europy, a dwie (w tym jeden produkt elektroniczny) na terenie całego świata.
Nie przedłużając więc – zobaczcie, jakie nagrody możecie zgarnąć w urodzinowym konkursie:
Duże, zmieniające kolor dildo Bakłażan od SelfDelve

To dildo to gwarancja maksymalnego wypełnienia pochwy… Nie tylko dla osób na diecie roślinnej! Jeżeli już cieknie Ci ślinka, zajrzyj do mojej relacji z manufaktury SelfDelve, poznaj historię marki i zobacz inne owocowo-warzywne cudowności z Drezna.
Aubergine/Eggplant (lub po prostu Bakłażan) od SelfDelve to artystyczne, ręcznie robione dildo z kolekcji Garden of Eden. Wykonane z mięciutkiego, zmieniającego kolor silikonu, z pewnością zadowoli osobę, która lubi duże zabawki i naprawdę mocne wrażenia płynące z ich użytkowania. Na dodatek jest to dildo niezwykle dyskretne – z łatwością wtapia się w otoczenie, udając warzywo.
Wysyłka: Europa.
Delikatny wibrator do punktu G Dame Arc od Kinky Winky

Ice, ice, baby! Jeżeli po lekturze mojej recenzji wibratora do obszaru G Arc przemknęło Ci przez myśl, że to zabawka stworzona dla Ciebie, być może Twoje marzenia o jego delikatnym dotyku już wkrótce się spełnią…
Wibrator do punktu G Arc od Dame, ufundowany przez Kinky Winky, to gadżet i-de-al-nie wyprofilowany do stymulacji tego niezwykłego obszaru. Jego zakrzywiony kształt i sprężysta końcówka pozwalają precyzyjnie namierzyć punkt G, obdarzając go głębokimi, stukającymi wibracjami. Zabawka może z powodzeniem być wykorzystywana również do stymulacji łechtaczki i innych rozkosznych zakamarków ciała. Design akcesoriów Dame z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią minimalistyczny, elegancki styl.
Nagrodą jest wibrator w kolorze jasnego błękitu. Wysyłka: Polska.
Rotujący wibrator-króliczek FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink

Rotuje, wibruje, czaruje… Ten półrealistyczny wibrator-króliczek za sprawą bardzo mocnego mechanizmu dostarcza prawdziwie nieziemskich doznań.
Booster Rabbit marki FemmeFunn ufundowany przez butik Lula Pink to klasyka w nowoczesnym wydaniu. Wibratory-króliczki nie bez powodu cieszą się niesłabnącą popularnością – dobrze wyprofilowane mogą być sprawcami silnych, wielokrotnych orgazmów. Booster Rabbit został dodatkowo wyposażonych w mechanizm rotujący (jego działanie zobaczysz w tym filmie), który stymuluje obszar G lub gruczoł prostaty intensywnym wirowaniem. Dodatkowo technologia Turbo Boost stwarza możliwość znacznego podkręcenia mocy, gdy szczyt jest już bliski.
Wysyłka: Polska.
Zestaw do analnych eksploracji Bumper Booty Bundle od Lovehoney

Czy są tu ciekawskie, żądne przygód pupki? Mam nadzieję, że tak, bo ta nagroda dopieści anus jak żadna inna!
Bumper Booty Bundle to zestaw akcesoriów do analnych eksploracji, w skład którego wchodzą: gruszka do lewatywy, wibrator typu pocisk, korek, wibrująca zatyczka analna, wibrujące koraliki i masażer prostaty (choć nie trzeba posiadać tego gruczołu, aby zabawa była satysfakcjonująca i przyniosła dużo radości). Zabawki mają różne rozmiary, a więc mogą korzystać z nich osoby o różnych stopniach analnego wtajemniczenia lub te, które powoli chcą przygotować tylne drzwi do przyjęcia czegoś większego…
Wysyłka: Europa.
Posuwisty wibrator King od Zalo

Jakiś czas temu recenzowałam na blogu wielofunkcyjny i bardzo skuteczny wibrator Queen. Jeżeli Królowa pojawiła się w Twojej kolekcji, być może nadszedł czas, aby dołączył do niej Król…
King to najnowszy gadżet w kolekcji Zalo, łączący funkcję wibrowania i stymulację tarciem – brzmi jak obietnica prawdziwie królewskich rozkoszy… Technologia PowerThrust sprawia, że jego końcówka wysuwa się na 1,5 cm do przodu (z intensywnością do 40 razy na sekundę!), precyzyjnie trafiając w obszar G. Jej działanie najlepiej obrazuje ten film. To bardzo elegancka zabawka, która będzie ozdobą każdej kolekcji – element w kolorze złota o strukturze łusek kobry i piór orła inspirowany jest nakryciem głowy egipskich królów. Blasku dodaje mu zaś kryształ Swarovskiego. Idealna nagroda dla osób, które uwielbiają luksusowe seksualia!
Zalo King może być sterowany i programowany również przy pomocy aplikacji Zalo Remote. Nagrodą jest wibrator w kolorze głębokiej czerni. Wysyłka: cały świat.
Narzędzie edukacyjne OMGyes, Sezon 1 i 2
Odkryj radość z posiadania cipki lub… uzyskaj narzędzia przydatne w pracy pomocowej w zakresie seksualności. Przeczytaj moje wrażenia z korzystania z Sezonu 1 i Sezonu 2.
OMGyes to wyjątkowy projekt badawczy, którego celem jest wyłuskanie i uporządkowanie różnych technik sprawiania sobie przyjemności. Do tej pory powstały dwa sezony: pierwszy skoncentrowany na zewnętrznej stymulacji łechtaczki (zdobytą wiedzę można sprawdzić na interaktywnych ekranach!) i drugi, który zabierze Cię w ekscytującą podróż do wnętrza cipki. Jeżeli masz ochotę lepiej poznać swoje ciało, dowiedzieć się, jak masturbować się ciekawiej lub jak dać rozkosz osobie z cipką, OMGyes jest dla Ciebie. Świetnie sprawdza się też w seksuologicznej pracy z ciałem i innych dziedzinach pomocowych związanych z seksualnością człowieka.
Nagrodą jest dożywotni, nieograniczony dostęp do obydwu sezonów OMGyes. Wysyłka: cały świat (produkt elektroniczny).
Uroczy wibrator-żarówka Gbulb od Gvibe

Wibrator uniseks, który jest jak światło rozjaśniające seksualny mrok. W sam raz dla kogoś, kto lubi, kiedy ukochana zabawka wygląda jak coś zupełnie innego…
Gbulb to flagowy i chyba najbardziej rozpoznawalny gadżet marki Gvibe. Ten wibrator, wyposażony w motor o mocy, której nie powstydziłby się masażer typu wand, doskonale nadaje się do stymulacji wulwy, penisa, piersi, perineum, a także do głębokiego masażu całego ciała. Jego nietypowy, wesoły design i słodki kolor waty cukrowej z pewnością wywoła uśmiech na niejednej twarzy, ale też pozwoli na dyskretne przechowywanie, bo zabawka świetnie wtapia się w otoczenie jako popowa dekoracja.
Wysyłka: Europa.
Wibrator ze skrzydełkami Manta od Fun Factory

Marzysz o wibratorze z prawdziwego zdarzenia, przeznaczonym do stymulacji penisa? Z tą zabawką dosłownie odpłyniesz…
Manta od Fun Factory to wielofunkcyjny wibrator, zaprojektowany z myślą o stymulacji penisa. Podczas zabawy jego skrzydełka delikatnie oplatają członek, a głębokie wibracje dostarczają niesamowitych wrażeń. Rozmiar? Całkowicie uniwersalny, bo ciasność kontrolujesz siłą nacisku dłoni. Mantę można z powodzeniem wykorzystywać podczas zabaw solo, jak i w większym gronie – sprawdzi się nie tylko jako masturbator, ale też urozmaici fellatio, a podczas seksu penetracyjnego przyłożona do nasady penisa wprawi go w wibracje, stymulując zarówno osobę penetrującą, jak i penetrowaną.
Nagrodą jest wibrator Manta z serii Black Line w kolorze czarnym. Wysyłka: Polska (paczkomat).
Jak wziąć udział w konkursie?
W komentarzu pod tym artykułem napisz, jaka była najważniejsza rzecz, którą zaprosiłxś do swojej seksualności – w ostatnim czasie lub kiedykolwiek. Nagrodzę najciekawsze wypowiedzi!
Dodaj, którą nagrodę (lub które nagrody) masz na oku – chcę, aby osoby nagrodzone otrzymały to, o czym marzą i co harmonijnie wpisze się w ich seksualną ekspresję. Jeśli pominiesz ten krok, a postanowię nagrodzić właśnie Ciebie, nagroda zostanie wytypowana przeze mnie.
W polu do tego przeznaczonym wpisz często sprawdzany adres email (nie będzie on upubliczniony). Tylko w ten sposób będę mogła skontaktować się z Tobą w sprawie wygranej.
Pro tip: najbardziej lubię nagradzać osoby, które mnie lubią i są aktywne na blogu lub na moich kanałach w mediach społecznościowych. Każdego roku urodzinowe rozdanie linkowane jest na forach konkursowych i choć nie widzę nic złego w chęci próbowania swoich sił w konkursach z nagrodami, konkurs urodzinowy organizuję przede wszystkim dla zgromadzonej tu sekspozytywnej społeczności.
Konkurs trwa od 28.07.2020 do 9.08.2020, godz. 23:59 CEST. Zgłoszenia przesłane po tym terminie nie będą rozpatrywane. Osoby nagrodzone zostaną wytypowane najpóźniej 14.08.2020. Udział w konkursie oznacza akceptację regulaminu znajdującego się pod tym linkiem.
Zwycięskie komentarze zostały wytypowane – sprawdźcie maile!
Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie – Wasze opowieści, wiele z nich bardzo poruszających, wywołały u mnie masę emocji. Były i uśmiechy, i łzy wzruszenia. To nie była łatwa decyzja – nigdy nie jest. Jak zwykle w takich sytuacjach chciałabym nagrodzić duuużo więcej osób niż mam nagród, ale niestety, nie mam takiej możliwości. Ale nie zniechęcajcie się! To nie ostatnia taka impreza…
zdjęcia nagród pochodzą ze stron producentów/sponsorów


Komentarze zamknięte.
Magda
2 sierpnia 2020 at 13:43To może ja opiszę, trochę niezgodnie ze wskazówkami, jakie zmiany w moim życiu przywiodły mnie tu i co się zmieniło dalej, kiedy trafiła na twojego (i pokrewne) bloga. W związku ze stanem zdrowia spędziłam trochę czasu z kobietami mocno ode mnie starszymi, z różnych środowisk, i jakoś miedzy żartami a komentowaniu zakupów zaczęło do mnie docierać jak GIGANTYCZNE są niedostatki w edukacji seksualnej a wręcz zdrowotnej. Matki i babcie nie maja elementarnej wiedzy o włąsnej fizjologii, o emocjonalności i seksualności już nie wspomnę. Auć. Nie jestem edukatorką, ale starałam się jak najlepiej podzielić tym co wiem lu podpowiedzieć źródła wiedzy. Z różnym skutkiem, jedna podchwyciła, druga bała się pomyśleć, żeby zapytać. Sama ogólnikowa rozmowa i tak była sukcesem (w tym kontekście słabo widzę tę mityczną edukacje seksualna w domach, bo rodzice nie nauczą czegoś, czego sami nie wiedzą).
Po powrocie do codzienności zaczęłam przeglądać internet pod kątem właśnie treści edukacyjnych, tak trafiłam do Ciebie i w kilka pokrewnych miejsc. Pogłębiam moja wiedzę też w związku z tym, ze w dalszej rodzinie prawdopodobnie mamy dorastającą osobę homoseksualną i przyda im się każde rozsądne wsparcie w odnalezieniu się w nowej sytuacji. Rola ekscentrycznej powinowatej bywa w takich sytuacjach bezcenna.
Bardzo ładnie ubrałaś w słowa moje luźne przemyślenia na temat seksowność a seksualność – jak to jest, że dziewczyny odstawione by budzić pożądanie, umiejące podniecać i zaspokajać jednocześnie są niemal nieświadome swoich potrzeb i odczuć. Świata pewnie nie zmienię, ale może najbliższemu otoczeniu jakoś delikatnie poszerzę poglądy.
Ze sobą, swoim ciałem i seksualnością raczej czułam się zawsze OK, ale jak wiadomo, zawsze może być lepiej. Nie ukrywam, że narobiłaś mi apetytu na zabawki a przede wszystkim zmieniłam swój sposób ich postrzegania. Moje pierwsze podejście było lata temu, kiedy królowały żelowe i zawsze uważałam, że to jest zupełnie ok i starczy, miękkie, wibruje, czego oczekiwać. Kiedy w końcu zabawka dożyła dni swoich, zaczęłam szukać następcy, najpierw w podobnym segmencie. Jakość mnie załamała. Dzięki Twoim recenzjom przekonałam się, że a) z żelem trzeba dać sobie spokój (brawa dla Ciebie bo ja niechętnie zmieniam przyzwyczajenia!), b) skoro kupuję dobrej jakości buty i kosmetyki, to przedmioty tak osobistego użytku też warto kupić droższe ale porządne, chociaż trochę sprawdzonej jakości.
Tu spełniłaś swoje zobowiązane wobec sponsorów, bo naprawdę większość moje dotychczasowej kolekcji kupiłam wg Twoich recenzji. Z kilku też zrezygnowałam. A mając zabawki z nowym funkcjami zaczęłam uważniej badać własną seksualność, mechanizm narastania podniecenia, plateau i orgazmu. Łatwiej to robić w soloseksie. W seksie partnerowanym uwaga jest podzielona między doznania własne a reakcje partnera/ki. Fajnie jest robić komuś dobrze. Bawiąc się różnymi zabawkami samej można bez przeszkód badać … siebie.
Reasumując – trafiłam do Ciebie w czasie jakichś przemian mojego życia a Twój blog spowodował dalsze przemiany. Dziękuję i życzę wytrwałości.
Ponieważ mam ogólnie świra na punkcie egiptologii, więc baaardzo chętnie powitam w kolekcji Jego Wysokość Kinga, opis mnie frapuje. Aż sobie wczoraj poszłam oglądać Queen w pobliskim sklepie. Mile będzie widziany też Króliczek, bo bardzo lubię podwójną stymulację. Filmy edukacyjne przydadzą się zawsze,
Mogę się zrewanżować amatorską recenzją Shots Irresistible Desirable
Magda
9 sierpnia 2020 at 09:08Zapomniałam wspomnieć – z pewnych względów bardzo powściągliwie udzielam się w mediach społecznościowych i bardzo ostrożnie w necie więc niestety nie promuję Twojego bloga ani profilu, nie lajkuje i nie udostępniam. Niestety, tylko dyskretnie chłonę treści.
Martula
1 sierpnia 2020 at 23:09Najmilej widzianym i oczekiwanym gościem zaproszonym do mojej seksualności, który dotarł na „prywatkę” już jakiś czas temu, jest otwartość, w tym przede wszystkim ta na zmiany, głównie te zachodzące właśnie w seksualności. Tak jak zmienia się moje życie, tak i zmienia się moja seksualność, partnerzy, skala doznań, ulubione zabawy, treść fantazji, rozumienie intymności, poziom libido, spojrzenie na seks, itp. itd. Każdy z nas przechodzi unikatową drogę, która nie ma końca, trwa całe nasze życie, nawet jeśli przestaniemy uprawiać seks per se. Fascynujące jest patrzenie wstecz i obserwowanie, reflektowanie się na temat przeszłości ale i patrzenie na to co jest „tu i teraz”. Były piękne momenty w tej mojej seksualności: pierwsze razy, odkrycie smaku perwersji, zmienianie partnerów i rozpływanie się na nowo w zupełnie nowych doznaniach, ekstaza odczuwana każdą komórką ciała. Były momenty śmieszne: kuriozalne dźwięki przy seksie, zabawny wyraz twarzy partnera, łóżkowe gafy czy odkrycie że seks nie zawsze jest wspinaniem się na wyżyny romantyzmu i wizualnej wirtuozerii dwóch ciał. Były też momenty smutne: niezadowolenie i brak akceptacji swojego ciała, agresja skierowana wobec każdej fałdki, pozbawione emocji zbliżenia, brak ochoty na seks w rozpadającym się związku, odkrycie że czasami nie ma się ochoty na seks z kimkolwiek, tylko właśnie z tą jedną, ukochaną, niedostępną osobą. Słowem: bywało różnie i patrząc z perspektywy czasu czuję do siebie duży szacunek, gdyż starałam się podążać za głosem swojego ciała i głowy, a po każdym „potknięciu” wsłuchiwałam się pilnie wgłąb siebie, by pojąć lekcję, które dostawałam. Trochę więcej czasu zajęło mi zaakceptowanie tego, że obecnie, lecząc złamane serce, wkraczam jednocześnie w nowy rozdział: rozdział bez seksu, który odkąd skończyłam 19 lat był dla mnie tak ważnym polem eksploracji siebie i drugiej osoby. Teraz pora na fazę, w której całą uwagę i miłość poświęcam sobie, dużo czytam, edukuję się w tym temacie, followuję mądre „proseksualne” dusze na IG, a seksualność będę w najbliższym czasie odkrywać i umacniać sama ze sobą i swoimi zabawkami – dopóki z otwartością i lekką nieśmiałością nie wkroczę w nowy etap. Jaki? Tego sama jeszcze nie wiem :)
Wszystkiego dobrego droga PROSEKSUALNA, choć obserwuję cię stosunkowo od niedawna, znajduję w twojej obecności w sieci dużo… otuchy? Hmmm na pewno wiary w to, że ludzie naprawdę zaczynają interesować się i rozwijać swoją seksualność, hipp hippp hurraaaa! :)
Jeśli wygram (oh, jakie cudeńka czekają!) to najchętniej przygarnęłabym KINGa albo BAKŁAŻANA, choć za dostęp do OMGYES czy Króliczka też bym się nie obraziła. (A najlepiej wszystko hurtem, viva la samomiłość!)
Marta DEMIANIUK
1 sierpnia 2020 at 15:57Cześć! Pierwsze co przyszło mi na myśl to masturbacja! Może wydaje się to banalne, ale autoeksploracja seksualności zmieniła moje życie🤷 otworzyła na słuchanie potrzeb, mówienie o nich, próbowanie nowych rzeczy ale też nauczyła stawiania granic. A Twój blog zachęcił mnie do wprowadzenia zabawek i to był kolejny krok milowy! Dzięki z to co robisz! Love! <3
Wiki
31 lipca 2020 at 12:47Najwazniejsza rzecz? Luz i zaufanie. Mysle, ze bez tego ciezko jest w zyciu seksualnym. Sama bylam wykorzystywana jako w miare mloda dziewczyna dlatego seks byl dla mnie czyms super trudnym. Dopiero kiedy trafilam na odpowiednia osobe, ktora zrozumiala, ze potrzebuje czasu i nie poganiala odkrylam wszystko to, o czym czytalam wczesniej na forach i w ksiazkach- ze seks moze byc przyjemny.
Dlatego tez rzecza, ktora wybieram jest Manta od Fun Factory, w podziekowaniu dla cierpliwego chlopaka
P.S. Wszystkiego najlepszego dla bloga! <3
Monika
30 lipca 2020 at 20:47Podstawową rzeczą w mojej seksualności ,której wprowadzanie zajęło mi naprawdę pare ładnych lat to PEWNOŚĆ SIEBIE!
O ile mniej przyjemności przynosi seks jeśli wstydzimy się nawet sami przed sobą. Nieno… przecież nie włożę palców w tyłek bo to „dziwne, nienormalne”. Tak wyglądało moje myślenie, do czasu (na szczęście 😛)Dzięki pewności siebie odkryłam że nie musze się obawiać i mogę wszystko na co tylko mam ochotę. Wyzbyłam się wewnętrznej obawy przed ”innością”. Czerpie radość z masturbacji, seksu, w końcu wiem co mnie kręci bo nie bałam się spróbować i otwarcie mówię o swoich potrzebach moim partnerom. Żyć nie umierać :)) ludzie porzućcie wstyd!
Tak tak… przykład palców w tyłku to nie przypadek😈 analny zestaw zabawek byłby dla mnie spełnieniem marzeń :)
Kaja
30 lipca 2020 at 16:39Dzięki proseksualnej zaczęłam normalnie rozmawiać o seksie, edukacji seksualnej, cielesności. Może nie był to temat tabu ale zawsze jakoś niezręcznie się o tym rozmawiało. Dzięki blogowi i grupie na fb uzyskałam nowy zasób słownictwa, nauczyłam się inkluzywnego języka i przestałam mieć opory przed rozmową. A teraz jestem członkinią fundacji Akcja Menstruacja i pomagam walczyć z ubóstwem oraz tabu menstruacyjnym.
Chciałabym kontynuować swoją edukację dlatego dostęp do pakietu OMGyes byłby najlepszą wygraną w tym konkursie.
Wszystkiego najlepszego z okazji 8 urodzin!!! Oby było ich jeszcze wiele <3
Wiktoria Aleksandra
30 lipca 2020 at 13:53Wszystkiego najlepszego z okazji 8 urodzin i cieszę się, że mogę być tutaj praktycznie od początku, a później także na grupce facebookowej :)
Ważnych rzeczy, które zaprosiłam do swojej seksualności było bardzo dużo: traktuję ją jako proces, w którym istotne było odkrywanie, jak reaguje moje ciało na mój dotyk, jak reaguje na inne osoby. Odkrywanie, że nie jestem heteroseksualna, że nie jestem monogamiczna, że dużo rzeczy, które lubię może i dziwi innych – ale co z tego, skoro sprawiają mi przyjemność i nikomu nie robię krzywdy? Wspólne odkrywanie z partnerkami i partnerami sposobów na realizację naszych pomysłów i pragnień.
Ale tym, o czym chciałabym napisać jest chyba moje najnowsze duże odkrycie w tej kwestii: pokora. Uświadomiłam sobie, że niezależnie od tego, ile przeczytam mądrych artykułów i książek, to nawet jeśli wydaje mi się, że jestem ekspertką od seksualności i komunikacji – nadal popełniam bardzo dużo błędów. Warto czasami nad tym pomyśleć, ćwiczyć uważność na potrzeby swoich partnerek i partnerów, żeby czasami się na nadmiernej pewności siebie i nieprzegadanych przekonaniach nie przejechać. Myślę, że nawet kiedy już sporo wiemy o sobie i o sobie nawzajem, zawsze lepiej zapytać, rozmawiać jeszcze więcej i więcej, i być otwartą na to, że nasze potrzeby i granice mogą się zmieniać – i nie zakładać, że wszystko jest jasne, pewne i raz na zawsze.
Z zabawek najbardziej podoba mi się King, poza tym lubię kontrasty, a nazwa zabawki ładnie pasuje do tego, że pisałam o pokorze :)
Jeleń
30 lipca 2020 at 12:28Rzeczą, która w sferze seksualnej towarzyszyła mi praktycznie od zawsze była ciekawość, a z tego wynika najważniejsza rzecz, jaką w tę sferę wprowadziłam, a więc – edukacja. Bo jasne, to dzięki ciekawości zainteresowałam się tym tematem, ale niestety w wielu przypadkach ciekawość ogranicza się jedynie do sfery fizycznej, do eksperymentów, często wchodzimy w odkrywanie seksu bez wiedzy, która jest przydatna, oczekujemy też, że bardziej doświadczony partner pokaże nam co i jak, ale u partnerów również często brakuje wiedzy, która w wielu przypadkach jest niezastąpiona. Na szczęście u mnie ciekawość sprawiła, że zagłębiłam się w teorię na długo przed tym zanim miałam faktyczną potrzebę zagłębiania się w praktykę, pomijając soloseks, w którym nie szczędziłam sobie eksperymentów… Ale to właśnie w dużej mierze dzięki samoedukacji mój seks był zawsze bezpieczny i zawsze przyjemny – zawsze uważałam, że aby wprowadzać praktykę w życie powinno się najpierw poznać teorię. W dodatku zawsze miałam satysfakcję z możliwości podzielenia się wiedzą z rówieśnikami i nie przeszkadzało mi, że niektórych poziom mojej wiedzy i łatwość w opowiadaniu o seksie potrafią odrzucać. I, jak widać, ciekawość wciąż popycha mnie do dalszego edukowania się – nie bez powodu czytam praktycznie każdy wpis na twoim blogu, a niedawno zabrałam się do nadrabiania podcastu :)
(Interesują mnie: Booty Bundle, Gbulb, King, Manta)
Grzesiek
29 lipca 2020 at 23:39Gratuluję urodzin i życzę sobie i Tobie więcej . Jedna rzecz? hmmm, trudno się zdecydować. Wibrator do stymulacji łechtaczki mojej partnerki. Podnieca mnie do granic gdy widzę jak doprowadzam ją w chmury i jeszcze wyżej ;). Wiem też że czasami używa go gdy mnie nie ma i go lubi, oj tak. To z rzeczy, gdyż w tym temacie raczkujemy. Najważniejsze jednak było nasze pozbycie się zahamowań i otwarcie się na siebie i swoją przyjemność. Tylko tyle i aż tyle.
Z nagród natomiast zaprosiłbym chętnie FemmeFunn Booster Rabbit, lub King od Zalo, a także rozpala mnie Manta od Fun Factory, chociaż cokolwiek by mnie ucieszyło. pozdrawiam i powodzenia w dalszej drodze szerzenia przyjemnej wiedzy
Laura
29 lipca 2020 at 23:13Cześć! Z okazji urodzin bloga życzę samych sukcesów w drodze do polepszania sfery seksualnej Polek i Polaków 🙂 Obserwuję ciebie od jakiegoś czasu na instagramie – na mojej tablicy postawiłam na kontent, który pomaga mi w samorozwoju.
Twoje posty, stories pomagają mi w akceptacji mojej seksualnosci i to jest właśnie to, z czego jestem dumna, że „zaprosiłam” tę akceptację do mojej sfery seksualnej.
W przeszłości myślałam, że seks jest czymś złym, nieczystym. Hamowałam popędy, aż w końcu je straciłam. Przeszłam wiele upokorzeń przed samą sobą zanim zaczęłam akceptować siebie jako osobę seksualną, jako osobę dla której seks jest ważny w życiu i lubi go uprawiać. Twój instagram normalizuje rzeczy, które powinny być znormalizowane dawno temu. Nie ma w nim wstydu, który tak bardzo mnie ogarniał. Dziękuję, że jesteś!
Do jeszcze większego wgłębienia się w moją seksualnosc potrzebowałabym kursu od OMGyes, który jest na liście moich must have ❤️
Joanna
29 lipca 2020 at 19:33Sto lat! Odwalasz kawał dobrej roboty! Co niestety niektórych wkurza…
Jaka była najważniejsza rzecz, którą zaprosiłam do swojej seksualności?
SŁOWA!
Można je zaprosić na milion różnych sposobów i większość się sprawdza, choć nie wszystkie oczywiście są dla każdego.
Pierwszym ze sposobów jest świadome ich używanie w wyrażaniu siebie i nazywaniu części własnego ciała. Język kształtuje sposób myślenia, więc jeśli mówimy o sobie z ciepłem i szacunkiem, łatwiej będzie nam siebie pokochać.
Drugim jest komunikacja. Nasi partnerzy nie są jasnowidzami, jeśli chcemy, żeby zrozumieli nas i nasze potrzeby, musimy z nimi rozmawiać.
Trzecim flirt, budowanie słowami napięcia, pieszczenie się nimi. Kuszenie.
Niemniej słów, jak każdego narzędzia, można używać na wiele sposobów. Można je szeptać wprost do ucha, wykrzykiwać w chwili ekstazy, wysyłać ukradkiem w ciągu dnia, zapisywać w przekazywanych liścikach czy podtrzymywać za ich pomocą relację na odległość.
Dla mnie najbardziej magicznym sposobem jest pisanie opowiadań erotycznych dla drugiej osoby. Można takie opowiadanie po prostu podarować, do przeczytania w ciszy i spokoju, można je wręczyć w wersji audio lub przeczytać na żywo, w trakcie erotycznej zabawy, na przykład, gdy obdarowany nas pieści – problemy ze skupieniem się na tekście tylko podkręcą atmosferę. Czytać w łóżku można poezję, powieści, podręczniki… można po prostu delektować się głosem bliskiej osoby, a można bawić się w odgrywanie ról lub opowiadanie o scenariuszach, które są podniecające, ale niekoniecznie realizowalne…
Uśmiechy
Joanna
PS A najfajniejszą zabawką erotyczną, którą zaprosiłam do swojego łóżka była MissBi wygrana w urodzinowym rozdaniu Proseksualnej pięć lat temu… Teraz nader obiecująco wygląda King, choć moje chorobliwe wręcz zainteresowanie ludzką seksualnością podpowiada, że więcej frajdy przyniosłoby OMGyes.
Kiera
29 lipca 2020 at 17:13Wszystkiego najlepszego! Wykonujesz kawał świetnej roboty i życzę ci by inspiracja oraz chęć edukowania nigdy cię nie opuściły. <3
Dla mnie najważniejszą rzeczą, którą wprowadziłam głównie dzięki twoim warsztatom to pozwolenie na dziwność w samomiłości, a raczej powinnam to nazwać pozwoleniem sobie na swobodną ekspresje. Bez oceniania czy wyglądam i brzmię dobrze zwłaszcza, że jestem sama ze sobą. Wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo sama ograniczałam własną ekspresje i poddawałam ją notorycznej ocenie, a tak nie powinno być. To powinna być przestrzeń dla mnie i mojej seksualności. Bez ocen i warunków, które tylko odbierały mi sporą część przyjemności. Warunków, które wpoiła mi kultura i społeczeństwo, a których było naprawdę trudno się pozbyć. Ja chciałabym Gbulb lub OMGyes bym móc dalej z przyjemnością odkrywać kolejne aspekty mojej seksualnej ekspresji.
Małgorzata
29 lipca 2020 at 12:528 lat to ładny kawałek czasu, gratuluję! A jaką najważniejszą rzecz zaprosiłam do swojej seksualności…Cholera, chciałabym odpowiedzieć – samoakceptacja, wolność, spełnienie swoich potrzeb. Muszę niestety powiedzieć: gówno prawda. Zamiast tego latami myślałam o sobie jako kompletnie nieatrakcyjnej (chociaż jeśli o to wartość estetyczną, pozowałam dla studentów rysunku i nikt nie uciekał z krzykiem na moją brzydotę). Dużo było tam więc wstydu, dyskomfortu, negowania swoich potrzeb. Nawet mimo czułego i akceptującego mnie w pełni partnera, dalej czułam się niepewnie. I te rzeczy niepotrzebnie zaprosiłam do siebie. Ale sukces – czy raczej krok naprzód, bo wiadomo że seksualność to nie wyścigi, nie trzeba dochodzić do pewnych rzeczy tak szybko jak Kubica do mety – taki, że mam tego świadomość i zaczynam powoli to rozmontowywać. Chciałabym wibrator G Arc Dame.
Zuz
29 lipca 2020 at 08:41Marzy mi się OMG Yes albo Żaróweczka ;)
Do swojego życia łóżkowego wprowadziłam dużo czułości, nie tylko wobec partnera, ale przede wszystkim wobec siebie i swojego ciała. Nie boję się mówić o tym, czego chcę, o czym marzę, czego się boję. Zaakceptowałam nie tylko swoje nie zawsze idealne ciało, katowane latami wyrzeczeń i kompleksów, ale przede wszystkim swoje odczucia, fantazje, małe kinki, których nie muszę już chować w szafce nocnej. Dzięki temu umiem rozmawiać o seksie z nowym partnerem dużo bardziej otwarcie niż kiedyś. W końcu mówię o swoich potrzebach, dzięki czemu dużo częściej kocham się i czuję ogroooooomne zadowolenie :)
Demri
28 lipca 2020 at 23:46Najważniejsze jak dotąd dla mojej seksualności było zaproszenie do niej… hamulca.
Do pewnego momentu w życiu mój soloseks wyznaczany był przez jeden i ten sam scenariusz, prowadzący do jak najszybszego osiągnięcia orgazmu. Z ograniczoną do kilku pikantnych scenek fantazją brałam szybki prysznic i w krótkim momencie pomiędzy szorowaniem ciała a nakładaniem odżywki do włosów doprowadzałam do błyskawicznego rozładowania napięcia. Niby szczytowałam, ale nie miałam poczucia, że moje życie seksualne sięgało szczytu…
Przełomem było dla mnie odkrycie seksualnej przyjemności pieszczeniu różnych części ciała, czułym dotyku obejmującym nie tylko „oczywiste” okolice intymne, ale również ramiona, plecy, szyję, głowę… Zaczęłam z większą czułością, uważnością i cierpliwością traktować moje ciało i postrzegać je w całości jako źródło przyjemności. Zaczęłam zwracać większą uwagę na doznania płynące z ciała, nęcące mnie zapachy, otaczające mnie dźwięki. Staram się uczynić z mojego soloseksu rytuał z odpowiednią oprawą, dzięki czemu mam poczucie, że wzniósł się on na wyższy poziom. Orgazm nie jest już dla mnie głównym celem, lecz raczej pretekstem do czerpania przyjemności z traktowania swojego ciała w pełen uważności, czułości, życzliwości i cierpliwości sposób.
PS. Wpadł mi w oko wibrator King od Zalo, ale myślę, że polubiłabym się również z króliczkiem FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink lub wibratorem do punktu G Dame Arc od Kinky Winky :)
Dusza
28 lipca 2020 at 21:52Najważniejsza rzecz jaką zaprosiłam do swojej seksualności. Najpierw pomyślałam o rzeczach fizycznych. Książkach (tony), zabawkach (dwie) i bieliźnie. Ale tak naprawdę to co mi było bardzo potrzebne to determinacja. Postanowiłam zmienić swoją seksualność… no, nie zmienić. Ale nie chciałam używać słowa „naprawić”. Fajnie się mówi o pozbyciu kompleksów czy komunikacji, ale zanim to wszystko nastąpiło to właśnie determinacja była mi potrzebna. Bo moja seksualność była wygaszona i nie rwała się na powierzchnię. Okazjonalna kilkuminutowa masturbacja przy porno załatwiała sprawę fizjologicznie. Trochę mi to przeszkadzało, ale… dopiero gdy nabrałam determinacji by to zmienić zaczęło się zmieniać! Determinacji, bo momentami to orka na ugorze. Wprowadzenie do trwającego 8 lat związku komunikacji, otwarcie się na być może nieprzyjemne informacje o sobie (nic z rodzaju bodyshaimingu tylko nabudowanych problemów komunikacyjnych, żalu, frustracji). Zmierzenie się z historią przemocy seksualnej u terapeuty, żeby być obecną. Kilka ataków paniki, bo czasem coś pójdzie nie tak. Ale też duża dawka edukacji, która była potrzebna żeby osiągać trzepiące tyłkiem orgazmy. To przykład odroczonej gratyfikacji, bo nie wszystkie książki i inne źródła są proste, przyjemne i ciałopozytywne (Choć tu duża rola szkółki niedzielnej, uwielbiam. I czytam wszystko nawet jak dotyczy osób z penisami, co w mojej sytuacji akurat nie ma zastosowania). Próba zrozumienia własnej seksualności, bo a nóż to aseksualność lub odcienie. Przełamanie barier i często wręcz wstrętu do ciała poza kanonem (seks z nieogolonymi pachami?! … teraz mnie nie tyle śmieszy ile uśmiecham się ciepło na myśl, że miałam takie ograniczenia) Oswojenie się z niekanonicznymi ciałami i własnym ciałem gdy nie było w kanonie – tu duża rola ciałopozytywu. Myślenie poza ramami, bo nie wszystkich ograniczeń da się pozbyć, niektóre trzeba obejść. To wszystko wymagało chęci i determinacji. Było absolutnie warto włożyć całą tę pracę, dla pogłębienia bliskości, dla orgazmów, dla samej wiedzy, dla samooceny, dla komunikacji. Teraz to wiem, na początku tej drogi czasem wydawało się, że łatwiej zostawić jak jest. Poza tym teraz moja wiedza może służyć ze względu na mój zawód. Czasem wykorzystuję tę determinację do wykopania rzetelnych seks- i ciało- pozytywnych źródeł co nie zawsze jest łatwe.
Chciałabym subskybcję do OMGyes, bo czaję się na nią od jakiegoś czasu, ale cena mnie póki co przerasta. Albo Kinga. Też wygląda jak bardzo przyjazna zabawka do współpracy ;)
Dorcia
29 lipca 2020 at 04:02Nie jestem aktywna jako fan, ale chłonę każdy wpis. Oprócz jednego tematu bo wydawał się oczywisty, dopóki nie okazało się że to jednak nie tak łatwo. Oczywiście zaczęło się od fantazji, która z czasem zmieniała się w ogromnie podniecjacy temat. Zaczęłam sugerować delikatnie partnerowi, że może to już czas otworzyć nowe drzwi. Jednak pierwsza próba sexu analnego nie wyszła, byłam zdenerwowana A za razem ogromnie pragnęłam tego. No cóż na jednej próbie się nie skończyło. Niestety…. Zaczęłam się zastanawiać co jest nie tak, i tak zaczęłam Tutaj czytać wszystkie wpisy o sexie analnym. Zasada 3xL, ale przedewszystkim przygotowanie tych drzwi po przez ćwiczenie. Aby spełnić moją fantazję zabrakło przygotowania, ćwiczenia. Cały czas czekam na odpowiedni moment aby zacząć, lecz przy dwojce dzieci zawsze znajdują się ważniejsze rzeczy niż moje fantazje, i zostają one odłożone na później.
Taki zestaw jest moim marzeniem 😊 A może i partner by się dał skusić na wypróbowanie
Annette
28 lipca 2020 at 21:05Najważniejsza rzecz, jaką zaprosiłam do mojej seksualność to uważność – bycie tu i teraz, skupienie się na doświadczaniu, dawaniu i braniu. Zawsze miałam problem z odpływaniem myślami, przede wszystkim do pytania, czy moje ciało na pewno satysfakcjonuje drugą stronę i inne takie, o którym to problemie pisałas niedawno w tekście o rozmiarze penisa. To właśnie u Ciebie też czytałam o tej uważności… To jest chyba najpiękniejsza rzecz, jaką można dać sobie samemu i drugiej osobie. Fakt, czasami jeszcze nie wychodzi mi te 100% uwagi, ale i tak odczułam ogromną różnicę na plus w mojej satysfakcji seksualnej.
Jeśli chodzi o interesującą mnie nagrodę, to jest to wibrator King lub króliczek.
Natalia
28 lipca 2020 at 20:22Najważniejszym, co wprowadziłam do swojego życia seksualnego jest rozkosz bez orgazmu. Czerpanie przyjemności z aktu, a nie czekanie na fantazyjne zwieńczenie jej orgazmem rodem z filmów dla dorosłych. Nie osiągam orgazmu z samej penetracji, (co na początku mojej seksualnej przygody wydawało mi się conajmniej nie na miejscu), ale wiem, ze seks to nie tylko orgazm. Seks to przyjemność i sposoby w jakie można ją osiągnąć. Bez względu czy to wielogodzinna sesja czy szybki numerek na masce samochodu.
Dzięki sekspozytywnym blogerkom i instagramerkom nie przejmuje się brakiem orgazmu, a nawet tłumaczę swoim partnerom/kom, czym jest dla mnie seks oraz nie wstydzę się wytłumaczyć im, jak dawać mi przyjemność.
Myślę, ze mojej pusi bardzo spodobałby się wibrator króliczek ❤️
Żywia
28 lipca 2020 at 18:52Wszystkiego najlepszego! Dużo miłości do swojej pracy (bo wykonujesz super robotę!), I duuużo pomysłów na kolejne posty, które tak miło się czyta ;) Edukacja z Twoim blogiem to przyjemność ;)
Najważniejsza rzecz, jaką zaprosiłam do mojej seksualności?
Myślę, że bardzo dużo dało mi zaakceptowanie mojego ciała, tego że może podobać się mojemu partnerowi. Od zawsze mam wielkie kompleksy… Dopiero w momencie kiedy zaczęłam zwracać uwagę na to, że nie potrafię się w pełni zatracić w zabawach łóżkowych znalazłam ten problem. Okazało się, że wystarczy trochę pracy nad sobą, próby samoakceptacji i od razu w łóżku z partnerem wszystko było lepiej! Wyluzowałam, przestałam się przejmować tym, że ktoś widzi moje ciało wraz ze wszystkimi mankamentami i przede wszystkim zaczęłam bardziej wierzyć w siebie. Bo skoro partner tak za mną szaleje, to chyba nie jest tak źle prawda? ;) Uważam, że najlepsze co można zrobić to pokochać siebie! Wiadomo nie jest kolorowo i są dni, kiedy wcale się nie lubię, ale tak już chyba w tych naszych kobiecych głowach jest, że trzeba dużo pracy włożyć w to, żeby było super.
Marzy mi się King od Zalo. Myślę, że byłby świetnym urozmaiceniem ;)
Artur
28 lipca 2020 at 18:50Moim odkryciem, jest stymulator łechtaczki, który kupiłem żonie. W wyglądzie przypomina pingwinka, choć ja z żoną, ze względu na jego muszkę, nazywamy go 'Korwinkiem’. To urządzenie pozwala mi doprowadzić żonę do dotychczas nieosiągalnej rozkoszy. Uwielbiam pieścić ją tym urządzeniem i patrzeć jak jej jest przyjemnie. Mogę także kontynuować stymulację w momencie, gdy ona by podświadomie przestała, coś cudownego.
Teraz pora na mnie, dlatego w ramach nagrody wybieram wibrator ze skrzydełkami Manta od Fun Factory.
erzy
28 lipca 2020 at 18:36Dla mnie zestaw edukacyjny OMGyes, bo edukować trzeba się zawsze :)
Jest mi łatwo odpowiedzieć na to pytanie, bo każdego dnia widzę jaką osobą byłam, a jaką jestem dziś. Najważniejszą rzeczą, jaką zaprosiłam do swojej seksualności była samokceptacja, w dużej mierze właśnie dzięki proseksualnej. Teraz trochę smuci mnie fakt, że tyle czasu zajęło mi zrozumienie, że cała przyjemność zaczyna się w głowie, a jeśli głowa jest pełna myśli o tym jaka jestem „niewystarczająco dobra”, na przyjemność nie ma miejsca. Zawsze myślałam, że jestem za gruba, żeby spróbować czegoś nowego, a moje uda są tak mocarne, że mogłyby zmiażdżyć partnera :D Nieustanne myślenie, czy leżąc tak wyglądam ok, czy moja tawarz nie jest zbyt pulchna i wygląda z góry jak placek. Najchętniej w tamtym okresie mojego życia zamknęłabym się w klasztorze, bo większym nie wolno się dobrze bawić i broń boże poznawać facetów. To nie było łatwe zaproszenie, zaczynało się od malutkich kroczków… Dziś, zmiast się ukrywać, powtarzam „Lepiej liczyć orgazmy niż kalorie” i żyje się dużo lepiej ❤
Magda
28 lipca 2020 at 17:02O masz. Właśnie zdałam sobie sprawę, że wraz z pojawieniem się proseksualnej grupy na fejsbuku przestałam komentować wpisy na blogu.
To trochę nieelegancko wracać z powodu imprezki urodzinowej dla samych prezentów. To przede wszystkim przyjmij życzenia kolejnych lat w zdrowiu (życzenia na serio biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia…)!
Jeśli zaś idzie o pytanie… Najważniejsza rzecz, jaką zaprosiłam to to, że NIC NIE MUSZĘ. I tyle. To tak „proste”, że więcej nie napiszę.
A z podarków podoba mi się Dama do punktu G i rabbit. OMG YES też, ale boje się o swój angielski.
Ada
30 lipca 2020 at 19:41Najważniejszą rzeczą jaką wprowadziłam do swojej seksualności była akceptacja moich fantazji seksualnych a co za tym idzie wzrost pewności siebie i otwartości w seksie, na kontakty seksualne i różne ich formy. Myślę że kluczem do dobrego seksu czy solo czy partnerowanego jest rozmowa. Nawet ta samego ze sobą. Bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie doprowadzić do pełnej akceptacji swojego ciała, swoich myśli, zachcianek, do nie karania się za coś co w opinii publicznej może być tematem tabu.
Wibrator króliczek, stymulator punktu G i materiały edukacyjne to zdecydowanie bardzo interesujące gadżety, które z przyjemnością wprowadziła bym do swojego życia seksualnego.
K.
28 lipca 2020 at 14:49Najważniejsze, co wprowadziłam do swojej seksualności do pożegnanie się pozostałościami przekonań o rolach płciowych. A przyszło to z akceptacją, że mogę ją określić jako „ekstremalna demiseksualność” – więź z osobą przysłania mi całkowicie jej ciało czy identyfikację płciową, ale także z moim (w końcu udanym) związkiem, zupełnie heteroseksualnym i „normalnym”. Okazało się, że oboje możemy odpuścić to, co wiąże się z tradycyjną, społecznie akceptowalną i duszącą dynamiką między kobietą a mężczyzną i jak należy kobiecość i męskość wyrażać. Poprowadziło nas to do najbardziej swobodnej, radosnej i zbliżającej eksploracji tego co robimy razem w łóżku i jak po prostu czujemy się każde ze sobą (i w co się ubieramy, jak o sobie mówimy). Wspieramy się nawzajem w byciu jak najbardziej sobą i nigdy nie oceniamy że „to już chyba za mało kobiece/męskie”. Nigdy nie czułam się tak blisko ani swobodnie, nigdy nie myślałam nawet o rzeczach, które robimy ze sobą teraz, a przynoszą nam mnóstwo radości. Jestem szczęśliwa kiedy mogę poprosić, żeby mnie związać, ale nawet tego samego dnia traktować partera jak moją księżniczkę. Gender roles? They may suck my dick.
(albo Manta, albo Booty albo Rabbit, ja tam wszystkiego jestem ciekawa)
Calypso
28 lipca 2020 at 14:35Nie jest mi łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ mam poczucie, że w kwestii seksualności zbliża się u mnie jakiś kryzys. Stereotypy dotyczące mężczyzn mocno siedziały mi w głowie i ciągle uczę się akceptować, że mój partner rzadziej niż ja ma ochotę na seks penetracyjny. Zaprosiłam mówienie wprost o swoich potrzebach i granicach, że nie ma żadnego wstydu w tym by poprosić o minetkę lub palcówkę, zwłaszcza, że mój chłopak bardzo lubi to robić. Nie było łatwo nauczyć się wypowiadać te słowa głośno, wciąż się tego uczę. Ze względu na opisaną sytuację najbardziej chciałabym coś co przysłuży nam obojgu, zatem OMGyes lub Manta od Fun Factory.Na koniec chciałam dodać, że to naprawdę nieocenione, mieć miejsce w Internecie, w którym możesz poczytać o różnych doświadczeniach seksualnych.
Oleksandra
28 lipca 2020 at 13:43Najważniejsze zazaproszenie do świata mojej seksualności jakie wystosowałam było zaadresowane… do mnie samej.
Jest to dla mnie dość zadziwiające odkrycie, chyba głównie dlatego, że zawsze uważałam się za osobę świadomą siebie i będącą w kontakcie ze sobą, na pytania o zainteresowania chętnie wymieniałam edukację seksualną w pierwszej trójce.
Od lat pracuję jako prywatna opiekunka niemowląt i małych dzieci, 3 lata temu zaczęłam się edukować w temacie seksualności dzieci by móc jeszcze rzetelniej sprawować pieczę nad maluchami w każdym aspekcie. W trakcie lektury kolejnego foliału z tego zakresu zrozumiałam, że moja codzienność i seks są osobnymi bytami, że jestem Ja i Ja Uprawiająca Seks. A przecież jesteśmy istotami seksualnymi, mamy cipki, mamy penisy, mamy potrzeby, emocje, one nie znikają po wyjściu z łóżka (albo tylnej kanapy auta). Dotarło do mnie jak ważne jest dbanie o seksualność na co dzień, że edukacja, rozmowy z partnerem, wizyty lekarskie, jogging, a czasem nawet włączenie ulubionej muzyki do sprzątania wiążą się z moją seksualnością. W końcu wprowadziłam do własnej codzienności coś co było dla mnie oczywiste ale obce jako jednostce. Udało mi się jednak uziemić emocje i uczucia w ciele i nie rozdzielać ich na czas stosunku.
W końcu przyznałam też przed sobą, że moje ciało potrzebuje bardzo silnych bodźców i raczej nie będę nigdy drżeć od miziania piórkiem ;) Dlatego przy recenzji Queen ślinka mi na tę Królową ciekła ale Król, którego wcześniej nie znałam, skradł całe moje serce! A bakłażan i żarówa mnie tak rozczuliły, że na pewno zagoszczą w mojej komódce przyjemności, uwielbiam takie humorystyczne akcenty w gadżetach!