Świętuj ze mną 8. urodziny bloga i weź udział w konkursie z baaardzo atrakcyjnymi nagrodami!
Równo 8 lat temu opublikowałam na Proseksualnej pierwszy artykuł. Nawet nie pamiętam, czego dotyczył – wiem jednak, że rozpoczął długą, niezwykle interesującą podróż po świecie seksualności, którą odbywam tu z Wami (z niektórymi od samego początku!).
Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale tygodnie poprzedzające proseksualne urodziny to dla mnie czas planowania, rozmów, pozyskiwania sponsorów, dobierania nagród. Przyświeca mi jeden cel: chęć podziękowania Wam za spędzany tu wspólnie czas. Za Waszą obecność, komentarze, wiadomości i polecanie Proseksualnej znajomym.
Ten rok dla wielu osób, w tym dla mnie, był trudny. Wiele rzeczy, na które się cieszyłam, zostało odwołanych, niektórzy klienci, niepewni własnej przyszłości, musieli zrezygnować z moich usług, po raz kolejny publicznie zaatakowała mnie jedna z konserwatywnych organizacji.
To wszystko, paradoksalnie, pozwoliło mi poznać siłę społeczności i przekonać się, że warto dzielić się nie tylko tym, co się udaje, ale też tym, co uwiera i boli. Cieszę się, że mam wokół siebie grono osób, którym to, co robię, nie jest obojętne i które udzieliły mi wsparcia wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Ta impreza jest dla Was!
Na 8. urodziny bloga przygotowałam dla Was 8 fantastycznych nagród od fantastycznych osób i marek. Mam nadzieję, że wśród nich znajdziecie coś dla siebie – nagrody są tak różnorodne, jak Wy i Wasze ekspresje seksualne. Zadbałam też o osoby, które na co dzień czytają Proseksualną poza krajem – część nagród może zostać dostarczona na terenie całej Europy, a dwie (w tym jeden produkt elektroniczny) na terenie całego świata.
Nie przedłużając więc – zobaczcie, jakie nagrody możecie zgarnąć w urodzinowym konkursie:
Duże, zmieniające kolor dildo Bakłażan od SelfDelve

To dildo to gwarancja maksymalnego wypełnienia pochwy… Nie tylko dla osób na diecie roślinnej! Jeżeli już cieknie Ci ślinka, zajrzyj do mojej relacji z manufaktury SelfDelve, poznaj historię marki i zobacz inne owocowo-warzywne cudowności z Drezna.
Aubergine/Eggplant (lub po prostu Bakłażan) od SelfDelve to artystyczne, ręcznie robione dildo z kolekcji Garden of Eden. Wykonane z mięciutkiego, zmieniającego kolor silikonu, z pewnością zadowoli osobę, która lubi duże zabawki i naprawdę mocne wrażenia płynące z ich użytkowania. Na dodatek jest to dildo niezwykle dyskretne – z łatwością wtapia się w otoczenie, udając warzywo.
Wysyłka: Europa.
Delikatny wibrator do punktu G Dame Arc od Kinky Winky

Ice, ice, baby! Jeżeli po lekturze mojej recenzji wibratora do obszaru G Arc przemknęło Ci przez myśl, że to zabawka stworzona dla Ciebie, być może Twoje marzenia o jego delikatnym dotyku już wkrótce się spełnią…
Wibrator do punktu G Arc od Dame, ufundowany przez Kinky Winky, to gadżet i-de-al-nie wyprofilowany do stymulacji tego niezwykłego obszaru. Jego zakrzywiony kształt i sprężysta końcówka pozwalają precyzyjnie namierzyć punkt G, obdarzając go głębokimi, stukającymi wibracjami. Zabawka może z powodzeniem być wykorzystywana również do stymulacji łechtaczki i innych rozkosznych zakamarków ciała. Design akcesoriów Dame z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią minimalistyczny, elegancki styl.
Nagrodą jest wibrator w kolorze jasnego błękitu. Wysyłka: Polska.
Rotujący wibrator-króliczek FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink

Rotuje, wibruje, czaruje… Ten półrealistyczny wibrator-króliczek za sprawą bardzo mocnego mechanizmu dostarcza prawdziwie nieziemskich doznań.
Booster Rabbit marki FemmeFunn ufundowany przez butik Lula Pink to klasyka w nowoczesnym wydaniu. Wibratory-króliczki nie bez powodu cieszą się niesłabnącą popularnością – dobrze wyprofilowane mogą być sprawcami silnych, wielokrotnych orgazmów. Booster Rabbit został dodatkowo wyposażonych w mechanizm rotujący (jego działanie zobaczysz w tym filmie), który stymuluje obszar G lub gruczoł prostaty intensywnym wirowaniem. Dodatkowo technologia Turbo Boost stwarza możliwość znacznego podkręcenia mocy, gdy szczyt jest już bliski.
Wysyłka: Polska.
Zestaw do analnych eksploracji Bumper Booty Bundle od Lovehoney

Czy są tu ciekawskie, żądne przygód pupki? Mam nadzieję, że tak, bo ta nagroda dopieści anus jak żadna inna!
Bumper Booty Bundle to zestaw akcesoriów do analnych eksploracji, w skład którego wchodzą: gruszka do lewatywy, wibrator typu pocisk, korek, wibrująca zatyczka analna, wibrujące koraliki i masażer prostaty (choć nie trzeba posiadać tego gruczołu, aby zabawa była satysfakcjonująca i przyniosła dużo radości). Zabawki mają różne rozmiary, a więc mogą korzystać z nich osoby o różnych stopniach analnego wtajemniczenia lub te, które powoli chcą przygotować tylne drzwi do przyjęcia czegoś większego…
Wysyłka: Europa.
Posuwisty wibrator King od Zalo

Jakiś czas temu recenzowałam na blogu wielofunkcyjny i bardzo skuteczny wibrator Queen. Jeżeli Królowa pojawiła się w Twojej kolekcji, być może nadszedł czas, aby dołączył do niej Król…
King to najnowszy gadżet w kolekcji Zalo, łączący funkcję wibrowania i stymulację tarciem – brzmi jak obietnica prawdziwie królewskich rozkoszy… Technologia PowerThrust sprawia, że jego końcówka wysuwa się na 1,5 cm do przodu (z intensywnością do 40 razy na sekundę!), precyzyjnie trafiając w obszar G. Jej działanie najlepiej obrazuje ten film. To bardzo elegancka zabawka, która będzie ozdobą każdej kolekcji – element w kolorze złota o strukturze łusek kobry i piór orła inspirowany jest nakryciem głowy egipskich królów. Blasku dodaje mu zaś kryształ Swarovskiego. Idealna nagroda dla osób, które uwielbiają luksusowe seksualia!
Zalo King może być sterowany i programowany również przy pomocy aplikacji Zalo Remote. Nagrodą jest wibrator w kolorze głębokiej czerni. Wysyłka: cały świat.
Narzędzie edukacyjne OMGyes, Sezon 1 i 2
Odkryj radość z posiadania cipki lub… uzyskaj narzędzia przydatne w pracy pomocowej w zakresie seksualności. Przeczytaj moje wrażenia z korzystania z Sezonu 1 i Sezonu 2.
OMGyes to wyjątkowy projekt badawczy, którego celem jest wyłuskanie i uporządkowanie różnych technik sprawiania sobie przyjemności. Do tej pory powstały dwa sezony: pierwszy skoncentrowany na zewnętrznej stymulacji łechtaczki (zdobytą wiedzę można sprawdzić na interaktywnych ekranach!) i drugi, który zabierze Cię w ekscytującą podróż do wnętrza cipki. Jeżeli masz ochotę lepiej poznać swoje ciało, dowiedzieć się, jak masturbować się ciekawiej lub jak dać rozkosz osobie z cipką, OMGyes jest dla Ciebie. Świetnie sprawdza się też w seksuologicznej pracy z ciałem i innych dziedzinach pomocowych związanych z seksualnością człowieka.
Nagrodą jest dożywotni, nieograniczony dostęp do obydwu sezonów OMGyes. Wysyłka: cały świat (produkt elektroniczny).
Uroczy wibrator-żarówka Gbulb od Gvibe

Wibrator uniseks, który jest jak światło rozjaśniające seksualny mrok. W sam raz dla kogoś, kto lubi, kiedy ukochana zabawka wygląda jak coś zupełnie innego…
Gbulb to flagowy i chyba najbardziej rozpoznawalny gadżet marki Gvibe. Ten wibrator, wyposażony w motor o mocy, której nie powstydziłby się masażer typu wand, doskonale nadaje się do stymulacji wulwy, penisa, piersi, perineum, a także do głębokiego masażu całego ciała. Jego nietypowy, wesoły design i słodki kolor waty cukrowej z pewnością wywoła uśmiech na niejednej twarzy, ale też pozwoli na dyskretne przechowywanie, bo zabawka świetnie wtapia się w otoczenie jako popowa dekoracja.
Wysyłka: Europa.
Wibrator ze skrzydełkami Manta od Fun Factory

Marzysz o wibratorze z prawdziwego zdarzenia, przeznaczonym do stymulacji penisa? Z tą zabawką dosłownie odpłyniesz…
Manta od Fun Factory to wielofunkcyjny wibrator, zaprojektowany z myślą o stymulacji penisa. Podczas zabawy jego skrzydełka delikatnie oplatają członek, a głębokie wibracje dostarczają niesamowitych wrażeń. Rozmiar? Całkowicie uniwersalny, bo ciasność kontrolujesz siłą nacisku dłoni. Mantę można z powodzeniem wykorzystywać podczas zabaw solo, jak i w większym gronie – sprawdzi się nie tylko jako masturbator, ale też urozmaici fellatio, a podczas seksu penetracyjnego przyłożona do nasady penisa wprawi go w wibracje, stymulując zarówno osobę penetrującą, jak i penetrowaną.
Nagrodą jest wibrator Manta z serii Black Line w kolorze czarnym. Wysyłka: Polska (paczkomat).
Jak wziąć udział w konkursie?
W komentarzu pod tym artykułem napisz, jaka była najważniejsza rzecz, którą zaprosiłxś do swojej seksualności – w ostatnim czasie lub kiedykolwiek. Nagrodzę najciekawsze wypowiedzi!
Dodaj, którą nagrodę (lub które nagrody) masz na oku – chcę, aby osoby nagrodzone otrzymały to, o czym marzą i co harmonijnie wpisze się w ich seksualną ekspresję. Jeśli pominiesz ten krok, a postanowię nagrodzić właśnie Ciebie, nagroda zostanie wytypowana przeze mnie.
W polu do tego przeznaczonym wpisz często sprawdzany adres email (nie będzie on upubliczniony). Tylko w ten sposób będę mogła skontaktować się z Tobą w sprawie wygranej.
Pro tip: najbardziej lubię nagradzać osoby, które mnie lubią i są aktywne na blogu lub na moich kanałach w mediach społecznościowych. Każdego roku urodzinowe rozdanie linkowane jest na forach konkursowych i choć nie widzę nic złego w chęci próbowania swoich sił w konkursach z nagrodami, konkurs urodzinowy organizuję przede wszystkim dla zgromadzonej tu sekspozytywnej społeczności.
Konkurs trwa od 28.07.2020 do 9.08.2020, godz. 23:59 CEST. Zgłoszenia przesłane po tym terminie nie będą rozpatrywane. Osoby nagrodzone zostaną wytypowane najpóźniej 14.08.2020. Udział w konkursie oznacza akceptację regulaminu znajdującego się pod tym linkiem.
Zwycięskie komentarze zostały wytypowane – sprawdźcie maile!
Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie – Wasze opowieści, wiele z nich bardzo poruszających, wywołały u mnie masę emocji. Były i uśmiechy, i łzy wzruszenia. To nie była łatwa decyzja – nigdy nie jest. Jak zwykle w takich sytuacjach chciałabym nagrodzić duuużo więcej osób niż mam nagród, ale niestety, nie mam takiej możliwości. Ale nie zniechęcajcie się! To nie ostatnia taka impreza…
zdjęcia nagród pochodzą ze stron producentów/sponsorów


Komentarze zamknięte.
Alexa
9 sierpnia 2020 at 22:10Całe moje dotychczasowe życie miałam dosyć mała wiedzę o seksualnosci- zwłaszcza mojej. Skupiałam sie na tym czego oczekuje mój partner, ja byłam gdzieś w tle. Tak więc po latach takiego stanu rzeczy, był on osobom, którą wpusciłam do mojej własnej seksualnosci, dzięki czemu miałam motywacje by poznawać lepiej swoje ciało, z początku ukierunkowane było to na to, by jemu sprawiać wiekszą przyjemność. Z perspetywy czasu o tym myśląc było to bardzo smutne podejście. Sama dla siebie nie widziałam miejsca w MOIM życiu seksualnym. Na szczęście odważyłam się spróbowania samomiłości dla siebie, dla odkrycia własnych granic i potrzeb. Efekty zaskoczyly mnie niesamowicie, przede wszystkim to, że przestałam traktować swoje ciało jak obudowę do mentalności. Pozwoliło mi to na wpuszczenie samej siebie do swojego łóżka, ale tez sporo zmieniło się w mojej głowie. Wiec ostatecznie moge śmiało powiedzieć, że najważniejsza „rzecz”, którą zaprosiłam do swojej seksualności, to JA. Jestem za to sobie wdzięczna.
A jeśli chodzi o nagrody, najbardziej interesuje mnie Funn Booster Rabbit(do kolejnych eksploracji swojego ciala :), ale moją uwagę przykuły również G Dame Arc, Bumper Booty Bundle oraz King od Zalo.
Granulat
9 sierpnia 2020 at 22:04Z okazji urodzin bloga życzę Ci dalszych sukcesów i pogody ducha 💜
Moimi preferowanymi nagrodami są Manta, Bumper Booty Bundle albo King.
Najważniejsze, co zaprosiłam do swojej seksualności, to świadomy rozwój. Miałam do przepracowania mnóstwo kwestii, które mnie ograniczały – pochwicę, doświadczenie przemocy seksualnej, nieumiejętność nawiązania bliskiej i intymnej relacji, nieświadomość swoich potrzeb i wiele innych. Długo zajęło mi zrozumienie, że seks nie jest przykrym obowiązkiem, który trzeba odbębnić, żeby partner mnie nie porzucił. Cieszę się, że pochyliłam się nad tą kwestią, bo odkąd wzięłam swoją seksualność za rogi i zaczęłam świadomie nad nią pracować, moje życie naprawdę zmieniło się na lepsze. Niemniej, nadal jestem w drodze, ciągle się dokształcam (m.in. u Ciebie na blogu) i eksperymentuję. Dziękuję Ci za wszystkie wartościowe treści na blogu, bo miały bardzo duży wkład w rozwój mojej seksualności 💜
Anya_86
9 sierpnia 2020 at 21:47Ach i zapomniałabym, chętnie swoją kolekcję poszerzyłabym o króliczka, tego typu zabawek nie ma jeszcze w moim repertuarze.
Anya_86
9 sierpnia 2020 at 21:46Kolejny rok kiedy tu jestem, kolejny wspaniały rok dla mnie i mojej seksualności. Najlepsze co kiedykolwiek mogłam dla niej zrobić to zaufać mojej intuicji, to ona prowadzi mnie wprost idealnie w kierunkach które przynoszą mi ogrom satysfakcji, tak w przypadku soloseksu, zabawek które kupuję czy doświadczeń jakie nabywam z moim partnerem. Cudownie było się odważyć i zaufać swojej intuicji, edukować się też i tutaj co rozwinęło moje zaufanie do samej siebie i mojego ciała. Oby kolejne urodziny Proseksualnej przyniosły nam kolejne miłe doświadczenia zebrane w kolejny rok, dziękuję za wszystko co dotąd i do poczytania w kolejnych wpisach! Pozdrawiam ciepło
Agata
9 sierpnia 2020 at 21:22Ciężko wybrać jedną rzecz która najbardziej wpłynęła na moją seksualność. Odkąd pamiętam zawsze byłam osobą ciekawą świata, a zwłaszcza interesowała mnie wszelka nazwijmy to „inność”. Również ta seksualna.
Takim przełomowym momentem w moim życiu seksualnym była pierwsza wizyta w sex shopie. Było to w wakacje kilka lat temu. Razem z partnerem stwierdziliśmy że nigdy nie byliśmy w tego typu sklepie więc w sumie czemu by nie skorzystać z okazji. Kierowała nami głównie ciekawość jak tam jest. Jednak ta pierwsza wizyta trwała… mniej niż dwie minuty. Poczuliśmy się zawstydzeni, przytłoczeni ilością gadżetów. Jak szybko weszliśmy tak szybko wyszliśmy. Później stwierdziliśmy że to było głupie więc spróbujmy jeszcze raz w innym miejscu. Tym razem z planem kupienia czegoś. Padło na knebel i kajdanki. Przeprowadzenie rozmowy spadło na moje barki. Z początku byłam strasznie zestresowana, jednak osoba która nas obsługiwała była niezwykle ciepła, odpowiadała na każde pytanie, oprowadziła po sklepie. Zakupy były udane. Od tamtej pory będąc na każdym wyjeździe naszym głównym punktem programu jest wizyta w sex shopie.
Uwielbiam rozmawiać o gadżetach, ucinać sobie dłuższe pogawędki ze sprzedawcami. Zawsze doradzą, zaproponują coś ciekawego, wymienią się doświadczeniem.
Kiedyś nawet dostałam propozycję pracy w jednej z sieciówek, niestety musiałam odmówić. Jednak ta propozycja zasiała w mojej głowie myśl że: w sumie to chciałabym pracować w takim miejscu.
Jak to mówią: uważaj czego sobie życzysz bo może się spełnić? Tak, pracuje w sex shopie w swojej okolicy. Co mi to dało? Przede wszystkim jeszcze większą otwartość na ludzi. Ta praca pokazuje mi jak bardzo jesteśmy różni, jak wiele rzeczy może nas podniecać. Codziennie uczę się czegoś nowego, poznaje nowe osoby, nowe gadżety. Największą satysfakcję sprawia mi że klient jest zadowolony i że wraca. Nie tylko po to by kupić nowy gadżet, ale też by zasięgnąć rady, czy po prostu przez chwilę móc być sobą i czuć się komfortowo mówiąc o swoich preferencjach. Bo w seksie chodzi o to by być sobą.
A jeśli chodzi o gadżet który mnie interesuje – podoba mi się żaróweczka z Gbulb. :)
Jl
9 sierpnia 2020 at 21:12Co ja zaprosiłam do swojej sypialni i życia? Dwie rzeczy – samoakceptację i otwartość. Od zawsze byłam większa niż moje rówieśniczki. Nie raz słyszałam dużo różnych obraźliwych epitetów na temat mojego ciała co bardzo zakorzeniło się w mojej głowie, a poprzedni partnerzy wcale w tym nie pomagali. Niby było fajnie, ale nigdy nie czułam się przy nich do końca okej. Seks po ciemku, mechaniczny, przy żadnym nigdy nie byłam w pełni naga. Poszłam na terapię, która pomogła mi zaakceptować swoje ciało. Czułam i nadal czuję się dobrze. Pokochałam swoje ciało.
Na początku tego roku poznałam mojego obecnego mężczyznę. Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że ktoś może równie mocno kochać mnie taką, jaka jestem. Przy nim czuję się na milion procent sobą. Ta reszta wstydu, która towarzyszyła mi w łóżku odeszła w zapomnienie. Teraz nawet jego spojrzenie przyprawia mnie o zawrót głowy. Nauczyliśmy się otwarcie rozmawiać o tym co lubimy, co nas podnieca. Za każdym razem odkrywamy siebie na nowo. Jest pierwszym facetem, który mnie słucha, i który uczy się mojego ciała.
Przy nim nie krępuje się być całkowicie nago, nie boję się być „na górze”, uwielbiam ubrać się w seksowną bieliznę – jego wzrok i zachowanie mówi mi wtedy wszystko. Jeszcze rok temu nie weszłabym pewnym krokiem do sklepu z bielizną erotyczną – dzisiaj to sama przyjemność.
Nagroda, która na pewno byłaby dla mnie i dla niego idealnym prezentem to zestaw Bumper Booty Bun.
Agata
9 sierpnia 2020 at 20:15Najważniejsza rzecz, którą zaprosiłam do swojej seksualności? To pewnie zabrzmi dość prosto, ale… Zaprosiłam siebie. Po ponad siedmiu latach w jednym związku nie szukałam nowych doznań – zwyczajnie myślałam, że ich po prostu nie ma. Dopiero teraz, gdy od kilku miesięcy jestem w domu i mam dla samej siebie więcej czasu, odkryłam Twojego bloga, instagrama, Twoje warsztaty online – soloseks oraz trening seksualnej uważności. I nagle jakby przede mną otworzyły się nie drzwi, a cały korytarz pełen drzwi. Nigdy nie próbowałam odkrywać własnej seksualności, nie zdążyłam przed wejściem w związek, a potem zwyczajnie nie szukałam soloseksu – myślałam, że seks z partnerem to najwięcej, co można mieć. Pomogłaś dopuścić mi siebie do własnej cipki i głowy. I bardzo serdecznie Ci za to dziękuję. Tak po ludzku.
Jeśli chodzi o świat gadżetów, to dopiero go odkrywam, również dzięki Twoim rekomendacjom (i urodzinom Kinky Winky…). Najbardziej obiecująco wygląda King, to muszę przyznać. Klasa sama w sobie. Ale chętnie zapoznałabym się też G Dame Arc czy z Booster Rabbitem…
J
9 sierpnia 2020 at 19:25Najważniejszą rzeczą, jaką zaprosiłam do swojej seksualności była rozmowa, otwarta komunikacja o seksie. Kiedyś zupełnie inaczej odpowiedziałabym na to pytanie. Pewnie wskazałabym pierwsze spojrzenie w dół, we własne krocze, bo wychowana we wstydzie do swojego ciała, w katolickiej rodzinie moja niepewność to czego powinno się robić a czego nie z ciałem była ogromna do tego stopnia, że nawet przy kąpieli nie sprawdzałam, co tam jest, co mam między nogami..Z innym etapem mojego życia wiąże się oddzielenie związku swojego seksualnego powera z koniecznością stałej, poważnej, opartej na miłości relacji. Zmieniło to mój punkt widzenia na seksualność i zostawiło duże pole do popisu w eksploracji.
Wracając jednak do mojej głównej odpowiedzi :rozmowy o seksie przez wiele lat były tematem tabu zarówno dla mnie jak i dla moich różnych partnerów. Nie było przestrzeni ani gotowości na rozmowę czy to z jednej czy z drugiej strony.
Ale w końcu nadszedł ten moment, że poznałam osobę, z którą było to możliwe. Ba! On dosłownie oczekuje, żebym mówiła, czego chcę, co mnie podnieca, aby sprawić mi jak największą przyjemność. I ups. Tu pojawił się spory test. Spora blokada dla mnie. Bo do prawie mojego 27 roku życia nikt wcześniej tego nie poruszał, nie drążył. Seks po prostu był. Lepszy, gorszy, wspaniały, chujowy. Tzw. jakiś. I tu pojawiło się otworzenie, powolne, pewnych furtek we mnie. Odkrywając siebie, rozmawiając, wprowadziliśmy różne rzeczy do łóżka, które nie mieściły się w głowie mi wczesniej, których się bałam albo których nie miałam z kim spróbować. I dzięki rozmowom zaczęliśmy sobie wysyłać magię zdjęcia, czego byłam przeciwnikiem. A co się wydarzyło? Polubiłam to! Potem doszedł seks przez kamerkę, wspólne oglądanie porno, zabawki(których wcześniej np w stałych relacjach mieć nie mogłam. Bo co? Ja Ci nie wystarczam? Jakby to urągało męskości), a także spełnienie moich fantazji o zdominowaniu mężczyzny i próbowaniu zabaw meskim anusem (co okazało na maksa przyjemne dla niego również). Także wiem jedno. Bez komunikacji w seksie, bez przełamania się, nie pozna się nowych rzeczy. Granic siebie. Granic przyjemności. Niby proste-ale jak się okazuje, nie zawsze. Nie dla każdego.
Magda
9 sierpnia 2020 at 19:22Dla mnie najważniejszą rzeczą jaką zaprosiłam do swojej seksualności była samomiłość bez poczucia winy. Od kiedy byłam małą dziewczynką czułam że robię coś niewłaściwego myśląc czy dotykając się w określony sposób. Potem jako nastolatka swój pierwszy orgazm przeżyłam masturbując się pod prysznicem podniecona myślami o scenie erotycznej z książki fantasy którą w tamtym czasie czytałam. Wtedy za każdym orgazmem czułam wyrzuty sumienia, niechęć do siebie i swojej seksualności. Od tamtej jednej książki i pierwszego orgazmu zaczął się dla mnie zupełnie nowy rozdział jeśli chodzi o moją cielesność. Po nieudanych próbach zaprzestania masturbacji podyktowanych poczuciem winy i brakiem wiedzy, zaczęłam szukać, czytać, oglądać, stopniowo i w swoim tempie eksplorować tematy związane z seksualnością (tak też trafiłam na Twojego bloga). Uczyłam się rozmawiać o seksie i wyrabiać własne opinie, kupiłam pierwszy wibrator, zyskałam dużo świadomości i zupełnie pozbyłam się poczucia winy związanego z masturbacją. Teraz wciąż odkrywam i cały czas się uczę a soloseksualność jest dla mnie równie ważna jak seks z partnerem i nie wyobrażam sobie swojego życia erotycznego bez niej. Chociaż pierwszą sesję samomiłości mam już dawno za sobą to przyznam że nadal czasem podczas masturbacji wracam do tamtej sceny z książki i wcielając się w główną bohaterkę krzyczę imię jej partnera dochodząc, nadal działa to na mnie niesamowicie orgazmogennie :D
Najbardziej urzekł mnie wibrator King, a zaraz po nim rotujący króliczek :)
Paula
9 sierpnia 2020 at 19:07Szczerość w związku. Absolutną i nic nie ukrywającą. Szczerość do bólu i łez. Szczerość, która leczy nasze dusze i pozwala zbliżyć się jakby serce do serca. Wtedy nasze ciała zamieniają się w jedno podczas seksu. Jestem pewna, se pomimo tego że nie jest to fizycznie możliwe to tak się dzieje.
Potem, na koniec, płaczę ze szczęścia.
Mam swojego Króla (partnera) ale chciałabym ich mieć dwóch 😈
King ozdobiony złotem, please. (me)
Monika
9 sierpnia 2020 at 18:07Zaprosiłam do swojego życia książkę „Ona ma siłę” i zgodę na reaktywność (to ok, że nie inicjuję ale warto wytłumaczyć to partnerowi aby nie miał poczucia, że mnie nie kręci, bo kręci obłędnie) przy jednoczesnym stopniowym rozbudzaniu ciała i reakcji nawet na drobne przyjemności. Zauważyłam, że głębsze oddychanie pozwala mi bardziej być tu i teraz i odczucia są intensywniejsze. Nabrałam też przez to uwagi aby naprowadzać partnera na to, co faktycznie zadziała, bo jestem przeciwna udawaniu przyjemności. Obie strony na tym ogromnie zyskują :) Nie są to jakieś szalone rzeczy, ale przez taką stopniową pracę zdarzyło mi się, że przełamałam reaktywność i było cudownie.
Uszczęśliwiłby mnie (uprzyjemnił, a właściwie wysłał w kosmos, bo potrzebuję intensywnej i wieloobszarowej stymulacji): Rotujący wibrator-króliczek FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink
ew.Narzędzie edukacyjne OMGyes, Sezon 1 i 2
Asia Lew
9 sierpnia 2020 at 17:52Zdecydowanie najważniejszą rzeczą, którą zaprosiłam do swojej seksualności ostatnio, to swoboda w relacji z partnerem. Aż się wzruszam, jak o tym myślę, bo myślałam, że od dawna mam tej swobody w sypialni dużo, ale dopiero kiedy spotkałam swojego pierwszego partnera „na poważnie”, czuję, że tę swobodę mam tak naprawdę, dzięki zaufaniu do niego i świadomości, że mogę z nim omówić naprawdę wszystko zupełnie na luzie i zrobić to, na co oboje się entuzjastycznie zgodzimy. Chociaż co najmniej kilku poprzednim moim relacjom seksualnym nie mogę odmówić dużej emocjonalnej bliskości, to tak dużej swobody wcześniej nie doświadczyłam, chyba głównie ze względu na różne trudności komunikacyjne i ze strony partnerów, i z mojej. Dużą rolę odgrywały tam lęki i kompleksy, które sprawiały, że zarówno trudno było np. mówić o rzeczach, które w seksie chcę robić, jak i o tych, na które nie mam ochoty. Teraz widzę w swoim związku naprawdę dużo luzu oraz zaufania. Mówimy sobie o przeróżnych naszych pragnieniach, ale i obawach i zawsze mam wrażenie, że mogę partnerowi powiedzieć o swoich lękach, odmówić czegoś, przerwać coś, a to jeszcze niedawno, zwłaszcza przed psychoterapią, było dla mnie niezwykle trudne. Teraz wiem, że kiedy partnera o coś poproszę, wysłucha mnie i zaakceptuje prośbę lub asertywnie odmówi, a kiedy mu coś wyznam, on mnie nie wyśmieje. Cieszę się, że możemy wspólnie odkrywać nowe aktywności, powoli, bez presji żadnej strony i że nie wszystko musi być idealnie, żebyśmy byli zadowoleni. Ważne, że jest nam wystarczająco dobrze. Być może za kilka lat uda mi się jeszcze trochę poluzować mój obsesyjno-kompulsyjny rys osobowości, mój perfekcjonizm i potrzebę kontroli wypracowane w dzieciństwie, i wtedy dopiero się zdziwię, jak to jest mieć pełną swobodę w seksie, ale póki co naprawdę cieszę się tym dużym krokiem, który udało mi się ostatnio zrobić w tej nowej relacji.
Będę wdzięczna za Zalo King, Gbulb, Dame Arc albo OMGyes (wymienione w kolejności zaczynając od najbardziej upragnionego prezentu).
MK
9 sierpnia 2020 at 17:50Po prawie 17-letnim związku, pozwoliłam sobie na trochę dzikości, swobody, obustronnych orgazmów i zaprosiłam do łóżka nowego, wspaniałego człowieka, z którym mogłam odkryć swoje erotyczne zakamarki rozkoszy! Nie bójcie się zmian!
G.A
9 sierpnia 2020 at 17:46Jaka była najważniejsza rzecz jaką zaprosiłam do swojej seksualności? – Akceptacja, dużo osób w tym momencie czytania uśmiechnie się i machnie ręką, pomyślą „banał” …ale nie dla mnie. Akceptacja całkowicie odmieniła moje życie, a szczególnie to seksualne. Wszystko zaczęło się w momencie dojrzewania, bo to wtedy odkryłam w sobie pewną odmienność. „Coś ze mną jest nie tak” to była pierwsza myśl gdy na lekcji biologii w podręczniku zobaczyłam budowę anatomiczną kobiecych narządów płciowych. Przestraszyłam się. Długo wpatrywałam się w rysunek z opisem „wargi sromowe większe i mniejsze” u mnie było na odwrót, zupełnie inaczej niż na ilustracji. Po powrocie do domu przeglądałam fora internetowe których treść wpędziła mnie w jeszcze większe kompleksy. W treści przeważały wulgarne opinie mężczyzn dosadnie opisujących jak bardzo brzydzą ich kobiety które są zudowane w ten sposób. Przed zaśnięciem ciągle myślałam o tym co tam przeczytałam, a po policzku spływały łzy. Nawet teraz, po latach dobrze pamiętam jak mężczyźni z tego forum wyśmiewali się twierdząc, że ” motylka” mają tylko kobiety które nie szanują swojego ciała, a ich skóra rozciągnęła się od rozwiązłości. Oczywiście, już wtedy wiedziałam, że kobiety mają różną budowę ciała, a wystające wargi nie są powodem do wstydu, że to normalna budowa, pod warunkiem, że nie utrudnia współżycia, nie powoduje bólu czy dyskomfortu podczas chodzenia lub jazdy na rowerze. U mnie wszystko było w porządku pod względem fizycznym, ale ciągle czułam się gorsza od innych kobiet. Właściwie czułam nawet, że nie jestem prawdziwą, wartościową kobietą. Miałam swoje przemyślenia: przecież o biustach mówi się dużo, głośno i otwarcie. Ich różnorodność jest w pełni akceptowana i powszechna. Ich rozmiar nie ma znaczenia, bo wszystkie są piękne. O wargach sromowych już się tyle nie mówi, jest to temat tabu, jakby kobieta istniała tylko od pasa w górę. Pamiętam jak kiedyś oglądałam program o medycynie estetycznej. Kobieta zdecydowała się na zabieg zmniejszenia warg sromowych. Głęboko w pamięci zapadły mi mało profesjonalne słowa lekarza, że jest to defekt urody, wada budowy wynagająca korekty, gdyż z taką budową ciała trudo jest utrzymać higienę. Poczułam się tak, jakby ktoś wymierzył mi policzek. Zabolało, poczułam się „brudna”. Zmarnowałam tyle lat na walkę z myślami. Bardzo późno poszłam na pierwszą wizytę u ginekologa. Miałam świadomość, że lekarz wiele już widział, ale pokonanie własnej bariery wstydu i rozebranie się przed kimś obcym było dla mnie koszmarem.Po wszystkim wiedziałam, że takie myślenie nie było rozsądne, że mogłam narazić swoje zdrowie lub nawet życie. Potrzebowałam czasu żeby zrozumieć, że moja budowa ciała nie jest nczym dziwnym i że nie jest powodem do wstydu. W gąszczu bezwartościowych stron w internecie nie jest łatwo zaleźć kogoś kto za rękę wprowadzi młode osoby w Świat seksualności. Są tematy z którymi nie rozmawia się z rodzicami, których nie porusza się w szkole lub w grupie rówieśników. Dzięki takim kobietom jak Ty, młode dziewczyny nie muszą cierpieć w milczeniu i samotności z pytaniami na które nie znajdą odpowiedzi. Jestem Ci wdzięczna za szerzenie świadomości. Jesteś fantastyczną osobą i chociaż teraz nastały trochę dziwne czasy i są ludzie którzy rzucają Ci kłody pod nogi, Ty dajesz radę! Czytam Twój Blog, śledzę na IG oraz na FB i chociaż mam już swoje lata, to ciągle się czegoś uczę. Cały czas pamiętam jak byłam zagubiona, jak nieustannie porównywałam się z idealnymi ciałami z filmów porno. Wszystkie kobiety w tych nagraniach miały tzw „bułeczki”, a mi chciało się płakać. Dziś jestem świadomą osobą, mam męża i z odwagą i miłością patrzę na swoje nagie odbicie w lustrze, już bez wstydu zakładam body z otwartym krokiem i jest mi z tym dobrze, bo co złego i brzydkiego może być w różowych płatkach które są kwiatem kobiecości. Dzięki pracy ludzi takich jak Ty, którzy edukują, poruszają trudne i krępujące tematy, wiele osób takich jak ja może poczuć wolność we własnym ciele. Dziękuję Ci za wszystko, a najbardziej za to, że jesteś. Chciałabym móc wypróbować na sobie delikatny wibrator do punktu G Dame Arc od Kinky Winky. Gdyby to się jakimś cudem udało to będę w wielkim szoku :)) pewnie prędzej piekło zamarznie :D Ale to nie ma znaczenia, nagrody nie są w życiu najważniejsze… chociaż są przyjemne i jakaś kobieta będzie miała dużo radości. Nat chciałam Ci tylko podziękować i gorąco pozdrowić! Rób dalej to co robisz, bo robisz to świetnie!
Kate
9 sierpnia 2020 at 17:00Najważniejsza 'rzecz’? TY. Mam 33 lata, od 7 lat jestem w stałym związku. Nigdy nie przeżyłam orgazmu z mężczyzną. Często słyszałam, że to moja wina, bo potrzebuję za dużo czasu, długo się trzeba mną zajmować. Wstydziłam się tego, jak wyglądam bez ubrania. Kiedyś w „Rozbzykanej niedzieli” poleciłaś mi książkę „Becoming orgasmic”. Od tego czasu dużo się zmieniło. Przestaję mieć poczucie winy, uczę się siebie i powoli przygotowuję się do zakończenia związku. Od marca w moim życiu tylko solo seks i końcu jest idealnie!
Bo tak naprawdę marzę o Kingu… :-)
oliwka
9 sierpnia 2020 at 16:37Hej! Na początku chciałabym Ci podziękować za stworzenie takiej przestrzeni w internecie. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam! Odpowiadając na konkursowe pytanie, najważniejszą rzeczą jaką zaprosiłam do swojej seksualności jest WOLNOŚĆ. Moja historia jest taka, że do niedawna byłam osobą bardzo wierzącą i mocno zaangażowaną w życie kościelne i wspólnotowe. Znałam na wylot jego zasady, co jest dobre, a co złe. Wiedziałam jak powinno wyglądać życie w czystości i tak dalej. Ale po drugiej stronie było wysokie libido. I tak jako nastolatka byłam przekonana, że jestem uzależniona od masturbacji i mam problem. Później moje życie seksualne można było porównać do sinusoidy. Starałam się żyć według zasad wiary i wtedy wypierałam całkowicie swoje potrzeby seksualne, z jednej strony wiedząc, że one są normalne, z drugiej zaś, że nie mogę ich realizować. Wówczas zdarzało się, że próbowałam je spełnić jakby na zapas, podejmując pochopne decyzje, wchodząc czasem w ryzykowne relacje. Nie umiałam w tym wszystkim dbać o siebie, obrywałam miotając się między życiem w zgodzie z kościołem a własnymi potrzebami. W miarę chodzenia na terapię i usamodzielniania się, zaczęłam słuchać siebie bardziej niż innych i odnajdywać to, czego naprawdę potrzebuję. I w ten sposób udało mi się zaprosić do życia seksualnego WOLNOŚĆ (zresztą nie tylko tam!). Dużą rolę odgrywały w tym również sekspozytywne miejsca w sieci :). Dzięki temu wszystkiemu wiem, że ze mną jest wszystko okej, że mogę dbać o siebie i swoje uczucia w życiu seksualnym, pytać się siebie, czy chcę coś robić, czy nie. W tej wolności pozwalam sobie na eksperymenty, na seks solo, na brak ochoty na seks, na seks dwa razy w ciągu dnia. Myślę, że wolność w życiu seksualnym dała mi bardzo dużo szczęścia. Niesamowite było dla mnie, że mogę w kwestii seksu robić to, czego chcę. Tak niewiele, a tak wiele. Po prostu posłuchać siebie. Nikt lepiej od nas nie wie, czego potrzebujemy.
Dziękuję jeszcze raz za bloga i edukacyjne instastories! Wielka robota :)
Jeśli mojemu komentarzowi uda się wygrać, to bardzo chciałabym dostać Króliczka albo Dame Arc! Pozdrawiam bardzo bardzo!
Wanda
9 sierpnia 2020 at 23:44Na każdym kroku, który stawiałam by bliżej poznać siebie, swoje ciało, swoją seksualność i to, co w związku z tym czułam, towarzyszył mi strach. Wielka panika związana z brakiem podstawowej wiedzy na temat dotyku i bliskości z drugą osobą czy też z samą sobą. Potrzebowałam mnóstwo czasu, by zaprzyjaźnić się z przyjemnością płynącą z bliskości. Natomiast to, co było mi potrzebne jeszcze mocniej to wsparcie mojego chłopaka, który trwał i trwa przy mnie wciąż, który pomaga, tuli i uspokaja, gdy tylko tego potrzebuję.
Jednak myślę, że z tej otchłani niewiedzy uratowała mnie coraz większa świadomość i to właśnie ona jest tym, co pomogło mi w dużej mierze okiełznać strach. Gdy zaczęłam mieć bardziej rzetelną wiedzę na temat seksualności, zaczęłam bardziej świadomie podchodzić do tego, co czuję i co daje mi ta przyjemność, naprawdę wiele się zmieniło. Uważam, że to właśnie brak jakiejkolwiek edukacji seksualnej, poskutkował tym, że bałam się czuć, bałam się przyjemności i bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Myślę, że świadomość tego co się z nami dzieje i tego, co seks może nam dać, powinna zawitać w głowie każdego człowieka. Ja teraz jestem szczęśliwa, dumna i po prostu bardziej świadoma.
Chciałabym wygrać wibrator King od Zalo🥰
Aleksandra
9 sierpnia 2020 at 16:06Najważniejszą rzeczą jaką zaprosiłam do swojej seksualności jest praca nad nią. Jako osoba po traumie seksualnej na długi czas schowałam tę część siebie głęboko, nie dopuszczając nawet myśli o tym, że kiedykolwiek będę czuła przyjemność. Nadszedł czas, żeby w końcu przywrócić ten piękny aspekt życia. Czytając twojego bloga i książki które polecasz powoli budzę w sobie chęć do odkrywania swojego ciała na nowo. Z pomocą przychodzą praktyki mindfulness i self love. Dlatego też myślę, że OMGyes byłoby kolejnym pomocnym narzędziem na mojej drodze na szczyt.
Laurka
9 sierpnia 2020 at 16:04Hej! Właśnie minął równy tydzień odkąd do swojej seksualności wprowadziłam nowe doświadczenie, jakim był mój pierwszy w życiu trójkąt!:) nie ukrywam, ze przygotowując się do niego wysłuchałam wszystkie trzy odcinki Twojego sexcastu na ten temat, za które przy okazji bardzo Ci dziękuje bo dodały mi dużo odwagi i pewności siebie na ten szczególny dzień. Bylo to dodatkowo wyjątkowe ze względu na wprowadzenie w to wszystko „zabawy w role”, gdzie mój partner był moim Panem, ja jego szczeniaczkiem na smyczy, a nasz jednorożec bacznym obserwatorem i testerem naszych sztuczek :D to nowe i szalone doświadczenie okazało się strzałem w 10 i na pewno nie był to ostatni raz, cieszę się że mogłam wprowadzić coś nowego w życie. Apropo nagrody chętnie przetestowalabym któryś z wibratorów, być może kiedyś w znów poszerzonym towarzystwie…:)
Managarmr
9 sierpnia 2020 at 15:57Myślę, że najważniejszą rzeczą, jaką zaprosiłem do swojej seksualności jest… Łóżkowe dopasowanie z drugą osobą.
Starałem się nie przywiązywać do tego nadmiernej uwagi, może ze względu na przykry stygmat jakim pokryta jest ludzka seksualność w społeczeństwie. Jednak dopiero gdy odkryłem ile w życiu może zmienić dobra synchronizacja wibracji z partnerką nowy świat stanął przede mną otworem. Kompletne rozmijanie się z oczekiwaniami, niedopasowanie temperamentów, poczucie winy i ciągła frustracja stały się nagle pieśnią przeszłości. Zaproszenie dopasowania seksualnego do mojego życia erotycznego pozwoliło mi zaprosić kolejne ważne rzeczy – poczucie własnej wartości, uczucie spełnienia, chęć do eksperymentowania w łóżku, seksualnej ekspresji, próbowania nowych rzeczy, przekraczania własnych barier, budowania odwagi i zdrowej relacji opartej na zaufaniu. To odnowa dla ducha. Odnową dla ciała stały się nowo odkryte przez nas zabawy – dominacja i uległość, eksperymentowanie z narzuconymi przez społeczeństwo typowymi wizerunkami kobiety i mężczyzny, stroje, bondage, eksploracja ludzkiego fetyszyzmu. Odkryłem nagle świat, o którego istnieniu jedynie słyszałem w plotkach, a jednak nigdy w niego nie wierzyłem. I to ciekawi, pobudza wyobraźnię. Teraz chcę żyć, mogę oddychać pełną piersią i patrzeć na siebie w lustrze bez wstydu. Odkryłem, że chcę próbować, bawić się i czerpać wspólna przyjemność z partnerką. Mówi się, że jeśli się czegoś nie spróbuje to nie można się wypowiadać na ten temat. I chcemy razem próbować, od małych rzeczy, po wielkie gesty. Po raz pierwszy w życiu jestem z osobą, z którą bez wstydu chce się rozmawiać o pragnieniach, potrzebach i barierach. Wzajemny szacunek i wyrozumiałość pozwoliły nam się otworzyć. Próbowanie różnych zabaw pozwala nam wyczuć co gra, a co z nami nie rezonuje. Seks, z czynności mechanicznej stał się pasją. I to jest coś wyjątkowego w seksualnym dopasowaniu, które zaprosiłem do swojego życia.
Być może ten konkurs pozwoli mi zaprosić do swojej seksualności wibrator ze skrzydełkami Manta od Fun Factory – pokochaliśmy zabawki w naszej sferze erotycznej, a jest to bardzo gustowny przyrząd, na widok którego moja partnerka aż zapiszczała na myśl o jego użyciu!
Z okazji urodzin życzę również wszystkiego najlepszego i dalszego rozwoju bloga, jak i całej działalności dookoła niego. Czytam artykuły na nim już od wielu lat, ostatnio zacząłem udzielać się w seriach pytań na Instagramie i liczę na to, że może kiedyś uda mi się wybrać na jeden z organizowanych przez Ciebie warsztatów. Twoje sekspozytywne i edukacyjne podejście ma dobry wpływ na nasze zatwardziałe społeczeństwo i wierzę, że za parę lat przez niektóre media nie będziesz postrzegana jako „ta okropna seks baba”, a jako „ta pomocna i otwarta, wizjonerka”. Tego też Ci życzę! Sto lat!
Natalii
9 sierpnia 2020 at 13:57Natalko! Z okazji urodzin twojego bloga życzę Ci żeby nigdy nie przestało Ci się chcieć! Przede wszystkim dzielić się z nami tymi wszystkimi informacjami, które sprawiają, że nasze życie jest piękniejsze i dużo łatwiejsze ♥️
Najważniejszą rzeczą jaką zaprosiłam do swojej seksualności była po prostu odwaga. Odwaga do bycia sobą podczas stosunku z partnerem, odwaga do eksplorowania swojego ciała i seksualności, odwaga do mówienia o seksie, co lubię a co mi się nie podoba. Po prostu nie boje się już czerpać z seksu garściami :)
Myślę że jest to kluczowe do dobrych relacji z samym sobą i innymi ludźmi :)
Moja wymarzona nagroda to Narzędzie edukacyjne OMGyes, Sezon 1 i 2 lub Posuwisty wibrator King od Zalo 🤩
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i życzę powodzenia!
MW
9 sierpnia 2020 at 15:20Wszystkiego najlepszego z okaji urodzin bloga! Niedawno zacząłem Cie obserwować na Instagramie (chyba kasiacoztymseksem polecała) i teraz myślę, że zacznę regularnie czytać bloga ;) wspieram Twoją i innych seksedukatorek działalność. Pozwoliła mi ona odkrywać samego siebie i nie bać się nowych rzeczy. Dla mnie, jako heteroseksualnego mężczyzny ciężko jest przekonać się do zabawy swoim odbytem. Wyjątkowo dla mnie ciężkie jest to ze względów medycznych, ponieważ leczę się na chorobę Leśniowskiego-Crohna i w wyniku leczenia mam ciaśniejszy odbyt. Musiałem przejść wiele zabiegów i regularnie jeździć do lekarza na rozszerzanie. Wszystko to kojarzy mi się z bólem, cierpieniem, pobytami w szpitalu, męczącymi podróżami (do moich lekarzy dzieli mnie nawet 150 km). Stąd też najbardziej cieszę się, że zaprosiłem do swojego życia seksualnego korki analne. Pomagaja mi one ze względów medycznych i psychicznych. Przełamują we mnie bariery i odkrywają nowe pragnienia. Moim marzeniem jest w pełni „odczarować” to miejsce, by kojarzyło mi się jedynie z przyjemnością. Marzę o w pełni zadowalającym masażu prostaty. Chcę odkrywać swoją seksualność. Póki co jestem na początku tej drogi, ale małymi kroczkami dążę do spełnienia swoich marzeń.
Jeśli chodzi o nagrodę to oczywiście najlepszy by był zestaw zabaw analnych ;) z każdej innej nagrody (może niekoniecznie bakłażan) również się ucieszę, ponieważ wraz z moją partnerką jesteśmy ciekawi odkrywanie we dwójkę nowych doznań, ale z zestawu do analnych eksploracji mieliśmy obydwoje największą przyjemność ;)
Olga
9 sierpnia 2020 at 13:15Mam 19 lat. Jestem lesbijką i żyje w Polsce. Gdy tylko na lekcjach edukacji do życia w rodzinie w szkole pojawia się temat seksu zaczynam myśleć, że to coś nie dla mnie. Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, choć wszystkie moje koleżanki z utęsknieniem wyczekują swojego pierwszego razu. Mnie to nie interesuje. Do czasu aż kończę 14 lat i zaczynam być pewna swojej orientacji. Edukacja seksualna w polskich szkołach to niestety słaby żart. Albo nie ma jej w ogóle albo prowadzona jest w sposób dużo pozostawiający sobie do życzenia. Uczymy się tylko o seksie hetero. Sprawia to, że młodzież nieheteronormatywna czuje się jakby było coś z nią nie tak. Ja przez wiele lat czułam, że to ze mną jest coś nie tak. Przecież powinnam chcieć seksu z mężczyzną. Całe życie tak mi mówiono. Środowisko w jakim żyjemy sprawia, że wypieramy się tego kim jesteśmy. Nie chcemy być inni. Chcemy być akceptowani i się nie wyróżniać. Jednak życie nie zawsze tak działa. Bycie innym wcale nie oznacza, że jest się gorszym. I dlatego po tak długim wstępie mogę śmiało powiedzieć, że najlepszą rzeczą jaką zaprosiłam do swojego życia seksualnego jest akceptacja samej siebie. Niby tak mało, a jednak. Nauczyłam się przy pomocy twojej i innych osób z instagrama, ale też tych w rzeczywistości, że seks może być inny niż ten o którym uczymy się w szkołach, a pomimo tego może być przyjemny. W trakcie seksu uświadamiam sobie, że tak naprawdę wszystko jest ze mną w porządku. Akceptacja siebie pozwala nam się rozluźnić i cieszyć się chwilą. To wszystko czego tak naprawdę potrzebujemy. Niby tak niewiele, a jednak tak dużo. Gadżetem, który najbardziej wpadł mi w oko jest uroczy wibrator żarówka Gbulb od Gvibe
Wiktoria
9 sierpnia 2020 at 11:06Do swojego łóżka zaprosiłam świadomość. Pierwsze doświadczenia seksualne zbierałam w niezbyt zdrowych relacjach. W pewnym momencie życia zostawiłam te relacje za sobą, ale zostało ze mną libido, być może nawet większe, niż wcześniej. Uznałam, że jeśli nie teraz, to kiedy. To był idealny moment na pierwsze zabawki.
Piękny, soczyście różowy króliczek uświadomił mi, że mogę czerpać przyjemność z seksu na więcej sposobów, niż myślałam – nie tylko z zaspokajania potrzeb partnera, nie tylko ze spełniania potrzeby bliskości, tylko jak pełnoprawny uczestnik. Brzmi banalnie, ale w tamtym momencie to była dla mnie nowość. Na drugi ogień poszedł, wybrany bardzo ostrożnie, chyba najmniejszy z dostępnych w sklepie, korek analny. To był pierwszy krok, żeby „odczarować” negatywne doświadczenia na tej płaszczyźnie. Wnioski były bardzo podobne. Te dwie niepozorne rzeczy zmieniły sporo w moim życiu. Oczywiście nie zrobiły tego same, tak po prostu, ale popchnęły mnie do przemyśleń, do dzielenia się doświadczeniami z innymi ludźmi (chociaż nie odważyłam się inaczej, niż anonimowo), do czytania, do rozwijania wspomnianej wcześniej świadomości. Świadomości tego, że mogę i powinnam być traktowana podmiotowo, a nie przedmiotowo, że mogę czerpać z seksu przyjemność tak samo, jak partner, że seks może być też na moich zasadach. I przede wszystkim, że w łóżku mam prawo pewnych rzeczy wymagać i to nie sprawia, że jestem roszczeniowa. Zupełnie odcięłam się od patrzenia na seks w kategoriach obowiązku.
Po jakimś czasie pojawił się odpowiedni partner, dla którego na pierwszym miejscu stała konsensualność, który stawiał mnie chyba nawet wyżej, niż siebie. Dzięki temu w końcu mogłam się skupić na tym, co lubię najbardziej, czyli na nim ;) Bez poczucia, że coś tracę, ze świadomością, że nie muszę się o siebie martwić, bo on robi to za mnie – dokładnie tak, jak ja za niego. Nie od początku było perfekcyjnie, ale wcześniejsze przemyślenia sprawiły, że nie bałam się rozmawiać.
Wyciągnęłam z tego jeszcze jedną cenną lekcję: nie każde zaniedbanie ze strony partnera wynika z braku dobrej woli, czasem to kwestia braku świadomości, a rzeczą, która potrafi najbardziej zmienić życie seksualne, jest czasem po prostu rozmowa.
Gdybym miała wybrać coś spośród nagród, miałabym poważny dylemat. Wibrator ze skrzydełkami byłby genialnym prezentem dla partnera, który nie miał jeszcze styczności z erotycznymi zabawkami. Wiem, że pierwsze doświadczenia potrafią być niezręczne i myślę, że czułby się naturalniej, gdybym wprowadziła go, na przykład, podczas seksu oralnego. Z drugiej strony, powoli zaczynam czuć, że to może już czas na pójście o krok dalej w kwestii seksu analnego. Ufam mojemu partnerowi na tyle, że chciałabym z nim kiedyś spróbować, ale chciałabym być do tego jak najlepiej przygotowana, również fizycznie, dlatego zestaw do analnych eksploracji od razu rzucił mi się w oczy.
wu
9 sierpnia 2020 at 13:24Najważniejszą rzeczą, jaką zaprosiłam do swojej seksualności była wyrozumiałość. Dzięki niej nauczyłam się, jak być dla siebie i drugiej osoby dobra i empatyczna. Dało mi to możliwość zapoznania się ze swoimi potrzebami i potrzebami drugiej osoby. Przestałam również oczekiwać od siebie w tej sferze zbyt dużo – po prostu zrozumiałam, jak bardzo ważne jest dać sobie przestrzeń i czas na eksplorowanie. Uważam, że jest to ważne, ponieważ ciężko jest bez tego uzyskać satysfakcję seksualną – bez wyrozumiałości ciągle pragniemy więcej, bardziej i to już na teraz. A nie o to w tym wszystkim chodzi. Każdy rozwija się w inny sposób, niektórzy szybciej, niektórzy wolniej, a te różnice czynią nas wyjątkowymi. Dlatego wyrozumiałość dała mi możliwość zrozumienia, że ja i moja seksualność również jesteśmy wyjątkowe. Życzę tego wszystkim, którzy wkraczają w strefę seksualną jak i tym, którzy już się w niej znajdują. Wszyscy zasługujemy na dobro dane nam przez samych siebie. Warto to praktykować i nie poddawać się, ponieważ wszystko wymaga czułości i czasu.
Jako nagrodę chciałabym poprosić o Zalo King. Dziękuję za możliwość udziału w konkursie.
Agnieszka B
9 sierpnia 2020 at 10:44Najważniejsza rzecz jaką zaprosiłam do swojej seksualności to SAMOMIŁOŚĆ, którą pozwoliłam sobie eksplorować dzięki proseksualnej! Dziękuje Ci za to, że dzięki temu, że mogę obserwować Cię w social mediach i słuchać Twoich podcastów moje życie seksualne nie ma granic, w sferze seksualnej robie to na co tylko mam ochotę i dzięki Tobie jestem w stanie swonodnie rozmawiać o tej części życia nie tylko z moim partnerem, ale także z koleżankami :D Najbardziej marzę o wibratorze, aby jeszcze bardziej móc odkrywać przyjemność samomiłości.
Nutty
9 sierpnia 2020 at 10:38Tak było: Mam 17 lat, zakochuję się w koledze z klasy. Z wzajemnością. Spędzamy razem 13 udanych pod wieloma względami lat, ale w łóżku zawsze czegoś brakuje. Z upływem czasu seks uprawiamy coraz rzadziej, on nie chce o tym nawet rozmawiać. Czasami miesiącami nie idziemy razem do łóżka. Wszystkie akty są mechaniczne, wyuczone, każdy wygląda tak samo – te same ruchy, te same pozycje. Porno w naszym związku jest tematem tabu – niby oboje wiemy że druga strona ogląda, ale nikt nie wie co, ani kiedy. Podobnie z masturbacją. Próby rozmawiania o moich fantazjach kończą się niezrozumieniem, on o swoich nie mówi wcale. Nabieram kompleksów, czuję się nieatrakcyjna i „dziwna”. Rozstajemy się. Mam 30 lat i nic nie wiem o seksie. Wtedy nie zdaję sobie nawet sprawy, jak dużo nie wiem… I wtedy w moim życiu pojawia się on. Patrzy na mnie inaczej. Dotyka inaczej. Tonę w tym i nawet się nie bronię – poddaję się mu zupełnie. Rozmawiamy o wszystkim co nas w łóżku kręci – początkowo ostrożnie, ale później coraz odważniej, już bez obaw że zostaniemy wyśmiani. Przerzucamy się pomysłami i chętnie wdrażamy je w życie – dla swojej lub dla wzajemnej satysfakcji. To dla mnie też nowość, że ktoś chce spełniać moje seksualne marzenia tylko po to, by sprawić mi przyjemność. Seksowna bielizna. Wiązanie. Klapsy. Pejcze. Knebel. Seks analny. Odrobina brutalności. Głębokie gardło. Wspólne oglądanie filmów. Pełne zaufanie. Godzinne rozmowy o tym co lubimy, czego nie. Czego jeszcze chcemy spróbować. O czym marzymy. A potem znów wracamy do działania. Półtora roku – tyle trwa moja edukacja seksualna. Taka z prawdziwego zdarzenia. W ciągu tych 18 miesięcy dowiedziałam się o sobie więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Moja szuflada wypełniła się erotycznymi zabawkami i seksowną bielizną, a na udzie zawitał bardzo symboliczny dla mnie tatuaż celebrujący moje seksualne wyzwolenie. Nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że seks może być tak doskonałą i pozbawioną stresu zabawą oraz że może tak zbliżać ludzi. Jeśli więc miałabym powiedzieć, jaka była najważniejsza rzecz, jaką zaprosiłam do mojej seksualności, musiałabym powiedzieć, że był to partner, któremu ufam bez reszty i który mówi o swoich potrzebach oraz słucha i reaguje na moje. A gadżety? To tylko dodatek. Musiałam skończyć 30 lat, żeby wreszcie zrozumieć czym jest dopasowanie seksualne i jak wiele znaczy.
Ponieważ lubimy eksperymenty, najbardziej wpadły mi w oko Bumper Booty Bundle od Lovehoney, ale chętnie przetestowałabym również FemmeFunn Booster Rabbit od Luli Pink, wibrator King od Zalo lub wibrator-żarówkę Gbulb od Gvibe
Dominika Mastalerz
9 sierpnia 2020 at 10:34Na przestrzeni tego roku dużo się u mnie zmieniło i postanowiłam wypłynąć na tak zwane głębokie wody po zakończeniu swojego związku weszłam w relację inna od poprzednich. Zawsze lubiłam próbować nowych rzeczy ale często onieśmielenie co do mojego wyglądu bardzo mnie blokowało, nie wiedzieć czemu kobiety w tym ja wstydzą się swoich pięknych i normalnych ciał i tak też było zemną. Dlatego kilka miesięcy temu zaprosiłam do swojej sypialni coś przed czym się wzbranialam a mianowicie pozwolenie sobie na przyjemność. To chyba była przełomowa chwila kiedy wraz z tworzeniem się mojej nowej relacji zaczęłam wreszcie czerpać przyjemność z seksu. Przełamywałam się powoli zacząwszy od niezwracania uwagi jak wygląda moje ciało, zapalanie światła, spanie nago, eksperymenty w łóżku z zabawkami takimi jak wibrator czy też starpon, razem z moją partnerką oddawałam się po prostu chwili i wreszcie zaczęłam odpływać zatapiając się w przyjemnością nigdy wcześniej nie sądziłam że akt seksualny może być tak przyjmiemy aż do chwili gdy postawiłam na luz i pozwoliłam sobie na przyjemność, otworzyły się wtedy jakby nowe drzwi, nowe pozycje i nowe pomysły. Sama rozmowa z partnerką na temat naszych fetyszy pozwoliła mi nabrać pewności siebie i jak na razie wcielamy powoli je w życie, dzięki temu i najprostsza forma waniliowego sexu zyskała na jakości. Ta zmiana którą myślę że przyzywa każda kobieta która zaczyna czerpać pełna satysfakcję z stosunku i pozostaje mi się tylko cieszyć że odkryłam ja dość szybko choć przyznam że miewam też gorsze dni zawsze staram się myśleć że jestem w własnej sypialni boginią. Od kiedy kilka miesięcy temu czytałam na twoim blogu rezenzje szmaragdowego wibratora Zalo Queen mam małą obsesję na punkcie tej zabawki i jej przeróżnych funkcji i jest to mój aktualny erotyczny priorytet w kwestii zabawek na najbliższy czas i dlatego gdybym miała możliwość wyboru nagrody z pewnością postawiłbym na Zalo King wygląd tego wibratora jest tak królewski że nabieram ochoty na egipskie przebieranki dobrze by było stać się na jedną noc Kleopatrą ❤️😁 spodobał mi się również wibrator Dame Arc do stymulacji punktu G jestem pewna że podkręcił by temperaturę w sypialni i zadowolił nie tylko mnie.
Justyna
9 sierpnia 2020 at 16:14Najważniejsza rzecz, jaką zaprosiłam do swojej seksualności, to wysłanie CV do Sexshopu.
Miałam wtedy 19 lat i miałam się usamodzielnić.
W tym temacie miałam zerowe doświadczenie, ale oferta pracy była kusząca.
Miałam tam pracować rok, czyli do czasu, kiedy skończę szkołe i będę miała zawód.
Od tamtego dnia minęło ponad 8 lat. Pracuję w tym sklepie do dzisiaj.
I teraz już wiem, że to jest moja misja !
Każdego dnia przychodzą do mnie ludzie z różnymi pytaniami, problemami, fantazjami, pomysłami i ja jestem od tego, żeby pomóc im zrobić zakupy, aby mieli fajniejszy sex.
Po tylu latach w takiej pracy nauczyłam się przede wszystkim TOLERANCJI, OTWARTOŚCI I POZYTYWNEGO NASTAWIENIA DO RELACJI.
No i tego, że tyle ile jest ludzi na świecie – tyle jest pomysłów na przyjemność.
Często czytam Twoje posty i często odsyłam klientów do fachowej literatury – Twojego bloga.Pierwszy raz zdecydowałam się wziąć udział w konkursie, bo nigdy jeszcze nie widziałam dilda – bakłażana, a wierz mi, widziałam już na prawdę wiele zabawek w swoim życiu !
Na koniec chciałam zachęcić do zakupów w stacjonarnym sexshopie, warto znaleźć swój ulubiony sklep i swojego ulubionego sprzedawcę, bo to jest na prawdę ciekawsza opcja niż zakupy przez internet.
KOCHAJMY SIĘ !