Świętuj ze mną 8. urodziny bloga i weź udział w konkursie z baaardzo atrakcyjnymi nagrodami!
Równo 8 lat temu opublikowałam na Proseksualnej pierwszy artykuł. Nawet nie pamiętam, czego dotyczył – wiem jednak, że rozpoczął długą, niezwykle interesującą podróż po świecie seksualności, którą odbywam tu z Wami (z niektórymi od samego początku!).
Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale tygodnie poprzedzające proseksualne urodziny to dla mnie czas planowania, rozmów, pozyskiwania sponsorów, dobierania nagród. Przyświeca mi jeden cel: chęć podziękowania Wam za spędzany tu wspólnie czas. Za Waszą obecność, komentarze, wiadomości i polecanie Proseksualnej znajomym.
Ten rok dla wielu osób, w tym dla mnie, był trudny. Wiele rzeczy, na które się cieszyłam, zostało odwołanych, niektórzy klienci, niepewni własnej przyszłości, musieli zrezygnować z moich usług, po raz kolejny publicznie zaatakowała mnie jedna z konserwatywnych organizacji.
To wszystko, paradoksalnie, pozwoliło mi poznać siłę społeczności i przekonać się, że warto dzielić się nie tylko tym, co się udaje, ale też tym, co uwiera i boli. Cieszę się, że mam wokół siebie grono osób, którym to, co robię, nie jest obojętne i które udzieliły mi wsparcia wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Ta impreza jest dla Was!
Na 8. urodziny bloga przygotowałam dla Was 8 fantastycznych nagród od fantastycznych osób i marek. Mam nadzieję, że wśród nich znajdziecie coś dla siebie – nagrody są tak różnorodne, jak Wy i Wasze ekspresje seksualne. Zadbałam też o osoby, które na co dzień czytają Proseksualną poza krajem – część nagród może zostać dostarczona na terenie całej Europy, a dwie (w tym jeden produkt elektroniczny) na terenie całego świata.
Nie przedłużając więc – zobaczcie, jakie nagrody możecie zgarnąć w urodzinowym konkursie:
Duże, zmieniające kolor dildo Bakłażan od SelfDelve

To dildo to gwarancja maksymalnego wypełnienia pochwy… Nie tylko dla osób na diecie roślinnej! Jeżeli już cieknie Ci ślinka, zajrzyj do mojej relacji z manufaktury SelfDelve, poznaj historię marki i zobacz inne owocowo-warzywne cudowności z Drezna.
Aubergine/Eggplant (lub po prostu Bakłażan) od SelfDelve to artystyczne, ręcznie robione dildo z kolekcji Garden of Eden. Wykonane z mięciutkiego, zmieniającego kolor silikonu, z pewnością zadowoli osobę, która lubi duże zabawki i naprawdę mocne wrażenia płynące z ich użytkowania. Na dodatek jest to dildo niezwykle dyskretne – z łatwością wtapia się w otoczenie, udając warzywo.
Wysyłka: Europa.
Delikatny wibrator do punktu G Dame Arc od Kinky Winky

Ice, ice, baby! Jeżeli po lekturze mojej recenzji wibratora do obszaru G Arc przemknęło Ci przez myśl, że to zabawka stworzona dla Ciebie, być może Twoje marzenia o jego delikatnym dotyku już wkrótce się spełnią…
Wibrator do punktu G Arc od Dame, ufundowany przez Kinky Winky, to gadżet i-de-al-nie wyprofilowany do stymulacji tego niezwykłego obszaru. Jego zakrzywiony kształt i sprężysta końcówka pozwalają precyzyjnie namierzyć punkt G, obdarzając go głębokimi, stukającymi wibracjami. Zabawka może z powodzeniem być wykorzystywana również do stymulacji łechtaczki i innych rozkosznych zakamarków ciała. Design akcesoriów Dame z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią minimalistyczny, elegancki styl.
Nagrodą jest wibrator w kolorze jasnego błękitu. Wysyłka: Polska.
Rotujący wibrator-króliczek FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink

Rotuje, wibruje, czaruje… Ten półrealistyczny wibrator-króliczek za sprawą bardzo mocnego mechanizmu dostarcza prawdziwie nieziemskich doznań.
Booster Rabbit marki FemmeFunn ufundowany przez butik Lula Pink to klasyka w nowoczesnym wydaniu. Wibratory-króliczki nie bez powodu cieszą się niesłabnącą popularnością – dobrze wyprofilowane mogą być sprawcami silnych, wielokrotnych orgazmów. Booster Rabbit został dodatkowo wyposażonych w mechanizm rotujący (jego działanie zobaczysz w tym filmie), który stymuluje obszar G lub gruczoł prostaty intensywnym wirowaniem. Dodatkowo technologia Turbo Boost stwarza możliwość znacznego podkręcenia mocy, gdy szczyt jest już bliski.
Wysyłka: Polska.
Zestaw do analnych eksploracji Bumper Booty Bundle od Lovehoney

Czy są tu ciekawskie, żądne przygód pupki? Mam nadzieję, że tak, bo ta nagroda dopieści anus jak żadna inna!
Bumper Booty Bundle to zestaw akcesoriów do analnych eksploracji, w skład którego wchodzą: gruszka do lewatywy, wibrator typu pocisk, korek, wibrująca zatyczka analna, wibrujące koraliki i masażer prostaty (choć nie trzeba posiadać tego gruczołu, aby zabawa była satysfakcjonująca i przyniosła dużo radości). Zabawki mają różne rozmiary, a więc mogą korzystać z nich osoby o różnych stopniach analnego wtajemniczenia lub te, które powoli chcą przygotować tylne drzwi do przyjęcia czegoś większego…
Wysyłka: Europa.
Posuwisty wibrator King od Zalo

Jakiś czas temu recenzowałam na blogu wielofunkcyjny i bardzo skuteczny wibrator Queen. Jeżeli Królowa pojawiła się w Twojej kolekcji, być może nadszedł czas, aby dołączył do niej Król…
King to najnowszy gadżet w kolekcji Zalo, łączący funkcję wibrowania i stymulację tarciem – brzmi jak obietnica prawdziwie królewskich rozkoszy… Technologia PowerThrust sprawia, że jego końcówka wysuwa się na 1,5 cm do przodu (z intensywnością do 40 razy na sekundę!), precyzyjnie trafiając w obszar G. Jej działanie najlepiej obrazuje ten film. To bardzo elegancka zabawka, która będzie ozdobą każdej kolekcji – element w kolorze złota o strukturze łusek kobry i piór orła inspirowany jest nakryciem głowy egipskich królów. Blasku dodaje mu zaś kryształ Swarovskiego. Idealna nagroda dla osób, które uwielbiają luksusowe seksualia!
Zalo King może być sterowany i programowany również przy pomocy aplikacji Zalo Remote. Nagrodą jest wibrator w kolorze głębokiej czerni. Wysyłka: cały świat.
Narzędzie edukacyjne OMGyes, Sezon 1 i 2
Odkryj radość z posiadania cipki lub… uzyskaj narzędzia przydatne w pracy pomocowej w zakresie seksualności. Przeczytaj moje wrażenia z korzystania z Sezonu 1 i Sezonu 2.
OMGyes to wyjątkowy projekt badawczy, którego celem jest wyłuskanie i uporządkowanie różnych technik sprawiania sobie przyjemności. Do tej pory powstały dwa sezony: pierwszy skoncentrowany na zewnętrznej stymulacji łechtaczki (zdobytą wiedzę można sprawdzić na interaktywnych ekranach!) i drugi, który zabierze Cię w ekscytującą podróż do wnętrza cipki. Jeżeli masz ochotę lepiej poznać swoje ciało, dowiedzieć się, jak masturbować się ciekawiej lub jak dać rozkosz osobie z cipką, OMGyes jest dla Ciebie. Świetnie sprawdza się też w seksuologicznej pracy z ciałem i innych dziedzinach pomocowych związanych z seksualnością człowieka.
Nagrodą jest dożywotni, nieograniczony dostęp do obydwu sezonów OMGyes. Wysyłka: cały świat (produkt elektroniczny).
Uroczy wibrator-żarówka Gbulb od Gvibe

Wibrator uniseks, który jest jak światło rozjaśniające seksualny mrok. W sam raz dla kogoś, kto lubi, kiedy ukochana zabawka wygląda jak coś zupełnie innego…
Gbulb to flagowy i chyba najbardziej rozpoznawalny gadżet marki Gvibe. Ten wibrator, wyposażony w motor o mocy, której nie powstydziłby się masażer typu wand, doskonale nadaje się do stymulacji wulwy, penisa, piersi, perineum, a także do głębokiego masażu całego ciała. Jego nietypowy, wesoły design i słodki kolor waty cukrowej z pewnością wywoła uśmiech na niejednej twarzy, ale też pozwoli na dyskretne przechowywanie, bo zabawka świetnie wtapia się w otoczenie jako popowa dekoracja.
Wysyłka: Europa.
Wibrator ze skrzydełkami Manta od Fun Factory

Marzysz o wibratorze z prawdziwego zdarzenia, przeznaczonym do stymulacji penisa? Z tą zabawką dosłownie odpłyniesz…
Manta od Fun Factory to wielofunkcyjny wibrator, zaprojektowany z myślą o stymulacji penisa. Podczas zabawy jego skrzydełka delikatnie oplatają członek, a głębokie wibracje dostarczają niesamowitych wrażeń. Rozmiar? Całkowicie uniwersalny, bo ciasność kontrolujesz siłą nacisku dłoni. Mantę można z powodzeniem wykorzystywać podczas zabaw solo, jak i w większym gronie – sprawdzi się nie tylko jako masturbator, ale też urozmaici fellatio, a podczas seksu penetracyjnego przyłożona do nasady penisa wprawi go w wibracje, stymulując zarówno osobę penetrującą, jak i penetrowaną.
Nagrodą jest wibrator Manta z serii Black Line w kolorze czarnym. Wysyłka: Polska (paczkomat).
Jak wziąć udział w konkursie?
W komentarzu pod tym artykułem napisz, jaka była najważniejsza rzecz, którą zaprosiłxś do swojej seksualności – w ostatnim czasie lub kiedykolwiek. Nagrodzę najciekawsze wypowiedzi!
Dodaj, którą nagrodę (lub które nagrody) masz na oku – chcę, aby osoby nagrodzone otrzymały to, o czym marzą i co harmonijnie wpisze się w ich seksualną ekspresję. Jeśli pominiesz ten krok, a postanowię nagrodzić właśnie Ciebie, nagroda zostanie wytypowana przeze mnie.
W polu do tego przeznaczonym wpisz często sprawdzany adres email (nie będzie on upubliczniony). Tylko w ten sposób będę mogła skontaktować się z Tobą w sprawie wygranej.
Pro tip: najbardziej lubię nagradzać osoby, które mnie lubią i są aktywne na blogu lub na moich kanałach w mediach społecznościowych. Każdego roku urodzinowe rozdanie linkowane jest na forach konkursowych i choć nie widzę nic złego w chęci próbowania swoich sił w konkursach z nagrodami, konkurs urodzinowy organizuję przede wszystkim dla zgromadzonej tu sekspozytywnej społeczności.
Konkurs trwa od 28.07.2020 do 9.08.2020, godz. 23:59 CEST. Zgłoszenia przesłane po tym terminie nie będą rozpatrywane. Osoby nagrodzone zostaną wytypowane najpóźniej 14.08.2020. Udział w konkursie oznacza akceptację regulaminu znajdującego się pod tym linkiem.
Zwycięskie komentarze zostały wytypowane – sprawdźcie maile!
Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie – Wasze opowieści, wiele z nich bardzo poruszających, wywołały u mnie masę emocji. Były i uśmiechy, i łzy wzruszenia. To nie była łatwa decyzja – nigdy nie jest. Jak zwykle w takich sytuacjach chciałabym nagrodzić duuużo więcej osób niż mam nagród, ale niestety, nie mam takiej możliwości. Ale nie zniechęcajcie się! To nie ostatnia taka impreza…
zdjęcia nagród pochodzą ze stron producentów/sponsorów


Komentarze zamknięte.
Marta
9 sierpnia 2020 at 10:29A ja do swojej seksualności zaprosiłam słowo NIE.
„Tego NIE chcę”, „tego NIE zrobię”, „bo to mi NIE sprawia żadnej przyjemności”.
Kiedyś, będąc młodszą dziewczyną, myślałam, że moją najważniejszą rolą jest zadowolić mężczyznę. Dlatego godzilam się na różne rzeczy, które nie sprawiały mi przyjemności lub nie były w zgodzie z moją naturą (przykład – seks analny, którego naprawdę nie lubię i który mnie po prostu obrzydza. To bariera, której nie przeskoczę).
Dlaczego? Bo bałam się odrzucenia, bo nie chciałam wyjść na cnotkę, bo chciałam być „wyzwolona”.
I nie żałuję tego etapu, bo to mnie wiele nauczyło o sobie i moich upodobaniach.
Teraz pojmuję seks trochę inaczej – ja jestem tak samo ważna jak mój partner. Ma być dobrze nam! Nie jemu, nie mnie – nam. Ale… może takie przemyślenia przychodzą z czasem… albo z miłością? Albo po prostu wraz z osobą, z którą jesteśmy pod każdym względem dopasowani :)
Która nagroda przypadła mi do gustu? Oczywiście, że King! Przekonało mnie to 40 razy na sekundę!
Dorota Duhr
9 sierpnia 2020 at 10:25Najważniejsza rzecz zaproszona do seksualności? Akceptacja. Chociaż sama jestem zdania, że ważniejsze jest to co wyprosiłam – wstyd. Odkąd pożegnałam się z nim moja seksualność żyje zupełnie nowym i lekkim życiem. Wstyd blokował tak naprawdę prawie wszystko. Nad akceptacją swojego ciała pracowałam dość długo (i wstyd bardzo NIE POMAGAŁ) i nie było łatwo. Jest kilka miejsc w sieci, w których odkrywałam nowe tereny i stopniowo zdobywałam achievmenty seksualności (proseksualna jest jednym z nich). Teraz realizuję siebie, swoje fetysze i jestem szczęśliwa.
K
8 sierpnia 2020 at 20:40Parę lat temu, byłam zupełnie inną osobą.
Byłam zagubiona, myślałam, że czegoś mi brakuje, że cierpię na anorgazmię, że sama też nie potrafię nikomu dać przyjemności. Ale rozwiałam te wątpliwości, gdy skupiłam się na sobie. Gdy dla odmiany byłam egoistką.
Chyba najważniejsze co wprowadziłam do swojej seksualności to zaufanie do samej siebie oraz towarzysząca mi zawsze ciekawość. Gdyby nie one, nie kupiłabym wibratora, nie bawiłabym się w roleplay z przyjacielem i przyjaciółką przez telefon, nie zastanawiałabym się czy aby na pewno jestem heteroseksualną cis kobietą (spoiler allert: nie jestem). A przede wszystkim nie dotarłoby do mnie, że będąc dziewicą mogę mieć owocne życie seksualne, i że przyjemność mi się należy, że nie muszę się jej obawiać, a eksperymentowanie i poznawanie swoich granic daje poczucie satysfakcji i więcej możliwości na przyszłość.
Niegdyś zadręczona i sfrustrowana brakiem orgazmu, teraz wystarczy kilka chwil + ulubiona zabawka, bym fundowała sobie orgazm za orgazmem. Myślałam, że „ssałam” w „ssaniu”, bo jeden z moich byłych zawsze musiał kończyć sam ręką. Ale już przy kolejnym partnerze pojęłam, że to nie ze mną był problem, a ja nie dość że całkiem nieźle sobie radzę z oralem, to na dodatek sprawia mi to przyjemność i niesamowicie podnieca.
Przestałam aż tak rzucać sobie kłody pod nogi, dla odmiany starałam się siebie zrozumieć. Nie wiem, czy kiedykolwiek wszystko o sobie odkryję, czy zdefiniuję i zaakceptuję moje fetysze, czy uda mi się pojąć moją seksualność i płeć. A mimo to wiem, że sama próba, samo to odkrywanie siebie, da mi radość.
Gratulacje Nat z okazji już ósmych urodzin bloga, mam nadzieję, że jeszcze wiele lat będziesz pisać. Dziękuję, że po części dołożyłaś cegiełkę do mojej wiedzy przez tyle lat, między innymi dzięki Twoim wpisom się zmieniłam – na lepsze. W razie wygranej, zgłaszam iż King od Zalo zdecydowanie najbardziej przykuł moją uwagę – wcale nie dlatego, że uwielbiam wibratory tej firmy ;)
Katarzyna Zemlik
8 sierpnia 2020 at 18:58Ja do swojego życia seksualnego zaprosiłam trzeźwość (szczególnie w kontaktach z nowymi partnerami) oraz rozmowę RBDSM;) I muszę powiedzieć, że jest to na maxa uwalniające! Nie będąc odurzona alkoholem jestem w stanie jasno ocenić sytuację oraz swoje i partnera pragnienia czy hamulce. Praktycznie przestałam wplątywać się w średni seks i romanse, do których nie jestem do końca przekonana. A rozmowa RBDSM – hmm – może się wydawać, że to turn off, ale lubię sobie wyjaśnić z partnerem w którym miejscu jesteśmy. R to Retionship – warto wiedzieć czy osoba, z którą jestem ma jakieś zobowiązania, B to Boundaries – wiadomo – niektórzy nie życzą sobie malinek, dotykania odbytu czy lizania stóp, a ja absolutnie nie chcę przekraczać czyiś granic! D to Desires – czego pragniemy, czy to delikatny dotyk, masaż, przytulanie czy hardcorowy seks . S to STD – wiadomo. I ostatnie M to Meaning – co dalej, co to dla nas znaczy? Czy rano będziemy się unikać czy za 2 dni zobaczysz jak się całuję z innym facetem? A może będziesz chciał kontynuować bliskość i dawać sobie buziaczki przy stole? Super jest to od razu wyłożyć, bo mam wrażenie, że bardzo często ranimy (raniłam) siebie własnymi oczekiwaniami. A jeśli od razu wiem, że koleś rano prawdopodobnie złapie dystans to nie pojawia mi się uczucie odrzucenia. I to jest mega! Do tego zdałam sobie sprawę, że w zasadzie mało kto mnie pytał o to czego pragnę, więc na początku trudno było mi sprecyzować pragnienia i granice. Teraz to łatwiej płynie, moje zdolności komunikacyjne i samoświadomość wskoczyły na nowy level. Te dwie rzeczy są możliwe do wprowadzenia dla każdego, gorąco polecam! <3
W nagrodę losuję dla siebie wibratory (kolejność NIEprzypadkowa): rabbit lub posuwisty king;)))))
Wszystkiego najlepszego z okazji 8. urodzin! Buziaki!
Anastazja
8 sierpnia 2020 at 13:56Zgoda. Do mojej seksualności zaprosiłam zgodę. Brzmi to może dziwnie albo troszkę alarmująco. Jednak, gdy myślę o moich pierwszych krokach z własną seksualnością, o tym, jakie zebrałam doświadczenia i w jakim miejscu jestem teraz, to zgoda zdaje się najważniejszą rzeczą. Zgoda (wydawać to się może oczywiste, ale śledząc losy wielu osób dotkniętych przemocą seksualną okazuje się, że wciąż nie jest) na odmowę. Potrzebowałam naprawdę wielu lat, by zrozumieć, że mam prawo nie chcieć spełniać czyichś zachcianek, że moja odmowa nie robi ze mnie złej partnerki, osoby zaniedbującej „obowiązek”, że nie jest to powód do wyrzutów sumienia, ani nie stanowi o mojej wartości jako człowieka, jako kobiety. Zgoda na eksperymenty, szczególnie te samodzielne. Bo to one właśnie pokazały mi, że moje ciało może czerpać satysfakcję, a nie ból, że mogę się otworzyć i może być inaczej. Szczególnie pomocne okazały się gadżety erotyczne, które w tamtym momencie były dla mnie bezpieczną przystanią do budowania własnej świadomości ciała i pragnień. Zgoda na to, żeby moja seksualność była moja. Po prostu moja. Z całym wachlarzem mniej lub bardziej zwariowanych pragnień i fantazji. Zgoda na momenty, gdy chce się mniej, na dni, gdy libido spada. Zgoda na to, by ktoś był blisko. Zgoda na to, że też mogę dyktować warunki, że też jestem osobą, która może decydować – mieć wolę. Zgoda na to, jaka była przeszłość. I że to w końcu przeszłość. I że w końcu mogę zgodzić się na to, co jest teraz i co przyniesie przyszłość – na radość, zgodność w seksie, zgodę na świetną relację, w jakiej teraz jestem. W końcu takie życie erotyczne, które nie powoduje niepokoju, nie jest przymusem, nie jest „odbębnianiem, bo się obrazi”, nie jest tajemnicą, a może w końcu być otwarcie okazywaną radością. Po prostu czymś pięknym.
Jeśli mi się poszczęści, to prosiłabym: wibrator King, Manta lub Dame Arc.
Karolina
8 sierpnia 2020 at 13:13Przez długi czas nie przejmowałam sie swoją seksualnoscią, dlugi okres depresji po zerwaniu przyczynił się do kompletnego braku zainteresowania swoimi potrzebami seksualnymi. Dopiero po poznaniu mojej narzeczonej i zobaczeniu, jak ważnym elementem w jej życiu jest seks i idące za nim zaangażowanie emocjonalne oraz zaufanie zaczęłam otwierać się nie tylko na moje własne potrzeby fizyczne, ale również psychiczne. Przed nami jeszcze długa droga, ale już teraz jestem w lepszym położeniu jeśli chodzi o poczucie własnej wartości i zadowolenia ze swojego ciała.
I właśnie z tym zaufaniem łączy się odpowiedź na Twoje pytanie – najważniejszą rzeczą, jaką wprowadziłam do swojej seksualności jest safeword. Jest to moje zabezpieczenie i świadomość, że jeśli coś mi się nie spodoba, będę miała możliwość przerwania stosunku czy foreplayu i moja narzeczona nie bedzie miała pretensji, a jedyne, co czeka mnie z jej strony to czuły uścisk i pytanie o samopoczucie. Mimo, że staramy sie do naszego życia erotycznego wprowadzać różne nowe zabawki i pozycje, to safeword jest i będzie dla mnie najwazniejszym elementem mojej seksualności.
Rozmawiałyśmy o tym z narzeczoną i z zabawek najbardziej podoba nam się Zalo King. Nie miałyśmy jeszcze okazji wypróbować pulsatora, wygląda na niesamowitą zabawkę.
Oktawia
8 sierpnia 2020 at 12:46Moje lęki społeczne skutecznie powstrzymują mnie przed aktywnym uczestniczeniem w internetowej sekspozytywnej społeczności. To samo dotyczy Proseksualnej, jednak na przestrzeni ostatnich miesięcy wielokrotnie odsyłałam tutaj przyjaciół i sama czytałam artykuły, żeby skonfrontować moje poglądy.
Dwa lata temu poznałam moją narzeczoną i postanowiłyśmy wprowadzić do naszego życia seksualnego eksperyment. Razem wyszukujemy zabawki i technologie, o których istnieniu nie miałyśmy pojęcia. Cały czas dowiaduję się nowych rzeczy o moim ciele i przede wszystkim o mojej psychice.
Jest to jedyna w swoim rodzaju przygoda i cieszę się, że mam osobę, która chce w niej uczestniczyć razem ze mną.
Najchętniej wypróbowałabym każdą nowinkę na rynku, ale nie jest to osiągalne na domowym, a tym bardziej studenckim budżecie. SelfDelve zachwyciłam się od twojej recenzji na blogu i od tamtej pory mam nadzieję sprawdzić czy są tak dopieszczone jak w twoim opisie.
Z drugiej strony od kilku miesięcy bezskutecznie próbuję znaleźć dostępny dla mnie finansowo pulsator, więc zachwyciłam się Królem.
Życzę ci wielu kolejnych lat bloga i pozostałych projektów. Życzę tego także sobie, ponieważ w polskim internecie zdecydowanie brakuje tak otwartych i inkluzywnych miejsc.
Asia
8 sierpnia 2020 at 01:26Najważniejsza rzecz jaką zaprosiłam do swojej seksulaności było małe lusterko. Staram sie być coraz otwarta na sferę erotyki i mimo że potrafię oglądać filmy porno, przyglądać się penisiom a nawet waginom, to od zawsze wsydziłam, krępowałam się tego co mam między udami. Jakiekolwiek spojrzenie na moją waginę wprawiało mnie w zakłopotanie, oniesmielenie i lekki wstyd. Dlatego też mastrurbowalam się zawsze pod kocem, kołdrą w zasadzie nie mają pocjęcia jak wyglądam w tymi miejscu. Napisałaś kiedyś że obejrzenie swojej wulwy w lusterku moze być ciekawym doświadczeniem a nawet bardzo pobudzającym samą siebię. Od czasu do czasu aczkolwiek powoli chwytam po moje małe lustereczko, gdy wiem że jestem sama w domu i nikt mi nie przeszkodzi i zaczynam sie pieścić patrząć jednocześnie jak to wyląda w lutserku. NIe ukrywam że jest to nieco podniecające ;) NIe oswoiłam sie jeszcze na 100% ze swoją waginą, ale co kilka miesięcy robie postępy.
Chciałabym wygrać wibrator do punktu G Dame Arc, ale bardziej jako zabawka pobudzająca moją łechtaczkę i okolice. Była by by to moja pierwsza zabawka i kolejny krok :)
Z
7 sierpnia 2020 at 19:32Bloga czytam od dłuższego czasu, ale jest to mój pierwszy komentarz. Zawsze się bałam, wolałam obserwować. Chce skorzystać z możliwości „powiedzenia niektórych rzeczy na głos”, nawet nie dla konkursu, a dla siebie, bo jestem z tego dumna.
Przez ostatnie 2 lata zaprosiłam do swojej seksualności prawdę, zaakceptowanie swoich problemów i rozpoczęcie pracy nad nimi.
Nie miewam orgazmów. Teraz, jestem w stanie powiedzieć to otwarcie, nie uważam tego za coś wstydliwego, lecz nie zawsze tak było.
Przez lata chowałam się, udawałam lub nawet z tego powodu unikałam seksu całkowicie. Zrozumienie ze przyjemność, która czerpie z seksu jest wystarczająca była drogą. Zawsze otwarcie mówiłam o seksie, edukacja seksualna jest tematem mojej pracy licencjackiej (studia z zakresu nauk o zdrowiu), ale nigdy nie mówiłam o sobie. Uważałam ze coś jest ze mną nie tak, bo przecież tak się staram.
Blog mi bardzo pomógł, początkowo używałam go do doszkalania swojej wiedzy, do zobaczenia o czym jeszcze mogę poczytać żeby lepiej zrozumieć temat. Potem zaczęłam w niektórych artykułach wyłapywać ze nie tylko ja mam problemy. Ze nie jestem sama.
Obecnie blog pomaga mi w komunikacji z partnerem. Jemu pierwsze się otworzyłam, zaczęłam tłumaczyć jakie mam ograniczenia i jak nad tym pracuje. Bardzo często jest mi prościej wysłać artykuł z bloga żeby lepiej zrozumiał jakiś temat niż tłumaczyć samemu, tak było na przykład z pożądaniem responsywnym, którego doświadczam baaaardzo często. Pomogły tez jemu artykuły w akceptacji ze nie każdy seks musi się kończyć orgazmem. Ze czasami nawet jego ciało nie działa na zawołanie.
Dzięki jego zrozumieniu, mojej samoakceptacji jestem z dumą w stanie potwierdzić ze czasami droga do pierwszego orgazmu to faktycznie droga. Jeszcze tam nie dotarłam, ale mi się nie spieszy. Poznaje moje ciało, jestem w stanie otwarcie mówić co mi się podoba co nie, nauczyłam się komunikować z partnerami, i to mi wystarcza.
Seks przecież to nie konkurs😉
Dominika
7 sierpnia 2020 at 11:05Jaka była najważniejsza rzecz, którą zaprosiłaś do swojej seksualności…
3 lata temu zaprosiłam do swojej seksualności Pana D.
A wraz z Nim fantazje.
Są ze mną do dziś.
Myślę, że ten „list” będzie najlepiej to opisywał.
JA ZASTANAWIAJĄCA SIĘ.
Tęsknie za Nim. Czasami tak bardzo, że lecą łzy. A czasami tak po prostu, gdy brakuje mi Jego „Dzień dobry Pani Dominiko…”
Myślę o Nim. Codziennie.
O tym, czy jeszcze pamięta.
O tym, czy przeczytał mojego maila.
O tym, czy żałuje, że napisał tego SMS-a.
O tym, czy masturbuje się myśląc o mnie.
O tym, czy gdy kocha się z Nią, to widzi mnie.
O tym, czy wraca wspomnieniami.
O tym, czy tęskni.
O tym, co u Niego tak po prostu.
O tym, czy jest szczęśliwy.
O tym, czy chciałby wrócić do naszej relacji.
O tym, czy zastanawia się co u mnie.
O tym, czy myśli przed snem.
O tym, czy kiedyś jeszcze się odezwie.
O tym, czy wróci…
O tym, czy znów będzie tak samo.
JA PRAGNĄCA.
Często odtwarzam sobie różne nasze sytuacje, gdy „to” robiliśmy. Czytam fantazje, które Mu wysyłałam. Czytam nasze SMS-y (mam wszystkie od 3 lat w telefonie…). Wracam wspomnieniami do stycznia. Do naszego seksu przez telefon.
Czasami chodzę z pożądaniem między nogami. I myślę o zdjęciach, które mi wysyłał. Dotykam się i widzę „go”, a w wyobraźni przesuwam po „nim” dłonią.
Gdy piję wino jeszcze bardziej chce mi się z Nim kochać. Albo inaczej. Pieprzyć się. Bo to jest ta część mnie, która daje sobie przyzwolenie na wszystko, co we mnie niegrzeczne, nieprzyzwoite, wyuzdane.
Taka dla Niego byłam. Jego niegrzeczną dziewczynką.
Pragnę Go odkąd się poznaliśmy. Tak, jak napisałam w mailu do Niego. Pojawienie się Jego w moim życiu było jak spróbowanie wykwintnej czekoladki. Spróbowałam ją tylko raz, więc nie ma możliwości, bym zapomniała o tym, jak Bardzo smakowała…
JA DZIŚ.
Mam siłę w sobie. Wspomnienia też mi ją dają. Idę do przodu. Inwestuję w siebie, bo siebie mam jedną. Mężczyzna nie jest mi potrzebny do szczęścia. Ja nie wyobrażam sobie siebie w związku, zatem bywanie D. mi wystarczało. Furtka dla Niego zawsze będzie otwarta, ale gdy Go nie ma – potrafię żyć.
JA POGODZONA.
O tym, co nam się przytrafiło myślę z wdzięcznością i uśmiecham się do tego wspomnienia.
To było piękne, że z każdym mailem i telefonem stawaliśmy się sobie bliżsi.
W książce „Samotność w sieci”, którą czytałam jest cytat (jeden z tysiąca), który pięknie opisuje naszą relacje: „To co było między nimi, wyrosło na gruncie fascynacji słowem i wyrażoną tekstem myślą Dlatego było pewnie tak silne, intensywne i cały czas: przez brak szansy prawdziwego spełnienia.
Odczuwał jej atrakcyjność nie widząc jej. Był niejednokrotnie podniecony do erekcji, czytając jej teksty. Erotyka to zawsze twór wyobraźni, jednak dla większości ludzi wyobraźni zainspirowanej jakąś cielesnością”.
To doświadczenie było jednym z najpiękniejszych doświadczeń w relacji z mężczyzną, które mi się w życiu przytrafiły.
Nikt nigdy nie powiedział mi tylu pięknych słów, co D.
Przy Nim odkryłam swoją kobiecość i rozbudziłam swoją seksualność na nowo.
Wszystko co od Niego dostałam – zostanie we mnie już na zawsze.
Wspomnienia, które mam, to coś co zawsze będę pielęgnować. I zawsze będę do nich wracać.
„Miłość można wykreować na różne sposoby. Szeptem w tańcu, dotykiem, nagością ciała, ale także słowami. W internecie zaczyna się od słów”.
Dokładnie tak u nas było. Cudownie, że mnie to spotkało. Przepiękne doświadczenie.
JA DZIŚ.
Mam w sobie siłę. Skupiam się na sobie i inwestuję w siebie. Potrafię cieszyć się życiem, mimo, że Jego nieobecności w nim.
Tłumaczę to sobie, jak Jakub z Samotności w sieci „W październiku było znowu jak dawniej. Tylko Natalii nie było. To znaczy była, tylko nie mogła przyjść. Tak sobie to ustaliłem. Ustaliłem sobie, że po prostu ona nie może być ze mną. Ale w ogóle jest”.
Więc D. jest.
Tylko nie może przyjść…
Dominika
7 sierpnia 2020 at 11:17Pani Natalio…zapomniałam dodać, co chciałabym otrzymać, jeśli mój komentarz wygra… A więc marzę o Narzędziu edukacyjnym OMGyes, Sezon 1 i 2. Jeśli weźmie Pani ten komentarz pod uwagę – poproszę :) Jeśli nie, no cóż – moja nieuwaga ;)
Mirek
7 sierpnia 2020 at 11:00Mam wiele rzeczy które przez lata wprowadziłem do mojej seksualności i są dla mnie bardzo ważne, ale gdybym miał wskazać tą jedną naj, to wybór dla mnie jest prosty: cewnik a dokładniej „zabieg cewnikowania mojej ukochanej”. Prawdopodobnie w tym momencie niektórych ewentualnych czytelników mojego wpisu mogłem odrobinę zszokować. Wiele osób pomyśli, że to niebezpieczne i ryzykowne. A niektórzy kolokwialnie stwierdzą, że jestem „szurnięty”, chociaż na tej stronie może nie. Odnośnie ryzyka oczywiście to prawda, tu dodam tylko, że mam odpowiednie przeszkolenie medyczne w tym temacie. Ten sposób stymulacji zrodził się w mojej głowie będąc jeszcze nastolatkiem i trochę czasu minęło zanim udało mi się go przenieść z świata fantazji do mojej rzeczywistości. Mając ok 21 lat spotkałem bardzo fajną dziewczynę w której się mega zakochałem i stworzyliśmy całkiem fajny związek. Po jakimś czasie udało mi się ją przekonać do moich planów wobec jej cewki. Zrobienie tego pierwszy, drugi i kolejny raz udowodniło mi jak bardzo mnie to kręci. Niestety moja dziewczyna postrzegała to inaczej i raczej to nie były jej klimaty. Wręcz zaczęła sądzić jak to określiłem wyżej że jestem „szurnięty” skoro nie wystarcza mi normalny seks. A po niedługim czasie mnie zostawiła.
Widząc, że moje upodobania mogą zrażać do mnie dużą część fajnych dziewczyn, podjąłem decyzję, że tworząc kolejne związki część moich bardziej oryginalnych fantazji, łącznie z cewnikowaniem pozostanie w sferze wspomnień i marzeń. I tak minęło kilka ładnych lat aż spotkałem moją obecną żonę. Na początku naszej znajomości nie sądziłem, że jest dziewczyną, którą mogą kręcić moje skrywane upodobania. I tak małymi kroczkami z miesiąca na miesiąc wprowadzałem ją w świat moich fantazji. Zaczynając od golenia jej cipki, później gadżety, wzierniki, kulki, seks analny itp. Widząc jak pozytywnie reaguje na moje pomysły a ich realizacja dostarcza jej wiele przyjemności, po ok. 6 latach naszego związku postanowiłem powiedzieć jej o cewnikowaniu. Co ją bardzo zaciekawiło i pozytywnie nakręciło aby spróbować.
Czym jest to dla niej? Według naszych rozmów i moich obserwacji czymś wyjątkowym. Mega przyjemnym doświadczeniem, ale bardziej psychicznie niż fizycznie jeśli chodzi o samo cewnikowanie. Bynajmniej ja cewnik zawsze smaruję żelem znieczulającym, a cewka to nie łechtaczka. Dlatego ujmując to trochę technicznie samo wsadzenie go jest obojętne lub odrobinę dyskomfortowe a jego wyciąganie jeszcze bardziej. Ale jeśli kogoś to pozytywnie kręci a moją żonę to na maksa, to już samo przygotowanie zestawu, rozłożenie go wokół niej sprawia, że jej cipka rozpływa się z podniecenia. Po włożeniu cewnika zaczynam pieścić jej łechtaczkę. Co sprawia, że dochodzi na ogół w 3-5 minuty, niekiedy ją trochę „torturuję” zmniejszając intensywność stymulacji aby to wszystko trochę przeciągnąć. W trakcie jej orgazmu niekiedy wyciągam zatyczkę od cewnika lub odpinam go od worka. Wtedy z cewnika w takt jej orgazmicznych skurczów zaczyna tryskać mocz jak z gejzera i wtedy robi się naprawdę mokro. Twierdzi, że w trakcie naszego „zabiegu” przeżywa najdłuższe i najintensywniejsze orgazmy jakie miała do tej pory w życiu, co widać i słychać.
I na koniec, czym jest to dla mnie? Ogólnie spełnieniem moich fantazji. Źródłem ogromnej dawki psychicznej przyjemności. Czymś lepszym niż 100 moich orgazmów razem wziętych, których generalnie w ogóle nie mam w trakcie naszych „zabiegów”, bo moja ukochana na ogół jest zbyt mocno wyczerpana fizycznie od nadmiaru przyjemności i raczej nie ma już sił aby jeszcze robić coś z mną. Marzy tylko aby się do mnie przytulić.
Co mnie w tym najbardziej kręci? Widok z góry mojej nagiej ukochanej, która oddaje swoje ciało w moje dłonie. Jej każdy jęk, spojrzenie, skurcz, ruch pod wpływem rosnącego w niej podniecenia, na kolejnych etapach naszego „zabiegu”. A zwieńczeniem tego jest moment jej intensywnego orgazmu połączonego z jej tryskaniem.
W podziękowaniu za spełnianie moich oryginalnych fantazji chciałbym podarować mojej żonie wibrator King od Zalo. Pod koniec miesiąca będziemy obchodzić kolejną rocznicę naszego ślubu, byłby idealny na prezent dla niej. Mam już w głowie kilka pomysłów na wspólną zabawę. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w promowaniu pozytywnej seksualności.
Renia
7 sierpnia 2020 at 10:53A dla mnie najważniejszą rzeczą jaką wprowadziłam do mojej seksualności jest olejek stymulujący Zestra. Zrobiłam to kilka lat temu i od tamtej pory ma stałe miejsce w mojej nocnej szafce. Po co i dlaczego? Życie mnie zmusiło a raczej choroba. Miałam wtedy dwadzieścia parę lat, niedawno co wyszłam za mąż, namiętne i pełne seksu życie erotyczne. I nagle wszystko prysło. Przyszedł nieznośny ból neurologiczny w całej miednicy. Ostateczna diagnoza to neuralgia nerwu sromowego – prawdopodobnie, bo diagnoz miałam dziesiątki. Od pęcherza neurogennego przez wulwodynię po nerwicę i urojenia psychiczne. W Polsce zauważyłam, że jak lekarz nie wie co komuś dolega to musi być to na tle nerwowym. Ale nie o tym chcę pisać. Jak już udało mi się opanować ten ból i zaczynałam wracać do mojej normalności, z przerażeniem zauważyłam, że moja łechtaczka przestała „działać”. Jej dotyk przestał sprawiać mi przyjemność. Wcześniej jej stymulacja dawała mi wiele rozkoszy, a mój mąż potrafił mnie doprowadzić w kilka minut do super orgazmu. Jak dla mnie i nas kolejny koszmar. Nie wiem od czego się to zrobiło, czy to od tego nerwu czy od masy leków przeciwbólowych i antydepresyjnych (one mają działanie przeciwbólowe w bólach pochodzenia neurologicznego) i tego raczej już się nie dowiem. Zaczęliśmy walczyć o moją przyjemność i orgazm. I tu kolejne zaskoczenie, bo jeśli udało mi się z mnie wycisnąć orgazm to był bardzo słaby, jak obok mnie. Daleko mu było do tego co kiedyś. Dodatkowo w wyniku długotrwałego bólu (mózg odbiera informacje o bólu, odpowiada na nią napięciem mięśni w miejscu jego występowania i tak przez kilka miesięcy) nabawiłam się pochwicy, wsadzenie palca do mojej dziurki to był koszmar, pomyśleć że kiedyś mój mąż wkładał mi całą dłoń. Przez kilka miesięcy naszej walki przetestowałam chyba wszystkie rodzaje dostępnych środków mechanicznych i chemicznych w których widziałam jakąś nadzieję, tj. wibratory, masażery, pompki, żele, olejki, balsamy itp.
Wszystko się zmieniło jak trafiłam na Zestrę. Kiedyś czytałam na twoim blogu czyjś komentarz, że kogoś Zestra „nie powaliła” i twoją odpowiedź ale o tym później.
W moim przypadku jest zupełnie inaczej. Moje doznania z nią są naprawdę głębokie i przeszywające. W moim przypadku ona działa jakby od środka łechtaczki. Moja cipka w ciągu kilku minut rozkwita jak kwiat. Samo to jest już niesamowite, a z dotykiem moim lub męża staje się obłędne. A moje orgazmy z nią są jak z innego wymiaru. Tak intensywnych nie miałam nawet przed moją chorobą. Zestra pozwoliła mi wrócić do mojej normalności. Sprawiła, że znów zaczęłam żyć pełnią życia. A moją pochwicą zajął się mój mąż i jego sprawne dłonie. Tak, że po kilku tygodniach przestałam być dziewicą z odzysku . Obecnie po ok 4 latach już jej nie potrzebuję jak kiedyś, odzyskałam tam pełną sprawność. Ale nadal ją często używam bo wciąż na mnie działa tak samo i z nią seks jest jak z dopalaczem.
I na koniec odniosę się jeszcze do twojego wpisu, na temat tego typu środków. Oczywiście są to moje subiektywne spostrzeżenia i każdy może to wszystko oceniać inaczej. Z uwagi ze przetestowałam ich całkiem sporo od tych najtańszych aż po górną półkę cenową, to mogę stwierdzić, że wszystkie one działają bardzo powierzchownie, jakieś odczucie ciepła lub chłodu w przypadku mentolu i po chwili nic więcej. Dla mnie wyjątkiem była i jest Zetsra. A oprócz niej poleciłabym jeszcze olejki marki Sensuva zwłaszcza ON Ultra, ja oprócz niego przetestowałam ich pozostałe olejki, balsam i sztyft (ich cynamonowy zapach jest super) – wspominałaś o tej marce. Dlaczego one, bo bynajmniej na mnie działały trochę mocniej, dłużej i intensywniej niż pozostałe.
Pozdrawiam wszystkie kobiety które toczą walkę z tego typu bólem. Niech moja osoba będzie przykładem, że można z tego wyjść i żyć normalnie. A tobie Natalia wszystkiego najlepszego.
Chętnie bym przetestowałam wibrator-króliczek FemmeFunn Booster Rabbit. Zestaw analny też byłby super. Nauki tej seksualnej też nigdy za wiele. A mąż na pewno by się ucieszył z Manta. Jeszcze raz pozdrawiam.
Wer
7 sierpnia 2020 at 01:42Wszystkiego najlepszego i dalszego rozwoju!:) Ta Najważniejsza Rzecz to dla mnie coraz większe otwarcie na moją nienormatywną seksualność i nienormatywny seks – a w tym ważniejsze nawet niż dzielenie się opiniami i doświadczeniami w szerokim gronie jest dla mnie osobista refleksja lub rozmowa z pertnerem/ką, jeśli akurat taka osoba jest w moim życiu. Te monologi lub dialogi obejmują stopniowe przekraczanie granic, również granic wstydu, mimo że nigdy nie uważałam się za wstydliwą osobę. Coraz bardziej wprost przyznaję się do tego, że mój mózg nie myśli o moim ciele w binarnych kategoriach i że moje pragnienia obejmują czynności, które stereotypowo do osób odbieranych jako kobiety nie są przypisane – dominację w łóżku, zabawę obiektami fallicznymi, a nawet fakt, że mimo chęci zmiany swojego ciała tu i ówdzie dostrzegam, że duży rozmiar piersi czy łechtaczki to dla mnie symbol potęgi (chociaż nie utożsamiam tego z potęgą kobiecości – ot, po prostu potęgi mojego ciała). Bardzo ważną rzeczą było też otwarcie się na seks podczas okresu dzięki otwartemu na to partnerowi, który sam powiedział, że krwawienie mu nie przeszkadza, po prostu ma na mnie ochotę.
Wybór potencjalnej nagrody jest trudny, ale marzy mi się Bumper Booty Bundle, bo tylne wejście to część, którą z satysfakcją zaczęłam w końcu eksplorować w ostatnim swoim związku, bądź rotujący wibrator – króliczek od Luli Pink, bo łechtaczka to mój absolutnie ukochany fragment mojego nienormatywnego ciała!
Alex
6 sierpnia 2020 at 21:58Najważniejszą rzeczą którą zaprosiłam… było poczucie samoakceptacji. Choć tak naprawdę można by to też określić jako pożegnanie wstydu :D. Pogodzenie się z własną seksualnością a właściwie z jej obecnością zajęło mi dość długo czasu i wymagało przeczytania wielu wielu artykułów, seks-pozytywnych komiksów i rozmów z innymi kobietami. Naprawdę jest duża różnica pomiędzy masturbacją z poczuciem winy że robi się coś nieodpowiedniego a taką która jest w pełni akceptowana. Tak naprawdę nigdy nie potrzebowałam partnera ani partnerki do cieszenia się z seksu ale zaakceptowanie tego było dość ciężkie bo z moich doświadczeń wynika że większość ludzi, nawet jeśli są seks-pozytywni to jako prawdziwy seks postrzegają tylko taki z drugą osobą a doświadczanie przyjemności w pojedynkę jest spychane na dalszy plan lub wręcz postrzegane tylko jako wstęp/zapewnienie rozrywki drugiej osobie lub jako smutne zastępstwo stosunku (choć dużo osób o masturbacji wśród kobiet wciąż nie chce nawet rozmawiać co jest dość zabawne biorąc pod uwagę ilość wspaniałych zabawek które są dostępne i przeznaczone głównie dla kobiet ;D (we-wibe patrzę na wasze motorki)) Okazało się że otworzenie się na innych i szczere rozmowy bez wstydu mogą nie tylko pogłębić przyjaźń ale też zwiększyć ilość doświadczeń – przy chęci i zaufaniu można nawet stworzyć krąg wymiany zabawek wśród znajomych. Sama staram się kupować tylko zabawki dobrych firm które niestety są dość drogie – ale na szczęście co roku jest czarny piątek i co roku moja kolekcja powiększa się o jedną zabawkę :D
Jako że mam już Rave od we-wibe to chciałabym spróbować czegoś nowego – wibrator King od Zalo wygląda tak pięknie i ma takie kuszące funkcje… co mogę powiedzieć mam też słabość do złota i luksusu – zapewne pierwsze pół godziny spędziłabym na samym mizianiu materiału i robieniu zdjęć. Muszę przyznać że Bumper Booty Bundle też wygląda bardzo ekscytująco – na pewno byłoby to coś na długie godziny a cały zestaw jest tak różnorodny że na pewno szybko by się mi nie znudził. Bardzo ciekawie wygląda też dildo Bakłażan (miękki, dający się ugniatać silikon to byłaby dla mnie nowość) ale nie wiem czy byłabym go w stanie użyć – zobaczyłam na zdjęciu porównanie wielkości z ichniejszą kukurydzą i marchewką i tak jak pisałaś jest to na pewno zabawka która zapewnia całkowite wypełnienie i głębokie doznania… ale kusi nie powiem.
Kinga
6 sierpnia 2020 at 21:08Partnera włączyłam. Partnera zaciętego i upartego. Z 34-letniej nieufnej dziewicy z pochwicą w pół roku wygrzebaliśmy nową seksualną osobowość z orgazmami, zachwytem seksem oralnym, wycieczkami w stronę analną czy wiązania i mnóstwem uśmiechu i wzajemnego zaufania. Tak więc partnera włączyłam, po tym jak dwie dekady seksualność leżała zakurzona. Szczęściara spóźniona, mówcie mi. (King wygląda kiczowato i jednocześnie maksymalnie intrygująco… Żadna ze mnie Kleopatra, nie mam nawet dywanu, ale hmm używalibyśmy 😈)
Domi
6 sierpnia 2020 at 12:38Nie bardzo odkrywczo, ale zaprosilam do życia seksualnego Komunikację. Stala się ona bardzo wierną przyjaciółką, jedyną która jest ze mną zawsze. Komunikacja pomogła mi w solo-seksie (czego chcę? Czego potrzebuję? Czego mi brakuje? O czym marzę? Jak to osiągnąć?). Ale przede wszystkim w seksie partnerskim. W końcu nie wchodzę w relacje, w których tylko daję, bo Komunikacja popycha mnie do sprzeciwiania się takiemu modelowi przed pierwszym stosunkiem. Komunikacja siada na moich kolanach podczas randek poprzedzających seks i zdradza potencjalnej osobie partnerskiej o czym marzę a czego nie akceptuję. To ona wspomogła mnie w szybkim kończeniu przemocowych związków. Teraz mam to, o czym od zawsze piszesz jak mantrę ‚życie jest za krótkie, by mieć kiepski seks!’. Chciałabym, żeby każda osoba mająca nie takie życie seksualne o którym marzy zainspirowała się moją historią.
Poproszę o Zalo King lub Wirator 🖤
Agnieszka
6 sierpnia 2020 at 11:18STO LAT!
Rzeczą, kóra zdecydowanie została zaproszona do mojego łóżka i już tam została, mimo zmieniających się na przestrzeni lat partnerów i partnerek jest ROZMOWA i DYSTANS – nic nie jest bardziej sexy w łóżku niż komunikacja, która nie tylko pobudza moją erotolalię, ale daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala lepiej poznać preferencje drugiej strony, co do pieszczot, stref erogennych, zabawek czy gier łóżkowych. Pozwala też wypracować zadowalający kompromis i przeciwdziała frustracjom i „bólom głowy”. Po dluższym czasie pozwala też wypracować swoisty dialekt i poczuć, z którymi określeniami np. organów płciowych czujemy się OK (cipka? pizda? wagina? kutas? penis? chuj?) i to jest bardzo ważne także poza łożkiem.
Szczypta dystansu pomaga też rozładować napięcie, kiedy coś wychodzi inaczej – może brak erekcji, bo partner jest bardzo zmęczony? Może nagłe przybycie okresu, i widowiskowe zabarwienie pościeli? – dawno już przestałam się przejmować, że coś się zabrudzi – od tego jest pralka, ewentualnie kosz na śmieci ;) Albo, że akurat dana „technika” czy pozycja danego dnia komuś nie leży, no i spoko.
Poproszę o Mantę albo ew. GBulb (mój arsenał zabawek dla kobiet lub unisex jest już wystarczający, więc myślę teraz o zabawkach bardziej wyprofilowanych pod mężczyzn, chociaż ta Manta już ma kilka zastosowań do piersi w mojej głowie…)
Renatka
5 sierpnia 2020 at 19:30Najważniejszą rzeczą jaką wprowadziłam do mojej seksualności było odkrycie, że jestem submissive. Następnie poznawanie kolejnych elementów ze świata dominacji i uległości. Poczułam wtedy czego właściwie pragnę, jakiego związku, relacji, mężczyzny. Wydoroślałam. Dowiedziałam się wiele o sobie, jaka jest moja natura, co mnie podnieca i fascynuje, że są rzeczy które sprawią, że po kilku sekundach zrobię się mokra. Teraz spełniam się w tej relacji. Odnalazłam w niej swoje miejsce. Pragnę, czuję i kocham mocniej i głębiej. W mojej relacji kocham skrajne emocje jak ekscytację, pożądanie, strach, adrenalinę, niepewność. A jednocześnie czuję się wtedy bezpieczna, pewna tego, że pod skrzydłami mojego Pana nic złego nie może mi się stać. Uwielbiam jak On spełnia na mnie swoje odważne i ostre fantazje, jak w trakcie tego się mną opiekuje. Jak jest zdecydowany i brutalny a po chwili czuły i troskliwy, no i rzeczy które ze mną robi. Nawet gdy są to bardzo perwersyjne zabawy, to ja ufam mu bezgranicznie. A mieszanka wszystkich tych uczuć sprawia, że w trakcie naszych zbliżeń często zupełnie tracę kontakt z rzeczywistością. Odpływam w jakiś inny wymiar rozkoszy bez granic. Chciałabym zrobić prezent mojemu Panu i zafundować mu niezwykłe fellatio z użyciem Manty Fun Factory. Jestem ciekawa czy by mu się spodobało.
Raaj
5 sierpnia 2020 at 10:25Nagrody tylko dla kobiet…
Joanna
5 sierpnia 2020 at 10:41Manta jest zdecydowanie dla mężczyzn, zestaw do zabaw analnych jest neutralny płciowo, a resztę też facet może kreatywnie użyć na sobie…
Nx
5 sierpnia 2020 at 11:26Jak napisała Joanna – nagrody nie są przeznaczone do używania wyłącznie w okolicach wulwy czy waginy.
Rozumiem, że po prostu nie widzisz wśród nagród nic dla siebie. Jasne, to może rozczarowywać. Niestety, na gusta erotyczne poszczególnych osób nie mam wpływu i zdaję sobie sprawę, że nie uda mi się zadowolić pod tym względem wszystkich.
Z
5 sierpnia 2020 at 09:10Najwazniejsza rzecz w seksualności… Może to dziwnie zabrzmi, ale brak wstydu.
Przez długi czas dziwnie mi było przez to że jestem w połowie moich lat dwudziestych i ani z nikim seksu ani nawet nie jestem w stanie określić swojej seksualności. I długo, bardzo długo, te dwie rzeczy były dla mnie niczym skaza, odczucie ze coś jest nie tak. Tyle osób już miało swój pierwszy raz i wszyscy zdawali się mieć jasno określoną seksualność, orientację czy upodobania i gusta…!
Kilka lat jednak potrzebowałam aby się nauczyć że to nie jest nic tragicznego. No, jeszcze czekam aż pandemia zelżeje aby wybrać się do jakiegoś seksuologa ale koniec końców brak wstydu – po długim okresie szukania seks-pozytywnych źródeł informacji, jak między innymi Twoja strona, czy też queerowego towarzystwa – ostatecznie są najlepszą rzeczą jaką zrobiłam dla siebie w sferze łóżkowej.
A że trochę kłuje gdy na przykład czytam o życiu par czy też o tym ile rzeczy zdaje się być poza moim zasięgiem… Albo kiedyś znajdę sobie kogoś komu bym zaufała, albo pozbędę się tego uczucia. Staram się uczyć jednak, kto wie co przyszłość przyniesie – niesamowita część mojej seksualnosc to część teoretyczna.
Jeszcze trochę pracy przede mną, ale i tak uważam że jednak pozbycie się źródła tego typu negatywnych uczuć to dużo. Człowiek o wiele mniej się denerwuje, przejmuje, pozbycie się tych socjalnych nacisków – które jednak są wszędzie, nawet po sekspozytywnej stronie, nawet czasami można nie zdawać sobie sprawy! – jest cudownym uczuciem. Może jest to mniej seksualność a bardziej psychologia, ale myślę że w przypadku w którym człowiek ma tylko siebie jako partnera to te dwie rzeczy są mocno że sobą połączone.
Pragne też zawalczyć o G Dame Arc.
Dziękuję za pierwszy rok z Tobą, bo chyba trafiłam na Twój blog na czas siódmych urodzin strony. I pięknie dziękuję za podcasta! Jest on dla mnie bardziej przystępny od strony (preferencje, nic więcej), ale i jedno i drugie to kopalnia wiedzy, nawet jeśli dla mnie w dużej mierze to tylko teoria ;)
Ndestruct
4 sierpnia 2020 at 18:09Cześć. Jakiś czas temu kupiłem żonie pompowane dildo.
Okazało się, że ten gadżet wzbogacił naszą seksualność bardziej niż myślałem. Dzięki lekkiemu napompowaniu dildo jest miękkie, przez co łatwiejsze i przyjemniejsze do wprowadzania niż zwykle dioda czy wibratory, szczególnie gdy jest używane przy jednoczesnej penetracji penisem. Możliwość regulacji wielkości i dalszego zwiększania objętości dioda poprzez naciskanie pompki połączonej gumowym wężykiem jest dużo bardziej wygodna niż posługiwanie się kilkoma kolejno wprowadzanymi gadżetami. Przyjemność związana z coraz większym rozmiarem jaką ma żona przy jednoczesnym poczuciu komfortu – miękkości bo w końcu przypomina to balonik, była zauważalna od pierwszego użycia. Oczywiście gadżet ten jak wiele innych wymaga użycia lubrykantu, ale w tym wypadku nie należy go oszczędzać, bo jednak objętość rośnie więc i powierzchnia tarcia też. Maksymalne wypełnienie sprzyja bardzo intensywnym orgazmom nie tylko u żony, ale również i u mnie, bo oczywiście robi się coraz ciaśniej i stymulacja jest coraz bardziej intensywna. Jeśli kończę wcześniej i przechodzę do masażu samym „balonikiem” robi się jeszcze ciekawiej. Mogę dopompować go jeszcze bardziej do rozmiarów, które mieszczą się jedynie wtedy, gdy używam obu dłoni do jego wpychania. Przy takiej zabawie mam dodatkową możliwość ściskania tylnej napompowanej części, która nie zdołała się przecisnąć powodując, że powietrze przemieszcza się do tej części dioda wewnątrz pochwy i wypełnia ją i rozszerza dając jeszcze więcej rozkoszy mojej żonie.
Polecam wypróbowanie takiego rodzaju gadżetu każdej kobiecie (widząc reakcję i moc orgazmu) oraz każdemu partnerowi, któremu zależy na sprawianiu swojej kobiecie maksimum przyjemność i który lubi zarówno sprawić żeby partnerka poczuła się pożądanie rozpie.. jak i sam chciałby zaznać dużej ciasności, czy oporu przy penetracji wraz z taką zabawką.
Z gadżetów chętnie wypróbowałam King od Zolo, Manta od Fun Factory lub Eggplant.
Pozdrawiam i życzę wszystkim czytającym mój wpis dużo przyjemności z seksu😋
Mily
4 sierpnia 2020 at 16:41Nie chce pisać frazesów, że najważniejsza rzecz, jaką zaprosiłam 'do łóżka’ to miłość… Ale to trochę prawda. Nie chce przy tym uprawiać slutshamingu, sama dosyć miło wspominam mój rozwiązły okres w życiu. Niestety to był okres, kiedy… Cierpiała też trochę moja samoakceptacja. Dopiero kiedy pojawił się mój chłopak, po jakimś czasie, kiedy się ustabilizowałam w 'pozostałym’ życiu, i do seksu podchodziłam… Spokojniej, z czystą głową, nie martwiąc się o studia, mieszkanie, czy inne tego typu sprawy, a do tego, kiedy przestałam się przez cały czas martwić, co mój partner sobie o mnie myśli, czy mu się podobam, czy lubi to co z nim robię, kiedy się 'dograliśmy’, zaczęliśmy się lepiej komunikować, kiedy uwierzyłam, że serio nie mam się o co martwić… Zaczęło być o wiele lepiej, zaczęliśmy robić rzeczy, na które od dawna mieliśmy ochotę, próbować nowych rzeczy, zdawać sobie sprawę, że… Nie wszystko będzie się nam podobać, ale przynajmniej spróbowaliśmy i wiemy teraz. Także chyba komunikacja, samoakceptacja i psychiczny spokój, to najwspanialsze, co zaprosiłam do swojej seksualności. Jeśli mogłabym wybrać nagrodę, to chętnie Bumper Booty, bo to jest nadal obszar, którego nie wyeksplorowaliśmy
Karolina
4 sierpnia 2020 at 15:52Cześć :)
Stooo lat!
Do swojej seksualności dodałam coś, co kiedyś nazwałaś w podkaście mapowaniem przyjemności. Przez dłuuugi czas masturbowałam się i uprawiałam seks partnerowany stymulując dokładnie tę samą część ciała, w jeden konkretny sposób, co pozwalało mi szybko i łatwo osiągnąć orgazm. Parę miesięcy temu jednak postanowiłam „zaryzykować” i od nowa sprawdzić, jaki dotyk lubi moje ciało. I odkryłam, nie od razu, moje „nowe” strefy erogenne. W pewien sposób uczyłam się je czuć, uczyłam się skupiać na tych konkretnych miejscach w ciele… Pisząc to zaczęłam się zastanawiać, czy zowu przypadkiem nie popadam w „seksualną rutynę”. Może. Ale jestem bardzo zadowolona ze swojego życia seksualnego. I powoli wprowadzam inne eksperymenty. Mam różne pomysły, ale na razie układam je sobie w i zastanawiam się, czy na pewno będę się w trakcie dobrze czuła. Jest coraz lepiej!
Interesuje mnie niemal wszystko, bo szykuję się do eksperymentowania! Najbardziej jednak FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink lub Bumper Booty Bundle od Lovehoney czy Gbulb od Gvibe.
Aga
4 sierpnia 2020 at 12:58Hej! Dla mnie najciekawszym i najprzyjemniejszym zaproszeniem do naszej seksualności było odnalezienie jednorożca i dosłowne zaproszenie go na randkę we troje. Stosując się do rad z Twojego podcastu udało nam się znaleźć jednorożca, a właściwie to kobietę o imieniu J. Będąc w związku od 10 lat nigdy nie byliśmy z nikim innym. Jesteśmy swoimi jedynymi partnerami i uwielbiamy to! Nigdy się nie nudziliśmy, ale dzięki Twoim podcastom udało się zelektryzować naszą stabilizację. Z J. spotkaliśmy się jak do tej pory 3 razy. Dla nas to świetne doświadczenie, które daje nam kopa po każdym spotkaniu. Jesteśmy dla siebie jeszcze lepsi. A z J. mamy grupę na msg, gdzie od czasu do czasu dowcipkujemy, śmiejemy się i rozmawiamy. Fajna, niezobowiazujacą relacja, opata na pozytywnym seksie. Dzięki niej odkrywamy się na nowo :) chętnie wypróbujemy na następnym spotkaniu Króla od Zalo lub magika od punktu G!
Buziaki!
Weronika
3 sierpnia 2020 at 18:12Hej! Słucham Twoich podcastów od paru tygodni, ale pochłonęłam wszystkie w 2-3 dni <3
To, co wprowadziłam do swojej seksualności i najbardziej mi pomogło, to zadawanie pytań, ciekawość. Jestem w związku i nasz seks stał się o wiele przyjemniejszy, kiedy zaczęłam prosić o pewne rzeczy, zaczęłam mówić szczerze o swoich potrzebach (chociaż są często bardzo wysokie i nie do końca pokrywają się z potrzebami mojego partnera – ale tak bardzo dobrze to wiedzieć!). Również pytam go o to, jak jest mu dobrze, czego on by chciał. Bo chciałabym wypróbować jak najwięcej. I właśnie – chcę próbować. Na grupach fejsbukowych związanych z seksualnością zadaję ostatnio mnóstwo pytań, włączam się w dyskusje. W google często wyszukuję różnych informacji. Zaczęłam rozmawiać ze swoimi znajomymi o naszej seksualności, co uważam za ogromne osiągnięcie! Wspaniałe wydaje mi się, jak dużo możliwości mamy, jak bardzo seks można urozmaicić. Dzięki Tobie i innym sekspozytywnym dziewczynom, nauczyłam się masturbacji, czerpię z niej w końcu przyjemność, moja łechtaczka to już nie tylko przewrażliwiony guzek. Cieszę się, że jest ze mną coraz lepiej, zdobywam wiedzę i nowe możliwości, i chcę żebyś wiedziała, że masz w tym ogromny udział.
Jeśli miałabym wybrać którąkolwiek z zabawek, wybrałabym na pewno coś wibrującego! Nie mam jeszcze żadnej zabawki, niestety, dopiero rozpoczynam swoją przygodę ^^